26.I 2012: (Poleczki) - walenie zza sciany budynku, remonty [edit 2016: hałaśliwe] - aluzje do znikajacych akt na telebimach (czy tez rzekomego pomylenia sygnatur) [edit 2016: sprawa ACTA, bodajże, albo i co innego - i tak śledzenie mnie było standardem] 27.I 2012: - wpisalem w urzedzie (Marianska) w oswiadczeniu do wniosku o miedzynarodowe prawo jazdy, ze nie mam stalego ani chwilowego adresu zamieszkania, ciagle podrozuje, spie w pociagach itd. Wkrotce ekran w metrze o tym, ze coraz wiecej ludzi zyje w podrozy. - powiedzialem urzednikowi, ze wlasnie[!] opuszczam miejsce zamieszkania w Polsce; zmiana kluczy w hotelu Poleczki! ochroniarz! nie chcieli mnie puscic bez zaplaty, choc jakos biora ode mnie z dolu i przez wiele dni codziennie zagladali, ale to ignorowali - wieczorem w Cofeinie przy Politechnice mnostwo ludzi z czarnymi laptopami (efekt analogiczny do tego w Meksyku ze spaniem na lotnisku) [chwilowo w 2012, przez miesiąc czy dwa, był taki subtelny element nękania mnie: po N ludzi z laptopami tam, gdzie ja, nawet w małej salce restauracyjnej - przyp. 10/04/2015], godzinami glupie gadki (niby muzycy), brak papieru toaletowego (zamiast tego powystawiane puste rolki), znikajace jedzenie itd., itp. - pilem troche do Helsinek [fundacja praw człowieka - przyp. 10/04/2015], ze moze by im jakis przelew zrobic, zaraz na ekranach w metrze - w nocy Wypchany pociag, policja umundurowana [w wagonach! - przyp. 10/04/2015], kible zapchane g** / brak papieru, przedzial nieogrzewany (znany trick), kuszetki - wszystko zajete, [przedzialy] "zarezerwowane dla MSWiA"... - wszedzie teraz istnieje przedzial "zarezerwowane dla matek z dziecmi do lat 4" (aluzja: dworzec w Kowlu z zawiadomienia) [zawsze to jakaś wymówka, dlaczego zaczęli mnie wywalać: "ten pokój jest przede wszystkim dla matki z dzieckiem", w rzeczywistości był chyba tylko przystosowany dla takich] 28.I 2012: - "w zwiazku z" dwa razy w tekscie do ETPCz (zanioslem do Fundacji Helsinskiej) - reklama ze zdartym sloganem 'inwestycje wiaza sie z ryzykiem' i zdjeciem powiazanych sznurowadlami butow (w pociagu do Berlina) [ODTAD BERLIN] - glupi hotel (podsluchy: warta nawet, gdy spie - reakcja natychmiast po moim przebudzeniu) - Landhaus Alpinia - jezdzace za mna samochody po drodze, w tym taki jeden w roznych miejscach mnie co kilkanascie minut goniacy samochod niby czyszczacy, a troche tez podobny do tego z Hertza 29.I 2012: - hotel z cykaniami i taksowkami, podsluchem - Gates Novum [edit 2016: symptomy podsłuchu to były dla mnie wtedy np. dźwięki "u góry" w reakcji na moje czynności itp., czyli ogólnie instalacja podprogowa dla telewizji] 30.I 2012: - od rana podstawiane osoby, taksowki; na dworcu (Polacy, debil kaszlacy) 2013-11-19 Ktoś mógł łazić po domu pod moją obecność i dotrzeć aż do pokoju, mokra wełna i rozwalone styropiany, które były ściśle upchnięte. Mimo zablokowanego przed użyciem zamka elektronicznego, może magnes. Za cicho by mi było. Podejrzenie pada na osobę dobrze do tego się nadającą, czyli mojego ojca [edit 2015-03-31: chyba nie], we współpracy z bandytami z TVP. Ma widocznie też klucze firmy DOM. 2013-11-21 13:45 IP - przestępczy krąg (wiedział, że dodałem tu w zapisach, wlazł na główną i na zapisy): 195.114.160.156 2013-11-27 przed 13:30 - za drugim razem im się udało zrobić (...), w wyniku czego musiałem się umyć. 2013-11-30 znowu wywołali wytrysk na krótko przed południem 2013-12-07 znowu, ok. 5-tej nad ranem 2013-12-11 znowu 4-5h godzin snu i pobudka, bez wytrysków wprawdzie Radio szło z rur CO także w budynku Ambasady Indii. 2013-12-18 09:30 wywołali wytrysk 2013-12-27 nie było wytrysku, tylko sen mniej niż 4 godz. 2013-12-31 teraz z kolei Money.pl, człowiek kontaktujący się ze mną, wita mnie w mailu słowami "Dzień dobry" i w następnej linijce: "Panie Piotrze", koniec linijki. Jak ten mój właściciel i od tego czasu co rusz inni (wcześniej pani z dziekanatu przy sprawie Agaty). Na plus można im przyznać, że zrobili z mego ogłoszenia SuperOfertę na głównej. Irytujące to ciągłe spoufalanie się, prawda? 2014-01-04 06:30 wywołali wytrysk. Tak się postarali, że teraz bolą mnie nasieniowody Totalni bandyci, bez zawahania po raz kolejny odrzucili propozycję ugody (pewni byli, że zasługują na Pełny Wymiar Kary, tj. 25 lat, ja im proponowałem poparcie czegoś niższego w zamian za zamknięcie się; teraz raczej nie będzie już o tym mowy, wielka nadzieja wszystkich: "w ogóle sprawy nie będzie"[sic-przez najbliższe kilkadziesiąt lat]). Na Blatona 6 w Warszawie nry 77 i 79 raczej grają, 77 na pewno. 2014-01-26 ok. 6:30-40 pobudka z powodu wytrysku, były zapowiedzi, że to planują (jakaś dziewczyna z recepcji, że później zrobią, jakaś myśl raz nasłana, że zabrudzenia duże będą i mnie tu zakażą przychodzić(?), po czym takie teksty rzucane, sporo erotyki...) Na nagraniu to będzie ok. +3:38-48 2014-02-03 00:28 IP 178.37.62.126 jakiś zamieszany, przeglądał "kaszlający debil", słuchał tylko parę sekund, jakby dla sprawdzenia, czy działa. styczeń 2014 - właściciele Bog.37/11 zmienili zamki, z mieszkania zniknął mój zagłuszacz. Ponadto 26.I ukradli mi z kieszeni kurtki telefon komórkowy nowy srebrna Nokia N8, z kartą 797466122, już w kościele jacyś milczący z wózkiem próbowali mi go odebrać, bo ich sfilmowałem, a szło od nich. 2014-02-04 17:59 Tuż przed zapisaniem kodu ze zrzutu gratki do index.html (kwestia kilku-kilkunastu sekund) zgłosiła się Pani z WIŚ PW z propozycją wynajmu mieszkania. malgorzata.kwestarz@is.pw.edu.pl. W Received same hosty is.pw.edu.pl. 2014-02-06 - Jestem w Mazowieckim pok. 201, a robią w 101, 301, 401 i in., na moim piętrze któryś z sąsiednich plus korytarz naprzeciwko. 2014-02-14 - W hostelu pod moją nieobecność ukradli telefon za 50 zł, biały, nr 511469860, model SAMSUNG GT-E1200 (kup. z kartą przed tygodniem w Saturnie w ZT), mieli tego pokoju nie ruszać. 2014-02-15 - wywołali wytrysk, nagrane 2014-02-20 ok. 16:45 - puste InMedia przy Carrefour Express, W-wa ul. Pasaż Wiecheckiego/Widok, młoda (2x), pieprzyk na lewej skroni, włączyła radio z ppoż blisko lady od mojej strony (wyjaśniłem, najpierw robiła miny jakby zdumione, gdy wyszedłem, pocierała się po skroni czy czole sprawiając wrażenie, że zna temat). Oczywiście cholera wie, skąd idzie sygnał, lokale są połączone. 2014-02-23 rano i wczoraj - zabawy w odcinanie Internetu - WiFi hotelowe i wyzerowane konto w komórce (złodziej: Plus GSM). Chyba żebym bardziej skupił się na znęcaniu się WOT-u(?), a mniej na mieszkaniach. W tymże dniu zmienił się prezes Polkomtela. 2014-02-25 03:12 - przyklad typowego u nich swiadomego znecania sie, mianowicie czatujac o tej porze na moje reakcje w odpowiedzi na rodzaj zdenerwowania i zachowanie emocjonalne (glosna zirytowana wypowiedz) musi byc odpowiedz, tak by frustracja byla wieksza. Nie moze byc tak, ze jestem sam i nieosaczany, bo to byloby swego rodzaju wyzwoleniem umyslu. 2014-02-25 09:00 - wywołano wytrysk, nie wiem, czy się dobrze nagrało (jedno ucho praktycznie bez tłumienia), przygotowane z obsługą rozstawioną w odpowiednich miejscach i reagującą we właściwym momencie. Podobne do zwykłego budzenia w hostelu Zach., tylko teraz nigdzie się Tusk nie wyświetla, bo nie ma ekranu. 2014-03-05 - wywołali wytrysk, nagrane, wprawdzie mały był nacisk z ich strony i bez świntuszenia 2014-03-06 - Dzisiaj aż dwa razy zdarzyli się, podczas dwugodzinnej podróży taksówką, policjanci w mundurze idący ulicą obok trasy przejazdu. Z innej beczki: Michał Kotrych z DomSelekcyjny.pl do dziś nie oddał mi zadatku za mieszkanie oglądane w grudniu (oczywiście włączyli ten szajs na cały budynek), choć do wynajmu ostatecznie nie doszło. Wysłałem ponaglenie. 2014-03-09 - 21:01 83.6.147.236 zrobił wpis na stronie z ofertami mieszkań dowodzący podsłuchiwania (pije do niezarezerwowanych miejsc w hotelu Mazowieckim - nasłane myśli). Ewentualnie mógł donieść mu słuchacz mojego radia, ale od 20.00 tam nikogo nie było, a myśl była raczej po tej godzinie. 2014-03-21 - 515403596, biedna z ogłoszenia, może znać temat, przedstawiłem swoją sytuację mieszkaniową. 506506957 ogłoszenie, że niby biedna Magda35202, a kasy nie chce i ewidentnie wie, co jest grane. 501478763 rowniez chyba osoba z przestepczego ukladu albo ogloszenie falszywe. m.in. zza okna bywalo w: Gromadzie ostatnia wizyta (przed 4/04) i Mazowieckim, ale w tych dwoch to na pewno nieistotne, Hoteliku Okecie, hostelu Moon 2014-04-06 - wywołali wytrysk 2014-12-19 - goście do dziś nie przestali się znęcać nad WiFi w hotelikach, co trwa od tygodni i jest zupełnie innym elementem wyżywania się niż trwające cały czas tortury dźwiękowe; trzeba się oczywiście zajmować nimi oboma na raz. Jakiś mędrzec od wydawania pieniędzy musiał na to przeznaczyć konkretną sumę, kupić odpowiedni zagłuszacz (nie jest to, co ciekawe, ten model, który ja mam). Oczywiście Internet, o którym mówię, nie idzie z sieci komórkowej; jest to UPC, jak widać po moim adresie IP. Nie należy lekceważyć znęcania się nad WiFi. Jak każdy kretynizm Policji, jest dobrze wymierzony, mianowicie na marnowanie mi czasu i tym samym wydłużanie jeszcze bardziej czasu trwania tortur (by później ludzie tym mniej mi wierzyli: "jak to? ponad 2 lata takich kompletnych tortur, a ten nic nie zrobił?!"...). Gdy ja padam z sił albo niekoniecznie chce mi się marnować pieniądze na dostęp przez leżącą obok komórkę, ci sobie znaleźli świetny sposób, żeby wszystko trwało 5x tyle, co normalnie... to są realne konkretne minuty tego dnia 2014-12-21 01:48 - Jeszcze kolejny hostel, Sosnowiecka 35 (Place4Us) - oprócz zorganizowania tortury polegającej na wprowadzeniu specjalnej centralki GSM, obsługującej telefony w ścianach, a biorącej sygnał z łączności radiowej Policji - bawi się też w psucie mi sieci WiFi, w którym to celu aż wyposażono go w zagłuszacz. 2014-12-21 16:00 - Gangster z komendy uczy słuchaczy (może setki tysięcy?) jak odpowiadać innym, gdy pokazuję bloga (bo właśnie nazywam wideo z PLIKI-NOWE): "naiwne to wszystko jest...", "poczytaj sobie" (ironia: brak czasu/nie chce mi się) 2014-12-21 17:57 - Obecnie zajęty jest pok. 8 (po lewej na 2p przy wchodzeniu po schodach, świeci się) i 7 (skrajna prawa przy łazience na 1p, ciemno) w Place4Us na Sosnowieckiej (pozostałe pokoje są niezaryglowane: są puste, oprócz 2, gdzie są jacyś "remonciarze" - upaprane na biało spodne itp., pewnie przyszli, bo jakiś kabelek, chyba antenowy, wystaje ze ściany i może to oni znaleźli). Recepcjonistkę wczorajszą, która jeszcze się tamtego dnia pokazała na schodach, widziałem dzisiaj rano ok. 11 "w toalecie" na parterze, gdzie trochę przesiedziała (może wiedziała, że się 24h nie załatwiałem lub coś koło tego), potem byliśmy w kuchni, dziewczyna w stroju nocnym; teraz przed 18:30, po moim wyjściu z ubikacji, 2-3 facetów z 2 i dziewczyna podobna z figury do tej kręciło się w kuchni. (1 dnia w pokojach obok mojego było pusto, niezaryglowane, wieczorem jakaś kobieta w wieku 40 lat znalazła się w 1 koło kuchni, też chyba zrazu pustym.) Na Zdrojowej 28 zajęty był zwykle ten po lewej ode mnie na parterze oraz pokoiki na piętrze, zwłaszcza ten po lewej od korytarza (później parę dni nie było tam w ogóle recepcjonistki). Place4Us kosztowało 147 zł za 3 doby, a Zdrojowa 28 (TC Trade Tomasz Cyburt) - 345 zł ("skasowali sobie z karty", nie użyto przy mnie terminala). 2014-12-23 04:39 - Cala noc nie spie ze wzgledu na spikerow (oraz wyzywanie sie na WiFi przez jakiegos kretyna, co dodatkowo spowalnia prace: wrzucanie wideo). 2014-12-24 03:02 - Ponieważ jest 3. w nocy, więc sadysta zatrudniony w Policji zaczął się szczególnie wysilać, żeby jego szeptania były jak najwyraźniejsze, z podnietą sylabizuje każde słowo akcentując poszczególne sylaby. Pewnie jeszcze mikrofon przy ustach, żeby możliwie głośno było, bo to aż uderza spod kołdry. Nie pierwszy raz tak się znęcają, w ogóle obmyślanie specjalnych tortur przy okazji tego dźwięku to ich specjalność. 2014-12-24 18:32 - Eko Taxi nie przyjmuje zleceń, "bo nie ma żadnego wolnego kierowcy". Dodzwonić się jednak można i siedzą na centrali. Rozwiązanie? "Może pan zadzwonić za 15 minut". "Ale przecież jak się ten 1 zwolni, w jakiejś chwili, to kto inny pewnie zadzwoni i go przejmie; chciałbym się u któregoś zarezerwować w kolejce, na najbliższy termin". "Niemożliwe, przyjmujemy tylko na bieżąco". 2014-12-26 01:09 - Gwoli uzupełnienia, na hotel Portos (Best Western) wydałem 640 zł (5 dób). Jest on własnością firmy Satoria, która ma też Start Hotel Aramis, hotel Atos (te 2 są tu obok) oraz HOSTEL 36 na Bokserskiej 36, w którym spędziłem ostatnio wiele dni. Panie recepcjonistki robiły w nim zapewne tortury (np. przydzielając odpowiedni pokój) na identycznej zasadzie, jak tu (dźwięki ze specjalnego telefonu, często, aby oddzielić go od zagłuszacza, wystarczy materiał odbijający fale w rodzaju folii aluminiowej albo ostatecznie można wykorzystać wewnętrzną sieć telefoniczną i podawać to gdzieś z daleka). 2014-12-31 - Hotel B&B Warszawa-Okęcie na al. Krakowskiej 193. Wita mnie Pani z brzydką wykrzywioną, trochę podłamaną twarzą, kojarzącą się u mnie już zwyczajowo z przestępcą. W pokoju od początku była stacja bazowa telefonii komórkowej pode mną. Przekonałem się o tym w przeciągu 15 minut od początku pobytu - najmocniej migało zwłaszcza w środku pokoju (przy odłączonych telefonach i bez zagłuszania!). Jednak już wkrótce zaczęli kombinować, zmniejszać siłę sygnału: też udało się coś nagrać, ale już tylko łącząc antenę z zewnętrzną elektrodą ładowarki laptopa, bodajże (w prądzie też powstają zafalowania przez te mocne impulsy z nadajnika, a chyba nawet wzmacniacza). Później już zabawy w rodzaju "gdy włączam zagłuszanie, (zapewne) duża moc" (albo, jeszcze lepiej, granie przez głośnik ppoż firmy Ambient); "gdy przestaję zagłuszać, moc minimalna" (bawią się też jakimiś własnymi zagłuszaczami, bo mój RF Bug Detector nie rozróżnia częstotliwości, reaguje na promieniowanie bez względu na częstotliwość, patrząc tylko na łączną jego moc w paśmie od 10 MHz bodajże do 6 GHz). A zatem duże trudności w rozpoznaniu bliskiego i zlokalizowanego sygnału bazy, jedynego w pokoju, no ale coś tam się nagrało, a więcej jeszcze widziałem wcześniej. Szło też czasami, powtarzam, przez głośnik ppoż. Także i w tym hotelu zapewne - proszę wybaczyć szczerość w wyrażaniu uzasadnionych podejrzeń - cała obsługa to bandyci, zamieszani w tortury oraz totalne szpiegowanie wszystkiego, co moje własne. 2015-01-04 - Obsługa hoteli z pokoi obok kontynuuje zapoczątkowane po kupnie zagłuszaczy uporczywe niepokojenie mnie poprzez zagłuszanie sieci WiFi, gdy ja włączam zagłuszanie telefonów komórkowych - zgodnie, widocznie, z jakąś tam dyrektywą Policji. Czasem także robią to kiedy indziej. M.in. często w nocy zagłuszam telefony, bo może to zmniejszać trochę intensywność tortury, a trudno mi się zasypia. 2015-01-05 11:23 - PL Nieruchomości po 2min. skontaktowane już z właścicielem, "nie można podzielić działki, bo jest na niej słup wysokiego napięcia". Działka w Sokołowie, 510-225-562, 5249m2. 2015-01-06 - Przypomina mi się dziwny gest dziewczyny w windzie, obsługującej mnie w Bed4City, sugerujący, że przynajmniej trochę wygra w sądzie (jak gdyby podniesienie czegoś a poniżenie czego innego; przypomina się podobny gest prezydenta, rozpatrywano akurat moje zażalenie: teksty typu "nie jest zasadne i nie zasługuje na uwzględnienie"). Spodziewana ich obrona: dali taki pokój, jaki był, bo nie mieli innych. Błąd, dziewczyna powinna pójść tak czy inaczej na 5-10 lat (kilka dni załatwionych tortur), jak można tak przydzielać pokoje, by ten szczególny, szpiegowski, pozostał zawsze obok wolnego? Przestrzegam przed zwracaniem uwagi na "przypuszczalne" czy "spodziewane" postępowanie innych z gangu! Przed sądem każdy odpowiada sam, każdy sam też ponosi ryzyko, więc nie można z góry zakładać, że inni je zlekceważą, z takiego w każdym razie założenia trzeba wychodzić i karać surowo tych, którzy je lekceważą. 2015-01-07 11:30 - Z wyczerpania bolą mięśnie (odrętwienie, osadzający się kwas mlekowy), choć niewiele się dzisiaj ruszałem (na śniadanie hotelowe i z powrotem, trochę w nocy zabaw z zagłuszaczem, sporo pracy przy klawiaturze). To już poniekąd częsty element cierpień, ale teraz przypomniałem sobie przy okazji zrzędzenia, że o tym jeszcze nie pisałem. Nie wynika to z żadnej szczególnej pracy mięśni, lecz z ogólnego zmęczenia organizmu, bezsenności itd. 2015-01-08 18:59 - Wypisuje do mnie SMS-y, wśród ględzenia spikerów od wielu dni o robieniu laski (standardowy tekst w różnych hotelach), pani z nru 886-310-989; następnie okazuje się, że jest to niejaka Ewelina Szymerska, która na dodatek pracuje w Policji (wypowiedzi jako Blondi21 na kafeteria.pl), ba, miała coś wspólnego z jakąś Komendą Wojewódzką Policji. SMS-y sugerują chęć uprawiania seksu lub zdobycia dowodów lub innego wybielenia się, pani ma dzieciaczka w wieku bodajże 5 lat. Prawdopodobnie pierwsza "namierzona" spikerka, pochodzi z Iłowa. Bardzo nie chciała powiedzieć, że ma coś na sumieniu (chociaż widać, że rozumie) ani nawet, gdzie pracuje, choćby ogólnie. 2015-01-20 20:40 - 78.11.157.145 to na pewno szpieg, właśnie wlazł tuż po tym, jak sprawdzałem IP podobno Weroniki Kamińskiej, czy się nie pojawia na blogu: wlazł i kliknął link "/?noweaferaly_tlumaczka" 2015-01-21 - Po północy całkowicie nieprzespana noc w hotelu Felix (chodziłem też trochę po piętrach koło 7-ej, natychmiast zeszli się bardzo liczni goście, których widziałem wczoraj wieczorem, do restauracji, więc raczej podstawieni i czuwali). Teraz jest 23:27 w hotelu Logos i dalej nie śpię, nie jest to łatwe. 2015-01-31 - Policja prawdopodobnie planuje następujące bandyckie ataki: wdziera się człowiek na działkę, np. wali mi w dom, straszy itd. (cel: mam opuścić teren, mam uciekać, np. za granicę, do miasta), może jakieś włamania, a następnie przed Policją tłumaczy się, że "po prostu ogrodzenia nie było", "ktoś inny, ze mną niezwiązany, przypadkiem je wtedy rozwalił", po czym Policja to łyka. Taka to historia wydaje się prawdopodobna w świetle kilku wskazówek (np. powystawiane wysoko na liście oferty na OLX, gdzie działkę się czerwoną linią zaznacza, "żeby było wiadomo na pewno, która to"), podsuwane pomysły mego tłumaczenia się z zagłuszania (że niby coś podmieniłem wcześniej w środku, a nagrałem tylko włączone jakieś urządzenie) itd. Trzeba się przygotowywać na wysokie kary dla tych bandytów, najlepiej w systemie odpowiedzialności zbiorowej, bo więzy solidarności z grupą przestępczą muszą być tam bardzo silne. Oczywiście sprawiedliwie i na podstawie win. Dużo ostatnio też u spikerów tekstu "nie przeżywaj tak sprawy", czyli Policja ma zlekceważyć jakiś bandycki atak na mnie w domu (zastraszanie w rodzaju rozbijanie okien, wsuwanie noża, co np. byłoby najwyżej wykroczeniem, zwłaszcza w świetle "przypadkowego" braku ogrodzenia). Takie plany przebijają z ostatnich dni i mojego zainteresowania działkami (może być możliwość szybkiej budowy domu drewnianego). 2015-02-01 00:04 - Hotel Felix: baza (a raczej zagłuszacz! nie mruga) na pewno u góry w rogu pokoju od strony łóżka i firanek. 2015-02-07 02:31 - Jeśli chodzi o spikerów, to teraz np (2:21 w nocy) jeden wrzeszczy ciągle, że się "zawiesiłem", "na sprawie", albo że jestem "prymitywny" (ciągle te same slogany), non stop konkuruje z nim jakaś baba wrzeszcząca, że się nudzi, w tle idą może jakieś nastawiające umysł szepty od może trzeciej jeszcze osoby, a wszystko zapewne na nagranym podprogowym, męczącym, przełączającym umysł na ciągłe "odbieranie" podkładzie. Spać nie można w ogóle, poziom jest kretyński, dodatkowo przeszkadza mi gorączka związana z otwartym ostatnio w nocy oknem mojego pokoju... Nadto często u nich występuje podniecanie się jakimiś osobami i ich akcjami (bardzo odwraca uwagę, nie można się skupić na zadaniu i sprawach abstrakcyjnych, bo ciągle jakaś "osoba" u nich wyskakuje w tekstach i angażuje afektywnie) albo ogólnie "przychodzeniem", pewnie jakichś mediów, które mam w nosie, ciągle o tym "przychodzeniu", "nieprzychodzeniu", o tych masach głupich, co jakimiś popularnymi mediami się żywią – nie wiem, czemu miałbym o nich i ich zestaw PO-TVN dbać, skoro nie mam na to wpływu (jeśli to wasi przyjaciele, to powiedzcie im łaskawie o tej stronie, żeby nie byli tacy biedni i naiwni, i telewizją żyjący; strona chyba ciekawa?). Od cholery polityków jest prawdopodobnie w bandytyzmie policyjnym, nie mówiąc już o przedsiębiorcach (poza tym rodziny). Proszę sobie wyobrazić, że zacząłbym do nich chodzić i wypytywać. Po co? Podskoczy jakiejś PARTII poparcie – i co z tego? I tak w tych wszystkich biurach posłów gra tortura, nawet nie muszę tego sprawdzać, takie to proste i oczywiste. U nich, z remontu. Partie to załatwiły, kierownictwo. A kierownictwo partii wystawia też kandydatów. Więc co mi po istniejących partiach, po postawach posła X czy Y? I tak zagłosujesz na tego, kogo chce Kaczyński czy Kopacz, czy inny szef, którego wypromuje TVN. Inicjatywą "Partia Piotra Niżyńskiego", bardzo dobrze jak na te warunki medialne nazwaną, jakoś mało kto się interesuje. Kretyn tymczasem dalej w kółko o "przychodzeniu" i "zawieszaniu się" (chyba chce, żebym był wariatem). Nic szczególnego, normalne teksty w ostatnich miesiącach, przytaczam, żeby coś z tego się ostało. 2015-02-20 03:04 - Znalazłem na 5 GHz bezprzewodową sieć internetową z licznymi podłączonymi smartfonami. Podaję modele urządzeń, które tam były, z odpowiednimi częściami tzw. adresów MAC: Routerboard, Sony (B4527E), Murata (10A5D0: japoński producent chipów do telefonów; chyba się zgubił, często widziałem od niego próby zestawienia połączenia z bazą), Nokia (B0358D), Samsung (3423BA, 8455A5), LG (10683F), Apple (34C059). 2015-02-23 03:57 - Poważna poszlaka, że to, co znalazłem, jest faktycznie urządzeniem tym, za jakie się podaje (telefonem komórkowym, np. LG, Apple'a), w dodatku zapewne znającym odpowiednie badane przeze mnie sieci - czyli, że po prostu faktycznie trafiłem na źródło tortury. Jaka to poszlaka? Włączam zagłuszacz WiFi 2,4 GHz i nagle, jak wg reguły, zsypują się telefony na WiFi 5 GHz. Wprawdzie tylko ze 2, 3 identyfikatory, co jest doskonale zrozumiałe, bo nie używa się WiFi 2,4 GHz do transmisji tortury (ale ktoś po prostu w nich skonfigurował, przed zamontowaniem, normalne WiFi, może używał przez chwilę do czego innego...). Skoro nie mogły się dostać do właściwej sieci 5 GHz, ale ją pamiętają (włażą na odpowiedni kanał, czyli rozpoznają SSID, chociaż zaszyfrowane) - może ktoś tu mi pomógł i je wywalił - to próbowały przeszukiwać WiFi 2,4 GHz, ale zagłuszenie tego pasma przyspieszało spłynięcie ich do odpowiedniego WiFi, tak, iż następowało to prawie że za chwilę po tym. Inaczej nie wiem, jak tłumaczyć te wejścia kilku telefonów komórkowych na dziwne sieci WiFi na 5 GHz, jak na rozkaz. 2015-02-26 08:15 - Wywołali wytrysk. 2015-03-01 07:25 - Znowu próbowali wywołać wytrysk, korzystając z niewłączonego nagrywania 2015-03-18 15:20 - BOGMAR Nieruchomości (Piaseczno) - działka w Złotokłosie, Piaseczno (1773 m2, 140 tys., 40 x 44, grunt przemysłowy) - "właścicielka się wycofała". Rozmawiała kobieta ok. 45 lat lub więcej. (Data dodania: 02-06-2011 (Domy.pl), aktualizacji: 14-01-2014) 2015-03-30 ok. 10:00 - Wywołali wytrysk, powinno być na nagraniu audio, ok. miesiąc po poprzednim. 2015-04-18 01:30 - Bandziory, które przybyły do hotelu szpiegować monitor i podsłuchiwać, nagminnie (chyba na polecenie spikera) rozwalają mi komputer impulsami fal elektromagnetycznych czy może prądu (sprawdzimy?), rozłączając mi tym samym złącze USB, w efekcie tego część ekranowa rozłącza się z klawiaturą i dyskiem twardym - pada program, cała minuta stracona przez taką głupotę. I zaraz znowu. Dobrze, że po licznych problemach z tymi impulsami nabyłem w miarę odporny komputer Acer SW5 (pamiętam z 2014, jak w ogóle padał ekran od tego totalnie i non stop). Bandyta siedzi, śledzi ekran i na polecenie dokładnie w odpowiednich chwilach (klikanie zapisu/symulacji w NL5) rozwala zdalnie złącze USB, pada dysk. (Mały problem, bo i komputer dobry, ale kretyńsko złośliwe, marnuje czas.) 2015-04-19 - Kradzież jednej pary sond (miernik ze szczypcami do oscyloskopu) najprawdopodobniej przez "Krzysztofa Rutkowskiego" (wg licencji), taksówkarza, podczas transportu (wyszedłem na dłuższy czas na Wolumen), najprawdopodobniej chodzi o odnotowanie tego przeze mnie, żeby później był "wielki skandal z proponowanymi i oczekiwanymi karami", bo przecież jestem aferałem i nie nadaje się na stanowiska kierownicze (jedna z obron zbiorowych rozpowszechnionych w gangu, kilku takich chwytów będą próbować). Nie zostały na pewno w hotelu na Instalatorów. Kradzież ma związek z moim wcześniejszym podejrzewaniem TopOne Apartments o kradzież faktury (która nie miała miejsca - znalazła się w moim plecaku w maju) oraz ze sprawą Krzysztofa Wasążnika oskarżonego przeze mnie o naruszenie nietykalności cielesnej. 2015-04-30 - Hotel Gordon ewidentnie ukradł pozostawioną tam ładowarkę do laptopa Acer Aspire SW5 (zaklejona foliami, jedna z dwóch, została mi druga z plecaka). Twierdzą, że znaleźli tylko inną ładowarkę, jeszcze poszli sprawdzić, bo podałem, gdzie była, i dalej nic. Po co mieliby kraść? A po co nie! Już miewałem problemy ze zdobyciem takiej ładowarki, to wcale nie jest proste, czeka się parę tygodni na nową z Acera. Może to zamiast wywalenia z hotelu przy okazji udanego zagłuszenia fal tortury, która to ewentualność też bywa częstym tematem u spikerów, demonstrujących ochroniarzy itp. 2015-05-07 15:40 - Z piętra niżej (107 bodajże, bardzo głośno słychać drzwi) wyszedł pracownik ochrony (auto firmowe, rejestracja LRY 6L96). Gdy przyszedłem po południu, siedziały przed hotelem 2 panie recepcjonistki, obecnie na recepcji jest jedna. 2015-05-20 16:00 - Złodziejstwo potencjometru (ewentualnie będą próbowali mataczyć, że został w poprzednim Hotelu Julianów, bo były plany, że już tam nie będę przyjeżdżał - w rzeczywistości, gdy wychodziłem, nie leżała tam już zupełnie ŻADNA elektronika poza dwoma płytkami drukowanymi, chyba jeszcze do kosza na śmieci wyrzuconymi) - z kieszeni kurtki. Miejsce, w którym zostały rzeczy - ul. Szajnowicza 1 m. 86, "Apartament Kabaty". Spiker zapowiadał coś o potencji i potencjometrze, gdy wysiadałem z auta pani obsługującej blisko Tesco, już po uzyskaniu kluczy. 2015-05-25 22:44 - Trwają szykany ze strony mafii polegające na braku dostępnych pokoi (czy to hotelowych, czy apartamentowych, czy na Booking/Hotels/HRS/ Trivago/eSky itp., czy bezpośrednio na ich stronach) w cenach poniżej np. 600 zł za dobę. Nie daje się znaleźć absolutnie żadnego obiektu, w którym w Internecie byłaby możliwość rezerwacji w normalnej cenie (udało się na 1 dobę zarezerwować w SGGW). Podobnie w kolejnych dniach. Czasem są np. pokoje wieloosobowe, ale nie tego szukam (a gdy w ofercie danego obiektu, jak się po kliknięciu okazuje, są też pojedyncze, nagle na miejscu panienka odpowiada, że jednak pozajmowane). Od wielu godzin (17-18:00?) próbuję coś zarezerwować. Najróżniejsze obiekty, małe i duże, zawsze teraz "niedostępne". 2015-05-30 - Podczas pobytu w Dobrym Miejscu (własność kościelna, koło UKSW, są pokoje gościnne) dwa razy podchodziłem do recepcjonisty (księdza?) w sprawie dźwięków (piszę, że może księdza, bo kolejny sprawiał wrażenie, jak gdyby świeżo mnie podsłuchiwał, a u księży możliwe, że ma to miejsce często), ponadto byłem też w biurze za recepcją i próbowałem coś załatwić u sekretarki lub mężczyzny obok. 2015-05-30 15:15 - Taksówkarz WOR 36062 zabrał o 14 zł za dużo, miał czekać nawet dłużej niż pół godziny, w rzeczywistości odjechał, nikt nie dzwonił. Następnie na centrali przez 5-10 minut ciągle zajęte, nawet do automatu się nie można było dodzwonić. 2015-06-01 06:15 - Wywołali wytrysk (ostatni dzień pobytu w Dobrym Miejscu, kościelnych pokojach gościnnych blisko UKSW). Nagrane. 2 miesiące po poprzednim. 2015-06-11/12 - Masowe, głupawe bojkotowanie mnie przez firmy produkujące obwody drukowane (jak w 2013 przez pracowników fizycznych, a ostatnio w 2015 w związku z prokuraturą u detektywów - zawsze szykany, gdy do czegoś dobrego zmierzam, zawsze upór, żeby dobro blokować i przeforsowywać najgorsze zło). Np. jakaś firma FALDRUK twierdzi na stronie www, że wykonuje potrzebną dokumentację do produkcji PCB, po czym mnie konkretnie odpowiada jakaś pani Cygan, że nie wykona dokumentacji "ze schematu". Alternatywnie, wśród ciągłego zadręczania mnie przez spikerów ("czemu w ogóle mieliby ci to wykonać"), ich stękania o jakichś filozofach i o moralności, komentowanego na żywo przez panią ze słuchawki itd. (i innych przytyków), jakiś instytut chciał mi to wykonać na zasadzie totalnego zdzierstwa (950 zł, w tym rzeczy typu parę ruchów ręką, wklikanie w programie danych, robione przez innych za 15 zł - za 300 zł). To też element zabijania, dobijania, krzyżowania drugiego zupełnie zresztą w tym niewinnego człowieka, to pozbawianie pieniędzy (przez to cały 2013 i sporą część 2014 oszczędzałem, nie organizowałem firmy, nie kupowałem domku) - także na zasadzie braku prawa jazdy i taxi, co mi załatwiono wypadkami ze śliską jezdnią. Żeby później wbił zęby w ścianę, głodował, nie udało się zrobić firmy albo, już tak na koniec, gdy wszystko wydawałoby się gotowe, żeby ta firma po prostu jakoś tak dziwnie "nie zadziałała". Nikt nie kupował gazety, choć nawet udało się zrobić reklamę... Brak normalnej, właściwej, przyzwoitej reakcji narodu... Ale to już ostateczność, bardzo możliwa i prawdopodobna, najpierw jednak mafia jeszcze chce odrzeć człowieka z pieniędzy. [Liczne firmy: przede wszystkim FALDRUK, który ogłaszał tworzenie dokumentacji, np. plików Gerber, jak jeszcze szczegółowo podał, na podstawie nie-dokumentacji, fabrykapcb przestała odpowiadać i jakieś ";)" tylko w mailach pisze, PROFILL nie potrafi wprowadzić do komputera układu ścieżek, żeby z nich wykonać kliszę - "nie zajmujemy się projektowaniem", LASKAR też tworzy dokumentację za kasę i też dla mnie konkretnie nie wykona] 2015-06-23 - dziewka z recepcji Apartamenty Bielany Pułkowa najwyraźniej skomunikowana z bandytami, wyciekają jakieś info dot. wnętrza jej pokoju. (wprawdzie nie ma kamer, widok na inną stronę, co najwyżej słychać) 2015-06-29 13:30 - Hotel Wisełka w sprawie dźwięków i hałasu odsyła mnie na dwór, każe się tajemniczo udać na zewnątrz, podprowadza, na końcu wyjaśnia: "tam jest wiadukt", jak się okazuje "on jest w remoncie" (i dlatego jest głośno). KILKA DNI WCZEŚNIEJ (przed przyjazdem i w taxi, może stojącym), w zupełnie naturalnym kontekście (chyba spikerów nie namówiono jakoś specjalnie w hotelu na to) kamer i złodziejstwa w Meksyku, spikerzy weszli na chwilę na tę sytuację z odesłaniem do jakiegoś budynku rządowego, który niestety (jak się okazało) był w remoncie. Nie brzmi to na przypadek (sytuacja zresztą też opisana gdzieś w środku bloga, chyba dopiero w liście złodziejstw, której zresztą prawie nikt nigdy nie czyta), ale może. Uprawdopodabnia się, że przynajmniej trochę słuchają - może w ogóle po staremu i całymi godzinami każdy przez swoją kolej. Alternatywnie, co zresztą i w inny sposób potwierdzone (podpowiedź spikerów, co widzę: recepcjonistka przegląda teczki Booking.com i wydruki z tej strony), jest to efekt kontaktów ze spikerami, a słuchania od dawna może nie robią (choć dziewczyna podpowiada, że to możliwe). 2015-06-30 08:06 - W DW Electronics chyba śledzili mi ekran od rana (lub może uchwycili spikerów w trakcie rozmowy telefonicznej, ale chyba trudno byłoby ich zrozumieć w sytuacji, gdy na zmianę gadam ja i moi rozmówcy, a moje słowa są na bieżąco dobrze rozumiane - mało kto łapie dwie rzeczy na raz). Prawdopodobnie w aluzjach odnosili się do porannego odnotowania przeze mnie na blogu (ze 20 min. wcześniej), że korumpowanie pracowników opiera się także na niepłaconym ZUS-ie, nie tylko podatku dochodowym. 2015-06-30 08:50 - Jakiś debil z Mega Taxi robi szykany (w związku z planowanym kupnem fajnego wzmacniacza). Najpierw pani wyznacza termin 25-30 min., co się bardzo rzadko zdarza, później ten człowiek przyjeżdża gdzieś do Hotelu Julianów (tam bywałem jakiś czas wcześniej, już mnie tam nie chcą z powodu niezapłacenia czegoś) "przez pomyłkę", kolejne czekanie przynajmniej ok. 15 min. (tyle już teraz). 2015-07-05 13:23 - Nieprzespana noc, może jakiś chwilowy płytki sen (z kolei poprzednia to 3,5 godz. snu, a jeszcze wcześniejsza - bezsenna). Bandyci dalej się co jakiś czas wyżywają na komputerze (psucie złącza USB z dołem tabletu przez fale EM). 2015-07-07 - 3-5 godz. snu (2:30 - 5:30 czy 7:30). Wczoraj więcej, 7-8 (do ok. 11:40). 2015-07-08 - Kilka godz. snu (3?), do 5:xx. Później poprawka, kolejne 4-5 do 13:00. [edit] 2015-07-11 - Było kolejne ogłoszenie, na Lento.pl. Bardzo jasne, 2 akapity przedzielone krótkim trzecim z apelem. 2015-07-16: - "Nie jesteśmy tacy źli" (bronienie się ze strony gangu, najliczniejszych mas) - bardzo często maglowany niedawno przez spikerów tekst - sprzeczność w systemie prawa karnego, po mojemu (ale chyba słusznie, pragmatycznie) rozumianym. Z oceny przestępstwa wynika kara. Przestępca błądzi ilościowo w kwestii kary, gdyż w wynikającej z niej ocenie ryzyka (najłatwiej właśnie przez te kary kontrolowanej, reszta jest, dajmy na to, ustalona lub nie mamy na to wpływu, zawsze znajdują się bardzo przekonani o mocnych plecach) błądzi (jak pozwolę sobie to nazwać), decydując się na przestępstwo. Kara powinna przerastać oczekiwania. Na pewno nie powinno być tak, że przestępca oczekuje po innych kary B, a słuszna jest jeszcze niższa kara A (B > A), skoro nawet ta B nie odstręczała. (Mówimy tu oczywiście o pewnych masowych postawach i przypadkach.) Pomijam tu jakieś dywagacje bujające w obłokach i nie wiadomo, na czym oparte, każdy może mieć swoje wyobrażenia, natomiast ja wolę mówić o konkretach i rzeczach obiektywnych. - Kwestia więzienia; czy oni już i tak na to liczyli (może nie liczyli, ale bali się tego jako prawdopodobnego rezultatu w przypadku śledztwa i osądzenia)? Jeśli tak, a i tak popełnili przestępstwo, to tym bardziej niższa kara nie ma sensu w myśl stwierdzenia powyżej. Poza tym i tak ich udział w gangu był o tyle nie bez znaczenia, że zapewne zależało im, by nie pójść do pudła, i walczyli w tym interesie, wykazywali (złą) determinację, szczególnie nasiloną i przeciwną naświetleniu tematu i rozliczaniu złych polityków. Jeśli natomiast czegoś łagodniejszego się spodziewali, to po pierwsze, nie odstraszyło ich to. Po drugie, mało w to wierzę. Czemu aż tak byli wobec mnie nieprzychylni? Zauważmy wreszcie, że ocena ryzyka wynikająca z grzywny MOŻE BYĆ DOWOLNIE MAŁA. Grzywnę ilościowo łatwo sprowadzić do zera, jakościowo prawie nie ma ona sama w sobie charakteru odstraszającego. Da się od grzywny ubezpieczyć w różnych szemranych funduszach (tajnie) albo nawet ubezpieczyć na zasadzie odpowiednio wysokich korzyści. Łatwo w ten sposób znaleźć ludzi, którzy będą uważać ryzyko za dowolnie małe. Natomiast jakościowa zmiana przy przejściu do kary więzienia jest tak istotna, że zawsze występuje określone stałe ryzyko związane z samym odstraszającym CHARAKTEREM tej kary, pewien wstępny pułap (zwłaszcza, gdy będzie się dawać nie za mało, nie rzędu np. 3 miesiące). - Na marginesie - przypomnieć o tym, że nie jest właściwą sprawiedliwością dzielenie kary, jaką dano by za całe przestępstwo z wszystkimi jego przejawami i elementami (np. stalking), przez liczbę sprawców. Wskazać na istotniejszy charakter celów prewencji, dla których jest w istocie bez znaczenia, ile było sprawców. Z konieczności oczywiście będą takie kary blisko granicy skuteczności, będą minimalne, przy zejściu niżej stawałyby się śmieszne. 2015-07-16 - Notariusz, który zrobił dziś drugi protokół w sprawie domeny, chyba ma co najmniej tel. podsłuchowy (teksty w rodzaju "tutaj na Niżyńskiego", może jeszcze jakieś inne, chyba np. "jest tu ta Sprawa" - to o gejach i Dudzie (bo walnęli "zapraszam DO STOŁU", jakby pod to) mogli ewentualnie usłyszeć w gadkach spikerów, gdy byłem w okolicy, jakoś przesadnie zasłuchani i wyłapując pojedynczy zwrot, chociaż to raczej maglowano rano, a nawet poprzedniego dnia wieczorem, gdy byłem w wannie, ale nie w czasie mojej obecności tam - nadto upieranie się przy bardzo dokładnym wpisywaniu wszystkiego do protokołu WŁĄCZNIE Z JAWNYM HASŁEM, co spowodowało odmowę u poprzedniego z 1-2 dni wcześniej, choć to może zaraz się okaże powszechna przypadłość - uprzednio robiłem protokół z e-gold, protokół z www.dns.pl i home.pl, a teraz protokół z aftermarket.pl i nigdy się przy tym nie upierano, żeby był jawnie wpisany, może też to jakiś żart z mojej słusznej gorliwości przy zabezpieczaniu transferu, bo kontrahent działa przez firmy offshore'owe). Poza tym efekty a la Agata (była też wizytówka masaży na biurku). Zauważmy, pani notariusz upierała się przy zamieszczeniu hasła (już nawet z tego powodu rezygnowała z umówionej czynności, gotowa zmarnować poświęcony przeze mnie czas, z trudem udało się ją przekonać do zabrania się z powrotem do pisania), jako wymaganym przez prawo, ustawę (wywiązała się dłuższa rozmowa, że ustawa przewiduje obowiązek zapisania w akcie "absolutnie wszystkiego", co się robi, podobnie napisał w mailu p. Michał Tollik, proponując też ustawienie jakiegoś chwilowego hasła ze względu na ten wymóg), w wyniku czego moje hasło widniało nawet jeszcze dosyć długo na jej ekranie (zaraz wprawdzie zmieniłem notebookiem). W rzeczywistości nie ma nic takiego w Prawie o notariacie. Powód (umówiliśmy się przecież telefonicznie, że nie przyślę dokładnych adresów, bo to wymaga hasła, a tego wolałbym nie podawać)? Zapewne notatka spikerów ogłoszona w telefonach, z tego zwykle wynika wszelka koordynacja postępowania wobec mnie. Być może powodem takiej sugestii spikerów było to, że jest gotowy banner Idea Banku (to ten bank z najlepszymi oprocentowaniami, spodziewają się mojego nim zainteresowania): "Można prowadzić swoją firmę po lokalach, gdzie (...) hasło do Wi-Fi to HH^^_ASA@!!!L? Można!". Istotnie, tego typu są moje hasła. Incydenty tego typu miały miejsce wielokrotnie u notariuszy. Inny przykład to schodzenie pani notariusz z kancelarii na Długiej do jakiegoś poziomu -0,5 (r. 2013) - miałem wtedy podejrzenia, że oni ręcznie włączają torturę. Jeśli znała ten mój domysł ze względu na przekaz podprogowy, nadawane myśli (wówczas na mieście może jeszcze nie tak tragicznie bywało), to w każdym razie gratuluję umiejętności wychwycenia tego i wyciągnięcia wniosku, zademonstrowania drugiemu przy tej okazji. Normalny, nieuprzedzony człowiek łatwo taką rzecz, jak przekaz podprogowy, przeoczy. Koniec końców rzecz jest prosta. Ci, którzy decydują się na remont, biorą też telefon podsłuchowy, a nierzadko remont jest dziełem tego, kto lokal zajmuje (może w ogóle to jego mieszkanie prywatne). 2015-07-18 - Zdecydowanie do hoteli i apartamentów na doby przychodzi szpiegować też młodzież. Mnóstwo przykładów z 2015, od B&B, przez Apartamenty Sienna (dziewczyna jakby ta studentka z Manekina z agresywnym chłopakiem, np.), mnóstwo(!) w Aramisie (wiek zdecydowanie studencki), byli i w Wisełce, na Karowej, Hosapartments, ... Z pewnością i tu jest normalne uczestnictwo w grupie przestępczej, w sensie posiadania prywatnego telefonu podsłuchowego, nie tylko pracy na miejscu. 2015-07-19 - PRÓBA UZYSKANIA POMOCY W KOŚCIELE PO MSZY spełzła na niczym (dzięki temu, że po mszy, zdążyli sobie posłuchać; ludzie obok zwieszali głowy na znak, że też nic nie mogą zrozumieć ze względu na męczące szelesty spikerów, mocniej odbierane niż wszystko inne, poza tym znowu w jednym z 2 miejsc, które kolejno zajmowałem, zdarzyła się osoba kaszlająca obok - już wcześniej w innych kościołach bywały takie rzeczy wśród tych 8 sąsiadów, 3+2+3, jakich się ma dookoła). Ewidentnie spory, niepomijalny odsetek ludzi na pewno jest w temacie. Pytałem po mszy z 8 OSÓB o możliwość wejścia choćby na chwilę do mieszkania, bo nie mam jak się uchronić od tego strasznie męczącego hałasu, z powodu korupcji i wyremontowania ścian. ŻADNA SIĘ NIE ZGODZIŁA. Być może część z nich nie wykazywała złej woli, tylko np. też coś takiego kiedyś słyszeli z okien lub rodzina im wmówiła, że to nawet do wnętrza mieszkania z zewnątrz się przedostaje i że nie ma ratunku, i że nic tylko ręce trzeba rozłożyć. Np. jedna z pań (w temacie zresztą) mówiła, że "wszędzie te samoloty latają" itd. (zupełnie, jak pytana o hałas odpowiedziała pośrednik Sadurska-Kurowska, co nawet na blogu można chyba odnaleźć w postaci e-maila - a na mszy spikerzy gadali właśnie m.in. o nowej pomocnicy sejmowej prezydenta Dudy, pani... [jakiejś] Sadurskiej; z drugiej strony istotnie jest tam blisko lotnisko, może ta jakże "mądra" wypowiedź to nie była improwizacja...?). Inna, że nie ma takiego mieszkania, że to daleko itd. (może wymówka, bo nie chciała pomóc, to "daleko" może podsuwało myśl o odległości od źródła dźwięku - "i tak nie pomoże", może taka nadzieja, a może to o tym, że dla mnie kościół jest za daleko, czyli uwierzyła w jakieś szkalowanie mnie, bo tak jej wygodniej identyfikować się ze złymi). Jeszcze inna, że nie mieszka we własnym mieszkaniu i że w związku z tym nie może tak sama decydować, kogo wpuszcza. Porozmawiałem z nią dłużej, nie była to pani mieszkająca w jakimś domu parafialnym (została długo po mszy modląc się), ale po prostu do mieszkania, w którym jest, mnie nie mogła wpuścić. Jeszcze inna osoba (mężczyzna w średnim wieku) odpowiedziała, że nie może wpuścić mnie, bo nie mieszka w bloku ("a gdzie?" - "w domu"... nie dał się przekonać). Jeszcze inna pani, jak gdyby sugerując swą małą wiarę (może się dogadali z bandytami, że mnie trzeba zabić albo temat wyciszyć "z braku pieniędzy"), że "nic się nie da zrobić, trzeba się modlić tylko". W podobnym tonie jakaś baba spod kościoła odparła, że wprawdzie nie ma związków z żadnymi bandytami, ale mnie nie wpuści (może to ta odpowiadała, że to jakieś odległe jest mieszkanie) - "obcych się do mieszkania nie wpuszcza" (może to taka drwina z "innych wyjaśnień", z tego, że "nie każdy Jest w Sprawie": np. przy rekrutowaniu pracowników zawsze mi podsuwano jakieś "inne wyjaśnienia", poza byciem bandytą, dlaczego nikt się nie zgłasza albo sami dziwni). Był i jakiś diakon (czy dosyć już stary ministrant), który zamykając wrota kościoła również nie zgodził się w żaden sposób pomóc, nie był w ogóle zainteresowany rozmową i mało z siebie słów wypluwał (a zatem typ demonstrujący twardą postawę; por. z puszczoną na koniec pieśnią do Świętego Franciszka, patrona tej parafii). Prosiłem tych ludzi, często nawet stare baby, żeby mnie wpuścili nawet tylko na chwilę, żebym się przekonał, czy u nich też są takie męczące efekty, jak w tym kościele, taki hałas, czy może można się jakoś od tego uchronić (bo od 2,5 roku nie mogę nigdzie od tego uciec - mówiłem m.in. o ogłoszeniach nieruchomości i hotelach, o korupcji polegającej na remontowaniu np. ścian, sufitów). O tyle można próbować tych ludzi bronić, że też być może słychać w ich mieszkaniach - to jest taka dzielnica, że mało jest bloków wyższych niż 3 kondygnacje, a dopiero od ok. 3 piętra można liczyć na umiarkowaną ciszę. Ale przecież mogliby chociaż pozwolić to sprawdzić. Wreszcie jedna z babek mówiła, że ma mieszkanie, ale małe. (A zatem, w myśl tego, co spikerzy podsuwali, i tak będzie słychać, w każdym razie był to jeden z ich argumentów zniechęcających mnie do żebrania u ludzi.) Może zresztą była to jakaś zwolenniczka śledztwa "mini". O tyle można próbować tych ludzi bronić, że też być może sami słyszą torturę w swych mieszkaniach - to jest taka dzielnica, że mało jest bloków wyższych niż 3 kondygnacje, a dopiero od ok. 3 piętra można liczyć na umiarkowaną ciszę (nieraz widziałem ludzi na niższych, np. parter, 1p, 2p, wyglądających aż przez okno, gdy przejeżdżałem lub przechodziłem obok). Ale przecież mogliby chociaż pozwolić to sprawdzić (moja wina, nie pokazałem, że mam ochronniki i stopery, ale oni też niezbyt byli przychylni). Obok kościoła standardowe (i zbędne) bandyckie demonstracje, w rodzaju 3 ambulanse (2 z nadrukiem 112, trzeci gdzieś tam też blisko, przy zejściu w ulicę Hynka na rogu Krakowskiej w stronę kościoła), policjant z KSP-Wydział Ruchu Drogowego na skuterze i w środku McDonald's, gdzie, jak mnie zresztą spikerzy podpuścili, poszedłem (podobne przecież kiedyś było zbiegowisko "służb" w celu uwięzienia mnie w szpitalu psychiatrycznym). Zauważmy, oprócz tych bandytów jeszcze w takim teatrzyku, jeśli by do niego doszło, uczestniczyli (do kompletu) lekarze i sędziowie, nie mówiąc już o kierownikach różnych poważnych instytucji. Poza tym w lipcu wisi moje ogłoszenie na Lento i na innych stronach ogłoszeniowych, widziało je już chyba kilkaset osób głównie z Warszawy. 2015-07-20 - Zmontowana przez PROFILL płytka drukowana, którą wcisnęli mi koniecznie bez pobierania zapłaty, zupełnie nie działa; jest znacznie gorsza pod tym względem od tej ręcznie zbudowanej. Żaden egzemplarz nie działa, jak sprawdziłem na PW, wyjściowe widmo jest zupełnie dziwne i nieskupione, raczej bardzo szerokie. Być może wcisnęli tam gdzieniegdzie jakieś obce elementy zamiast moich. 2015-07-24 04:15 - Pobudka po 2,5 godz. snu. 2015-07-25 04:05 - do 4 nad ranem nie mogę spać z powodu złośliwie zintensyfikowanej tortury, np. zaczynanie jakiegoś wątku, po czym niekończenie go, za to jakieś szepty w tle nabierają istotności (liczne syknięcia itp.); bardzo rozemocjonowane wrzeszczenie, a w tle szepty, może nawet kilka ścieżek; itp. 2015-07-25 18:25 - Prawdopodobnie bandycka zmiana pogody (w odróżnieniu od tych z końca 2012 nie jest to takie oczywiste, że wywołana - "może to zamiana przyczyny i skutku, mylenie prognozowania pogody z jej wywołaniem"; najprawdopodobniej wywołana, choć od tygodnia zdarzały się burze, może było w prognozach - pamiętajmy, że ośrodki prognozujące pogodę też mają swoje budynki, a zatem najprawdopodobniej pokoje dla agentów i czaty komunikatorowe ze spikerami przeciwko mnie). Była ponad 10-minutowa zachęta do wyjścia. Efekt: mokre całe ubranie ok. 18:00, oczywiście moja "wina" w związku z niewłożeniem kurtki (co to pomaga na spodnie), należy na przyszłość uważać na spikerów, było Dobre Miejsce pod drzewem niedaleko Dobrego Miejsca na Dewajtis. W zamyśle tego typu operacje mogą służyć uniewiarygodnianiu mnie i podnoszeniu prestiżu np. rzekomo "niewierzących" mediów, a zarazem wytykanie "mojej winy", wybierzcie sobie (tutaj, powtórzę, mniej oczywiste było wywołanie tego). Może być nawet jakieś "śledztwo" w tej sprawie, po czym omerta, nikt nic nie wie, bo taką rzecz łatwo ukryć (parę zdemoralizowanych osób w TV, które i tak zapewne pełny wymiar kary dostaną, parę zorientowanych w prognozie pogody i jeszcze gdzieś, dogadają się co do milczenia), co jeszcze dodatkowo pomoże czynić ze mnie jakiegoś hiperpodejrzliwego, mylącego się dziwaka. 2015-07-25 - Zwrócenie uwagi przez spikerów, że sąd prawdopodobnie na zasadzie umowy komunikatorowej telewizji, złych sędziów, porządnych sędziów i Policji może wspierać przestępczą akcję policjantów na Gajdy. Z kilku powodów, np. dlatego, że będzie brakować świadków, a przecież zdarzają się fałszerstwa dokumentu (błędne wywiedzenie z tego prawa do podejrzewania przestępstwa bez zawiadomienia ze strony właściciela, wraz z 16-godzinnym zatrzymaniem mnie i np. 6-dniowym rzeczy - łącznie 2 tyg., choć był też udział prokuratury), oraz może dlatego, że chronili dom przed rzekomymi dalszymi zniszczeniami, co jest bzdurą, gdyż przyjechałem tylko zabrać swoje rzeczy, a nie mieszkać tam dalej lub, nie daj Boże, remontować Graffowi dom (zresztą dużo mniejszy interes związany z drobiazgami typu wywiercony otworek na uchwyt w ścianie a ten związany z dachem nad głową). Oczywiście też może być zmowa milczenia i "wiedzieli tylko, że mają dokonać zatrzymania". Zauważmy, że prawdopodobieństwo jawnego dokonania przestępstwa przez osobę, która wie, że jest tak totalnie śledzona, jest znikome, co każdy rozumie. Był to oczywiście element telewizyjnego(?) programu szykan, takiego, jak np. też szykany w taxi (szczególnie dawały się we znaki np. w 2013, dokładnie wtedy, gdy taxi było potrzebne, żeby np. zdążyć na coś, np. spotkanie rekrutacyjne, żadne mnie nie chciało obsługiwać). 2015-08-03 23:00 - Ostatnie 4 miesiące tortury - motywy przewodnie: "nie zawieszę się" (np. "na tym temacie" – ciągle o jakimś zawieszaniu "się" na czymś, bo wspominają jakąś głupią wizytę na komendzie w 2009, gdzie policjantka witała mnie, że "musi mieć jakiś punkt zawieszenia" w zgłaszanej wtedy przeze mnie na piśmie sprawie; ponadto oczywiście też drugi sens, związany z wyrokami w zawieszeniu, na co też ciągle wchodzą), "lacha!" (bardzo często powtarzany temat; również takie głupie wykrzykiwania "lacha": nic więcej albo wypowiedzi typu "lachę ci zrobią", "lachę zrobić" itd.), a także o "byciu religijnym" (dosłowny cytat ze stałego sloganu), "bardzo jesteś religijny" (również bardzo częsty temat, prawie co chwila), "chyba niewierzący". Np. znikło w ogóle znane z 2013 "tutaj jest sprawa" (czasem jacyś szpiedzy w firmach rzucą "jest tu sprawa", ale spikerzy dużo mniej), nawet jeszcze "bycie problemu" (jako temat wypowiedzi i powtarzający się slogan) jest już bardzo rzadkie. 2015-08-05 18:45 - Z cyklu SZYKANY, teraz jeszcze subtelniejsze i nastawione na albo brak dowodów, albo zmniejszające się dzięki zeznawaniu kary personelu (tak, jacyś zryci niewierzący osobnicy po to takie dręczenie Niżyńskiego mogą wprowadzać, żeby później ewentualna odsiadka była krótsza). (1) Od ok. 5-7 dni wszędzie, gdzie jestem (nawet w autobusach - tu pewnie okoliczna Policja pomaga) psuje mi się już nie komputer, a telefon Sony Xperia z bardzo dobrą kamerą za pomocą fal elektromagnetycznych. Wiadomo, że rząd kocha fale, bo normalni ludzie takimi rzeczami się nie zajmują, oni lubią mechaniczny kontakt i konkretne rzeczy, podczas gdy rząd właśnie uwielbia niewidzialne fale. Tak, jak wcześniej psuto mi jeden laptop, że zamrażał się ekran (jeszcze wcześniej blaszany komp, o czym było na blogu), a po zmianie na Acer Aspire SW5 co najwyżej rozłącza mu się połówkę ekranową z klawiaturową, tak teraz rozwalają mi ten telefon w wyniku czego wysuwa się z niego karta SD (karta pamięci). Ewidentnie działanie ludzkie, w dobrze dobranych momentach, tak, by wyglądało na jakieś subtelne mechaniczne psucie się (np. gdy chowam go do kieszeni - w rzeczywistości nie może być wtedy odpowiedniego nacisku na samą kartę SD). Bardzo irytujące, człowiek się strasznie męczy, żeby to w końcu schować, po czym i tak się natychmiast albo po chwili wysuwa. W rzeczywistości niemożliwe jest schowanie tego na dłużej, dopóki tamci nie przestaną wysyłać zakłócających fal, co dla dodatkowej irytacji co jakiś czas robią i jest spokój (później w kieszeni się rozwala). Oprócz denerwowania i wypełniania czasu, nawet łącznie do np. godziny w ciągu dnia czy 30-45 minut, brak karty SD może skutkować zepsuciem się nagrywania przy ważnej rzeczy, bo skończyła się pamięć. Nie ma gdzie wtedy zapisać nowego wideo. (2) Dzisiaj. Firma od replikowania kluczy CEZAR wszystkie klucze do skrytek oprócz jedynej przeze mnie używanej skrytki 52 skopiowała dobrze (3:1 było OK). Z tą 52 były wielokrotne problemy. Na mój widok pracownicy Galerii Mokotów byli z telefonem przy uchu, już wcześniej w Sadyba Best Mall skopiowali mi źle i musiałem zawracać się, tym razem do Mokotowa (pierwsze kilkadziesiąt zł straty, z Alternatywy 6). W Sadyba Best Mall wziąłem nawet 2 egzemplarze i też oba zdawały się być źle. To już łącznie 30 zł za wszystkie kopie. Widziałem nawet przyczynę, pewną nierówność u nasady - no niestety, tak zrobili, widocznie nie dociskali dostatecznie przy kopiowaniu czy coś takiego, może wsunęli nieodpowiednio. Na końcu (ale strata z 80 zł była, ja już właśne nie jestem milionerem) okazało się, że tak dorobiony klucz przekręca się w zamku, o ile nie dociska się go do końca, tylko używa w pewnej małej odległości od dna zamka. 2015-08-06 03:30 - Od 2 godz. nie mogę spać z powodu powtarzanych co chwila treści podprogowych typu "serce ci stanie", co męczy i zniechęca do zasypiania. Celem tych czynności jest oczywiście widowiskowe odwracanie później uwagi od ogromnej winy narodu i poszczególnych przestępców celem skupiania się na TVP(?) i lansowania koncepcji typu "tylko spikerzy idą do więzienia", "tylko u spikerów śledztwo"; poza tym to też z nudów i dla zabawy, i bo "a nuż się uda". 2015-08-08 09:11 - 2-3 godz. snu w nocy (do ok. 6-tej). 2015-08-13 - Główne teksty wywrzaskiwane obok szeptanego podkładu z torturą to od paru tygodni (obok "lacha!") "nie zawieszę się" i "nawet nie poczytam". 2015-08-21 - Kolejne głupie wrobienie przez dziwkę w stratę 150 zł i także czasu, poszło to na jakiś głupi "masaż" (kompletna amatorszczyzna), oczywiście bez tych rzeczy, co robią tylko prostytutki, bo mi to niepotrzebne - po kilkakrotnych uprzednich potwierdzeniach, przed i po wzięciu zapłaty, w końcu pani jednak wycofała się z pomagania mi i wzięcia urządzenia do zagłuszania GPS, żeby go użyć przy następnym dojeździe taxi. Poprzednie takie oszukanie mnie przez te dziewczyny na telefon miało miejsce w 2014, gdy jakaś 22-latka obiecywała pomóc z wynajmem nieruchomości, wyciągając kontakty bezpośrednie od właścicieli na zasadzie spotkań w trójkę z pośrednikami i właścicielami, po czym prawie przestała odbierać telefony, nic nie robiła, w końcu nie odbierała całymi dniami przez tydzień i na tym się skończyło. Też była jedynie strata kasy i czasu (a to jeszcze długi weekend był, zamiast przez tamte dni szukać kogoś innego liczyłem na nią). Wszystko to oczywiście, jak się nieraz potwierdzało, o podłożu kryminalnym, udział w gangu mobilizuje ich jakoś raczej do złośliwości niż do nadrabiania win. Na końcu trzeba zwrócić uwagę na ciągłe przyciąganie mnie ostatnio do tematu dziwek przez spikerów, sztuczne wywołanie przez nich wytrysku podczas normalnego (zresztą dość kiepskiego) masażu - nawet nie widziałem w tym czasie tej kobiety w wieku pod 40-kę - a także masową niemożność dodzwonienia się wczoraj do nich (ok. 21:00, czyli normalna pora) i równie masowe nieodpowiadanie na SMS-y, niechęć do pomocy. Pani podobno od 3 lat w biznesie, uprzednio sprzątaczka i sprzedawca, wygląd i głos utrwalone. 2015-08-22 - Młodzież, która teraz i tak będzie wszelkimi możliwymi metodami (także bandyckimi i dzikimi, np. bojkotowanie nowych dobrych mediów, unikanie ich) walczyć o "amnestię" dla siebie, i tak musi mnie jeszcze pokarać za swój udział w gangu szykanami i wyżywaniem się na zasadzie marnowania mojego czasu, przedłużania tortur. Np. teraz odpisują na Gumtree, że są zainteresowani - już widać często, a czasem nie widać, że to szpiedzy - po czym jednak rezygnują, ale już skłonili mnie do przyjechania, co powoduje utratę np. 2 godz. czasu. Właśnie jedna taka dziewczyna, 19-latka, najprawdopodobniej zamieszana, powyżywała się w ten sposób. 2015-08-22 - Bandyci, walczący w przyszłości o amnestię lub kary w zawieszeniu, lub jeszcze jakieś inne plany mający (np. uwięzienie mnie w psychiatryku), co rusz bawią się jeszcze w emitowanie fal psujących komputer, zacinających np. jego klawiaturę czy touchpad (odpowiednik myszki w laptopie) - zupełnie zbyteczny stalking, dostępny chyba jako opcja dla sąsiadów hotelowych (także jakieś zagłuszanie sygnału WiFi, przez co telefon musi nieomal przylegać do monitora, żeby dobrze udostępniał połączenie, itp., same kretyńskie zabawki nastawione na utrudnianie życia). 2015-08-25 - Słowenia się teraz znęca. Kupiłem ich produkt specjalnie po to, by zdążyć w tym tygodniu ze skolekcjonowaniem sprzętu potrzebnego do wzmocnienia zagłuszających fal. Mam już inny, ale nie wiem, czy zadziała i wystarczy, a ten jest przy tym prostszy - wszystko przez ten pośpiech. Koszt prawie 1000 zł specjalnie po to, by W TYM TYGODNIU. I co? Cały dzień "przetwarzają płatność" ("processing payment"). Może i jutro, jeśli się nie będę dobijał (czego trochę nie lubię, bo gdy do takich się człowiek dodzwania, kaszlą, a może jeszcze bubel wyślą, jest zawsze stres), tak bardzo mnie oleją, że też cały dzień będą "przetwarzać płatność". W końcu się okaże, że mimo wszystko nie zdążą w tym tygodniu dostarczyć tego i czeka mnie cały tydzień tortur, koniecznie znowu cały tydzień tortur, zaś kasa poszła w błoto (do czasu np. połowy tygodnia przyszłego to ja już sobie może inaczej poradzę). CAŁY PIĄTEK WIECZÓR, SOBOTA, NIEDZIELA ŻADNEGO INNEGO SENSU NIE MAJĄCE, JAK TYLKO TORTURY, BO NIE MAM SPRZĘTU POZWALAJĄCEGO DOSTATECZNIE MOCNO NADAWAĆ. Tak znęca się teraz Słowenia, mianowicie PCS-ELECTRONICS.COM (na pewno biedactwa nie zauważyły tego "POLAND" i "PIOTR NIZYNSKI"...). W mojej opinii prawdopodobny jest udział w gangu, widać paczkę papierosów na ich jednym ze zdjęć wzmacniacza (jakże oczywiste... typowe podatkowe "byznesmeny", co rusz się na takich na całym świecie i w Polsce trafia). [edit 2015-08-29] Tak samo przesyłka z Chin (firma Camel RF) od 12 dni czeka nieprzetworzona, ma nr w DHL-u, ale nic więcej, chyba to ta firma opóźnia, choć się powołuje na jakieś zatrzymanie agenta spedycyjnego przez celników. *** UWAGI O PRAWDOPODOBIEŃSTWA UŚMIERCENIA ARCYBISKUPA WESOŁOWSKIEGO (DODATKOWE SĄ NA BLOGU JAKO DRUGI DOPISEK DO WPISU O KSIĘŻACH Z 5/03/2015): *** 2015-08-29 - Od 4 lat nie umarł żaden arcybiskup (ani chyba nawet biskup) z Polski w wieku mniej niż bodajże 77 lat (ten 67; często umierają mając ponad 80, 90 lat). W ogóle dosyć rzadko się trafia taka śmierć: arcybiskupów nie ma dużo, chyba 2012 poprzedni. Spikerzy od tygodnia czy 5 dni (jeszcze ze 2 dni przed przybyciem do DeSilva) gadają o krwawym rozliczeniu dyktatora Ceausescu, jego procesie (który oglądałem w polskim tłumaczeniu na YouTube) i (co kilka razy powtarzali nie tylko wczoraj, ale i już wcześniej) o tym, że Biblia nie wyklucza kary śmierci ("jedynym zadośćuczynieniem za niewinnie przelaną krew jest krew tego, który ją przelał" czy coś takiego, z Księgi Wyjścia chyba; zwłaszcza zaś "karą za grzech jest śmierć", to już chyba od ponad tygodnia czasem padało, odnośnie sprawiedliwej surowości kar - kojarzy się teraz z biblijnym Onanem, prawda?); ponadto powtórzyli, kilka dni temu (nie mniej niż 2, chyba z 3) starą i powtarzaną niekiedy śpiewkę pt. "państwa tak czasem robią: np. USA z Bin Ladenem - likwidują kogoś, wroga państwa, potem np. w najgorszym razie ułaskawienie, często brak śledztwa" (tak gadali często w kontekście Ukrainy, może w ślad za mną: pytając, czemu nie zwalczyli przywódców rewolty i przywódców tych poszczególnych stu- czy kilkusetosobowych grupek, radarem pasywnym, bo to bardzo skuteczna i dostępna technologia unieszkodliwiania osób). (Także w rozsyłanym całkiem niedawno spamie (kwestia kilku ostatnich dni, ten o pracy przy szpiegowaniu) była też wzmianka, wśród bardzo wielu innych rzeczy, o naruszaniu prawa do życia przez tę mafię ze spikerami związaną, z przywołaniem m. in. sprawy z Meksyku (por. wpis o Kościele z 2013 r., temat ustąpienia papieża).) Ponadto: w tym poprzednim hotelu (BW Felix, przed dniem 26/08) było też pod prysznicem (w odpowiedzi na gadki typu "boję się, że będziesz sędzią" i że jakoby koniecznie "nikt nie jest sędzią we WŁASNEJ sprawie", przy czym niby pokrzywdzony tutaj też jest jako jakaś strona, której sprawa to jest) o tym, że cesarze rzymscy czy bizantyjscy potrafili być autokratyczni w wymierzaniu kary, jeśli ktoś przeciw im zawinił, a i może za republiki by się różni senatorowie czy urzędnicy sądownictwa domagali konkretnych, surowych kar za zło, które ich dotknęło (jeśli by się krępowali zarządzić je samodzielnie w "swojej" sprawie). A zatem padał temat autokratyczności wymierzania kary, niejako pewnego "despotyzmu". (Najbardziej jednak rażącym zbiegiem okoliczności pozostaje kilkakrotne "karą za grzech jest śmierć" i cały dosyć głupawy temat, że "może ktoś dla mnie zamach stanu urządzi", temat Ceausescu.) Takie rzeczy oczywiście zrozumie osoba władająca językiem polskim, a zatem musiałaby być odpowiednia ścieżka informowania (nie bezpośrednio sami lekarze), jeśli miałby tu być związek przyczynowo-skutkowy. Alternatywnie, jeśli nikt mnie w Kościele z Polaków już nie podsłuchuje, nawet tymczasowo, w okolicy dnia śmierci abpa, bo tego się nie da słuchać godzinami i brakuje chętnych, to może po prostu ktoś spikerom podsuwał te tematy. Przypominam, bez zbędnej insynuacji, o "sprawie" w szpitalach, pewnie nie tylko polskich (jest na blogu wpis "Obrazki z wystawy" o Niemczech). Wyczyny abpa i dowody na niego wyliczył ostatnio Newsweek. 26-ego wieczorem spikerzy bardzo zawracali mi też głowę wyedytowaniem hasła Ateizm (dopisaniem tam czegoś o zwyciężaniu zła, na zasadzie "dlaczego nie stosować podstępu i przemocy" i że to może wzmacniać i dawać przewagę), więc ułożyłem i dopisałem tam akapit (bo wszystko jest lepsze od bezczynnego słuchania tego szajsu) - może to jakoś odgórnie albo z zagranicy (np. CTV) im podsunęli? ni w 5, ni w 10 nagle im ten temat "koniecznego poargumentowania za ateizmem" wyskoczył i trwają napaleni na to (przypomina się, poprzedzająca równie tajemniczą, a co do której Rosjanie pewne sygnały wysyłali jeszcze w 2014, katastrofę Smoleńską moja odzywka "Dlaczego nie zabijać?!", o czym była mowa we wpisie "Historia równoległa Tuska") - w międzyczasie był jeszcze dzień 27/08 (zresztą 27-ego wieczorem, gdy byłem na Krakowskim Przedmieściu koło Pałacu Prezydenckiego, modlili tam się jacyś ludzie przy krzyżu smoleńskim w tej sprawie, co chyba nie codziennie ma miejsce, tak ostentacyjnie jakąś "inną ważną" rzeczą się zajmując: kojarzyli mi się wtedy z towarzystwem typu Nasz Dziennik/Radio Maryja, bo takie też było na zaprzysiężeniu), a śmierć abpa nastąpiła chyba 28-ego WSKUTEK ZAWAŁU SERCA (kto wie? może jednak coś przewlekłego? zawał sugeruje coś nagłego i nieprzewidzianego; tymczasem chyba jednak ten abp nie chorował przewlekle, nieco podejrzane było to jego, koniecznie, zamknięcie w szpitalu). Do kontekstu można jeszcze doliczyć ogromne podniecanie się mediów (dość niedawno) śmiercią Kulczyka - nie, żeby wiedziały z góry, po prostu można było się później pod to "podczepić"; ze mną miało to taki związek, że Kulczyk to słynny milioner, a nawet miliarder, ja zaś niedawno przestałem być milionerem (nieco poniżej tego mam) - i nawet pytania, "czy coś stało za jego śmiercią", "czy to nie wina lekarzy" (Wiadomości Bing w polu startowym Windows 7), zresztą były już tego typu (wtedy) pogróżki medialne w 2011-12 (ciągle ktoś umierał, z podtekstem nagłaśniali odpowiednie przypadki, żeby się to ze mną kojarzyło) - tym razem to, jeśli w ogóle, niezamierzone na pewno było i co najwyżej ewentualne osoby odpowiedzialne ze szpitala się zasugerowały. V przykazanie wg Katechizmu uznaje za niedopuszczalne "zadanie śmierci niewinnemu" (w innych wersjach w ogóle każde morderstwo, choć rodzi się wtedy pytanie o samoobronę; teraz to jakoś biskupi doprecyzowali w wypowiedziach - "samowolne" i dla własnych korzyści, zwykle zaplanowane), ostatnio trafiłem na to przy przeglądaniu Evangelium Vitae i Katechizmu w związku z torturami. Abp (tytularnie przypisany do Slebte w tejże roli - bywali tam też zwykli biskupi) deklarował "współpracę" z sądem watykańskim. Pozostało 47 ABPÓW POLSKICH (już sama SZANSA TRAFIENIA 1 : 48, czyli 2%, czyni taki zbieg okoliczności ze skandalem, tzn. z odpowiednimi wydarzeniami z życia Watykanu, bardzo bardzo podejrzanym). Co do mnie - nie wspominałem może dotąd, że od początku roku jeździ za mną bardzo dużo karetek pogotowia (o tym może tak) i wozów Policji. Jeszcze jedna rzecz, do której by to może pasowało, choć też pewnie bez zamiaru twórców, to te liczne plakaty nowego filmu "Watykan od 2000 lat ukrywa prawdę o istnieniu zła" (pasuje do mojego - czy zasugerowanego przez spikerów - zarzutu z tego bloga) z wiszącym jakimś trupem, chyba nieprzybitym do krzyża, więc to jakaś inna osoba. Watykan miał też może coś wspólnego w tej sprawie z dziwnym zachowaniem rządu Dominikany, może to jakoś dyplomatycznie załatwił, że tamci ściągali na siebie gniew jako chłopiec do bicia, który akt nie skopiował, tylko wysłał jedyny egzemplarz do Watykanu, jeszcze prosząc go o obiecanie, że nikomu nie udostępni, wysyłając z klauzulą Ściśle Tajne. Przecież ewidentne jest chyba, komu bardziej powinno zależeć, ksiądz jest pochodzenia polskiego, już sama ta rzecz (i skutek, że w Polsce nie ma śledztwa) pachniała interwencjami dyplomatycznymi. Co do rumuńskiego dyktatora Ceausescu to jego koniec był taki, że wojskowi, którymi był otoczony, doradzili mu podczas protestów (pod oficjalnymi budynkami rządowymi), by przeniósł się do jakiejś rezydencji rządowej - tam czekała na niego zasadzka: błyskawiczny proces i rozstrzelanie, co śledziły miliony przed telewizorami (tego Wesołowskiego do szpitala wzięli, dlatego nie uczestniczył w procesie). Ewentualnie może było odwrotnie, tj. jakieś kłopoty ze zdrowiem zasugerowały możliwy koniec i stąd te wszystkie znaki, ale chyba jednak nie (bo jak? przewidziano prawdopodobieństwo zgonu wskutek zawału serca? przecież z tego da się człowieka wyciągnąć, zwłaszcza gdy jest się na obserwacji szpitalnej, to nie takie trudne...). Dodać tu należy, że od 2014 stałym tekstem spikerów do I poł. 2015 (nawet i dziś czasem się zdarza, ale już mniej) było zawołanie "śmieszne!?...", wtrącali to co chwila jeden drugiemu przy różnych głupawych odzywkach (porównaj z nazwiskiem: Wesołowski). Też może im ktoś to zlecił z góry, bo pojawiło się jak na zawołanie z dnia na dzień i u wszystkich (sporo takich odzywek się pojawiało stopniowo, np. po wprowadzeniu na Geodetów od pewnego dnia czerwca-lipca 2014 głupie i do znudzenia powtarzane "wykład ci zrobię" - podczas gdy dokładnie równolegle jakoś, z początkiem lipca - może też za ich sugestią, bo rzadko mogę sam na coś wpaść - przeniosłem się na hipotezę Policji jako centrum spikerstwa). 2015-09-20 5:20 - Obudzili mnie wywołaniem wytrysku (nagrane), miesiąc po poprzednim, po czym przerażonym wrzaskiem: "Jezus Maria, nie wybronię! Papież Franciszek jest pedofilem! Przez legata!" - po wpisie o prawdopodobnym źródle przecieku na temat okoliczności spalenia na stosie Lofflera (http://www.query.sta.be.ch/detail.aspx?ID=367653) na ateista.pl (forum.ateista.pl/showthread.php?tid=12739 - Loffler to ten wolny duch, nazwa sekty później stosowana jako jedno z ulubionych określeń Nietzschego, od dogryzania inkwizytorom słowami: "spalcie mnie, ale nie wystarczy wam drewna, by spalić przypadek, który rządzi światem" - w oficjalnej kronice Berna tego nie było; na ateista.pl przeciek ten czy dokument z archiwów berneńskich, przez jego opis czy osobę: "N Boelsch Legat", stał się dodatkowym argumentem, zresztą pamiętamy skandal z archiwistą watykańskim z 11/7/2015: www.atheisten-info.at/infos/info2552.html). Pierwszy wytrysk we śnie wywołany od 1. czerwca br., obfity. 2015-09-20 20:40 - Ktoś wyżywa się w hotelu Pirs 5 razy dziennie na połączeniu internetowym. Nie to, żeby nie działało WiFi, tylko po prostu przy działającym WiFi nie działa routowanie Internetu. Znany element z wcześniejszych hoteli, często było tak, że rozwalali WiFi dokładnie wtedy, gdy ja włączałem zakłócanie telefonów - z tego praktycznie zrobiła się reguła. Poza tym często kiedy indziej to robili ze złośliwości. 2015-09-22 05:37 - Sen był najwyżej trzygodzinny. Przed snem dużo o sztucznie wywoływanym wrażeniu zatrzymania się serca, chyba coś tego rodzaju było też przy budzeniu się i wkrótce później. Więcej szczegółów o takich metodach na www.bandycituska.com/2012-13.php#wyjasnienia (pod koniec tekstu) 2015-09-25 - Ok. godz. 19:20, gdy chodziłem po hotelu (mogło ewentualnie być ze 2 godz. wcześniej, ale - z tego, co pamiętam - po powrocie ze sklepu, ok. 35 minut byłem na dworze, jeszcze ta rzecz była), skradziono z pokoju przetwornicę DC/DC. 2015-10-03 09:15 - Wywołali mały wytrysk po 6,5 godz. snu. Włączyłem w nocy nagrywanie, ale się nie nagrało chyba z powodu zatrzaśnięcia pokrywy. Ok. 2 tygodnie po poprzednim. 2015-10-23 - Wczoraj udało mi się umówić z 1 osobą na oglądanie mieszkania, obejrzałem, chciałem wynająć, ale dzisiaj nieaktualne. Kolejne osoby np. nie odbierają telefonu albo odbierają i natychmiast rozłączają... albo wymyślają, że to umowa z możliwością wywalenia "najem okazjonalny" (nie było w ogł.)... same wykręty. Jak zwykle stracę teraz pewnie cały tydzień na szukanie czegoś (oczywiście musi być wynajem, o kupione zbyt się boję i za dużo zarazem to kasy zabiera - mogliby sąsiedzi się wyprowadzić i zajęli by ich miejsce dzięki np. spółdzielni jacyś niszczyciele). 2015-10-23 - 601467410 Ursus ul. Balbinki 6, 2p, 1450+450 - podnosząc telefon pan okazuje, że słucha (podszeptywali ciągle rozpoczęcie rozmowy na "pani", po czym podnosi pan i mówi niewyraźnie pannn-ią czy coś takiego). CIĄGLE CHCIELI MNIE NACIĄGNĄĆ NA JAKIEŚ WSTĘPNE OBEJRZENIE, KTÓRE BYŁOBY JEDNAK ODDZIELONE OD SAMEGO PODPISANIA UMOWY (archetypem tego są pewnie te oszustwa mieszkaniowe). Padały niewyraźnie teksty w rodzaju (na pewno) "my jesteśmy z dzieckiem" oraz "ktoś tam obok jest"(??). Ostatecznie umówiliśmy się jakoś na spotkanie z samymi właścicielami, nie ich kolegą czy kimś z rodziny, po czym telewizja zaczęła mnie naciągać, bym zajął się potencjalnie antyreligijnymi filozoficznymi hasłami na Wikipedii, co odłożyłem, zacząłem natomiast szukać hotelu aż na 4 dni. W każdym razie zaraz zadzwonili i też rezygnacja - "nie ma nas w sobotę, z okazji wyborów, ani w niedzielę". 2015-10-24 - Wczoraj nie mogłem spać do przeszło 4 nad ranem z powodu rozrywających łeb ryków i szeptów blisko głowy; przedwczoraj podobnie; natomiast dzisiaj już jest 7 rano i nadal nie mogę zasnąć. Wrzaski, sensacje religijno-filozoficzne, jakieś wydzierania się i rozpaczania cholera wie kogo i z jakiego powodu... Koniecznie chcą pobić rekord dziesiątek tysięcy wypowiedzi jednego głupawego sloganu: "Kretynie, ja się nie zawieszę!". Nie wiem, kto normalny mógłby tak przeżywać stronę Wikipedii o dylemacie determinizmu i po co. Tymczasem u spikerów jest wrzaskliwe jaranie się non stop i na najwyższych obrotach całymi godzinami po nocy. 2015-10-24 - Szykany pod rząd w Mega Taxi i Eko Taxi. W Bayer Taxi żądanie okupu 20 zł za zmyślony uprzedni problem, jakoby z Greenportu ("niezapłacone 20 zł"), nigdy później nie dzwonili. 2015-11-05 - Rano przed 9-tą wywoływano wytrysk. Ok. miesiąc po poprzednim. 2015-11-11 - Trzeba koniecznie odnotować, że temat rzekomego zagrożenia Polski ze strony Rosji (a nie wewnętrznej Białorusi, co chyba gorsze), wręcz "nuklearnego" zagrożenia, zupełnie bezzasadnie podnoszono niekiedy w myślach i mediach już od początku 2014 r., podczas gdy w rzeczywistości żadnych informacji o związku takiego zagrożenia z nagłośnieniem mojej sprawy nigdy nie było: tzn. nie było zapewne nigdy żadnych oficjalnych pogróżek, lecz po prostu protekcjonalne uzgodnienia, że będą takie teatrzyki medialne. Gdyby były pogróżki, zostałyby - co jest w takiej sytuacji jedynym racjonalnym rozwiązaniem - nagłośnione (albo też rząd jest winny zaniedbań w tej dziedzinie). Już po raz trzeci wchodzą na ten urojony - czy raczej uzgodniony na zasadzie "będziecie gadać, że nas się boicie" - temat od 2014 r.: w Wiadomościach Bing jakieś rakiety nuklearne dali na tło artykułu, gdzie chyba nawet sam Putin ogłosił rosyjskie plany, by stworzyć rakiety niewykrywalne i niezniszczalne tarczami antyrakietowymi. Jest to oczywiście wszystko zupełne głupstwo, gdyż rozsądny człowiek nie używa rakiet, które na wszystkich zdjęciach satelitarnych widać, jak lecą(?) - można spodziewać się totalnego odwetu i wojny - lecz wynajmuje taki jakieś miejsce w nielubianym przez siebie kraju i mieście i tam umieszcza po prostu ładunek nuklearny (przez zieloną granicę). Taką rzecz można zrobić każdemu krajowi. Ponadto trzeba odnotować, że nerwy prezydenta Rosji nie oznaczają, że jest to jakiś szczególny mocarz, gdyż obecnie podobno żaden kraj samodzielnie nie jest zagrożeniem dla NATO i myślę, że mimo wszystko byłby to kraik (choć większy od nas) wobec dużo potężniejszego szerokiego frontu świata nielubiącego swoistego "bucowania": rzucania się na nierobiących nikomu żadnej krzywdy wprost drugich, wygrażania itd. Obecnie więc, jak jeszcze raz tu na inny sposób właśnie dowodzę, nie ma żadnego zagrożenia ze strony kraju Rosji, ponieważ do wojny lądowej nie ma warunków (Ukraina nie jest trupem), a wojny nuklearnej nie prowadzi w dzisiejszych czasach żaden rozsądny kraj, tylko terroryści (a co wtedy ma do nich gadanie o "geopolityce" i to całe robienie klimatu wokół tego akurat wielkiego państwa? równie dobrze terroryści mogliby być zupełnie gdzie indziej). Mimo to haniebny jest brak zainteresowania rządu zbrojeniem się i zabezpieczaniem Polski (pamiętamy, jak Tusk wręcz zredukował do 0 pobór do wojska), poleganie w tym wyłącznie na sojuszach (choć można spodziewać się, że bez względu na wszystko nie zawiodą, gdyż ludzie w poszczególnych krajach nie chcą być w Rosji, lecz zachować niepodległość) - jest to bardzo poważne zaniedbanie! Poza tym mądrość i racja stanu moim zdaniem na tym polega, by w czasie, gdy potencjalny przeciwnik jeszcze nie atakuje, bo jest za słaby, mieć w nosie jego zgrzytania zębami i właśnie wykorzystywać to, że jest się wolnym i tamten cię podbić skutecznie nie może. (Lecz musi oglądać w telewizji polityków, jakich tu wybierają, i to, co oni robią.) Korzystając z takiej istniejącej wciąż wolności przeciwdziałać należy zagrożeniu, a nie czekać na dar z niebios: robić właśnie zawsze dokładne przeciwieństwo tego, co korzystne dla sąsiada (jeśli po drugiej stronie jest autentycznie własna korzyść), samemu się zbroić i szkolić wojskowo itd. Albowiem kto poddaje się dyktatowi, będzie naturalnie coraz słabszy, aż w ogóle zaniknie jako suwerenny ośrodek polityczny, bo w tę też stronę będą szły odpowiednie dyrektywy i zakazy od racjonalnego chcącego wzrostu mocy sąsiada, podczas gdy tylko stosowanie wszelkiej przeciwwagi (własne zbrojenia, natychmiastowe stosowanie mediów wobec nietaktów i pogróżek, sojusze militarne...) prowadzi do zabezpieczenia przyszłości kraju. A zatem w każdej sprawie: czy to jakichś urojonych i uzgodnionych przez międzynarodowe telewizje ze sobą nawzajem rzekomych pogróżek typu militarnego (innymi słowy, odkrywając tego drugie dno: w sprawie rzekomych nacisków na nienagłaśnianie niniejszego skandalu i mediów), czy to w sprawie zbrojeń i własnych zabiegań o sojusze, działać należy nie tak, jak chce niepotrzebnie zbrojący się nuklearnie sąsiad, lecz właśnie natychmiast i konsekwentnie w tę przeciwną dobrą stronę, by nie pogarszać sytuacji i nie tracić czasu (bo czas np. mógłby przysporzyć przewagi ewentualnemu przeciwnikowi), a zarazem, by rezerwować sobie w przyszłości sympatię ludu, by więc różnica na granicy dwóch bloków i sposobów myślenia była jaskrawa. To tylko taka ogólna mądrość, która abstrahuje od faktu, że obecnie ww. zagrożenia rosyjskiego nie ma. Mądrość tę przytaczam, by od razu uprzedzić - a nie mam nic do ukrycia, moje argumenty są tak oczywiście słuszne, że mogę je od razu podawać - głupawe teksty polityków o tym, że przed urojonym i uzgodnionym na zasadzie rozmów międzymedialnych "zagrożeniem [jakoby] zewnętrznym" chronili nas wszystkich (a nie swe d*** przed więzieniem). Atak, tak w ogóle, musi mieć cel i rację stanu za sobą, a w sytuacji, gdy chodzi o jakiś strach przed skandalem, który już nastąpił, jest przecież zawsze głupstwem - dziesiątki milionów ludzi i tak już wiedzą (a nawet sporo Polonii), tego żadna bomba atomowa nie cofnie. Nie należy więc go, jako zupełnie pozbawionego racjonalnej myśli, obawiać się bardziej niż każdego innego przypadku o rozległych konsekwencjach, np. uderzenia asteroidy. W istocie, jeśli się rozumu nie stosuje, to jest się nieobliczalnym i przez to w kalkulacjach pomijanym (może np. odwrotnie, za zrobienie po myśli tamtemu, spotka nas szybciej "kara", bo nas to dodatkowo osłabia?... trudno cokolwiek powiedzieć o kimś, kto może zadziałać nieracjonalnie, ale jak dotąd tego nie robił, o jego przyszłych decyzjach) - krótko: kalkulacje polityczne prowadzi się pod rozsądne działania drugiej(-ich) stron(y). A zatem: (1) na płaszczyznie faktycznej politycy nie mają racji co do zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej, większego niż skądinąd (zresztą to kraj proporcjonalnie bardziej totalitarny niż inne, a więc odporniejszy na skandale), nie było też dowodów na pogróżki lub rząd jest dnem ze względu na swe obowiązki wobec narodu, demokracji, pokoju na świecie, (2) nie ma sensu postępowanie appeasementowe (kulące się w obliczu siły), lecz przeciwnie, korzystające z suwerenności, asertywne i zarysowujące różnice aksjologiczne (a więc: "stawianie się", gdy próbują wciskać zło), (3) również tłumaczenie się tym, że rozumu wprawdzie w naszym postępowaniu nie było, ale tak robiliśmy, bo jesteśmy jak głupie kobity, emocjami się kierujemy itd., jest bezwartościowe przed każdym sądem, także "sądem wyborców". (Mniej nas przecież geneza zła obchodzi, to może dla biografów ciekawe, choć w ogóle mało wiarygodna taka wymówka, gdy chodzi o całe stronnictwa polityczne - nie ma tam żadnego rozsądnego, który by innych skutecznie przekonywał?) Godnym uwagi wytłumaczeniem wobec tego jest tylko prymitywny strach przed więzieniem, wbrew spodziewanym i ciągle spotykanym "sugestiom"(?) mediów, tak należy na tych wszystkich politykierów patrzeć. 2015-11-16 - Kupiłem dom. Rano, ok. 6:00 17-11-2015, wywołali wytrysk. Nagrane. 2015-11-17 19:19 - W jednym z punktów sprzedających pizzę w kawałkach być może dorzucili mi coś na przeczyszczenie. Od dwóch czy trzech dni biegunka i skręcanie w żołądku (czy raczej w jelitach!), gdy coś zjem, sporo gazów. Jeśli tak, to zapewne to na tle podpuszczania mnie w myślach przez telewizję, bym nie jadł w byle knajpkach, bo mnie mogą otruć; w tym kontekście więc chętnie kupowałem co najwyżej publicznie sprzedawane kawałki pizzy, a nie całe pizze specjalnie dla mnie, zaś właśnie w tamtym miejscu ilekroć podjechałem, brakowało pepperoni i były kawałki tylko w smakach przeze mnie nielubianych, złośliwie, jeszcze z podtekstem myślowym, że to ostrzeżenie, bym im nie ufał (już ileś razy tak nietypowo trafiałem, że akurat najpowszechniejszego smaku brakuje) - zazwyczaj to jest w każdej tego typu pizzerii podstawowy smak, dostępny przez 60-90% czasu). 2015-11-18 - Jeszcze zanim zaczęły się sensacje z gazami i w kiblu, przed ok. 3-4 dniami (przed przyjazdem do hotelu Patron, czyli przed 14-11-2015) gadali coś o "tabletkach, które by wywoływały skutek psychiczny taki, jak orgazm" (dla osób, które bardzo nie mogą nad sobą zapanować). Proszę porównać z obecnie zastosowanymi, prawdopodobnie, preparatami czy tabletkami na Przeczyszczenie. Zresztą gadają też, że będą dowody. Podobnego skręcania, choć słabszego, doświadczyłem jeszcze dzisiaj po zjedzeniu hamburgera od ok. 16-tej, choć wcześniej mym pierwszym posiłkiem ok. 14-tej były dwie bułki i wtedy jeszcze żadnych takich efektów nie było. [edit 2015-11-20: Gazy i rozwolnienie (oraz kurczowe bóle brzucha) trwają do dziś.] 2015-11-22 19:50 - Najprawdopodobniej ktoś był w wynajętym mi mieszkaniu pod moją nieobecność (jest to bardzo możliwe, gdy wyjeżdżam na dłużej wg planu dnia, gdyż mają przecież możliwość podsłuchiwać i sprawdzać, co u mnie), gdyż znalazłem szmatkę w ubikacji przewiniętą przez muszlę klozetową, która wprawdzie jest pod nią, ale nie prostopadle, lecz pod kątem ok. 20 st. i w odległości rzędu 1,7 m, co sprawia, że nie trafiłaby tam i nie przybrała takiej pozycji "wskutek wiatru" czy jak tam sobie niektórzy mogą uroić. Nie zostawiłem toalety w takim stanie. Jest to problematyczne, a pewnie motywowane korupcją: przecież na takiej zasadzie mogliby mi dodawać truciznę do jedzenia. Zmusza mnie to do zakupu taniej kamerki i zostawiania mieszkania pod jej nadzorem, aczkolwiek to z kolei raczej wymaga kablowego łącza internetowego, z czym wiążą się kolejne wydatki, problemy, czas oczekiwania. Wskazówki, że może to telewizja(?) podpuszczała pośrednika i właścicielkę, by mi weszli do mieszkania, a nie to ich własna inicjatywa (a zatem wskazówka na jakiś odgórny plan; demonstrowanie niby im nie służy, ale z drugiej strony nadaje się na pogróżkę i zarazem na dodatkowy punkt łagodzący - może ktoś o tej głupocie zezna - no i oczywiście pogłębia udział w gangu tych wynajmujących, co w sumie też może pomóc w jakimś zabójstwie) - te wskazówki to: na kilka godzin przed powrotem (1) gadano mi w myślach o Wesołowskim i o tym, w jaki sposób on się onanizował przed chłopcem, czy się bezczelnie obnażył, czy w chusteczkę, i czy do ręki, czy na ziemię (powtarzający się co ileś (tygo)dni temat, ale tutaj miał dobry kontekst, bo szmatka świeżo położona na kiblu, zresztą podsuwają mi jakieś marzenia o tej pani molestującej mnie, "robiącej mi lachę", co może oznaczać wyjawienie proponowanego zadania), (2) co więcej, podstawiła mi się w autobusie powrotnym z Auchan dziewczyna, która uciskała swą gębę ręką i siedziała w takiej brzydko zamyślonej pozie, jak Wesołowski na typowych zdjęciach (np. z Wiadomości Bing), w tej strasznie zawstydzonej pozie. Być może to jakaś z ich rodziny, ale raczej tam jest bieżący wiek poszczególnych pokoleń inny (właścicielka ma 35 lat, natomiast ta dziewczyna z autobusu miała z 22), więc mogło to być na zasadzie zwołania ludu lub znalezienia wśród osób skądinąd dostępnych (np. przez jakiś zakład pracy, przez Facebooki, może córeczka pośredniczki) - A ZATEM UDZIAŁ CENTRALI (TV). Zresztą sama umowa najmu ma w podstawie umowę użyczenia i to niby osoba użyczająca mi wynajmuje (bezprawnie zresztą, ale zgodziła się na piśmie właścicielka i to ona mnie obsłużyła), więc jest pewien galimatias prawny. Jeśli telewizji aż zależało, by mi wchodzono do mieszkania; dostałem demonstracyjnie, jak i w poprzednim mieszkaniu na ul. Wrzeciono 52/22, dwa pęki kluczy; a zarazem puszczają te teksty o "robieniu lachy" i poprzedzili to testowaniem być może młodzieży, czy mi dosypią truciznę na przeczyszczenie np. do pizzy, to pokazuje to, jakie tam są konkretne zabójcze dążenia. Teksty o "problemie dla ludzkości" wynikającym jakoby z mojego dalszego życia, np. dla tych, którzy wyznają reinkarnację, padały już parę razy w ciągu ostatniego miesiąca. 2015-12-06 - Powtórzę: kupiłem na początku listopada dom w stanie surowym, jest to dom z ukrytą instalacją dźwiękową (grają kanały wentylacyjne oraz dobudówki przy fundamentach, ale to wszystko jest poukrywane w betonie, a kabel zasilający nie wiadomo gdzie i chyba bardzo głęboko). Oferta była na domy.pl, Metrohouse, bezposrednie.com, oferty.net, morizon.wp.pl. Raz byłem tam wykrywać miejsca, gdzie jest nielegalnie doprowadzony prąd, były takie, ale wkrótce wyłączyli na stałe zasilanie w czasie, gdy ja tam przebywam (bo tak poza tym ładują te telefony i gdy wracam, znowu jest tortura). Np. 26. listopada 2015 r. w czwartek byłem tam 8,5 godz. do ok. 21:30 bodajże, telewizja przyciszała torturę i telefony wytrzymały ten czas z baterii (co chwila sprawdzałem w dobrze oznaczonych miejscach, czy nie przywracają zasilania). Co ciekawe, bawią się też latarniami ulicznymi na żywo, tj. potrafią poszczególne włączać i wyłączać. Wynika to chyba z bliskości działek i miejsc będących własnością gminy. 2015-12-26 07:00 - Wywołano wytrysk. Nienagrane z powodu niedokładnego podłączenia zasilania - jest tylko pierwszych kilka min. nocnego nagrania. 2015-12-26 19:00 - Wywołano wytrysk (ten też we śnie), chyba nawet bez wzwodu. Poza tym od kilku dni ciągłe gazy i zbędne parcie na pobyt w klozecie z powodu zatrucia chyba oranżady w sklepiku (była taka dosyć rzadka i w butelkach zwrotnych). Poza tym od kilku dni ciągłe gazy i zbędne parcie na pobyt w klozecie z powodu zatrucia chyba oranżady w sklepiku (była taka dosyć rzadka i w butelkach zwrotnych). 2015-12-29 - Okazuje się, że bandyci przekazali z PKO BP do telewizji nie tylko nr tel.(?), nr kasety (na pewno), ale i dane z karty kodów służącej do potwierdzania przelewów. Mam ewentualnie do wyboru oczywiście też potwierdzanie SMS-owe, tylko że telefon jest na podsłuchu, czyli idą kopie takich SMS-ów na inny nr. 2016-01-06 - Wywołali wytrysk. Rano, nie nagrywało się, wróciłem dopiero rano z podróży autobusowej. 2016-01-10 - Wywołali wytrysk. Chyba nagrane (ostatnio śpię bez ochronników słuchu, czyli jest cicho...). ******************************************************************************************************************************************************* ******************************************** // NOWE ZABÓJSTWA(?), NIEWYMIENIONE POD WPISEM O SMOLEŃSKU... // ***************************************** ******************************************************************************************************************************************************* 2016-01-22 - Od wczoraj mam znowu ekipę do kopania, mimo śniegu i mrozu, od dzisiaj zabraliśmy się poważniej do kopania przy pomocy młota wyburzeniowego Bosch (pewnie można go też nazwać młotem "udarowym", bo one robią takie udary, czyli ukłucia, i w instrukcjach podaje się np. moc udaru) - a właśnie wczoraj, gdy zobaczywszy glebę ciągle słusznie gadali, że będzie potrzebny, zmarł słynny telewizyjny krytyk muzyczny Bogusław Kaczyński: trochę się to kojarzy z samobójstwem kontekstowym, jak u Kulczyka, może z własną jego jakąś winą jako swego rodzaju dziennikarza, a także z tym świeżym wpisem na blogu o Blidzie, właśnie przecież o potencjalnej winie pewnego Kaczyńskiego traktującym - w Super Expressie temat trafił na pierwszą stronę: "udar zabił Bogusława [mój ojciec powiedziałby: Bogusia] Kaczyńskiego" [ojciec zawsze mówił po prostu "Boguś", bez nazwiska]). Dom jest już otoczony z przodu oraz z jeszcze jednej strony i w połowie też z drugiej (te dwie przy fundamentach, natomiast z przodu w pewnym odstępie od niego z powodu kostki brukowej, chodnika, schodków itp. przeszkód) NIE SAMOBÓJSTWO, TYLKO NP. DUDA+SZYDŁO ?! 2016-02-02 - W powyższym, oprócz młota udarowego, mogło też chodzić o transmiter Fluke'a (urządzenia do znajdywania metali na dużej głębokości), które wtedy właśnie od kilku (np. 2) dni było w naprawie. Następnie: dnia 31. stycznia rano okazało się, że przez noc przysypano mi rowy świeżo wykopane przez pracowników, a także bardzo wyraźnie poluzowano liny, którymi blokowałem wjazd na działkę (bo jest brak ogrodzenia na pewnym fragmencie granicy działki). Cały dzień ekipa naprawiała to, tzn. kopała jeszcze raz (oprócz przedniej części działki, którą tylko trochę poprawiłem - generalnie nie spodziewam się tam sukcesu), co kosztowało ok. 500 zł, po czym pod sam koniec z różnych stron zaczęła się znowu osypywać ziemia, zaś gdy już ewidentnie dobiegł końca zapowiedziany czas kopania, wówczas ok. kilka sekund po tym ogłoszeniu zakończenia totalnie zsypała się ziemia na całym ok. 10-metrowym obszarze, spadając z 1,8 metra w dół - dokładnie zaraz po tym (np. 5-10 sekund po tym), jak szef ekipy powiedział, że kończymy. Nie było to oczywiście na tej głębokości zbyt groźne dla ludzi, tym niemniej ciarki przechodzą po plecach od czegoś takiego - najprawdopodobniej zastosowano jakieś BARDZO GŁOŚNE ULTRADŹWIĘKI (porównaj z newsem: "Insp. Paweł Spychała nowym Szefem kujawsko-pomorskiej Policji" - to zresztą województwo Rypina, a to miasto zaraz będzie tu ważne). Dziś z kolei, gdy już prawie dokopałem się do kabla, zobaczyłem bardzo dziwny news w Onecie: "Zatrzymano podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy" - okazuje się, że chodzi o Bartosza Nowickiego. Ten zaś przecież był moim najbliższym i ścisłym współpracownikiem z firmy htn.pl (inaczej: HT Networks) pod pseudonimem barteq - oto przykładowe archiwalne dowody: * mój dawny biznes: http://web.archive.org/web/20051223125837/http://www.htn.pl/ * tutaj nawet z moim nazwiskiem: http://www.infoveriti.pl/firma-jdg/483845b75d40848fff3d862418466dea.html * piszę o współpracowniku Barteq: http://www.webhostingtalk.pl/topic/587-syncpl-wielki-spadek-w-rankingu-wyjasnienia/?p=7998 * tekst barteq'a związanego z htn, z podaniem jego www KRETYN.COM: http://forum.webhelp.pl/promocja-i-marketing/http-www-htn-pl-t108349.html (to taka jego hobbistyczna stronka z humorem) * jeszcze inny jego tekst: http://alt.pl.voip.narkive.com/PL1mhiEm/www-newfon-pl-linux (po najechaniu myszą na podkreślone Barteq zobaczycie ramkę z napisem Email: b***@gmail.com) * dokładniejsze brzmienie e-maila poznamy, sprawdzając właściciela strony KRETYN.COM, choć imię i nazwisko jest tam podmienione; https://who.is/whois/kretyn.com (można użyć każdej innej strony www oferującej usługę WHOIS - stronę www.who.is znalazłem pisząc "whois" na Google) => mój kolega miał e-mail [barteqpl@gmail.com] * znajdujemy prawdopodobne nazwisko osoby barteqpl@gmail.com - po wpisaniu tego i np. słów Bartosz Nowicki Google znajdzie "dowody" czegoś tam, w tzw. kodzie jakiegoś starego programu: https://github.com/matsuu/powertop/blob/master/po/pl.po => mój kolega z firmy (tylko przez Internet się znaliśmy) nazywał się BARTOSZ NOWICKI, od dawna jest w Internecie osoba, której wizytówką są te personalia i ten adres e-mail. Dawniej zresztą pokazałbym Wam na to przelew bankowy, bo mu zapłaciłem za coś, ale już zamknąłem to konto. Nawet wiek się prawie zgadza, on był z 1985 r. bodajże * http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/bartosz-nowicki-poszukiwany-za-zabojstwo-lukasza-masiaka-zatrzymany/d4sn4p ("Policja zatrzymała 29-letniego BARTOSZA NOWICKIEGO, poszukiwanego za zabójstwo Łukasza Masiaka, DZIENNIKARZA z MŁAWY (Mazowieckie), do którego doszło w czerwcu 2015 r." - rok 2015, dobrany po nazwisku, a Mława pasuje do ul. Mławskiej, na której mieszkałem w Rypinie w 2007-2008!) * adres rypiński u mnie (dawno!): http://old.sysplex.pl/index/akta/mieszkania/ http://old.sysplex.pl/index/akta/mieszkania/20080126-od%20paru%20miesiecy%20mieszkam%20w%20Rypinie-swoja%20droga%20uczelnia%20w%20temacie.jpg http://old.sysplex.pl/index/akta/mieszkania/20080712-Politechnika%20Warszawska-jeszcze%20w%202008%20mieszkalem%20w%20Rypinie.jpg * konkretnie MŁAWska 24, Rypin: http://old.sysplex.pl/index/akta/mieszkania/2015-bielany-1.jpg W Mławie się też kiedyś zatrzymałem w związku z kontrolą w pociągu, podobno nie wystarczyło mi pieniędzy na bilet. Tak jakoś wyszło, OK. Sklepik gra, wezwane tamtejsze taxi gra, taksówkarz kiwał głową, gdy spikerzy wykrzykiwali bolesnymi szeptami, że "dzięki tym podsłuchom można nie płacić podatku"... (Mam to jeszcze na nagraniu z innego, warszawskiego taxi z 2013 r., które poszło do sądu, więc to rzecz pewna - dwóch taksówkarzy to potwierdziło. Może wam później pokażę te akta V K 2/13 z sądu Warszawa-Wola. Wprawdzie tam to pada w niejasnym kontekście, tj. ja mówię "ja ci chcę zapłacić!", a ten odpowiada pod nosem "chcesz podatku nie zapłacić..."). - OSTRZEGAM TU NA MARGINESIE PRZED TEZAMI, ŻE "POPEŁNIŁEM(-Ę) SAMOBÓJSTWO"! Nigdy tego nie zrobię, a już na pewno nie w bliskiej przyszłości. - Co do Bogusława Kaczyńskiego, to był to raczej przekręt lekarzy i mediów polegający na nazywaniu zawału serca udarem, tak, by zgadzało się to z moim życiem. Czasem zdarza się, że ktoś znany umiera z takiego powodu. Natomiast powyższe zabójstwo może mieć to do siebie, że jako sprawca zgłosił się ktoś, kto go nie popełnił, po wcześniejszym uzgodnieniu z Policją i prokuraturą, że kary za takie fałszywe przyznawanie się nie będzie i że ma to zrobić (może jeszcze prawnicy poradzili mu, że się z tego wybroni wskutek braku dowodów?...). Może to też jednak naprawdę mieć związek z rządem PO. Mława to zresztą małe miasto, niecałe 31 tys. mieszkańców - dziwne, że w ogóle doszło tam w tym roku do jakiegoś zabójstwa (w całym kujawsko-pomorskim w 2013 r. były raptem 22 zabójstwa) i że to akurat jakiś szeregowy dziennikarz został zamordowany. 2016-02-04 - W sprawie śmierci Bogusława "Bogusia" Kaczyńskiego chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na pewien drobiazg u spikerów - już gdzieś w 2014-2015 raz padło u nich coś takiego, w kontekście skandali u posłów: "hej! ten-a-ten to nie jest taki katolik!" - chyba nawet to było o Kaczyńskim. Może już mieli upatrzoną ofiarę w razie zwycięstwa w wyborach. Brzmiało to zresztą bardzo wieśniacko, choć dla niektórych oczywiście to byłby ważny "skandal". Poza tym bardzo podejrzane było wciskanie mi, już od początku odkąd dowiedziałem się o tej śmierci, przez spikerów chyba z telewizji Kursk-iego, mało prawdopodobnej wersji o "samobójstwie". 2016-02-06 - Jednym z ulubionych powiedzonek mego ww. kolegi BARTOSZA NOWICKIEGO (nie, nie Bartłomieja!), z którego personaliów media teraz robią zabójcę, była "beka" (ubaw, jaja). Tak też wymawiane są litery B.K... Znałem wielu takich młodzieńców z IRC, ale żaden z nich poza barteq'iem nie używał słowa "beka" lub przynajmniej tego nie zauważyłem - ten zaś robił to dosyć często. Notabene na mym blogu, przed śmiercią B. Kaczyńskiego, było nie tylko dosyć świeżo dodane o Blidzie i J. Kaczyńskim, ale i (od dawna) o BK-Bronisławie Komorowskim. On też może by "umarł" od krytyki w stylu tej z bloga... (Wsród krzyknięć spikerów ciągle powtarzanych jest od ok. pół roku czy 4 miesięcy taka oto nadwrażliwość: "no Nie ŻyjeMY w Sprawie!", czasem też w kontekście pomówienia, które jest karalne jako przestępstwo (czyli pomówienia o takie właściwości, które mogą poniżyć w opinii publicznej lub pozbawić zaufania niezbędnego do pełnienia danej funkcji - tak to ujęto w Kodeksie karnym), nawet np. "nie żyjeMY od Sprawy". Było też powiedzonko "śmieszne!", setki razy dziennie w pewnym okresie powtarzane (już w 2014!), czego świadectwo macie tu w zapisach z 2015-08-29 (patrz też: web.archive.org), a także w 'edit 2015-06-15' pod wpisem na blogu z 29/01/2015: "Inteligencja spikerów...".) Tu zaś są internetowe przykłady na popularność słowa 'beka' ze środowiska barteq'a (barteqpl@gmail.com): * http://zlosnik.pl/stary_zlosnik/showthreaded.php?Cat=0&Number=1007465&page=-1&vc=1 * https://picasaweb.google.com/barteqpl/2011_05_31_grill_ognisko#5613014439147104818 Dodatkowym potwierdzeniem jest to, że również od jakiegoś pół roku czy roku spikerzy szczególnie często powtarzają "rozBECZĘ się w tej Sprawie!" - albo, subtelniej, "no popłacz się", "nie rozpłaczę się". To dziś jedne z najczęstszych sloganów spikerskich! Należy tu zauważyć, że hasło "rozpłakania się" JUŻ OD POCZĄTKÓW TORTURY W 2013 R. kojarzy się dziwacznie za pośrednictwem wpływu *posłanki* (porównać z Kaczyńskim i jego możliwą winą! cóż za skojarzenie spikerskie), mianowicie Beaty Sawickiej - m. in. z jej rozpłakaniem się wobec publicznych zarzutów i graniem na powszechne miłosierdzie (to ostatnie to głośny ostatnio temat w Kościele!) - z czego później wyrosło kojarzenie tego z pewnym nurtem w powieściach psychologicznych z np. XIX w., usiłujących zrozumieć przestępcę i przedstawić go (na zasadzie pewnej niewiary w jego "wolnę wolę") jako wytwór warunków, otoczenia, wychowania, a więc generalnie nieudane dzieło społeczności i jej własna wina. Ten nurt reprezentowało grotestkowe litowanie się nad wszystkim przez sąd ("ta tolerancja i largeur serca, która wszystko przebacza, bo wszystko rozumie..." - z "Antychrysta" Nietzschego), symbolizowane przez akt oczyszczenia-katharsis: powszechne "rozpłakanie się", np. na sali sądowej. Inne zjawisko z tym płaczem się kojarzące (a szczególnie często używali czasownika "beczeć", "rozbeczeć się") to, u spikerów, np. Nadzwyczajne Złagodzenie Kary (w sądzie), taka możliwość prawna z kodeksu karnego. Sens więc jest oczywisty - "ma nad panią premier wisieć wysoka kara, dożywocie, a warunkiem torującym drogę do kary mają być dowody i poszlaki, które na światło dzienne przynieść może sam Niżyński-milioner". Tak miałoby być i w PiS-ie, i w PO, może to jakiś plan papieża... Po co? Żeby kryli sprawę podsłuchu (i Watykan, zamieszany w niej może nawet w skandal pedofilski, por.: Peter Saunders, sound = dźwięk)... Być może Kaczyński czy Tusk tak bardzo są zamieszani w tej aferze, że chętnie przytaknęliby takim planom "tylko morderca, prawie że jawny wobec Piotrka, na premiera". Sam temat "no popłacz się", nawiązujący też poniekąd do mego brata, bo miał kiedyś w dzieciństwie takie powiedzonko wobec mnie, a w rzeczywistości będący ironią spodziewanej sporej srogości, być może właśnie stąd się wziął - stąd, że Kaczyńscy już od dawna (jeszcze przed 2013 r. lub wcześnie w 2013) planowali coś takiego wobec BK?... "Jeśli tylko dojdą do władzy". Aha, bym zapomniał... kolejne może zabójstwo... W okolicach mego domu znalazłem nekrologi "Rafał Kasińskiego", zmarłego w wieku 34 czy 36 lat. Może to jakaś aluzja do wydawania przeze mnie sporych funduszy na dom i poszukiwanie instalacji dźwiękowej, m. in. kabla zasilającego. Przecież jak na okolicę tej wielkości, w sensie liczby ludności, jest bardzo nieprawdopodobne, że jakiś Kasiński czy Kasiasty (por. news: W. Czarzasty szefem SLD) się znajdzie, ba, będzie nawet miał na imię Rafał, tak, jak mój najbliższy chyba kolega internetowy B_C (BLaCK_CraSH), czyli Rafał Kołacz, z lat 2001-2006. A tu nie tylko taki się znalazł, ba, rozlepiono jego świeżymi nekrologami sklepik okoliczny i ogłoszenia, ale nawet umarł tak młodo, że znowu należy pomnożyć to niskie i tak prawdopodobieństwo przez kolejne ok. 0,1 (jedną dziesiątą) czy 0,08... Brawo. Tyle więc o możliwym czy spodziewanym poziomie moralnym naszych obecnych władz. I Ławniczaka, czyli człowieka TVP (TVP przecież "nie żyje w sprawie!"), i Kulczyka podejrzewałem o samobójstwo - ciekawostka, pewnie to zasługa spikerów - może to przygotowanie gruntu pod dawno planowaną morderczą "poprawkę" (te same klimaty)?... 2016-02-08 - Oto jeszcze zdjęcia, pokazujące, skąd dowiedziałem się o zabójstwach (zaznaczyć dokładnie myszą, poprzez kliknięcie i przeciągnięcie, Edycja->Kopiuj; kliknąć w pasek adresu, Edycja->Wklej): * http://old.sysplex.pl/index/inne-dowody/201601221035-smierc%20Boguslawa%20Kaczynskiego.jpg * http://old.sysplex.pl/index/inne-dowody/201602061209-wisialo%20od%20kilku%20dni-Rafal%20Kasinski-chyba%20zabojstwo.jpg 2016-02-08 - Spiker przyznał, że ten generał, o którym mowa na blogu (ostatni dopisek pod tekstem o Blidzie, pod koniec), że zmarł wkrótce po poruszeniu tematu Popiełuszki, to ich robota (spikerów z TVP). W odpowiednim momencie trzeba było zgłosić do zabicia, jak z tą ciotką. "Dorzynanie watahy" było o tym? Kolejna sprawa wspólna dla obu partii prawicowych?... U mnie to jeszcze wróciło później, bo na Ukrainie w hotelu rzuciłem kiedyś głośno pod nosem "dożynki", będąc zamknięty sam w pokoju, po czym dotarło to aż do Polski i mi to jakaś podstawiona osoba wytknęła. 2016-02-10 - Uzupełniam dane o 2 samobójstwach(?) nagłówkami z mediów Kościoła. Poddaję zwłaszcza pod rozwagę temat Prymasa Polski, bo pojawia się też w Popiełuszce. [ Oto, o co np. pytało prymasa jego miejscowe gnieźnieńskie środowisko akademickie (o nienawiść i o karykaturę kojarzącą się z pielgrzymem-papieżem-Bogiem jako zabójcą, zob. akapit 6): http://ekai.pl/diecezje/gnieznienska/x95839/prymas-polski-wykorzystywanie-boga-do-usprawiedliwienia-nienawisci-to-bluznierstwo/ ] 21/01/2016 - Bogusław "Boguś" Kaczyński, słynny prezenter TVP do spraw muzyki poważnej, a zwłaszcza oper. Hospicjum to "umieralnia", gdyby ktoś nie wiedział... 2 dni wcześniej: (!) http://ekai.pl/wydarzenia/x96112/wybitna-wokalistka-i-mlodzi-muzycy-w-koncercie-dla-hospicjum/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96136/prymas-polski-jubileusz-rocznicy-chrztu-impulsem-do-nawrocenia/ www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Gennaio/16_01_19.html (m.in. "Franciszek na Mszy we wtorek: nie ma bezgrzesznych świętych" - opowiada o zabójstwie Dawida, rozwlekle o jego grzechu, o tym, że nie ma żadnego świętego bez przeszłości... krąży tam temat ściśle tego grzechu, zabójstwa) w przeddzień: http://ekai.pl/wydarzenia/x94512/obchody-rocznicy-chrztu-polski/ (to wątek Gniezna i, dlatego, prymasa) http://ekai.pl/wydarzenia/x96203/plan-zabezpieczenia-medycznego-na-sdm-wstepnie-przygotowany/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96209/ogloszono-program-centralnych-obchodow-rocznicy-chrztu-polski/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96211/kwietnia-zgromadzenie-narodowe-z-okazji-rocznicy-chrztu-polski/ (dopiero 15. kwietnia! ale w ten przeddzień się tym podniecali) http://ekai.pl/wydarzenia/x96215/prymas-polski-w-gnieznie-podziekujemy-bogu-za-laski-jakimi-obdarzyl-polske-przez-lat/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96214/abp-gadecki-narodziny-panstwa-polskiego-i-jego-chrzest-sa-ze-soba-scisle-zwiazane/ (to samo w Radiu Watykańskim, o "ludzie na własność Bogu przeznaczonym" na mocy chrztu) -- aż 2 zabójstwa wśród aktualności Policja.pl przytoczyła tego dnia, a normalnie 1 zdarza się raz na ileś dni (skąd ta śmiałość dziennikarska? stąd, że szpitale akurat chyba telewizja obsługuje...): -- Wrocław http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121364,Tymczasowy-areszt-dla-podejrzanego-o-zabojstwo.html Katowice http://slaska.policja.gov.pl/kat/informacje/wiadomosci/161423,Areszt-za-usilowanie-zabojstwa.html dzień później (RYPIN!!! 16-tysięczne miasto, rzadkość na Policja.pl, natomiast kojarzy się z dziennikarzem z... MŁAWY, bo ul. Mławska 24, Rypin to mój ostatni meldunek stały, co ważne dla wszystkich urzędów - czyżby było to policyjne potwierdzenie związku tych spraw, tamtego zabójstwa z 2015 r. i świeżej śmierci Bogusława?): http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121481,Kryminalni-z-Rypina-zlikwidowali-przestepcza-dzialalnosc.html Warszawa http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121388,Aresztowany-za-zabojstwo-i-usilowanie-zabojstwa.html http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121397,Areszt-dla-podejrzanej-o-usilowanie-zabojstwa.html http://slaska.policja.gov.pl/kat/informacje/wiadomosci/161497,Zarzut-dzieciobojstwa-dla-29-latki-z-Zor.html np. 23., 24., 25., 26., 27. [i 28.] stycznia - brak wzmianek o osobach winnych zabójstwa, o przypadkach zabójstwa kilka dni później, 25/01/2016 odszedł ze stanowiska zastępca Komendanta Głównego Cezary POPŁAWSKI - porównać z ww. tematem "BeKi"/"rozbeczenia się" itd. ------------------------------------------------- 27/01/2016 - Rafał Kasiński, zmarły bodajże 36-latek, którego nekrolog rozwieszono tuż przy samym tym wiejskim osiedlu, dokąd często przyjeżdżam kopać i wydawać na robotników mnóstwo kasy. [ http://old.sysplex.pl/index/inne-dowody/201602061209-wisialo%20od%20kilku%20dni-Rafal%20Kasinski-chyba%20zabojstwo.jpg ] 2 dni wcześniej [bo to przez pośrednictwo pewnego polskiego biskupa?...]: www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Gennaio/16_01_25.html ("Papież: Niech ciężar dawnych win nie zatruwa naszych relacji" - mamy tu i relacje, i starocie, czyli kolegę sprzed 10-15 lat Rafała Kołacza, moje bycie milionerem - 4,1 mln. zł - jeszcze parę lat temu...) ("Nie możemy wymazać tego, co się stało, ale nie chcemy pozwolić, by ciężar dawnych win zatruwał nasze relacje." - tak mówił Franna ciszek. "Pomimo różnic, które jeszcze nas dzielą [bo Polska nie jest jeszcze kolonią Watykanu], uznajemy z radością, że u początków życia chrześcijańskiego zawsze jest powołanie, które wychodzi od samego Boga - powiedział Ojciec Święty.") << SZYDŁO >> https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/bezpieczne-ferie-jak-zachowac-sie-na-stoku.html w przeddzień: http://ekai.pl/wydarzenia/x96417/rzecznik-episkopatu-kosciol-choc-apartyjny-to-nie-aspoleczny/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96418/rada-wspolna-katolikow-i-muzulmanow-potepia-mowe-nienawisci/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96403/papiez-do-przyszlych-ksiezy-strzezcie-sie-podwojnego-zycia/ http://ekai.pl/wydarzenia/x96407/obywatelski-projekt-ws-zakazu-finansowania-lekcji-religii-z-budzetu-w-sejmie/ http://ekai.pl/wydarzenia/x93338/nauczanie-religii-w-szkole-zgodne-z-konstytucja-i-europejskimi-standardami/ www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Gennaio/16_01_20.html ("Watykan w ONZ: Chronić cywilów nawet z użyciem siły" - wątek ONZ zresztą, w związku ze mną, pojawia się też w sprawie nadużyć pedofilskich, patrz podstrona o genezie podsłuchu i Janie Pawle II, do której link jest u góry bloga. Cywile = laikat, tzn. zwykli wierni-nieksięża, których przed niewiarą koniecznie chronić trzeba?... Ewentualnie, jeśli skojarzyć to z jakimś "dżihadem", świętą wojną np. z prawdą, to "cywile" będą tu reprezentować ludzi w takie wojny ideologiczno-informacyjne niezaangażowanych. A zatem przykład obłudy: jedno robią, drugie głoszą. Tak zupełnie z innej beczki, święta wojna z wykorzystaniem zakazanych przez przykazania i Chrystusa grzechów czy uczynków jest czymś niechrześcijańskim i sprzecznym z Biblią, czego w prostych słowach dowodzę na samym końcu podstrony o Janie Pawle II, do której link jest na górze bloga.) W DNIU ŚMIERCI, w ogóle przecież w mediach nienagłośnionej (może udają świadka, który dzięki podsłuchowej intrydze też usłyszał o tym, np. przez pośrednictwo jeżdżącej w okolicy Policji, ale jest zszokowany? nie, to raczej nie tak było - bo spójrzcie na tę rubryczkę "sprzed 2 dni", zresztą kazanie napisaliby wcześnie rano albo nawet w przeddzień...): http://ekai.pl/wydarzenia/x96445/zapelnia-sie-ksiega-czynow-milosierdzia/ (a, zauważcie, w kinach właśnie wchodzi bodajże jakiś film "Dead Pool", tzn. martwa pula czy raczej pula martwych - w Warszawie jest sporo plakatów; artykuł zaczyna się od "Odwiedziny chorych w szpitalach, ..." - wyliczają te 'czyny miłosierdzia') www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Gennaio/16_01_21.html ("PIELGRZYMKI formą ewangelizacji i spotkania z miłosierdziem" - istotnie, wczoraj, tzn. 9/02/2016, przejechała koło mnie laweta ze skasowanym autem policyjnym, może to w ten sposób; "Papież na Mszy w czwartek: zazdrość i zawiść zabijają słowem" - przypomnijmy, zginął na szczęście nie Niżyński, ale, podobnie, KASIŃSKI - milionerem byłem nie tak dawno, papież tu podkreślił jeszcze, że od tych grzechów nie są wolne "nawet nasze chrześcijańskie wspólnoty", "POSŁUGUJEMY SIĘ NIESTETY CZĘSTO JĘZYKIEM, BY ZABIĆ INNYCH", a w nawiązaniu do powtarzających się wyliczeń spikerów od tortury, że co papież, to wyraźnie więcej zabójstw, np. o sto, padło "Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy", "Zważajcie na dobro i nie zabijajcie gadaniną przez zawiść czy zazdrość", "Prośmy zatem Boga, by przez zazdrość nie wydać nigdy na śmierć brata czy siostry z parafii, ze wspólnoty, ani sąsiada z osiedla"; "WSPOMNIENIE ŚW. AGNIESZKI [Piotrowskiej, tej zabitej w 2002?]: BARANKI [symbol niewinności] W WATYKANIE"; "Papież na Kongres w Cebu: Eucharystia odnawia ludzi i świat") dzień po (tzw. Światowy Dzień Holocaustu): << SZYDŁO >> https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-beata-szydlo-badzmy-swiadkami-pamieci.html www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Gennaio/16_01_28.html (pierwszy długi artykuł tamże jest o szacunku do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, w kontekście bioetyki - frazesy i tak bardzo dobrze znane) DWA dni po - Jelenia [frajerska może?] Góra: http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121767,Zatrzymany-podejrzany-o-rozboj-i-smiertelny-wypadek.html (to ostatnie to też rzadkość na Policja.pl, w tych dniach wspominali o tym raz na wiele dni; rozumiecie chyba, czemu tak mało ciekawego akurat przy Kasińskim i, jeśli już, to dopiero pojutrze? bo to może w samej Policji zrobili - tak to chyba bywa przy spowodowanych poślizgach i wypadkach...) 2016-02-10 - Chciałbym tu dodać, że jest jeszcze jeden argument silnie przemawiający za tym, że i Bogusław Kaczyński, i Rafał Kasiński były to z góry zaplanowane śmierci (czyt.: zabójstwa/samobójstwa). O ile jak dotąd mogliście Państwo polegać na weryfikowalnych dla wszystkich faktach (zdjęciach, stronach internetowych, przekazach medialnych), to w tej kwestii musielibyście Państwo mi zaufać: już w grudniu ub. r. podrzucono mi do jednego z pokoi mego domu w surowym stanie (gołe cegły) pod moją nieobecność (korzystając z kopii klucza lub na zasadzie wytrychowego włamania) jakieś 2 zdechłe ptaki, z których jeden był wyraźniej ptakiem, drugi mniej wyraźnie, choć na pewno też, a oba były dosyć małe i trudne do rozpoznania. Leżą w tym domu chyba do dziś. Jeżeli skojarzyć je z kaczkami, co mi nawet raz w I poł. stycznia bodajże podrzucili spikerzy, to sprawa jest jasna: "Lech Kaczyński martwy, Jarosław Kaczyński 'niekatolik' i dlatego prawie martwy" - lub, już czysto na zasadzie brzmienia słów, Kaczyński oraz prawie Kaczyński - Kasiński... A to nie wszystko, bo od jakiegoś późnego listopada u sąsiada stały przy domu na zmianę dwa auta, zapewne jakichś szpiegów policyjnych od przechwytywania ekranu: oba z wyjątkowo rażąco wciśniętą (wgniecioną) blachą, jak po jakiejś kraksie [ przykład: https://youtu.be/6L2LdhpTsQc ]. I tak co rusz, przyjeżdżam, jest jedno z tych aut (niebieskie i jeszcze w jakimś innym kolorze drugie), choć to raczej nie normalni sąsiedzi, tylko szpiedzy - ktoś musi ten ekran wykradać z bliska. Otóż to kraksa była zapewne przyczyną śmierci tego 3X-letniego Rafała kojarzącego się z mym dawnym byciem milionerem, którego nekrolog niedawno zaczął zdobić m. in. okoliczny sklepik na mym nowym wiejskim osiedlu. 2016-02-10 - Na koniec dodam, że jeszcze jedną ciekawostkę zaobserwowałem w Policji na początku 2016 r., niesłychanie nieprawdopodobną, JESZCZE JEDNO MOŻE ZABÓJSTWO. Bo oto nie tylko umiera policjant w wypadku, co się zdarza może u 1/500 (0,2% = 0,002), ale umiera w wieku, gdy jest jeszcze na służbie (np. 0,01), a przy tym jest płci żeńskiej (0,05 ogółu policjantów?). Te wszystkie cechy są niezależne, więc prawdopodobieństwo takiej śmierci będzie iloczynem odpowiednich prawdopodobieństw, czyli np. 0,002*0,01*0,05 = 0,000001 (jedna milionowa). Jeśli teraz założymy, że całość obecnego zasobu pracowników Policji (jest ich 100 tys.) umrze w ciągu 50 lat (bo od ok. 24 roku życia wiadomo, że to policjant, a później jeszcze 50 to daje ok. 74, dłużej bardzo niewielu żyje), to wynika stąd, że w ciągu roku umiera 2000 policjantów, prawie zawsze (jak się rzekło) byłych, już po służbie. 2000 przypadków, a tu prawdopodobieństwo jedna milionowa... Ile należy się spodziewać takich śmierci w ciągu roku? 2000*np. 0,000001 = 0,002, tzn. np. /500, tzn. jest szansa jeden do pięciuset, że w jakimś roku umrze taka policjantka w wypadku drogowym, będąc na służbie. Inaczej można by rzec, że typowo trzeba czekać 500 lat, aż się taki przypadek zdarzy. Wniosek: dużo bardziej niż w taki przypadek wierzę, że to spowodowano. Młoda, może niechętna bandyckim układom typowym w drogówce (zresztą parę razy byłem w Opolu)? A może to za Lenę Korcz i ten wpis na blogu o Blidzie?... Piszę to zupełnie hipotetycznie, natomiast powyższe 3 śmierci (dziennikarz z Mławy, Kaczyński, Kasiński) są po wielokroć potwierdzone i jest wysokie (lub bardzo wysokie, jak u Kasińskiego) prawdopodobieństwo zabójstwa. http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121511,Zginela-nasza-kolezanka.html (22/01, dzień po Kaczyńskim, pracowała od 2014 r. w drogówce) - i zaraz potem, jako ściśle następny news NA IRYTUJĄCEJ ZASADZIE *ALUZJI*, tym razem napisane przez Komendę Stołeczną: http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/121512,Zatrzymany-mezczyzna-podejrzewany-o-potracenie-13-latki.html Sami policzcie - czyżbym źle szacował prawdopodobieństwa?... Naprawdę raz na 500 lat bym się takiego roku, jak ten, spodziewał (tyle tylko ze względu na sam ten wypadek policjantki)! A tu jeszcze jakaś laweta ze skasowanym autem policyjnym obok mnie wczoraj przejechała, może tylko zauważyli, a może typowa ostentacja... 22/01 było też w Katolickiej Agencji Informacyjnej "Papież do ludzi mediów: KOMUNIKACJA ma *budować bliskość między ludźmi*" - cóż za zadanie dla szlaków komunikacyjnych... [ http://ekai.pl/wydarzenia/x96296/papiez-do-ludzi-mediow-komunikacja-ma-budowac-bliskosc-miedzy-ludzmi/ ] A był też taki oto news w eKAI.pl: "Obrzęd obmycia stóp także dla kobiet" (coś dotąd nietypowego - podobnie przecież jest z policjantem, zawodem głównie dla mężczyzn). [ http://ekai.pl/wydarzenia/x96238/obrzed-obmycia-stop-takze-dla-kobiet/ ] - gotowy już list odczytano pewnie koło południa, może najwyżej 15:00, natomiast ta zmarła podobno, wg Policja.pl, przed 19:00. Koledzy powiadamiani o tej sprawie, jak widać, "bardzo się z nią solidaryzowali"... (Co ciekawe, swego czasu nieraz kojarzono mi w myślach biblijne "umycie komuś stóp" jako sposób oględnego zrobienia aluzji do "robienia laski"; zaś to ostatnie to u spikerów stały temat, setki razy nawet czy tysiące dziennie powtarzany, często z wydźwiękiem "coś dobrego od jakiegoś szpiega", np. wyznanie prawdy.) Jeśli chodzi o to, co w MOIM życiu zdawało się to zabójstwo policjantki zapowiadać - ale tu już wyjątkowo trzeba będzie mi uwierzyć tylko na słowo - to chciałbym jeszcze wskazać na pewną sytuację, z jaką spotkałem się podczas świeżej ostatniej wizyty na komendzie we wrześniu-październiku 2015 r. Przyszedłem na dyżurkę z pewną sprawą dot. rzeczy zaginionych w taksówce, była tam akurat młoda policjantka i na końcu rozmowy dorzuciła jeszcze, jak gdyby chciała być jakimś świadkiem na aferę w Policji: "a tak poza tym... Jest Sprawa" (nawet mnie nie wylegitymowała, więc raczej skojarzyła mnie tylko na podstawie grających wtedy oczywiście dźwięków tortury; pewnie to nie improwizacja, a zlecone z góry, zaś zapytana o to nic by nie wiedziała i udawała, że to o czym innym... po prostu pewnie można wylecieć z pracy za takie świadkowanie). A zatem był niedawno, ale jeszcze przed wyborami, temat Świadka z Policji, wprawdzie z Warszawy, a ta zginęła gdzie indziej. ZA RZĄDU PIS - raptem kilka miesięcy liczącego - BYŁY, JEŚLI DOBRZE SIĘ DOMYŚLAM, JUŻ PRZYNAJMNIEJ 4 ZABÓJSTWA W PAŃSTWIE (2 w szpitalu i 2 na drodze): to, Kaczyński, Kasiński oraz gen. Janiszewski, ten od Jaruzelskiego, co zginął wkrótce po dopisku na blogu o Popiełuszce. 2016-02-11 - O przepraszam, piąta śmierć: aktor Jerzy P., umarł 1 dzień po Janiszewskim, czyli 4. lutego br. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nie-zyje-jerzy-prochnicki/c5lf8t Omówmy nieprawdopodobieństwo tego trafu. Najpopularniejszych imion jest 20, liter zaczynających nazwisko jest średnio 20 (więcej, ale niektóre są dużo rzadsze, więc przyjmijmy tyle dla słuszniejszego oszacowania), razem szansa trafienia wynosi 1/400 (0,25%). Śmierci jest ROCZNIE w Polsce ok. 380 tys., przy czym tylko może 30 tys. Polaków to osoby względnie znane, "osoby publiczne" (na 30 mln. dorosłych), czyli 380 znanych osób umiera w ciągu roku; w ciągu dnia ok. jednej. A zatem naturalnie na taki zbieg okoliczności czekałbym ok. 400 dni (powyższa 1/400 wtedy daje 1 zgon), tymczasem tutaj on nastąpił tuż obok innych – TO NIE JEST PRZYPADEK I JAKIEŚ "WYSZUKANIE CZEGOŚ", od razu uprzedzam naiwnych. Należy pomnożyć prawdopodobieństwo śmierci aktora w danym dniu, czyli 0,0025, przez prawdopodobieństwo śmierci generała w danym odcinku np. 7-dniowym, które na blogu (w tym długim dopisku pod tekstem o Blidzie) oszacowałem jako 0,01, i wówczas otrzymujemy prawdopodobieństwo opcji "zaszedł przypadek losowy": 0,000025, czyli 0,0025% (ułamek dwie i pół tysięczne procenta). Może chociaż 1% czy pół procent zarezerwujecie dla opcji szpitale zabijają? Wtedy i tak to jest bardziej prawdopodobne wytłumaczenie... 2016-02-14 - Kolejna dziwna śmierć: prof. Krzysztof Skóra, 12/02/2016. Przymknąłbym na to oko, bo umiera dziennie ponad 1000 ludzi w kraju, a od wpisu o Popiełuszce minęło wiele dni, więc prawie 10 tys. osób umarło - mogło się takie nazwisko wśród nich, być może, przypadkiem znaleźć (choć, tak poza tym, kojarzy się ten Skóra z aferą łowców skór i pavulonu). Niestety! Rzut oka na eKAI.pl pokazuje, że i to było zaplanowane. A poza tym: "Profesor zasłynął jako twórca" [czegoś tam] - stacji jakiejś, POWSTAŁEJ W 1992 R. [ podaję za http://www.tvn24.pl/pomorze,42/hel-nie-zyje-profesor-skora,618959.html ]. A oto te nagłówki z 11/02/2016: * http://ekai.pl/wydarzenia/x96861/jak-odchodza-zakonnice/ * http://ekai.pl/wydarzenia/x96798/wiele-osob-odnalazlo-sie-we-wspolczesnym-swiecie-dzieki-abp-zycinskiemu/ [może raczej "znalazło się na tamtym świecie dzięki tej metodzie"? "*naleźć się na świecie dzięki"...] * http://ekai.pl/wydarzenia/x96847/poslugujacy-chorym-misjonarzami-bozego-milosierdzia/ * http://ekai.pl/wydarzenia/x96836/kolejne-bramy-milosierdzia-w-archidiecezji-lodzkiej/ [aferę łowców skór nazywano też aferą w łódzkim pogotowiu, zaś sformułowanie "Drzwi Święte" brzmi jak parodia Biblii i problemu nieba, czyli symptom ateizmu - tak jednak właśnie nazywają w Watykanie te "bramy miłosierdzia": są to jakieś bramy kościołów czy coś takiego, a z drugiej strony "bramą do przymykania oczu na zło" może też być zabójstwo...] * Światowy Dzień Chorego! Benedykt XVI wtedy ogłosił swą rezygnację, w 2013 r. Mszę odprawiał Polak, abp Zygmunt Zimowski, piszą o tym w eKAI.pl bodajże (ZZ, porównać z 1. stycznia jako datą urodzenia Agnieszki Piotrowskiej - widać na jej nagrobku, wystarczy kliknąć ten temat na blogu, pod tekstem o Blidzie/kilku nowych zbrodniach... AA to narodziny, ZZ to śmierć) 12/02/2016: * http://www.news.va/en/news/radio-vatican-at-85-years-old [Jubileusz, stare jest Radio Watykańskie. Profesor zmarł, jakby co, w wieku 65 lat, to nie to, ale pasowałoby przez pośrednictwo tematu stacji z 1992 r.] * http://www.news.va/en/news/papal-condolences-for-prison-tragedy [Kondolencje z powodu tragedii więziennej. Z tym (z więzieniami, z ofiarami śmiertelnymi) Piotrowi Niżyńskiemu oczywiście kojarzą się szpitale...] To już SZÓSTE najprawdopodobniej zabójstwo w państwie za rządu Szydło! Jest to dla mnie tylko podejrzenie, a nie pewność, więc ani nie oskarżam, ani nie donoszę do prokuratury - ale sami widzicie fakty... **************************************************** // KONIEC RELACJI Z ZABÓJSTW(?) // *************************************************************** ******************************************************************************************************************************************************* 2016-02-19 przed 07:00 - Wywołali wytrysk, pobudka po ok. 7h. Chyba nagrane (sen bez ochronników słuchowych, więc cicho). 2016-03-11 przed 14:00 - Pożar w budynku TVP: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pozar-w-budynku-tvp-ewakuacja-pracownikow/vwyy5x Tymczasem wczoraj zwracali mi uwagę spikerzy na to, że mógłby mi ktoś dom podpalić i że powinienem się trochę bać. Już wcześniej, np. przedwczoraj czy 3 dni temu, był ten temat. Wiązało się to jeszcze z tematem "zamachu na Dudę", który to ów prezydent sam miałby na siebie zrobić. Co ciekawe, idealnie trafiono w kontekst, widać, że musiał to zrobić ktoś nie tylko zorientowany w pojedynczych wzmiankach z poprzednich dni (a trudno przecież się słucha tej tortury), ale i w bieżącej sytuacji dzisiaj -- bo byłem akurat u gminy i pytałem o te latarnie, które ciągle zostają wyłączane i włączane, co przecież oznacza na zmianę odcinanie i włączanie zasilania moich stropów. "Ochrzaniłem" z tego powodu recepcję. Wynikło to niby niechcący, choć pewnie spikerzy to zaplanowali, bo chciałem po prostu sfilmować twarze obsługi w specyficznym "sekretariacie" tego gminnego ośrodka (są tam zawsze otwarte drzwi, jest jakiś plakat z terminalem do kart płatniczych, generalnie: sprawia to miejsce wrażenie recepcji - chciałem tylko sfilmować, kto na takiej - zapewne skryminalizowanej i nielegalnej - recepcji pracuje, żeby mieć pewność; wtedy, ponieważ chce się coś powiedzieć, gdy wchodzi się filować ludzi, by nie wyglądało to podejrzanie i niemiło, zagadałem do nich o tych latarniach, torturze itd.). Nieco mnie straszono tym wcześniej i miałem opory, by to zrobić, bo może jakaś Policja czy nie wiem już kto im pomoże, no ale - zapewne pod wpływem spikerów - właśnie odważyłem się na to. Wkrótce potem był ten pożar (przed 14:00 przecież), bo nagrana na wideo rozmowa miała miejsce między 12:00 a 12:30. Czyżby to też dzieło odpowiedniego dyrektora (ba, może i prezesa) oraz tego podsłuchowego studio?! 2016-03-20 12:30 - Wypadek koło sklepiku spożywczego, osiedlowego, tego, w którym często bywam z ekipą robotników przy pracy. https://youtu.be/c7LJVT9NMbI Przypomina się śmierć Kasińskiego, nekrologami rozklejono osiedle tuż pod mym nosem. Tym razem jakiś samochód dachował za jezdnią: było trochę policji, jakaś Straż (chyba pożarna) - 2 długie wozy - i ambulans. Uzgodnione to chyba ze spikerami: młody Sebastian z ekipy wziął jakieś piwo Bojan z Bojanowa, spojrzałem, co obok niego, a tam jakieś piwo strażackie, gadali trochę o tym ci spikerzy. 10 minut później był tam wypadek. Niewykluczone, że to tylko demonstracja a nie zbrodnia. 2016-03-20 - Chciałbym nadmienić, że od czasu pobytu w hotelach, w tym np. na Roentgena na Ursynowie, nasilają się trzaski grane przy pomocy zabudowanych w wynajętym mieszkaniu czy pokoju telefonów. Trzaski te są bardzo głośne (brzmią jak np. zatrzaskiwanie drzwi czy upuszczanie czegoś) i pochodzą, co nietypowe, ze środka. Pierwotnie, na Roentgena, komentowano je w telewizji tak, że symbolizują "włam" (to także w związku ze sprawą wniesioną przez właściciela domku na Gajdy 40a i mymi próbami powrotu tam, i zarzutem "kradzieży z włamaniem"). Tymczasem obecne mieszkanie na parterze chyba mi zaplanowano, bo nawet wszedł po 2 miesiącach od mego wprowadzenia się doń film do kin kojarzący się z ulicą, na której jest położone. Nie tylko ta miejscowość i ulica, ale i miejscowość, gdzie leży kupiony dom w stanie surowym, była chyba uprzednio przewidziana, gdyż w budynku gminy obok latarniami bawi się chyba firma p. Rogozińskiego, która tam prowadzi kuchnię, a jedyną pocztą, która mnie dała skrytkę, była w Warszawie (rok czy pół roku przed zakupem i przeprowadzką do wynajętego mieszkania w odpowiedniej okolicy) poczta na Alternatywy 6 z oddziałem dla paczek na Szolc-Rogozińskiego - wszystkie inne nie miały już skrytek pocztowych. I teraz, dziwnym trafem, trafiło mi się mieszkanie na samym parterze. Czas pokaże, czy to nie żaden spisek, by mnie zabić. 2016-03-21 - Trwają prześladowania mnie przy użyciu megahercowych zafalowań w prądzie [edit: raczej proste podwyższanie napięcia, po prostu część instalacji idzie przez sąsiada...]. Powodują np. nagrzewanie się gniazda zasilającego w laptopie, aż do wydzielania odoru - jeden z laptopów padł od tego pod względem zasilania (nie reaguje na podłączanie kabla) i mimo usilnych starań byłem zmuszony ostatecznie zerwać z niego siatkę (przecinając ją) i oddać do serwisu. To zaś oznacza koszt ok. 320 zł za serwis, ok. 450 zł za nowy 1 m2 siatki ekranującej = 770 zł. Ponadto nabyłem kolejną listwę antyprzepięciową (podobno filtruje prąd obniżając zafalowania o 50 dB do częstotliwości 100 MHz) oraz UPS (zasilacz awaryjny z baterią) w MediaMarkt - łącznie za ok. 440 zł - ale od razu ostrzegali mnie i nawet wypisywali na rachunku, że to "z ekspozycji". UPS ten od początku niezbyt działał, nie dał się nigdy tak naładować, by później laptop działał z baterii, choć używam właściwego górnego gniazda (producent: Orvald) - zawsze po odcięciu zasilania sieciowego nie ma już prądu. Co gorsza, teraz już w ogóle padł - wtrącanie się sąsiadów w mój prąd, zupełnie głupie i zawracające głowę, straty czyniące, ostatnio ten zasilacz chyba do reszty rozwaliło. Oprócz zafalowań stosują też odcinanie prądu w ogóle, na wiele godzin, by laptop padł i nie nagrywał wejść do mieszkania kamerką. Straty na razie: 770+440=1210, ale może trzeba będzie nabyć nowy UPS. 2016-03-23 00:40 - bilans wczorajszy, oprócz robót: 240 zł taxi, 280 zł dopłaty do nowego UPS-a, 36 zł bezpiecznik - razem: 556 zł kosztów psucia mi prądu 2016-03-24 - 19. marca ok. 12:30 znalazł się w wykopie na głębokości ok. 2,8 m kawałek kabla telewizyjnego (tzw. kabel typu F). Właśnie czegoś takiego szukamy, tylko w przenośni, bo chodzi o zasilanie telefonów grających radio telewizji, zwłaszcza jej informatyków. 2016-03-31 - W ślad za wczorajszym nietypowym i błędnym konstytucyjnie rozumieniem łaski (Konstytucja jeszcze wyraźnie czyni wyjątek, że łaska nie obejmuje osób SKAZANYCH przez Trybunał Stanu, choć przecież takie skazanie może poprzedzać śledztwo policyjne i też by trzeba je umorzyć, bo to też postępowanie karne, w prawie to jest w głównej mierze - np. przy umorzeniach - wszystko jedno, czy przygotowawcze, tj. śledztwo lub dochodzenie, czy sądowe), dziś jeszcze Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł przeciwko mnie, że jakoby moja skarga o wznowienie sprawy, w której gigantyczne sumy naliczył sobie mój dawny właściciel wynajmowanego domu na zasadzie najprawdopodobniej po prostu fałszerstwa po stronie rzeczoznawcy (skrajnie, kilkukrotnie wygórowane ceny i niepotrzebne pozycje opinii), była bezzasadna. Sąd ją po prostu oddalił, choć opierała się na typowej podstawie: niepodaniu przez pozywającego mnie powoda - Krajewskiego mego prawidłowego adresu zamieszkania. Przytoczyłem wiele dowodów, choć pewnie mógłbym więcej i mógłbym wypunktować wnioski dowodowe w skardze, podczas gdy tylko te załączniki z dowodami wymieniłem. HANIEBNY BYŁ TEŻ UPRZEDNIO SAM WYROK NAKAZOWY TEGO SĄDU (NA SAMYCH DOKUMENTACH), NA MOCY KTÓREGO ŚCIGA SIĘ MNIE TERAZ JAK DŁUŻNIKA - W OGÓLE NIE ZAWARTO TAM DOWODU WYRZĄDZENIA DOMOWI P. KRAJEWSKIEGO (TEN Z 2013 R.) JAKIEJKOLWIEK SZKODY PRZEZE MNIE, NIE MA DOWODU, ŻE TO NIE SIŁA WYŻSZA, NP. JAKIEŚ PRZESTĘPSTWO. BYĆ MOŻE UDOWODNIONO BY, ŻE COŚ TAM ROBIŁEM, BO SAM PODPISAŁEM TAKI DOKUMENT ZA ZGODĄ WŁAŚCICIELA, ALE 90% SZKÓD MI ZARZUCANYCH POZOSTAŁOBY BEZ DOWODU NA MOJE OSOBISTE SPRAWSTWO (TAKŻE NA STAN POPRZEDNI, CZĘSTO WCALE NIE DOBRY) - JEDNAK KOGO TO OBCHODZI!... NA PEWNO NIE TĘ GRUPĘ, KTÓRA WYROKI Z GÓRY ZNA JESZCZE PRZED WNIESIENIEM SPRAWY, BA, NAWET JE FERUJE, W DODATKU CHYBA ZA KASĘ. Dodatkowy problem polega na fałszywości opinii rzeczoznawcy co do kosztów (zawyżone kilka razy) oraz zupełnym zlekceważeniu sprawy dźwięków, które praktycznie usuwają mnie poza sferę odpowiedzialności cywilnej za szkody czy oświadczenia woli. 2016-04-02 - Wywołali wytrysk między 4:00 a 5:00 nad ranem - pewnie po to, by patrząc na taki zapisek kolejni idioci się wymądrzali, że to "przecież naturalne". Nie, to się w ogóle nie zdarza naturalnie, chyba że ewentualnie dzieciakom lub nielicznym spośród osób prowadzących zazwyczaj regularne życie seksualne. Poza tym po co w ogóle mam to tłumaczyć, skoro wielokrotnie pisałem już o tym, że mam takie wywoływanie wytrysku w czasie snu na nagraniach. Cały dzień spore zmęczenie z powodu tego, tortury i mało przespanej nocy, bo spałem może od 1:00. 2016-04-06 - Z cyklu "znęcanie się": (1) coraz bardziej intensyfikowane są metody szkodzenia komputerowi z odległości, np. z mieszkania sąsiada u góry, PRZY POMOCY FAL. Metoda stara i znana od dawna, już w 2013 r. był na blogu www.sysplex.pl czy www.bandycituska.pl tekst "EMP" o jakichś impulsach falowych, chyba wtedy w prądzie. Później w 2014 r. bardzo starano się psuć mi tym notebooki - mnóstwo sił i czasu spędzałem wtedy na uderzaniu w taki notebook, żeby był widoczny normalny obraz, a nie zaszumiony i "zaszroniony" coraz bardziej, a zarazem zastygły i niereagujący. W końcu doszło do tego, że musiałbym walić w ekran tyle, że aż bym się męczył i nic innego nie robił, tak często i tak mocno go psuli. Najpierw w 2014 radziłem sobie z tym, po kilku miesiącach, poprzez zakup i podłączenie dodatkowego monitora, zaś w końcu pod koniec tamtego roku nabyłem laptopy Acer Aspire Switch, które są na to odporne. Jednakże w końcu wyjawił się inny problem - rozłącza się w nich część tabletowa (ekran) z klawiaturową (zawierającą też dysk) pod wpływem tych fal, pewnie jakichś gigahercowych, bo przez dobre osłony elektromagnetyczne, z małymi tylko otworkami, muszą przechodzić (może nie gigaherce, a setki megaherców na przykład). Zupełny kretynizm, niepotrzebne zawracanie głowy, bo oczywiście są metody ochrony przed tym, stosowany tylko po to, by denerwować i marnować czas - wszędzie, gdzie przechwytuje się ekran z odległości, zwykle mają też możliwość nadawania (czyli u sąsiada w bloku, w hotelach oraz w licznych miejscach na mieście). Dalej: do tortur słownych dołączyło zdanie [i] "płacz, debilu, płacz", powtarzane setki razy dziennie. To może o zażaleniach, zresztą nie musi to mieć sensu. Wreszcie, z cyklu zabójstw: zmarła Zyta Gilowska, chyba w szpitalu. Rzadka to rzecz, że człowiek umiera właśnie w szpitalu - bo w ogóle rzadko się w ciągu życia bywa w szpitalach, a śmierć może przyjść w każdej chwili. Miała 66 lat, co kojarzy się nieco z biblijnym 666 z Apokalipsy Św. Jana ("liczba bestii"). Była ministrem finansów, może to właśnie w latach 2005-2007, gdy była tym ministrem, wprowadzano korupcję fiskalną w stosunku do przedsiębiorstw przechwytujących ekran z odległości. Nie sprawdzałem na mediach kościelnych, nie mam czasu chwilowo. Na blogu zresztą - gdyby ktoś wysilił się na kliknięcie przycisku "Dno w polityce" pod nagłówkiem ze streszczeniem historii Piotra Niżyńskiego - była przywołana jako przykład polityka, który wychylał się z wyśledzonymi u mnie tematami podczas kampanii wyborczej 2007. 2016-04-11 - Zepsuto dobry zasilacz UPS poprzez chyba jakieś znaczne zwiększenie napięcia w gniazdku (idzie pewnie przez sąsiada, na pewno ktoś może je regulować). Ponadto ostatnio w księdze wieczystej mego domu pojawiła się wzmianka o ustanawianiu hipoteki przymusowej przez komornika (to sprawa tego sfałszowanego gigantycznego długu wobec właściciela domku wynajmowanego w 2013 - ceny na opinii biegłego były kilkakrotnie za wysokie, a lista rzeczy do zrobienia przerośnięta, więc wyszło im 161000 za naprawy, 13500 za czynsz zupełnie niesłusznie, bo miałem prawo do wypowiedzdnia natychmiastowego i w takim trybie umowę wypowiedziałem; poza tym były spore odsetki, bo ten gość jakby złośliwie czekał na dobry moment, zamiast ustawić blokady na koncie, więc odsetki zrobiły się kilkudziesięciotysięczne, a są jeszcze koszty egzekucji... wszystko razem obecnie chyba ponad 230 tys. zł). Będę korzystał z mego prawa do samoobrony (tzw. stanu wyższej konieczności), także z wariackich papierów, które w uproszczony sposób ujmują prawdziwy problem totalnego poddania mego umysłu kierunkom wyznaczanym przez manipulacje podprogowe, będące częścią tortur. 2016-04-18 - Właśnie ustalono chyba, że przegram apelację od postanowienia o odrzuceniu skargi o wznowienie sprawy, którą kiedyś bez mojej wiedzy (podał zły adres) założył Krajewski i D. Wójcik, ludzie w 2013 wynajmujący mi dom. W każdym razie, gdy spikerzy właśnie gadali o tym w podziemiach Dworca Centralnego, gdzie często bywam, podstawiono mi tam jakichś ludzi w ładnych garniturach widowiskowo uściskujących sobie ręce. Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na wyciek mego hasła do portalu www.portal.warszawa.so.gov.pl do samych spkerów - już w chwili, gdy karteczkę z loginem i hasłem wręczała mi panienka obsługująca z Biura Obsługi Interesantów, spikerzy znali to hasło. Pewnie to jakoś od góry przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie wiem, czy wina tym razem leży po stronie sądu czy ośrodka informatyzującego. Natomiast ewentualne przegranie apelacji byłoby zupełnym bezprawiem, gdyż jest zdecydowanym prawem pozwanego, który nie uczestniczył w procesie z powodu niepodania jego właściwego adresu zamieszkania, na co przedstawia dowody, wznowić taki pozew (choć chyba tylko raz ma takie prawo - wyrok w sprawie, w której wznowiono postępowanie, jest już ostateczny). W ogóle sporo dziś gadali spikerzy o dyrektorach sądów i o tym, że w zmowie z Ministerstwem sędziowie dostają dodatki i dlatego będą nieprzychylnie sądzić, niezgodnie z prawem itd., idąc na udry z pokrzywdzonym i dodatkowo go kopiąc (co może jacyś idioci później uznają za normalne lub nie będą tego rozliczać - nie wiem, na co oni liczą, raczej nie są to wielcy myśliciele). Np. oprócz przegranej apelacji mają być problemy z pozwem mej spółki przeciwko NASK (ponad 500 tys. zł: na tej samej naiwnej i prostackiej zasadzie, co zawsze, miałbym to przegrać, z powodu skorumpowanych sędziów i wpływu dyrektorów sądów), problemy typu stwierdzenie rzekomego przedawnienia roszczeń w całości albo jakieś na widzimisię światopoglądowo-medialnych oparte pomysły (Sąd Najwyższy nawet ostatnio - niby to tak ogólnie i z przekonania, a pewnie w głębi duszy z myślą o mnie - prezentuje tendencję, w której docenia do pewnego stopnia podważanie wszystkiego, co na prawie się opiera, w prawie cywilnym na podstawie jakichś poglądów etycznych, nawet niekoniecznie powszechnych i ogłoszonych czy znanych; najwyższe jest rzekomo nie prawo, lecz jakieś zupełnie arbitralne i nawet z dnia na dzień zmieniane koncepcje światopoglądowe o tym, co dobre, a co złe), podobno mają być stosowane jakieś podejścia w ogóle nie z prawa wzięte, lecz np. z czczego trąbienia gazetek komputerowych, które miałyby zamiast prawa uzasadniać (w czasach, gdy nawet tego nie było w regulaminie www.dns.pl) swobodne kasowanie domen .pl (np. "za korzystający z nich botnet"); może też, jak podpowiadają spikerzy, wprowadzi się jakieś gigantyczne opóźnienia (może nawet, dla osłaniania sądu, tylko u biegłych, co by było chociaż minimalnie sprytne - ostatnio sam sąd rejonowy Warszawa-Mokotów zrobił gigantyczne ponadroczne opóźnienie, w czasie którego w aktach nie dodawano nic ani nic też nie wskazywało na robienie czegokolwiek, w każdym razie na słuszność takiej pauzy - choć i tak wyznaczenie odpowiedniego złego biegłego obciążałoby raczej sam sąd, bo mniejszość się zgodzi na takie wybryki za plecami sądu). Już po wszystkim takie prostackie ciągnięcie kasy przez sędziów ma być bronione po pierwsze oczywiście odpowiedzialnością tylko jednostek, broń Boże nie świadczą te rzeczy o demoralizacji całego środowiska (hasełka typu "zło" odpowiedzialności zbiorowej - w rzeczywistości bzdura, z takimi nie ma się jak inaczej rozprawić niż uderzając we wszystkich za głupotę i hańbę ich kolejnych poszczególnych reprezentantów, bo to jest gang i panuje omerta), po drugie bardzo też liczą sędziowie, że będą aniołkami, bo Watykan jest zamieszany i im przyda uroku, po trzecie wreszcie, że takie niemądre kopanie leżącego, czyli mnie, zupełnie mnie zniszczy i że wobec tego mądrze jest iść na udry. Oto ich 3 nadzieje: (I) "ja w tym nie uczestniczę, winna jest jednostka, konkretny sędzia" -- tylko jakoś dziwnym trafem ciągle się tacy znajdują i to na nich sprawa trafia, więc może niech się nauczą odpowiedzialności, bo wszyscy ucierpią, (II) "chronimy Watykan" (brzmi to jak "katolicy pod ochroną", tego typu poglądy u osób, które łykają obawy typu "Kościół zaraz upadnie", "to wszystko się wali", "już tuż tuż koniec Kościoła", "Kościół może upaść" -- przecież to nie są myśli prawdziwych katolików... "trzeba chronić katolików przed prawdą" [o papiestwie], "trzeba ich pod kloszem trzymać na zasadzie 'nie płosz pan żubra'" - tego typu obraźliwe wobec ludzi wierzących wykręty), (III) nadzieje co do faktów, wpisane w ich przegrany np. wskutek rozkręcenia się stalkingu światopogląd: typu "zostaniemy z dużą kasą i na fajnej emeryturce", "Niżyński zostanie zniszczony i będzie po problemie" itd., a więc ślady zakotwiczonej w nich dawnej mentalności, która obecnie jest głupia. 2016-04-19 - Chciałbym przypomnieć, że nadal bardzo częste i uciążliwe jest chwilowe psucie mi komputera przy pomocy fal. Psucie takie objawia się rozłączeniem części tabletowej-ekranowej od części klawiaturowej mojego notebooka Acer Aspire Switch 10 (te części dają się rozdzielić fizycznie, natomiast moi wrogowie falami wywołują taki sam efekt - później jest z tym dużo męki i prób przywrócenia działania klawiatury). Jako, że cały laptop jest otoczony podwójnie, a miejscami nawet potrójnie, siatką blokującą promieniowanie elektromagnetyczne, mam tylko jedno dostępne gniazdo USB - to odsłonięte w specjalnym hubie podłączanym do rzadko używanego gniazda micro USB w części tabletowej. Podłączam do niego mysz - na klawiaturę już miejsca brak, więc mnie to zupełnie pozbawia możliwości pisania. Wcześniej w toku eksperymentów okazało się, że to m. in. te nieosłonięte (wtedy jeszcze) gniazdka powodowały najwięcej wycieku fal elektromagnetycznych, co oceniałem przez kreski sygnalizujące dostępność sieci WiFi pochodzącej od położonego obok telefonu z funkcją routera. To, że na pewno ktoś ten atak robi, a nie jest to sama niedoskonałość technologii, doskonale wiem, ponieważ np. robią go zawsze wtedy, gdy włączam program TrueCrypt do szyfrowania dysków. Prawdopodobnie nawet nie widzą tego, ale domyślają się, że to właśnie zrobię, bo sami mi takie sugestie podprogowe podsuwają. Poza tym wielka stałość tego procederu (trudno przecież byłoby to dokładnie wyjaśniać kolejnym odwiedzającym "pokój Wielkiego Brata" w sąsiedztwie, przychodzą tam z recepcji jakiegoś hotelu) również wskazuje, że to dzieło raczej spikerów w TV, którzy to robią przez Internet, a nie lokalnych operatorów, tzn. jakichś zwykłych bandytów z mafii. [edit] Próby przywrócenia komputera do chodu zajmują mi dziennie nawet ponad godzinę, na pewno pół godziny nie jest niczym niezwykłym. Nie spieszę się z wymianą tego notebooka na inny, bo prawdopodobnie, na podstawie dotychczasowych doświadczeń, jeśli są one miarodajne dla realiów panujących w branży, ten nowy byłby jeszcze gorszy (np. od fal zamrażałby się ekran). Ten problem to zmora codzienności, zobaczymy jeszcze, co z nim zrobię - może nowy model + monitor, choć obecnie pieniędzy po prostu mało... 2016-04-19 - Od ok. 19:00, gdy byłem na dworcu, cały czas padały gadki o jakichś moich opcjach postępowania przed sądem, w tle pogardliwego rzucania ciągle przez kolesia "płacz sobie, płacz", "i płacz, debilu, płacz" (to drugie to bardzo częsty tekst ostatnio, od jakiegoś miesiąca-dwóch). Nakręcili się na to wtedy w takim stopniu, tak bardzo w kółko tylko ten tekst i żaden inny pletli, że aż pewnie coś istotnego nastąpiło, np. ukończenie przygotowywania pisemnego uzasadnienia postanowienia odmownego z Sądu Okręgowego (wydziału cywilnego odwoławczego), tego postanowienia w sprawie skargi o wznowienie. Chodzi oczywiście koniec końców o pozbawienie mnie prawa do sądu w sprawie cywilnej, bo wznowienie żadnego przedawnienia nie wprowadzi, niczym nie grozi, natomiast oczywiście fajna to sprawa, że Piotrka w coś takiego wpakowano i nawet już nie może nic zrobić; że już tylko postępowanie egzekucyjne może być w tej sprawie w toku. Wyjaśnijmy tu jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, o tym, że apelację od tego postanowienia mi Sąd Apelacyjny odrzuci, świadczyło też podstawienie mi wczoraj w autobusie człowieka podobnego do Andrzeja Seremeta, czy może nawet samego Andrzeja Seremeta, sędziego-emeryta przecież już teraz, który zarazem jest znany z bycia sędzią karnym w krakowskim Sądzie Apelacyjnym. Co ciekawe, gdy go spotkałem w autobusie, do którego wsiadłem pod sądem rejonowym na Czerniakowskiej 100, natychmiast wiedzieli o tym spikerzy, bo zaczęli to moje patrzenie na niego wyraźnie komentować (w swych głośnych szeptach i krzykach - nie mylić z podprogową częścią tortury), także podrzucać podprogowo ten kontekst. Z czym się to kojarzy? Właśnie z BYCIEM ZAKWALIFIKOWANYM DO SPRAW KARNYCH PRZEZ SĄD APELACYJNY; to zaś brzmi jak "Piotr Niżyński powinien sobie radzić metodami kryminalisty, uciekając od długu, a nie ładnie w sprawie cywilnej wygrywając". Może to być, owszem, fałszywy trop. Może jeszcze wygram, a nawet usunę tę wzmianki (później jacyś "mędrcy" będą mieli frajdę, że "piszę tylko o tym, co pasuje, a gdy przepowiednia się nie sprawdza, o tym nie mówię" - to jest oczywiście gadanie głupca, gdyż ja - np. przy analizowaniu cudzych mediów, np. kościelnych - się posługuję opartym na dosyć rozsądnych oszacowaniach *rachunkiem prawdopodobieństwa* w celu porównania prawdopodobieństw: losowego trafienia i spisku; a ta metoda nie myli, nie mydli oczu, więc nie potrzeba filozofować o jakiejś masie normalnych, codziennych, dobrych czy niepodejrzanych rzeczy, bo chodzi tylko o analizę tych niektórych - może nie za częstych, ale z drugiej strony prawdopodobieństwo spisku związanego z zabijaniem należy już dosyć wysoko szacować, jako co najmniej np. z 10%, a może już nawet większościowo, co pozwala łatwo wygrać każdy przykład; nie tak często się przecież zbieżności zdarzają jak w jednym na dziesięć, powiedzmy, nagłówków prasowych - trochę za mało tych nietrafień). Odnotowuję tu tylko tego "Seremeta"(?) i mój los uciekiniera od długów, w zestawieniu z wczorajszym uściskiem dłoni, a nawet pewną aluzją w Kościele (abp Gądecki coś mówił o sądzie, co kojarzyło się z gadką mego ojca o nim, jako ogólnie mało potrzebnym głupku, który co najwyżej czasem się czemuś sprzeciwia i coś powstrzyma - abp Gądecki, dla porównania, w temacie władzy Kościoła nad wiernymi podobno mówił też coś o tym, że to "okazja do refleksji", tak to streściły ekrany telewizorów w pociągach SKM; brzmiało to w mediach i Kościele ewidentnie jak uderzenie w temat tych sądów opisanych podobnie jak wg dawnego podsumowania przez mego ojca - byłyby tutaj może analogicznie, w zamyśle, "organem refleksji", ale tak czy inaczej kojarzy się to z tą bezużytecznością i przegrywaniem). Takie więc ostatnio przekazy podsuwają mi media i ludzie, wśród gadek spikerów o tym zażaleniu (zażalenie = art. z Onetu "wylała cały swój żal" = temat płakania, np. "płacz, debilu, płacz"). To w sumie zrozumiałe, że system odwoławczy (może nie uwzględniając Sądu Najwyższego, bo ten ma odrębne finanse! jednak nie zawsze da się do niego odwołać) nie działa, skoro podobno we wszystkich sądach powszechnych dyrektor rozdysponowuje pieniądze tak, by tylko posłuszni sędziowie-przestępcy dostawali specjalne dodatki - wskażą oni, wg rady ministra, jak orzec i uda się to przeprowadzić (np. odpowiedzi przydział sędziego do sprawy), w każdym sądzie powszechnym, oczywiście w pewnych granicach rozsądku i zachowania elementarnych pozorów, choć często już niemalże do absurdu w sądach dochodzi w moich sprawach. Dla mnie jedynym promykiem nadziei w systemie sądownictwa jest Sąd Najwyższy, choć i tam pewnie jest przestępczość, jednak nie jest to aż takie kluczowe, finansowo są bardzo chyba niezależni (choć w ostateczności można by im zmniejszyć budżet - ale przecież niekoniecznie to się przełoży na pensje sędziów), liczy się w SN też orzecznictwo, więc mimo nieprzychylności ogólnej mogliby okazać łaskawość i być sprawiedliwi. Pamiętajmy, o co tu chodziło: pozwali mnie dawni wynajmujący o gigantyczną sumę, którą wygrali na samych dokumentach (opinia rzeczoznawcy) *bez podania prawidłowego adresu zamieszkania*, bo ja wtedy mieszkałem już gdzie indziej: od dłuższego czasu przemieszczałem się z całym bagażem, a wtedy nawet (maj 2014) byłem świeżo po nowym wynajmie i wprowadzeniu się na stałe do nowego mieszkania. Dałem sądowi na to bogate dowody. Na koniec chciałbym wyjaśnić, o co może chodzić w ewentualnym przesadnym eksponowaniu tego, że sędziowie są skorumpowani, i haniebnym braniu wbrew temu, że wielu to widzi gołym okiem, pieniędzy. Oczywiście tu już by się może sędziowie oburzyli, bo "sprawa nie jest oczywista", ale to jest mydlenie oczu. Prawda jest taka, że mam rację. O co więc może chodzić? O taką oto wizję: "jest w sądach grupa przestępcza, która ustala wyroki z Ministrem Sprawiedliwości - za kasę". I tylko o to! TO JEST JESZCZE JEDNA NADZIEJA DLA SĘDZIÓW: oni nie są bandytami. Oni biorą kasę z jakiegoś funduszu dodatków dla "dobrze ocenianych" sędziów (może to jakoś ubierają np. w temat wizytacji i ocen sędziowskich czy cholera wie, czego), ale to jeszcze nie przestępstwo, w zasadzie jeszcze w tym gangu nie uczestniczą. "Pojedynczy sędziowie są tylko przestępcami". "Cała sprawa jest tylko o prezesach sądów i dyrektorach, też może o wiceprezesach; OK, jest sprawa remontu gmachów sądów, jest sprawa śledzenia ekranu przez młodzież typu Biuro Obsługi Interesantów... ale to dotyczy prezesów i dyrektorów, trzon orzekający, choćby brał kasę, jest niewinny". Jest to niestety bzdura. Bardzo liczni sędziowie, z wyjątkami oczywiście - bo są i tacy, co w tym wszystkim w ogóle nie uczestniczą - mają telefon podsłuchowy. Są i takie plany, by przedstawiać to jako niewinne, ale większość osób obeznanych z prawem, a nawet zwykłych ludzi, zgodzi się, że posiadanie telefonu ustawionego do podsłuchiwania, wejście do takiego gangu, oznacza już bycie przestępcą i bycie niegodnym zawodu sędziego. Tutaj liczą na zmowę milczenia, na "omertę". I to dlatego może chcą - nawet niemalże wszem i wobec, przy akompaniamencie spikerów i za wsparciem ministra, który koniecznie telewizji musi się wygadać - eksponować inną twarz mafii, jakby inny profil działalności... "BROŃ BOŻE NIE O JAKIEŚ POSIADANIE TELEFONÓW PODSŁUCHOWYCH PRZEZ SĘDZIÓW TU CHODZI! SKĄD W OGÓLE TAKI POMYSŁ! BRAK DOSTATECZNIE UZASADNIONEGO PODEJRZENIA, *TO SĄ - PROSZĘ PANA DZIENNIKARZA - CHAMSKIE POMÓWIENIA!*" - to jest teraz pewnie ich nadzieja, to może dlatego pokazują, jacy są źli. Podczas gdy już od dawna wiadomo, że jest "problem telefonowy" w sądzie, spikerzy omawiali to, że jest od lat, może nawet już około początku XXI w. czy wcześniej, a jedna z pań obsługujących na parterze w hallu sądu gospodarczego na Czerniakowskiej 100 wręcz przyszła do mnie gadając pod nosem: "tak, sędziowie mają telefony" itd. jak gdyby przyznając, że dokładnie o tę sprawę podsłuchiwania chodzi. Od dawna to wiadomo, więc nie zaciemniajmy problemu, choć korupcja też istnieje. Wracając zaś do mojej sytuacji przypominam, że doszło po stronie tamtych wynajmujących do oszustwa sądowego, m.in. ów Krajewski negując istnienie szkodliwych dla zdrowia dźwięków (sam w e-mailu pisał o rzekomej bezprawności mego wypowiedzenia) oraz postulując w sądzie 3-miesięczne wypowiedzenie praktycznie ukradł za pośrednictwem sądu mi tę wielokrotność czynszu, bo w tym domu naprawdę grało, ponadto opinia miała 3- czy 5-krotnie zawyżone ceny. Kolejne takie, jak się zdaje(!), oszustwo sądowe idzie od kolejnego wynajmującego, właśnie ma być sprawa w sądzie - wyszło mu ponad 60 tys. zł strat, przy czym sam bezprawnie się zachowywał, co mam nagrane, zaś część szkód to w ogóle jest kpina, np. jakieś przez tzw. "nieznanych sprawców" wprowadzone dziury w boazerii(!), za które potem pewnie mam ja płacić, natomiast inne szkody to np. pewnie "szkoda" polegająca na zezłomowaniu kabiny dźwiękoszczelnej, która jest własnością mej firmy, zupełnie bezprawnym, w czym pomaga sąd, bo złożyłem pozew w styczniu 2015 r. o jej odzyskanie, w imieniu spółki, a sąd do dziś nic nie zrobił i sprawa leży ponad rok bez żadnej czynności w aktach, może nawet bez wysłania kopii pozwu do A. Graffa. Ciekawe, co teraz orzekną, może wymyślą, że firmie nie należy się zwrot, bo skompromitowany pełnomocnik Piotr Niżyński nie zabrał kabiny - tylko, że właśnie o tym jest pozew, że go do domu jej zabrać nie wpuszczano. Jeszcze inne szkody to pewnie albo jakieś nieumyślnie powstałe zniszczenia, hiperprzeszacowane cenami celowo 3 czy 5 razy przeszacowanymi, bo klient przychodzący do rzeczoznawcy pokaszlał, a rzeczoznawca był dobrze dobrany, albo zupełnie zmyślone problemy. Łącznie jednak ponad 60 tys. zł. W dodatku chyba ten dom był ubezpieczony - widziałem to w aktach. 2016-05-04 04:40 - Najpierw całą noc aż do tej pory gadają o masażach, o zrobieniu laski i starają się nakręcić podniecenie, przeszkadzając raz po raz spać (aż do tej pory), następnie teraz w końcu wywołali wytrysk. W ciągu nocy nie udało się zasnąć (ogólnie przez torturę, treści erotyczne tylko męczyły dodatkowo umysł). Wytrysk oczywiście zbyt głupi, żeby im się udał par excellence, na to zbyt bardzo się kontroluję - a więc tylko minimalne efekty. Noc nagrana. 2016-05-13 - Uzgodniono, że rzekomo nie wystarcza pełnomocnictwo dla mnie od reprezentującego spółkę prawnie Prezesa, bym mógł wnieść pozew w Polsce, wystawiając sobie pełnomocnictwo procesowe. Jest to teoria sprzeczna z art. 90 Kodeksu postępowania cywilnego. Uzgodniono ją zapewne korupcyjnie (Ministerstwo Sprawiedliwości?) z sądową apelacją warszawską. Dowód: http://ekai.pl/wydarzenia/x99663/o-leon-knabit-twarza-malopolski-w-czasie-sdm/ (nie będę tutaj tłumaczył tego, temat mojego pełnomocnictwa jest wyjątkowo aktualny w tych dniach, ewentualnie poczytajcie sobie www.bandycituska.com/prawo.html - to ich bycie twarzą to podobno "kiepski" argument, "przegrany"). Ów spodziewany rezultat mojej korekty - polegającej na podesłaniu dodatkowych dokumentów, lepszego przekładu na polski - taki mianowicie, że przegram i dalej będą uważać mnie za nieumocowanego, by własną spółkę reprezentować, nie jest tylko informacją z sądów lub, co gorsza, zaledwie od prawników (to wcale nie jest oczywiste, że każdy sędzia tak rozstrzyga sprawę - prawnikom rzadko się zdarza trafić na takie problemy, a nawet, gdyby się trafiło, to przecież to świadczy tylko o pojedynczym sędzim). To zdecydowanie nielegalne potraktowanie mojego pozwu, skargi na przewlekłość postępowania i załączonego do nich pełnomocnictwa procesowego to także sprytna metoda na pozbawienie mnie pieniędzy, bo uzyskanie dodatkowego specjalnie sformułowanego pełnomocnictwa procesowego od zagranicznego przedstawiciela spółki kosztuje ok. 1300 zł. Ważna to skarga (na przewlekłość postępowania) - sąd od ponad roku nie przydziela nawet terminu rozprawy dla wniesionego przeze mnie pozwu ani nie robi nic innego (jest to sposób na legalizowanie złodziejstwa mojej kabiny dźwiękoszczelnej, pewnie po to, by właściciel dawniej wynajmowanego domku jeszcze jej usunięcie przeze mnie sobie doliczył do rachunku, a to przecież własność mojej spółki - może zresztą nawet potem na procesie łaskawie sąd później ten koszt odliczy od wartości "szkody" i to wtedy będzie wymówka, że on przecież dosyć łaskawy: że 100% złodziejsko wysokiej kwoty mu nie przyznali, lecz trochę mniej...). W moim odczuciu strasznie w sądach kombinują, żeby się nie kompromitować (np., że występuje nieuzasadniona gigantyczna przewlekłość spraw właśnie wobec mnie) a zarazem kraść jak najwięcej. Najchętniej w ogóle by skargę zlekceważyli przez rzekomy brak pełnomocnictwa. 2016-05-18 - Prawdopodobieństwo przegrania nadchodzącej rozprawy z powodu spodziewanego posądzania mnie przez sąd o kłamstwo i ogólnych wątpliwości co do tego, czy mówię prawdę. Wywnioskować to można z ostatnio bardzo nasilonych tekstów spikerów ("papież jest pedofilem!" - tego typu - por. "będziesz królem tej sprawy", "będziesz królem w tej sprawie" [wątek monarchów], a zarazem skojarzenie z czymś źle zrobionym niemalże na samym początku, jako "ważne sprzeniewierzenie się w dzieciństwie"; brzmi to sensownie z punktu widzenia tego, co mogliby chcieć zrobić, świetnie pasuje do sprawy - z drugiej strony takie zagranie ze strony sądu, właściwie bezzasadne podejrzewanie mnie o kłamstwo i uderzanie w rzekomy brak dowodów, byłoby nielegalnie i sprzeczne z orzecznictwem, w tym orzecznictwem SN). Czuwanie mafii polityczno-sądowej nad moimi procesami to standard. Częste jest też podpieranie się fałszywymi biegłymi (typu psychiatra czy psycholog). 2016-05-20 - Dręczenie w sądzie w postaci leżenia paczki z pozwem na biurze podawczym lub w sekretariacie bez przeniesienia jej do żadnej teczki. Już od 2 tygodni. Nie wiadomo, czy w ogóle tam jest, czy już ktoś ukradł, choć wg Poczty Polskiej ją doręczono. ******************************************************************************** **************************** NOWE WAŻNE ZABÓJSTWO: ***************************** ******************************************************************************** 2016-05-22 - Kolejny wypadek lotniczy sprawiający wrażenie wyczynu znanej i omawianej tu grupy przestępczej, choć tym razem dosyć zakamuflowany, tak, iż mogłoby to być podszywanie się (tak to może odebrać osoba ufająca Kościołowi i nieświadoma możliwości papiestwa oraz jego celów - międzynarodowej totalnej blokady medialnej w kwestii nadużywania przez nich swego autorytetu i w innych pokrewnych, potrzebnych Kościołowi tematach tabu). Kalendarium: 19/05/2016 - wypadek "egipskiego samolotu" nastąpił "podczas lotu z Paryża do Kairu". 20/05/2016 - telegram kondolencyjny papieża do prezydenta Egiptu, można o nim poczytać na stronie Radia Watykańskiego: http://www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Maggio/16_05_20.html "Na pokładzie znajdowało się 66 osób" (dla porównania, 666 to liczba szatana). Samolot rozbił się nad morzem, więc (oczywiście, jak to zwykle bywa) nikt nie przeżył. 21/05/2016 - DZIEŃ PO TEJ WATYKAŃSKIEJ INFORMACJI MIAŁO MIEJSCE, ZAPEWNE OD DAWNA ZAPLANOWANE, SPOTKANIE WATYKAŃSKIEGO SEKRETARZA ds. relacji z państwami z ministrem spraw zagranicznych Kongo: http://www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Maggio/16_05_21.html Jak podaje Watykan, na spotkaniu PODPISANO UMOWĘ MIĘDZYNARODOWĄ: Watykan - ten kraj z Afryki. Przy krachu samolotu stronami była zaś Francja i Egipt. "Francja" u tych wulgarnych spikerów, którzy mnie dręczą torturą, standardowo kojarzy się z seksem francuskim i "robieniem lachy", co jest ich stałym tekstem setki razy dziennie powtarzanym od jakichś 3 lat (nie zawsze z tą samą intensywnością, ale ostatnio od roku czy pół roku znowu temat bardzo często maglowany w ciągu dni). (W żargonie spikerów "robienie lachy" to cokolwiek dobrego wobec Piotra Niżyńskiego od jakiegoś szpiega. Na przykład, stosują to w kontekście pomocy mediów.) A zatem ironicznie tutaj, przy krachu samolotu, "Francja" zamiast "Watykanu"; proszę to porównać z ww. umową Watykan-Kongo, nazajutrz po ogłoszeniu tej informacji następującą. Właśnie o blokowanie propagacji tematu w kolejnych mediach (a więc o tą "Francję", "robienie lachy" w mediach) może w takich zamachach chodzić - o blokadę w razie, gdyby sprawę gdzieś próbowano nagłośnić!! O osiągnięcie trwałego układu, opartego na prezesach, inwestorach, czołowych politykach itd. - trwały układ na kolejne kilkadziesiąt lat. Cóż, oto kolejne kroki w logice ateizmu i opanowywania świata, bo to teraz już zupełnie bez skrępowania jest zajęciem papiestwa. Nagłówki medialne (zaznacz i skopiuj do schowka systemowego): * http://www.huffingtonpost.com/entry/egyptair-disappears-radar_us_573d2d91e4b0aee7b8e90a69 - u nich to był jeszcze 18. maja, ale to przez zacofaną względem nas strefę czasową; wg naszego czasu rozbił się chyba już po północy, czyli 19. maja * http://www.telegraph.co.uk/news/2016/05/21/egyptair-crash---smoke-detected-inside-the-aircraft-cabin-as-sea/ - oto, co podają: "dane lotu wskazują na 'wewnętrzną eksplozję' na pokładzie, wcześniej pomazanym graffiti 'zrobimy, że ten samolot się rozbije'". * http://www.naszdziennik.pl/swiat/158247,samolot-linii-egyptair-zniknal-z-radarow.html - była relacja "kapitana statku handlowego, który powiedział, że widział 'ogień na niebie' w odległości ok. 130 mil morskich (240 km) na południe od wyspy Karpathos, między Kretą a Rodos". Poza tym podają, że był sygnał SOS. * http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,2496,papiez-przyjal-prezydenta-egiptu-w-watykanie.html - 24/11/2014. "Ojciec Święty przyjął w poniedziałek na specjalnej audiencji prezydenta Egiptu Abd al-Fattah as-Sisiego. Egipski przywódca wybrał Italię jako cel swojej pierwszej europejskiej podróży w roli głowy państwa. (...) Teraz nowe władze chcą pokazać, że są zdolne również do szerszych działań międzynarodowych, zwłaszcza w obszarze mocno niestabilnego południa basenu Morza Śródziemnego." -- otóż tam właśnie, tj. na południu Morza Śródziemnego, rozbił się ten samolot ("maszyna zniknęła z radarów nad Morzem Śródziemnym, między Kretą, Cyprem i wybrzeżem egipskim"). Oczywiście nie przesądza to jeszcze, kto był sprawcą, bo łatwo się "podszyć" wykorzystując publicznie nagłośnione informacje, ale zastanówcie się: kto mógłby mieć w tym interes? Sprawa tzw. "terrorystów" jest mocno przereklamowana w popkulturze. Tymczasem Watykan może mieć interes w hakach na wszystkich. * http://ekai.pl/wydarzenia/x99878/franciszek-lekcewazenie-ubogiego-jest-pogarda-wobec-boga/ -- zauważcie, katastrofa miała miejsce W NOCY PO PAPIESKIEJ KATECHEZIE NA TEMAT PRZYPOWIEŚCI O BOGACZU I UBOGIM "ŁAZARZU". Niechętnie piszę o takich śmierciach czy katastrofach jak ta, w których poszlaki nie wskazują wyraźnie na konkretną grupę przestępczą i jej związek z podsłuchującymi mnie. Pogarsza to ogólny wizerunek mego bloga pod względem dowodowym. Jednakże dla porządku o tym (pozwólcie tak to nazwać) zamachu wspominam, tak jak i o Kursku i Gagarinie (są na blogu). Katastrofy lotnicze o dużo wyraźniejszym źródle to Smoleńsk i katastrofa Malaysia Airlines zestrzelonego (dodatkowo?) przez separatystów w 2014. 2016-06-01 - Całą noc nie spałem, "z okazji" problemów z umorzeniem sprawy przez komornika, który wciąż zajmuje mą nieruchomość. M.in. poszedłem spać po pierwszej nad ranem. Spikerzy bardzo się starali. Szkoda, że skasowałem nagranie z tej nocy (na przyszłość postaram się takie zachowywać). Nie pomogło jedno piwo pół litra na wieczór, co czasem zdarza mi się wypić, po czym jeszcze dla uśpienia w świetle zaistniałej sytuacji u spikerów kolejne pół litra w nocy (2-3 nad ranem); a właściwie - trochę pomogło, bardziej się chciało spać, ale jednak się to nie udało. Niezdolność zaśnięcia nie jest u mnie czymś normalnym przez ostatni rok, choć dawniej (np. w 2014 w sierpniu, generalnie to w tej komorze dźwiękoszczelnej) tak bywało wskutek syczącego znęcania się po nocach. 2016-06-12 - Wywołali wytrysk we śnie, nagrane. 2016-06-13 - Szykuje się podobno kolejny niesprawiedliwy wyrok, zorganizowany przez rząd. Dotyczy on zapewne jutrzejszej rozprawy albo w każdym razie w tej sprawie, dotyczącej naruszenia mej nietykalności cielesnej przez taksówkarza Super Taxi w marcu 2013 r. Zaczął on udawać, że jestem jakimś huliganem uciekającym z taksówki itd., choć nic takiego nie miało miejscem, a wyszedłem z taxi tak, jak to często bywa, na chwilę - do tłumacza przysięgłego i po pieniądze. Powiedziałem mu to nawet wychodząc. Ten jednak uparł się, że mam płacić (choć ja dopiero pieniądze musiałem pobrać z bankomatu), zaczął mnie łapać, później nawet szarpać, blokować drogę, znalazł sobie pomocnika, który w tej sprawie występował jako świadek. Oprócz szarpania i trzymania za ciało, do czego zresztą przyznawano się w aktach ("my go trzymaliśmy za rękę", "próbował odchodzić, więc przytrzymałem go"), doprowadzono też do mojego upadku, a także np. rozdarcia się kurtki. Lekceważono moje prośby o pójście do bankomatu, wręcz wyśmiewano je, mimo, że było możliwe nawet pójście razem ze mną pod rękę. Koniecznie chciano przyjazdu Policji. Co ciekawe, wszystko się nagrywało (od początku, od wychodzenia z domu do przyjazdu Policji), jest świadek, a nawet i sam oskarżony potwierdza moje twierdzenia. A zatem dowody są w sądzie - włącznie z nagraniem i mym zeznaniem wysłanym chyba jeszcze w dniu zdarzenia, czyli praktycznie natychmiast, z których wynika, że od początku chciałem zapłacić, już przy wychodzeniu o tym mówiłem - ale i tak przegram. Wcale nie uciekałem, tzn. nie biegłem, ale i tak pewnie przegram. Była to prawdopodobnie odgórnie zorganizowana korupcja, bo taksówkarz ten ma inicjały KW, takie, jak Karol Wojtyła. O szykującej się przegranej informują przede wszystkim jeżdżące za mną ostatnio auta rzekomo związane z mistrzostwami Europy, tymczasem właśnie takie auta 4 lata temu w 2012 r. jeździły za mną, gdy wróciłem do Polski, np. w maju i czerwcu, w związku ze złożoną skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Prawa człowieka i prawo do nietykalności cielesnej to w sumie podobna sprawa, są to prawa przysługujące każdemu zwykle na mocy samej konstytucji. Tamtą skargę przegrałem, choć dowiedziałem się o tym dopiero w lipcu 2012 r. (jednakże wystawiono dokument na to już chyba w maju czy wczesnym czerwcem). Auta z biało-czerwonymi flagami sugerowały: "Polska gola!", "Polska górą" (skarga: Niżyński przeciwko Polsce). Teraz zapewne o podobną sprawę chodzi. Jako, że nikt generalnie nie słyszał o tym jeżdżeniu za mną aut z biało-czerwoną flagą, a nawet, jeśli słyszał, to z kolei nie słyszał pewnie o tym procesie sądowym, bo w ogóle znikomo rzadkim przypadkiem w społeczeństwie jest wiedzieć o którejś z tych spraw, to należy podejrzewać koordynującą rolę rządu w zorganizowaniu tego ponownie. Aut takich z flagami jest mało, a tymczasem ja już chyba z 5-10 takich widziałem przynajmniej. Przegrana w procesie jest rządowi na rękę, bo pokazuje, jak rzekomo trudno dowieść czegoś przed sądem, jak bardzo wyśrubowane i wygórowane są rzekomo "standardy" dowodowe, a przy tym chroni to rząd propagandowo przed tezami o korupcji. Taksówkarz z inicjałami KW popełniający przestępstwo - trochę to dziwne, więc sądy chętnie dogadają się przez któregoś tam prezesa z rządem. Nie ma na to wpływu fakt, że udała mi się apelacja od rażąco niesłusznego postanowienia, gdy przegrałem już tę sprawę z powodu nieprzybycia na rozprawę, co jest zabronione - napisano wtedy, bez żadnych rozpraw, że to było obywatelskie ujęcie i dlatego legalne. Od tego udało się odwołać, przeprowadzono rozprawę, ale chyba tylko po to, żeby pokazać "rzetelność" Sądu Okręgowego. W rzeczywistości teraz pewnie ten sąd również będzie bronić rejonowego, koniecznie tak, bym przegrał sprawę, korzystając ze swego w ten sposób wyrobionego szacunku i potencjalnego publicznego "autorytetu". Wniosek z tego wszystkiego taki, że wolno mnie dręczyć, jeżeli tylko wywoła się przy tym jakiekolwiek skojarzenie z papieżem, zaświeci się po oczach jakimiś literkami JP czy KW itp. Tym biało-czerwonym flagom aut można też przypisać dodatkowe znaczenia, tak, iż w ogóle wychodzi na to, że przegram wszystko - np., w związku z tym Trybunałem Praw Człowieka, "brak przewlekłości sprawy w sądzie" (bo też taką skargę złożyłem, sprawa leży bez przydzielonego terminu jakiejkolwiek czynności od ponad roku i 3 miesiący, również bez śladów wykonywania czegokolwiek przez sąd - to nie jest normalne ani słuszne). Poza tym spikerzy ciągle wrzeszczą "nie nawrócę się już", w ramach swej manii gadania o religii, którą zapoczątkowało powołanie Kurskiego na prezesa telewizji, to może o mojej apelacji, aczkolwiek tę akurat uważam za wygraną. W ogóle może będzie na odwrót niż uważają spikerzy - sprawa KW przegrana, apelacja wygrana - chyba o to właśnie chodzi, "telewizja się kiepsko orientuje, to sam sąd [rzekomo] robi"... W rzeczywistości zaś wszystkie sprawy powinny być wygrane. Sprawę KW proszę porównać z tym, co pisałem tu dnia 2016-04-19 - ewidentnie planuje się przekrętactwo i korupcję w sądzie. Np. jakiegoś sędziego mogliby wykluczyć z programu niepłacenia ZUS i podatku, przy jednoczesnym traktowaniu ich jak wpłaconych. W żaden sposób to jednak nie usprawiedliwia sędziego wydającego wyroki w sposób korupcyjny, moim zdaniem bez względu na wagę przewinienia za takie podejście, udowodnione na przykładzie konkretnej sprawy, choćby przez samo tylko niesłuszne wyrokowanie, sędzia powinien dostać dodatkową karę więzienia (i to nie symboliczną typu 1 rok zaledwie). Oni już i tak sobie na kilka lat zasłużyli. Naprawdę nie życzę sobie innych wyroków niż 5 lat dla takich, choć naród mnie może będzie mieć w nosie; to nie są ludzie prawie że głodujący, jak ja, tylko ludzie o szczególnie wysokich pensjach. Zauważmy, że niepłacenie ZUS to nie przestępstwo (podobnie jak niewpłacanie podatku), dopiero w razie upomnienia się urzędu zaczyna zachodzić znamię "uporczywości", występujące w definicji przestępstwa. Zatem to, że przez lata nie płacono na pracowników, samo w sobie nie jest problemem - już raczej to, że przelewano im za dużo, ale to przecież można zrobić "pod stołem" i w sposób niezauważalny, zresztą to sądy później oceniają. Jest to wszystko tylko kwestia chciwości poszczególnych sędziów, czyli tzw. korupcji, sąd zapewne by im nie skompensował utraty korzyści, bo prezesi i dyrektorzy też mnie nie lubią, są zamieszani kryminalnie. Proceder korupcji, powtórzę, jest czasem przydatny, ale generalnie nie może on przesłonić faktu, że w sądach jest mnóstwo sędziów z telefonami ustawionymi na podsłuchiwanie i TO jest podstawowy problem. Przy okazji sprawa taksówkarza, oprócz odwracania uwagi od podstawowego problemu, ma być tą sprawą, która być może nawet dojdzie do Sądu Najwyższego, a wówczas dodatkowo zamieszanym kryminalnie stałby się sam sędzia SN, później pewnie przydatny w razie, gdyby mnie samego sądzono, co może niektórzy planują. Można się spodziewać ze strony takich sędziów już później, gdy dojdzie do śledztwa, kłamstw, że ktoś im groził śmiercią, ale bez potwierdzenia tego jakimiś nagraniami, wcześniejszymi donosami itd. na pewno nie powinno się temu wierzyć. 2016-06-22 - Właściciel wynajętego mieszkania dzwonił, gdy załatwiałem się w WC. Podobne symptomy śledzenia zdarzały się w domu na Chłopickiego 14 i w tym na Gajdy 40a. 2016-06-25 - Wczoraj spotkałem się z następującą nieprawidłowością w sądzie legionowskim: przychodzę przeglądać akta skargi na komornika, a spikerzy już wiedzą, co on odpisał - ba, nawet komentują to na żywo. 2016-06-27 - Zgodnie z przewidywaniami przegrałem sprawę w Sądzie Rejonowym Warszawa-Wola dot. niesłusznego i nielegalnego naruszania mej nietykalności cielesnej pod pozorem zabawy w "łapaj złodzieja". Wcześniej jeszcze różne skandale, w rodzaju sędzia dający do zrozumienia, że chce mnie skompromitować jako świadka (nagły zwrot na "ty" pod nosem: "Mów do widzenia, po prostu!", wkrótce "z powodu wątpliwości co do stanu psychicznego świadka czas powołać biegłego psychologa", po tym, jak męczył mnie, co to za dźwięki były w taksówce), a wcześniej rano tamtego dnia ambulans tuż przy sądzie, potem odejście tego sędziego z sądu do Ministerstwa Sprawiedliwości (chyba tylko tymczasowo pracował, na podstawie jakiegoś tytułu naukowego a nie aplikacji), potem dodanie "lek. med." przed mym nazwiskiem na elektronicznym wyświetlaczu z zapowiedziami rozpraw - właśnie przed tą rozprawą, po której znowu mi biegłego wciśnięto, tym razem z polecenia tej nowej sędziny, bo sprawę rozpatrywano od nowa... To, co napisała ta biegła, to w ogóle już kompletna kompromitacja, przyjęła sobie np. bez żadnej podstawy faktycznej, że moje opowiadanie o pewnych dźwiękach w pewnej sytuacji z przeszłości (przejazd taksówką) to przejaw omamów - mogłaby odsłuchać sobie nagranie, ale nawet nie zainteresowała się tym dowodem... Na tej zasadzie o każdej historii opowiedzianej przy jakiejkolwiek okazji można sobie uroić, że jest przejawem omamów, tj. postrzegania czegoś, czego nie było, tylko że w normalnym sądzie taka teza wymaga przeprowadzenia dowodzenia i konkretnych np. świadków, a w tej sprawie tego nie było. Nie mówiłem też, zanim ona nie przygotowała opinii, nigdy, że właśnie słyszę te dźwięki - biegła nie miała okazji spotkać się z taką moją tezą ani razu, a co najwyżej ze stwierdzeniem, że "być może jest coś zamontowane na sali sądowej, nie wiem", lecz zarazem, że "nie mam zastrzeżeń", "tu ich nie słyszę". Mimo to uroiła sobie takie pomówienie na mój temat - że słyszałem coś, czego nie było. Poza tym w tej opinii było jeszcze dużo więcej błędów logicznych, kompromitujących w normalnym sądzie. A zatem tego typu żenujące działanie sądu stosowano, by mnie kompromitować, tylko trochę nie wiadomo, przed kim - z kogo się tu próbuje zrobić idiotę, bo na to już wstępnie trzeba by być dostatecznie głupim, a bardzo głupich wcale nie jest tak dużo. 2016-06-30 - Spiker uprzedza mnie o (rządowych zapewne) planach utrzymania wyroku uniewinniającego za naruszenie mej nietykalności cielesnej. Używa m. in. słów "nie wyremontujemy tego", dot. apelacji, pokazując, jak spójną grupę tworzy wraz z rządem i sędziami. Sam wyrok sądu rejonowego został wydany m. in. na zasadzie doboru takiego sędziego, który już od pierwszej chwili wiedział, że w sprawie uniewinni, choć jeszcze prawie nic o niej nie wiedział. Zastosowali m. in. specjalną zmodyfikowaną zabawową czcionkę (powyginane literki) do pierwszego dokumentu podpisanego przez tę sędzinę, a taką rzecz dobrze znam i bardzo mi utkwiła w pamięci w związku z rażąco niesprawiedliwym postanowieniem o odmowie wszczęcia dochodzenia wystawionym przez A. Małyszkę z prokuratury Warszawa-Śródmieście w sprawie oszustw mieszkaniowych. Wielokrotnie ją wytykałem, doznałem niemalże pewnego szoku czytając to orzeczenie, tak było ono niesprawiedliwe, wytykałem wtedy prokuraturze, że zajmują się tam w pracy dobieraniem czcionek zamiast zwalczaniem przestępstw. Podobnie słowa sędziego Macieja Mitery, który wkrótce po tej rozprawie (kwestia 2 tygodni może) odszedł z sądu do Ministerstwa Sprawiedliwości, wskazywały na zmowę: najpierw, w odpowiedzi na zupełnie obojętne zeznania - nic w protokole nie było, co by mnie kompromitowało - rzucił "przejdźmy już do zdrowia!", potem "mów do widzenia, po prostu!", wreszcie orzekł coś z KPK o potrzebie przesłuchania świadka w obecności biegłego psychologa z powodu obaw o jego stan psychiczny i dodał pod nosem: "prywatne ustalenia są takie, że będzie pan kontynuować zeznanie w obecności BIEG-ŁE-GO" (rozprawa nagrana, skarga z plikami i stenogramem jest w aktach, choć wpisałem tam złe nazwisko sędziego i dlatego nie była rozpatrywana). To jest poziom rozpraw w sądownictwie polskim, obecnie pod opieką Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Generalnie chodzi o pokazanie, że zgraja ateistów nazywających się za pośrednictwem mediów "mężami stanu" chce dowodzić, jak ważna dla nich z przyczyn ideowych jest potrzeba wbijania Polakom do głowy Świętości Karola Wojtyły i utrzymywania takich przekonań. 2016-07-01 - Znowu obudził mnie po mniej niż 6 godz. snu. Przed ósmą, a zasnąłem ok. 2:00. 2016-07-03 - Podobno przegrałem już (z góry, jeszcze przed jej zaczęciem) sprawę w arbitrażu indyjskim dot. zwrotu płatności na rzecz firmy, która nie wydała mi towarów. Jakkolwiek obowiązujące w tym kraju (konstytucyjnie) precedensy są najzupełniej sprzyjające i powinien być pełny zwrot, a strat powinno się tej firmie nie przyznać, podobno ma być inaczej. Powtarzają to spikerzy wielokrotnie, raz nawet podstawiono w tej chwili biały wóz TVP po ich słowach (białe auta spikerzy często kojarzą ze tym, że jakaś sprawa jest wyjaśniona, jasna, oczywista, upubliczniona). Arbitraż jest rządowy. Można się odwołać do sądów, ale też podobno jakieś matactwa są planowane. A tymczasem zdecydowanie słusznoość jest po mojej stronie i nawet nie ma problemu z dowodami (podobna sprawa co ta polska o naruszanie nietykalności... która zresztą wyglada jak jakieś przygotowanie pod późniejsze stosowanie policjantów w takiej roli, tj. niesłusznie zatrzymujących). Na marginesie i abstrahując od tematu chciałbym przypomnieć, że wg zapisków powyższych (kilka stron wyżej, w ramach fragmentu oddzielonego gwiazdkami) rząd Szydło ma najprawdopodobniej na sumieniu zabitą policjantkę - inne śmierci to mogły być samobójstwa, ale trudno inaczej wyjaśnić sprawę policjantki, która zginęła w dziwnym wypadku drogowym z poślizgiem, a Kościół był na to przygotowany. Zobaczcie wpisy 2016-02-10 oraz 2016-02-02 o zmianie komendanta. 2016-07-07 - Wywołali wytrysk. Nagrywało się. 2016-07-08 - Sprawa arbitrażu nie jest jeszcze taka pewna, kto wie, czy nie postąpią porządnie (choć media okazywały już jakieś spiski, gdy szedłem zeznawać w sprawie tego arbitrażu, że go może "skorumpowałem", bo sam na siebie doniosłem, w TV mi rano pokazano premiera Indii ściskającego ręce Putina w świetle jupiterów). Istnieją bardzo zdecydowane precedensy Sądu Najwyższego w istotnych kwestiach tego indyjskiego powództwa. NATOMIAST ZUPEŁNA KOMPROMITACJA SZYKUJE SIĘ PODOBNO W WARSZAWSKIM SĄDZIE APELACYJNYM. Polega ona na tym, że sąd ten podobno odrzuci moje zażalenie na haniebną decyzję Sądu Okręgowego w sprawie cywilnej sprowadzającą się do tego, że nie mam prawa do sądu, lecz że czeka mnie już tylko egzekucja. I nic tylko egzekucja. Dawnego wyroku żadną miarą podważać nie można. Jest to oczywiście zupełna bzdura, tego typu, co głupie powtarzanie "dura lex sed lex" przez ludzi oszukanych na rynku nieruchomości ofertami tanich kawalerek do wynajęcia typu oferta 800 zł/m-c za całe mieszkanie w Warszawie (firmy zupełnie oszukańcze, "ale jest jakaś umowa stosowana, więc wolno") - krótko mówiąc, lud oczywiście jest w miarę ufny w sądy i pewne głupoty mu mogą świtać w głowach, np. to, że jest proces, a gdy proces jest przegrany i wyrok jest prawomocny, pozostaje egzekucja. To oczywiście prawda, tylko że w polskim systemie prawnym ISTNIEJE INSTYTUCJA SKARGI O WZNOWIENIE POSTĘPOWANIA. Skarga ta przysługuje każdemu, kogo pozwano pod starym, nieaktualnym już adresem. Jest to wręcz uwidocznione sugestywnymi skojarzeniami w treści aktów prawnych, mianowicie kodeksu postępowania cywilnego, gdzie niby mówiąc o dwóch różnych sprawach, w jednej linijce stawia się (w pewnym miejscu) problem adresu, doręczeń itd., a w drugiej - kwestię obowiązywania jakiegoś tam przepisu w odniesieniu do skarg o wznowienie. Kojarzenie ze sobą tych dwóch rzeczy, doręczeń i adresów ze skargami o wznowienie, jest oczywiście jak najbardziej słuszne - z powodzeniem stosowano ten środek, by się odwołać. Ja ponadto przytoczyłem nowe okoliczności faktyczne, takie, jak dźwięk w tym domu, które mogłyby mi pomóc argumentować na swą korzyść w sądzie. A zatem istnienie podstawy wznowienia jest oczywiste, jest ona nawet podwójna: podanie fałszywego adresu, co jest udowodnione (nie podano adresu zamieszkania, tzn. w każdym razie przebywania, lecz jakiś adres "centrum spraw życiowych" zdaniem Sądu Okręgowego), i nowe okoliczności faktyczne. TO WSZYSTKO JEDNAK PODOBNO NIE MA ZNACZENIA ZE WZGLĘDU NA KORUPCJĘ WŚRÓD SĘDZIÓW (OKRADANIE URZĘDU SKARBOWEGO I ZUS-U Z ICH PRAW MAJĄTKOWYCH DO CZĘŚCI PENSJI BRUTTO SĘDZIÓW). Ze względu na korupcję wśród sędziów, moja skarga o wznowienie ma być podobno odrzucona jako bezsensowna, choć ją tak dobrze uzasadniłem i tak wszechstronnie wykazałem, że zachodzi podstawa wznowienia, jeśli nie ma wpisanego poprawnego adresu zamieszkania, a już chyba nawet Sąd Okręgowy uznał, że raczej gdzie indziej pomieszkiwałem i mogą to też potwierdzić świadkowie, zresztą podano adres ewidentnie przestarzały. Gdyby sędziowie uznali mi tę skargę, może przestaliby zarabiać np. 13000 zł miesięcznie, lecz mieliby słuszne np. 10-11 tys. zł, co pewnie dla nich jest bardzo ważne. To, że ja nie będę mieć gdzie mieszkać, że nie będzie mnie stać na wykończenie domu, jest bez znaczenia. To, że wynajmujący miał polisę ubezpieczeniową na ten dom, też jest bez znaczenia. Że sami przyczynili się do szkód, ponieważ istnieją instalacje dźwiękowe, że źle naliczono kilkunastotysięczną opłatę za złomowanie klatki Faradaya, która w rzeczywistości nie jest mą własnością, a koszt przeniesienia pokryje jedna z mych spółek, też; wszystkie te nowo wprowadzane okoliczności faktyczne i środki dowodowe pewnie się zlekceważy... Już tylko pieniądz się liczy?... To wprawdzie przypuszczenia, ale z takim bardzo krzywdzącym orzekaniem już się nieraz spotykałem, nawet całkiem niedawno. Patrzcie też na wpis 2016-04-18 i zwłaszcza na 2016-04-19 (ten drugi). Wytknąłem nawet na górze tego zażalenia, że mam bardzo złą sytuację, że sędzia orzekając źle w sprawie zażalenia mógłby nawet przekroczyć linię własnej winy kryminalnej w sensie pomocnictwa, bo żyję w tragicznych warunkach, a pieniądze pomogłyby mi rozwiązać ten problem, skoro mam już własną działkę i dom w stanie surowym. Ale co to wszystko może pomóc, gdy tak ważne sprawy, jak pensje sędziów może w skali masowej mogą się tu ważyć... Przecież to skrajne poniżenie dla tych "ekspertów" by było nie mieć tych 13-14 tys. zł miesięcznie, tylko 10-11, straszne to po prostu... Ja np. mam 0 miesięcznie... ******************************************************************************** **************************** NOWE WAŻNE ZABÓJSTWO: ***************************** ******************************************************************************** 2016-07-11 - W Portugalii (kojarzy się z Fatimą i objawieniami... patrz blog) katastrofa C-130 Hercules, czyżby stał za tym rząd? Dzień po ewangelii o Jezusie opowiadającym o miłosiernym Samarytaninie (miłosierdzie im się chyba z mediami kojarzy, a także z wspólnym zabijaniem, sądząc po licznych przykładach kontekstowych odzywek w mediach). Tym razem nie wszyscy zginęli (porównajcie to z artykułem z Radio Vaticana z przedednia: "Kard. Veglio: Nowa strategia migrantów - wysyłać same dzieci", wprawdzie dotychczasową strategią było, że zawsze ginęli wszyscy z pokładu, ale media z zasady prawdy w takich sprawach nie mówią i nagłośnione nagłówki czy plakaty na mieście sugerują, że tak nie będzie, więc teraz taka częściowa katastrofa; kolejny nagłówek: "Uczczono pamięć ofiar zbrodni wołyńskiej"; kolejny: "Abp Pozzo: dialog z lefebrystami nie został zerwany" - porównajcie: spotkanie Benedykt XVI-portugalski szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso w maju 2006 r., prawdopodobnie w sprawie organizacji i finansowania remontów). To nie wszystko, nawet wyraźniejsze od tych poszlaki można by mnożyć. Na przykład jest poszlaka kojarząca się z zabójstwem Agnieszki Piotrowskiej na eKAI.pl, ponieważ (jak możecie przeczytać na www.bandycituska.com/jp2.html - wykaz ofiar zaś jest na www.bandycituska.com/ofiary.html) gdy ją zabito na drodze (prowadził jej chłopak i w długiej międzymiastowej trasie pewnie zbyt się rozpędził, zrobiono im poślizg na drodze latem), w Kościele właśnie przerabiano temat "Tereski". "Beatyfikacja matki Teresy już zaraz" czy coś takiego, tuż przed ich śmiercią, "relikwie matki Tereski wrócą do Polski" po zabójstwie. A co, dla porównania, było w przeddzień katastrofy z Fatimy w eKAI? * 10/07/2016 - "Relikwie bł. Frassatiego już w Wiedniu" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101351/relikwie-bl-frassatiego-juz-w-wiedniu/ * 11/07/2016 - "Pakistan pożegnał 'ojca Teresę'" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101374/pakistan-pozegnal-ojca-terese/ (pogrzeb! faktycznie tak nazywany człowiek umarł wcześniej!) Inne mniej oczywiste aluzje (zwłaszcza te o "miłosierdziu" kojarzą się ze zbrodniami - "potrzeba miłosierdzia", tzn. mediów wobec papieża, to częsty temat, gdy kontekst na świecie w związku z jakąś zbrodnią czy bodajże np. u spikerów albo u mnie na stronie DOTYCZY WŁAŚNIE ZBRODNI, domagających się wyjaśnienia; przecież to dzięki tym zbrodniom kierownicy mediów, zamieszany w ich krycie, są odtąd tym pewniejszymi stronnikami papieża i tym chętniej w ogóle cały temat Watykanu i Niżyńskiego kryją...) - Katolicka Agencja Informacyjna przedstawia: * 09/07/2016 - "Dzieła miłosierdzia na Campus Misericordiae" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101313/dziela-milosierdzia-na-campus-misericordiae/ * 10/07/2016 - "Papież przypomina: wiara bez uczynków jest martwa" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101360/papiez-przypomina-wiara-bez-uczynkow-jest-martwa/ * 11/07/2016 - "Dom Miłosierdzia powstanie w Irbilu" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101370/dom-milosierdzia-powstanie-w-irbilu/ (to już przecież dzień katastrofy w Fatimie; co się szykuje? 'w Irbilu' nasuwa skojarzenia z 'Karbalą' - filmem bodajże o wojsku, który właśnie wtedy reklamowano, gdy były wybory i gdy ja od września 2015 r. byłem pod wrażeniem odkrycia, że TVP istotnie chyba była zamieszana w organizację zamachu w Smoleńsku; Irbil to jak ta Karbala, kojarząca się ze Smoleńskiem, ale jednak co innego - więc cóż? co dopiero 'powstanie'? Katastrofa kolejowa! czytajcie następny mój zapisek tutaj, z 2016-07-12) * 11/07/2016 - ktoś 'odszedł'... "Nowy szef Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101380/nowy-szef-biura-prasowego-stolicy-apostolskiej/ W Radiu Watykańskim: * 10/07/2016 - "Papież na Anioł Pański: dzięki dobrym dziełom wiara wydaje owoce" - http://www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2016/Luglio/16_07_10.html#Art_1243312 Najważniejsze jednakże jest to o Teresce i o relikwiach - w zasadzie przesądza to już, że Kościół był najprawdopodobniej zamieszany, tzn. wiedział o zamachu z góry. Poza tym ostatnich 2 tygodniach ze 2 razy przytoczyli mi poza kontekstem pewne znane żartobliwe sformułowanie: "za każdym razem, gdy się masturbujesz, Bóg zabija kurczaczka" (czy coś takiego, może być np. o jedzeniu jajek też - mnie problem masturbacji nie dotyczy), no i proszę - pisałem o Fatimie, a tu taki ciężki zamach(?). 2016-07-12 - Gigantyczna katastrofa kolejowa we Włoszech, nie na miarę współczesnych technologii - totalna kompromitacja. 37 ofiar śmiertelnych. Porównywalna na skalę europejską i światową chyba tylko z tą polską z 2012 r., przecież chyba również zbrodniczo zorrganizowaną (podobno z udziałem prezydenta, a wszystko wskazuje też na udział Benedykta XVI). Czyżby to ją zapowiadał news KAI z 11/07/2016? 2016-07-15 - Oto silne wskazówki za tym, że dzisiejszy ZAMACH W NICEI (ciężarówka przejechała osiemdziesiąt kilka osób) był inspirowany przez sam rząd francuski: 1) wczoraj czy przedwczoraj pod mym oknem było słychać serię petard, jak gdyby fajerwerków - czyżby zamach był z tej okazji, że za 10 dni zaczynają się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie? 2) kierowca ciężarówki podobno "wiózł lody". Wskazuje to na związki skojarzeniowe z językiem polskim, jakie dla typowego Francuza są nieznane. Mianowicie: spikerzy co rusz, po N razy dziennie, powtarzają temat "robienia lachy" w ramach swej tortury. Oznacza to oczywiście seks oralny, czyli (wg innego nazewnictwa) "seks francuski". To jest ich jeden z głównych tematów (jego bardziej powszednie znaczenie to u spikerów "coś dobrego w wykonaniu jakiegokolwiek szpiega"; "zrobi lachę" oznacza, że agent zamieszany w podsłuch przez nr 112, w tym także np. jakiś minister, premier, papież, przedstawiciel mediów, pomoże mi). Jednakże przecież o ile określenie "seks oralny" jest międzynarodowe, to "zrobić laskę" albo "zrobić loda" są już ściśle polskie i w żadnym innym języku nie ma takich frazeologizmów. A zatem Francuzi, dosięgając prasy międzynarodowej takim zamachem, mieli też najwidoczniej na myśli Polskę, ponieważ inaczej trafienie w temat "robienia loda" przez tych właśnie akurat Francuzów byłoby bardzo bardzo nieprawdopodobnym przypadkiem. Ale to nie wszystko, bo teraz zastanówmy się: kto w ogóle we Francji może wiedzieć, oc mówią polscy spikerzy z telewizji? Zwykły człowiek z dostępem do podsłuchu nie, bo nie zna polskiego. Ewentualnie jakaś Polonia, ale patrz jeszcze punkt następny. A zatem - prawdopodobnie zorganizowano to odgórne i międzynarodowo, ze względu na sprawę Piotra Niżyńskiego. 3) potrzeba krycia sprawców w razie śledztwa - być może np. okaże się, że kierowca był rzekomo chory psychicznie?... 4) oczywisty motyw - rządom ataki terrorystyczne mogą być na rękę, jeśli zależy im na zaostrzaniu prawa antyterrorystycznego. A to przecież najprostszy sposób, by wytłumaczyć się z ataków na wolność Internetu, z dodatkowych przepisów o blokowaniu stron internetowych: "to część programu antyterrorystycznego". 5) wczoraj wysłałem do Urzędu Patentowego odpowiedź, w której polemizowałem z nimi, czy aby na pewno nie może wygasać (z powodu nieużywania w Polsce) prawo ochronne na znak towarowy pochodzący z Europejskiego Urzędu Patentowego. Prosiłem o przytoczenie konkretnej podstawy prawnej, z uwzględnieniem hierarchii aktów prawnych, konkretnych postanowień danego aktu prawnego wykluczających takie wygasanie. Efekt? Nazajutrz zamachy w Nicei. A przecież Unia Europejska i respektowanie jej organów opiera się na prawie międzynarodowym, w tym w szczególności traktacie nicejskim. Prawdopodobnie do napisania takiej rzeczy w korespondencji z Urzędem Patentowym (wprowadzonej na www.epuap.gov.pl) podpuścili mnie podprogowo spikerzy. 6) ślady w eKAI z przedednia: * "OR-nat dla papieża Franciszka już gotowy" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101458/ornat-dla-papieza-franciszka-juz-gotowy/ * "Otwarto Most MIŁOSIERDZIA w Krakowie" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101470/otwarto-most-milosierdzia-w-krakowie/ * "Kraków - miasto MIŁOSIERDZIA" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101474/krakow-miasto-milosierdzia/ * "Apel do uczestników ŚDM, by zapamiętali DATĘ SWOJEGO CHRZTU" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101446/apel-do-uczestnikow-sdm-by-zapamietali-date-swojego-chrztu/ (przywodzi na myśl skojarzenia z początkami, a tu przecież temat Nicei okazał się bardzo trafnie dobrany, jeśli patrzeć nań z perspektywy mych wyżej wymienionych utarczek z urzędem) a także w dniu zamachu: * "Naukowcy badają fenomen sanktuarium W FATIMIE" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101498/naukowcy-badaja-fenomen-sanktuarium-w-fatimie/ (proszę, jakie wspaniałe skojarzenie powstaje: jednego zamachu z drugim... rzadko jest możliwość dopatrzyć się tak świetnego psychologicznego wytłumaczenia zestawienia się okoliczności faktycznych - tu: artykułu i poprzedniego zamachu; po prostu ktoś może pomyślał o incydencie wcześniejszym); pamiętajmy, że zawsze trzeba prawdopodobieństwo oceniać na zasadzie stosunkowej, tzn. porównywać szansę na zbieg okoliczności z alternatywnym(i) możliwym(i) wyjaśnieniem(-ami) * "Kościoły i UE radzą nad przyszłością Europy" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101497/koscioly-i-ue-radza-nad-przyszloscia-europy/ (w ogóle zresztą nie w związku z zamachami w Nicei...) * "Na Jasnej Górze OR-nat ['oralny' brzmi podobnie] dla papieża już przygotowany" - https://ekai.pl/wydarzenia/x101471/na-jasnej-gorze-ornat-dla-papieza-juz-przygotowany/ (tak tak, drugi artykuł o tym samym; pierwszy przed zamachem, drugi po, w dwóch różnych dniach - podobnie np. było z zamachami z 1999 r. na Egypt Air i z 2000 r. na Kursk, w które mógł być zamieszany Jan Paweł II) ******************************************************************************** 2016-07-18 - Duże kilkudniowe opóźnienia (cały piątek, poniedziałek, wtorek nie chciano podać), zanim zgodzono się podać mi przez telefon sygnaturę zażalenia (w sprawie o wznowienie postępowania cywilnego na gigantyczne kwoty, tego wytoczonego przeciw mnie przez P. Krajewskiego), jakie do nich wpłynęło z Sądu Okręgowego w Warszawie. Podobno to rejestracja była długotrwała, sama sprawa już wpłynęła. Gdy wreszcie poznałem sygnaturę, zgodzono się mnie umówić na przeglądanie akt dopiero po 3 dniach roboczych, co jest czasem oczekiwania szczególnie długim -- akta w tym sądzie, wg instrukcji z czytelni, wydaje się nawet od ręki. Może to o konieczności odwoływania się do Sądu Najwyższego przez pośrednictwo skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. W każdym razie należy zdecydowanie spodziewać się korupcyjnie inspirowanego odrzucenia zażalenia w Sądzie Apelacyjnym. Po prostu pewnie inaczej, w razie korzystnego dla mnie orzeczenia, chętni sędziowie straciliby możliwość okradania urzędu skarbowego i ZUS-u z pieniędzy należnych tym instytucjom wedle prawa. 2016-07-20 - Wybuch bomby w Kijowie na Ukrainie, bodajże w samochodzie. Zabity w ten sposób został Paweł Szeremet(!!!). W pamięci jest jeszcze nieudany zamach na Wiktora Szokina, prokuratora generalnego Ukrainy, który to zamach może on sam zorganizował, w każdym razie nastąpił w bardzo niedwuznacznych okolicznościach (byłem jak gdyby z góry uprzedzony: przy obecnej Beacie Szydło w Arkadii od jakichś 2 dni spikerzy wykrzykiwali tam o tym, że w razie fałszerstw wyborczych najkorzystniej dla narodu byłoby chyba "zabić kogoś z PKW" i dalej o tej potrzebie zabijania - nazajutrz po tym Szokin został postrzelony). Tymczasem przecież Andrzej Seremet to były polski prokurator generalny. Zarazem Paweł Szeremet to dziennikarz ukraiński. Z innej beczki: zakaszlał na mnie sekretarz z sekretariatu 1 Ds Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ. Taki koło 40-ki, może trochę młodszy. 2016-07-22 - Państwo nadal korumpuje, a robi to nie tylko szablonowo, tj. w stosunku do nowych przedsiębiorców (a także pewnych pracowników w firmach i instytucjach), ale i "z okazji szczególnych". Być może korzystają z tego - i dlatego nie płacą podatków - sklepik osiedlowy, taksówkarz z Legionowa (609 708 085), robotnicy fizyczni, z którymi współpracuję (może np. jakieś świeże remonty). Ww. nie jestem pewny - może nie doszło do jakichś świeżych ustaleń korupcyjno-podatkowych, natomiast zupełny "szał wakacyjny" połączony z szałem niesolidności opanował tłumaczy przysięgłych. A przecież w życiu nie spotyka się skutku bez przyczyny. Oto tłumacze, którzy kolejno zaczęli się wycofywać ze zleceń, które już właściwie podjęli, lub nie chcieli przyjmować kolejnych z tego samego zapewne zmyślonego powodu ("jutro wyjeżdżam na urlop"): Beata Wadowska (ul. Modzelewskiego 81/2), Marek Mikulski, Maria Łempicka (ul. Opaczewska 12/22, zrobiła wprawdzie większość, ale nie wszystko, po czym zaraz też zaczęła gadać o wyjeżdżaniu na urlop i nieprzyjmowaniu dlatego kolejnego zlecenia), Agnieszka Rak (ul. Nowaka-Jeziorańskiego 10/58, parę godzin po podjęciu zlecenia, jeszcze potwierdzanego wtedy kilkakrotnie z podkreśleniem, że zdarzają się podejrzane rezygnacje). [POPRAWKA 2016-09-19] Firmy na bieżąco korumpuje odpowiedni obsługujący mnie hotel, czyli na korupcję łoży telewizja. Proszę zlekceważyć teksty o urzędzie skarbowym, bo akurat w tych przypadkach to nie jego sprawka. Podobne dziwne problemy miałem na Allegro - ktoś kupił mój przedmiot i nie zapłacił, wykręcał się wycieczką rowerową w góry. Po ostrzeżeniu i odczekaniu następnie ok. tygodnia skończył z negatywnym komentarzem. 2016-07-25 - Kolejny tłumacz: Zbigniew Kornacki (tel. 603-692-715). Rano umówiłem się z nim telefonicznie i miałem być na 17-tą. Uprzedziłem go o możliwości korumpowania go przez urząd skarbowy i o tym, że chciałbym podpisać umowę. Wyjaśniałem, że nie mogę marnować czsau i że prosiłbym o zadzwonienie, gdyby jednak się rozmyślił. Obyło się bez wizyty u niego, poprzestałem na rozmowach telefonicznych - otóż faktycznie zadzwonił jeszcze raz, około 16:00, gdy jechałem do niego, a spikerzy właśnie opowiadali o art. 77-78 Kodeksu karnego skarbowego; dokładnie wkrótce po tej chwili zadzwonił pan tłumacz, chyba podsłuchujący, niby, żeby potwierdzić spotkanie. Sprawiał jednak wrażenie już ustawionego, co wyrażało się m. in. sformułowaniami typu "będę musiał obejrzeć dokumenty, wtedy zobaczę, czy mogę się podjąć" (uprzednio było już wszystko uzgodnione i mówił, że w 3 dni może przetłumaczyć). Proponował też np. wizytę w aucie, a nie w mieszkaniu, zupełnie, jak gdyby to ze strachu przed odpowiedzialnością karną w związku z remontem miało być. Tymczasem jednak przecież mało kto jest prawnikiem i wie, że świadomość dręczenia człowieka obliguje, nawet pod karą więzienia w razie niewywiązania się z tego, do usunięcia instalacji dźwiękowej. Zresztą były już tego typu spikerskie tłumaczenia wcześniej, np. gdy byłem u Beaty Wadowskiej - to było ich stałe objaśnienie, dlaczego tłumacze mieliby nie być chętni do współpracy i rezygnować. A tu taki zupełny absurd, proponowanie spotkania w samochodzie. Przecież bardzo utrudniłoby to sporządzenie i podpisanie umowy, co mu wytknąłem. Ostatecznie człowiek ten wycofał się i na koniec dnia zostałem bez żadnego umówionego spotkania. Co za beznadzieja... Już chyba żaden normalny, tj. indywidualny, tłumacz nie został mi w mieście (czy nawet w Legionowie) z wyjątkiem może tych najdroższych, z którymi bym zbankrutował.Kolejny tłumacz: Zbigniew Kornacki (tel. 603-692-715). Rano umówiłem się z nim telefonicznie i miałem być na 17-tą. Uprzedziłem go o możliwości korumpowania go przez urząd skarbowy i o tym, że chciałbym podpisać umowę. Wyjaśniałem, że nie mogę marnować czsau i że prosiłbym o zadzwonienie, gdyby jednak się rozmyślił. Obyło się bez wizyty u niego, poprzestałem na rozmowach telefonicznych - otóż faktycznie zadzwonił jeszcze raz, około 16:00, gdy jechałem do niego, a spikerzy właśnie opowiadali o art. 77-78 Kodeksu karnego skarbowego; dokładnie wkrótce po tej chwili zadzwonił pan tłumacz, chyba podsłuchujący, niby, żeby potwierdzić spotkanie. Sprawiał jednak wrażenie już ustawionego, co wyrażało się m. in. sformułowaniami typu "będę musiał obejrzeć dokumenty, wtedy zobaczę, czy mogę się podjąć" (uprzednio było już wszystko uzgodnione i mówił, że w 3 dni może przetłumaczyć). Proponował też np. wizytę w aucie, a nie w mieszkaniu, zupełnie, jak gdyby to ze strachu przed odpowiedzialnością karną w związku z remontem miało być. Tymczasem jednak przecież mało kto jest prawnikiem i wie, że świadomość dręczenia człowieka obliguje, nawet pod karą więzienia w razie niewywiązania się z tego, do usunięcia instalacji dźwiękowej. Zresztą były już tego typu spikerskie tłumaczenia wcześniej, np. gdy byłem u Beaty Wadowskiej - to było ich stałe objaśnienie, dlaczego tłumacze mieliby nie być chętni do współpracy i rezygnować. A tu taki zupełny absurd, proponowanie spotkania w samochodzie. Przecież bardzo utrudniłoby to sporządzenie i podpisanie umowy, co mu wytknąłem. Ostatecznie człowiek ten wycofał się i na koniec dnia zostałem bez żadnego umówionego spotkania. Co za beznadzieja... Już chyba żaden normalny, tj. indywidualny, tłumacz nie został mi w mieście (czy nawet w Legionowie) z wyjątkiem może tych najdroższych, z którymi bym zbankrutował. 2016-08-09 - Ziobro świetnie poinformowany w sprawie zatrzymania mnie w czasie ŚDM. Nawet jeszcze nie opisałem tego na blogu. Tymczasem oto artykuł: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prokuratura-krajowa-tunezyjczyk-i-algierczyk-zwolnieni-bez-zarzutow/24qbxn 2016-08-14 - Częścią zaplanowanego przeciwko mnie zatrzymania w czasie Światowych Dni Młodzieży (a ściślej - podczas spotkania papieża z czołowymi politykami) była też z góry umówiona reakcja sądu na oczekiwany z mojej strony prywatny akt oskarżenia przeciwko policjantom. Sąd mianowicie zaraz po otrzymaniu go zaczął twierdzić, że w tym przypadku naruszenie nietykalności cielesnej i przekroczenie uprawnień są jednym czynem, a ponieważ przekroczenie uprawnień to przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego, to całą sprawę NALEŻY PRZEKAZAĆ PROKURATURZE (wydano postanowienie dot. właściwości, przewidujące takie przekazanie akt), czyli wykluczono rozprawę i ewentualnie umożliwiono prokuraturze wszczęcie śledztwa, jeśli chce, ponieważ oskarżyć w takiej sprawie może jakoby tylko prokurator. (Inaczej bowiem jakoby ja oskarżam o przekroczenie uprawnień, do czego nie mam prawa. W rzeczywistości jednak to nieprawda, ponieważ oskarżyłem tylko o naruszenie nietykalności, co niekoniecznie pociąga za sobą tamten jeszcze zarzut, ale sąd chętnie tak to zinterpretował.) Dowodem na to, że z góry ten przekręt ustalono (z prezesem sądu, przewodniczącym wydziału, sędzią) - np. w czasie jakiejś wizytacji pochodzącej np. z sądu apelacyjnego - jest to, że prawdopodobnie spikerzy wiedzieli o nim już wcześniej, jeszcze zanim go zrealizowano. A tymczasem raczej nie stanowi on słusznego ani nawet powszechnie stosowanego podejścia, choć może teraz ujawni się jakaś korupcja w Sądzie Okręgowym w Krakowie czy wręcz w Sądzie Najwyższym i będzie się je próbować prezentować jako normalne i właściwe. Spikerzy wiedzieli z góry, bo ostatnio ciągle powtarzali głupio (bez związku z kontekstem) łacińskie słowa "de lege ferenda", które ze względu na pierwsze dwa słowa brzmią jak "[z/od] prawa" (od sądu), zaś "ferenda" kojarzy się z referentem. Znana jest im w każdym razie moja skarga do prokuratury z jesieni 2011, na którą odpowiedziano, że rozpoznano ją jako "skargę na prokuratora referenta sprawy" - starając się przedstawić problem (czyli ewentualnie jakąś nieprawidłowość, choć się do niej nie przyznano) jako możliwie jak najbardziej na dole powstały (choć ja widziałem przecież premiera tak jakby wyrażającego poparcie dla nieprzychylnej mi decyzji, tj. zamknięcia ówczesnej sprawy o stalking - o tym właśnie była ta skarga), Stąd też utarła się w mej pamięci sieć skojarzeń: "prokurator referent", "skarga na referenta", sprawa "na samym dole" hierarchii. "De lege ferenda", choć jest zupełnie o czym innym, można by więc wyłożyć jako "z sądu do referenta" albo wręcz po prostu: "do referenda". Myślę, że to prawdopodobne, iż minister Ziobro był zamieszany w ustawienie tego incydentu, skoro pomysł dotarł aż do spikerów. | Inną odzywką, którą spikerzy wprowadzili 6-12 miesięcy temu, jest "tak ci odpowiem!" - aż nazbyt często to do niedawna stosowano. Kojarzy się z szermierką słowną, czyli... sędzią o personaliach Sławomir Szyrmer z Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie. 2016-08-15 - Turcja kojarzy się z zamachem Kościoła na samego siebie (przez pośrednictwo sprawy AA, Alego Agca). Był zamach na lotnisku wtedy, gdy umierała chyba samobójczo Janina Paradowska (inicjały JP, jak Jan Paweł, zmarła w imieniny Piotra 29. czerwca), jest i dziś zamach (w dzień Wniebowzięcia NMP - Maryja jako symbol mniej istotnego na tle sprawy ważniejszej? może jako symbol niebiańskich problemów ISLAMU w porównaniu z chrześcijaństwem?) - gdy na blogu pojawiła się wzmianka o wezwaniu na badanie psychologiczne. Nie wiem wprawdzie, czy w tym drugim przypadku nie mylę przyczyny ze skutkiem - być może spikerzy w obliczu szykującego się newsa z Turcji sprowokowali wzmiankę na blogu. Interpretacja powyższa - o Maryi jako symbolu tego, co mimo wszystko mniej ważne, mniej problematyczne - miała odzwierciedlenie w dzisiejszej katechezie papieża (choć teoretycznie mogłaby to być zamiana przyczyny ze skutkiem: w Turcji zrobili zamach w reakcji na katechezę papieża). Wspomniane tam trochę było o jakimś tajemniczym "spoglądaniu w niebo", o podnoszeniu się czy wstępowaniu, ale katecheza ta była mniej gorsząca niż ta ze święta Wniebowstąpienia [Chrystusa]. A zatem być może to kolejna zaplanowana zbrodnia tej samej grupy? Być może też dla ułatwienia skojarzenia zamordowano dziś imama przed meczetem w USA: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/usa-imam-zastrzelony-w-nowym-jorku-protesty-muzulmanow/2lnb7r Alternatywna możliwość: zamach mógł nastąpić rano lub wczesnym popołudnieniem, przed przygotowaniem papieskiego wystąpienia i przed zeskanowaniem przeze mnie wezwania, natomiast tureckie władze podały informację o nim dopiero po 17-tej. Jednakże nie wiem, czym miałoby być podyktowane takie opóźnienie, bo przecież żyjemy w czasach superszybkiej komunikacji. Tak czy inaczej w sytuacji, gdy zabito jeszcze imama, trudno podejrzewać brak jakiejkolwiek zbrodni powiązanej z "grupą watykańską" dzisiejszego dnia. 2016-08-26 - Kolejny już chyba z góry ustawiony "wyrok" sądu (właściwie mówi się: orzeczenie) to postanowienie Sądu Rejonowego w Legionowie dot. mojej skargi na czynności komornika, tj. skargi z art. 767 kpc. (Na marginesie można tu odnotować, że wraz z jej złożeniem w Watykanie rozpoczął się proces beatyfikacyjny Piotra Skargi. 767 kojarzy się z samolotem Boeing 767. A zatem w moich problemach z błędami prawnymi u komornika jest chyba jakaś wskazówka rządowa, na zasadzie aluzji i ocierania się o temat, że mam też rację w sprawie samolotu, mianowicie katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Rząd o tym doskonale wie, a nie poprawia sytuacji, nie prowadzi śledztwa.) Do różnych osób, bodajże z Policji (bo to ona za mną jeździ i zna me położenie), ba, nawet do spikerów "z telewizji", jak to się mówi, dotarły szczegóły przyszłego orzeczenia na całe tygodnie przed jego wydaniem. Wiadomo było, że kwota kosztów nie będzie tą najniższą, którą ja - w zgodzie z najpowszechniejszym orzecznictwem, w tym z Sądem Najwyższym - postulowałem. Podstawiono mi np. w pewną niedzielę koło kościoła bardzo niską kobietę, sięgającą mi nieco tylko wyżej niż do połowy ciała. Spikerzy zdecydowanie i wielokrotnie swymi wprost wypowiadanymi słowami wskazywali na problem VAT-u dla komorników, że to tu mogę się spotkać z nieprzychylnością sądu (tak poza tym bowiem uważali, że skargę generalnie wygram). Przejechała mi seryjka samochodów, odnotowana zresztą przez spikerów (oni mają wgląd w to, jakie auta właśnie przejeżdżają, poza tym mogą to jeszcze w inny sposób mieć ustalone), "czarny-biały-biały", kojarzona mi jeszcze w dodatku wtedy w myślach z instancjami orzekającymi (z których pierwsza może być np. w ogóle niesądowa: np. komornik). (Może taka seryjka też dotyczyć arbitrażu, czyli mego procesu polubownego, w Indiach, bo też spikerzy sugerują, że jest ustawiona moja niesłuszna porażka.) Nawet przy wejściu do sądu, gdy przyszedłem sprawdzić postanowienie w aktach, rzucano do mnie, że jest tam problem policyjny. Wreszcie: przez ostatni tydzień padały bardzo często teksty tak oto brzmiące: "nie nawrócę się już", robiono nawet scenki z pójściem ileś kroków w jakąś stronę, po czym zawróceniem. Muszę tu zaznaczyć na marginesie, dla zrozumiałości, że utarło się już takie rozumienie różnych scenek i ostentacji, np. plakatów, jako "raczej tak nie będzie [ale może]". Wielokrotnie w tym sensie przede mną demonstrowano; np. przestępcy pokazywali mi przenośnie pewne sprawy kojarzące się z rozliczeniem ich przestępstw, w co oni sami raczej oczywiście wtedy jeszcze nie wierzyli. A zatem podstawienie mi bardzo niskiej kobiety czy tego człowieka, odwracającego nagle stronę, w którą idzie, miało raczej w zamyśle wydźwięk "tego nie będzie" ("możesz sobie pomarzyć, powyobrażać"). Jakim cudem ta wiedza o tym, jak sąd legionowski orzeka, mogła dotrzeć do samych zawodowych spikerów tortury (byli w swych wypowiedziach oni wszyscy skoordynowani), jeśli nie przez rządowe uzgodnienie (niesprawiedliwego, bo VAT naliczającego) "wyroku" z sądem - z góry? Jeszcze jedna ciekawostka to to, że w dniu zamknięcia egzekucji (posiedzenia sądu) były wierzyciel wysłał do mnie maila w sprawie zabrania drogiej klatki Faradaya z jego domu - trafił w tę datę idealnie, choć ani nie wysłano wtedy żadnego pisma, ani nawet jeszcze w internetowym Portalu Sądów Apelacji Warszawskiej nie odnotowano tego faktu (dopiero nazajutrz pojawił się tam), choć pewnie już go szykowano ze względu na świeżą błyskawicznie rozpatrzoną skargę do prezesa sądu. A zatem nikt oficjalną drogą nie mógł pana wierzyciela powiadomić o gotowym postanowieniu sądowym. To pokazuje, że sąd był zamieszany w zakulisowe uzgodnienia. 2016-08-28 - Sposób działania sekretariatu i BOI Sądu Okręgowego w Krakowie: wykręcano się, kazano zadzwonić za 10 minut, po czym nie odbierano, przekierowywano mnie na nr zawsze zajęty (z góry to nawet sugerując przez telefon krótkim wplecionym między słowami wyrażeniem) lub bezczelnie rzucano słuchawką (kilkakrotnie powtarzający się problem). 2016-08-31 05:17 - Wywołali wytrysk. Właśnie umyłem się, zabezpieczyłem nagranie audio, więc mogę to pisać. Od dłuższego czasu spikerzy tego nie robili, być może ze względu na wyczekiwanie tego momentu, jak i na moje bliskie 30-te urodziny, a przecież wobec takiego wieku regularne wytryski to głupstwo. Tak przynajmniej swą uprzejmość raz tłumaczyli. Tym razem zaś wytrysk wywołano w nocy po tym, jak ukończyłem część uzasadnienia apelacji w sprawie naruszania nietykalności cielesnej dotyczącą podsumowania dowodów, iż nie doszło do legalnego obywatelskiego zatrzymania (iI.2). PO CO TEN WYTRYSK? PO PIERWSZE, po nic, po prostu z tego powodu, że regularnie to robią, ktoś im to kiedyś zlecił. Zrobili to zapewne, jak zawsze, jakimiś powtarzającymi się w tle słowami "jak powiem 3, to będziesz miał wytrysk", po czym "1, 2, ..." i w tle wytrysk - lub coś takiego, po odpowiednim zapewne "rozgrzaniu atmosfery" (kiedyś analizowałem odpowiednie nagrania w podgłośnieniu). PO DRUGIE - i bardzo ważne - może tu w swym rozpaczliwym poszukiwaniu zaburzeń psychicznych trafi jakiś sędzia, po czym z tego wpisu wywiedzie "niezbity" a jakże "przekonujący" wniosek, że jestem tylko ofiarą własnych zaburzeń myślenia. "Przecież nierealne jest, by jedna osoba bez obecności na miejscu wywołała u drugiej wytrysk nasienia". Nie, to nie jest prawda, sugestia podprogowa może doprowadzić nawet do wytrysku we śnie, ba, na jawie w pewnych wypadkach (np. tuż po przebudzeniu), a kluczem do tego jest nasuwanie odpowiednich skojarzeń faktycznych słowami, ewentualnie wpierw rozgrzewając atmosferę za pomocą jakichś treści brzmiących jak "opowiadania erotyczne". Po takim wstępie przechodzi się do nasuwania skojarzeń z wytryskiem, co dorosły mężczyzna niewątpliwie zna choćby ze snu i przechowuje w swych wspomnieniach i skojarzeniach. Jako, że wytrysk/orgazm kojarzy się z uprzednimi odpowiednimi przemianami hormonalnymi, neuroprzekaźnikowymi w mózgu, w przysadce mózgowej, to poprzez nasuwanie skojarzeń (np. wypowiadanych w czasie przyszłym) można go sprowadzić sztucznie. Przytaczanie okoliczności bardzo rzadkich, bardzo nietypowych, a związanych z bezczelnością ludzi zamieszanych w podsłuch i ich brakiem jakichkolwiek hamulców i obaw o siebie to doprawdy nadzieja niejednego sędziego. Co jest bardzo bardzo nietypowe, acz może realne, to rzekomo na pewno nie może się zdarzyć, a w każdym razie w pełni uzasadnione jest rzekomo pominięcie normalnch dowodowych ustaleń faktycznych przy przyjmowaniu jakiejś wersji w takim przypadku i przyjęcie zaledwie na zasadzie prawdopodobieństwa jakiejś odmiennej wersji, np. że to urojenia ("urojenia [o zewnętrznej] kontroli [nad chorym]" może?) polegające na tym, że ktoś się takim "chorym" zajmuje i poświęca mu uwagę i czas, i starania, nawet w sposób nonsensowny, ba, jest w stanie jego zachowaniem kierować. Tymczasem oczywiście, gdyby sądy tak orzekały, to każdy, kto w wyniku podsłuchu pozyskałby kontrolę nad drugą osobą i znęcał się nad nią właśnie w taki sposób, ten automatycznie sprawiłby, że - o ile ta druga osoba następnie będzie szczera na tyle, by gdzieś wyznać ten akurat problem - kompletnie pozbawiłby wiarygodności sądowej tę drugą osobę, ponieważ właśnie doszło do bardzo bardzo rzadkiego i nietypowego przypadku - sprowadzono go. A przecież każda sytuacja życiowa jest, przy odpowiednio dokładnej i pozbawionej kategoryzacji ocenie, "pod lupą" i z uwzględnieniem całej jej specyfiki, równie nieprawdopodobna co wszystkie inne możliwe sytuacje życiowe; jest jedną z bilionów możliwych sytuacji, dokładnie tak samo, jak wszystkie inne, apriorycznie więc i bez kategoryzacji, bez odniesienia porównawczego "prawdopodobieństwo" każdej rzeczy jest znikomo niskie i takie samo, jak prawdopodobieństwo każdej innej rzeczy. Dopiero przez odniesienie danej kategorii sytuacji życiowych (kategorie już różnią się swym prawdopodobieństwem), w jakiej ktoś się znalazł, do drugiej możliwości, powstaje sensowna ocena na zasadzie prawdopodobieństwa, z tym, że w sądzie takie oceny są mało wartościowe, bo oznaczają odejście od zasady badania prawdziwego stanu faktycznego w pewnej mniejszościowej części przypadków. Jedyną sytuacją, w której poprawnie działający sąd może dokonać błędnej oceny stanu faktycznego, jeśli strony dbają o swe interesy, jest niekorzystne rachunek dowodów, tzn. zwłaszcza brak dowodów w jakiejś sprawie przy istnieniu dowodów przeciwnych (lub sam tylko brak dowodów, jeśli dowód jest ustawowo konieczny). Na to jednak już nic nie można poradzić (zakładam tu, że już wykorzystano wszelkie dostępne metody pozyskiwania dowodów, w tym np. badanie wykrywaczem kłamstw) - sądy muszą orzekać na podstawie dowodów, jeśli mają być poważną instytucją państwa prawa. W żadnym zaś innym przypadku nie można sobie pozwolić na błędne ustalenia faktyczne, a takim pozwoleniem sobie byłoby stosowanie ocen prawdopodobieństw do rozstrzygnięcia jakiejś kluczowej hipotezy, stosowanie domniemań faktycznych. Tyle mego głównego komentarza; zwróćcie jeszcze uwagę, że dopiero po zastosowaniu prawdopodobieństwa warunkowego w odniesieniu do już znanych a przyjętych za udowodnione dotychczasowych ustaleń faktycznych (np. jest jakiś podsłuch tego człowieka, bodajże "telewizja" nadaje przekaz podprogowy, który słychać podłóg i sufitów) powstaje sensowna i ewentualnie wartościowa w sądzie ocena prawdopodobieństwa - przyjęcie tzw. prawdopodobieństwa warunkowego zamiast "absolutnego" znacznie je zwiększa, prowadząc w niniejszej sprawie nawet do oszacowania rzędu 10% (czysto na oko) czy wręcz 40% (mało kto kłamie, zwłaszcza w zeznaniu; skoro on tak mówi, to widocznie tak jest), co i tak przekracza szansę związaną z hipotezą ewentualnych "urojeń kontroli". Zauważcie też, że niniejszy tekst odwraca uwagę od wcześniejszych o parę stron arcyistotnych zapisków na temat różnych zamachów z tego roku, np. z Nicei. Łącznie wskutek zbrodni, w których zdaje się istnieć trop kościelny, zmarło w tym roku przypuszczalnie więcej niż 180 osób. 2016-09-04 - Dzisiaj na Świętokrzyskiej przy Wareckiej, podczas powrotu do mieszkania, widziałem samochód BOR-u (są czarne i mają migające czerwone czy niebieskie światełka u góry) wiozący nie kogo innego, jak samego Ministra Finansów: sprawdziłem aż kilka minut później tę twarz w Internecie. Wiąże się to być może z ciągle powtarzanymi mi zakulisowymi ustaleniami, że uzgodnione jest już w Sądzie Okręgowym, że sędzia, którego mi się przydzieli do obsługi apelacji w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej, będzie żądał czy zalecał powołanie kolejnego biegłego psychologa. Tymczasem dotychczasowy biegły napisał opinię będącą w zasadzie gniotem, nie nadającym się do poważnych zastosowań (same domysły oparte na lekceważeniu alternatywnych możliwości, urągające zasadom prawidłowego rozumowania), jak na kilkudziesięciu specjalnie dla wyjątkowo dowodnego pokazania tego stronach uzasadnienia apelacji wyłuszczyłem w szczegółach. Obrastającym pewnie w tłuszcz sędziom tak żal tych 11500 zł zamiast 8500 zł, że aż kosztem swych dodatkowych lat więzienia muszą wchodzić w takie układy z ministerstwem odnośnie swych danin na ZUS i US? Poza tym ten minister to może z okazji świeżej decyzji o zwrocie nadpłaty podatku, która wcale nie była oczywista. 2016-09-09 - Od dawna jest to ponoć ustalone z sądem i ciągle mi to powtarzają, że podobno Sąd Okręgowy w Warszawie nie uzna gniotowatej opinii biegłej psycholog na mój temat (cała w sofizmatach, błędach logicznych) za nienadającej się na dowód. Na kilkudziesięciu stronach apelacji wyjaśniam w sposób niezbity, że jest to opinia wadliwa, a i tak podobno będą obstawać przy uważaniu jej za cenne źródło "wiedzy" sądu. A zatem kolejne uzgodnienia paczki Ministerstwo Sprawiedliwości + Ministerstwo Finansów + Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (od ZUS-u) bodajże (czyli po prostu uzgodnienia premierowskie). Chyba przyjdzie mi się odwoływać aż do Sądu Najwyższego. Wprawdzie wszystkie te instytucje sądownicze, włącznie z trybunałem w Strasburgu, sprawiają wrażenie skorumpowanych, ale może przez wzgląd na swój elementarny honor ktoś wreszcie wystawi właściwe orzeczenie. Alternatywna wersja jest taka, że Sąd Okręgowy jakoby "nie zauważy" tego tematu i w ogóle nijak nie ustosunkuje się do niego. Nienegowanie opinii biegłego będącej gniotem to konieczny podobno wymóg ministerstw. Spikerzy ciągle ostatnio jakimś płaczliwym głosem gadają "Przepraszam, ...", co - gdyby widzieć w tym ironię - wskazywałoby, znowu, na powoli standardem się robiące powoływanie się w takich sprawach na to, że jakoby "na pewno są kryminalne". Tymczasem sądowa kontrola poprawności opinii jest w każdym przypadku obowiązkowa (kontrola logiczna, pod względem pełności i jasności, i sensowności), muszą to czynić nawet prokuratorzy w toku śledztwa czy dochodzenia. W porównaniu z tym odpowiedzialność karna dla złego biegłego jest rzeczą dużo mniej oczywistą i konieczną w przypadku złych opinii. W OGÓLE CHYBA JUŻ DAWNO (PRZED INCYDENTEM Z NARUSZENIEM NIETYKALNOŚCI) ZAPLANOWANO I USTALONO, ŻE CAŁA TA SPRAWA (NIE TYLKO W ZAKRESIE BZDUR BIEGŁEGO O NAZWISKU DUBOWSKA, BRZMI JAK "DUBY SMALONE") BĘDZIE PRZEGRANA W OBU INSTANCJACH. BYĆ MOŻE SĄD NAJWYŻSZY BY MI POMÓGŁ, TO SIĘ OKAŻE. JAK MOŻNA PRZEGRAĆ TAKĄ SPRAWĘ, GDY JEST DOWÓD W POSTACI NAGRANIA I JESZCZE OSKARŻONY GO ZAAKCEPTOWAŁ, A PODSTAWOWE FAKTY SĄ POTWIERDZONE I NAWET DO PEWNEGO STOPNIA WYGRANE... 2016-09-18 - Telewizja od 2 miesięcy wrzeszczy mi w mieszkaniu o tym, że niepowodzeniem zakończy się moje odwołanie od postanowienia Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie (tego postanowienia, które sprawę z oskarżenia prywatnego przeciwko policjantom o naruszanie nietykalności cielesnej nakazało przesłać do prokuratury). M. in. ciągle powtarzany jest tekst "nie nawrócę się". Argumentacja sądu I instancji była zresztą nonsensowna, a wszystko wskazuje na to, że Sąd Okręgowy w Krakowie tylko ją głupio powieli. Znamienne, że zapewne nie odważy się przychylić do mojej prośby o skierowanie pytania prawnego do Sądu Najwyższego w tej sprawie (a pytanie prawne jest to przecież normalny tryb, stosowany w wielu takich sprawach, gdy pojawiają się wątpliwości prawne). 2016-09-23 - Dziś rano powitał mnie ochroniarz Sądu Okręgowego w Warszawie słowami w stylu "to trzeba było więcej próbować", oczywiście niby mówionymi do kogo innego. A właśnie szedłem do Sądu Okręgowego dopiero wnieść pozew o odszkodowanie od Skarbu Państwa za utrudnianie mi przez Policję z prokuraturą dostępu do wynajętego domu, przez co aż stałem się bezdomny na całe miesiące; pozew wymieniał kilka przykładów nieprawidłowości, m. in. dwie moje próby dostania się do domu po kradzieży klucza przez właściciela. Z kolei w ten poniedziałek (19-09-2016) spotkałem się z podobnego typu powitaniem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym: "no to jak pan wtedy nie próbował, to [już nic nie da się zrobić]", też oczywiście do kogo innego, w każdym razie o "próbowaniu wtedy" - zapewne aluzja do mej nowej skargi (dzień wcześniej z obu stron wyjścia z posesji, gdzie stoi mój blok, zachodziła mi drogę Policja) przeciwko Komendantowi Rejonowemu Policji, gdzie wytknąłem mu nieprocesowe potraktowanie mego zawiadomienia z 2012 r. Zwłaszcza ten pierwszy przypadek (WSA mogło po prostu już otrzymać skargę z Policji) pokazuje, że najpewniej istnieje komunikacja polityczna na temat moich spraw na linii spikerzy <-> Ministerstwo Sprawiedliwości <-> prezesi sądów (czyżby z jakimś udziałem Sądu Apelacyjnego?). 2016-09-26 - W Urzędzie Patentowym ok. 14:00-15:00 ochroniarze powitali mnie słowami: "tutaj niestety nie będzie!". Sugeruje to udział kierownika w moich sprawach. 2016-10-06 - W sprawie oszustw mieszkaniowych zorganizowanych być może przez Jana Pawła II przeciwko Polakom szukającym mieszkania w Warszawie podobno forsuje się w sądach (na wypadek powrotu bojownika o uczciwość Piotra Niżyńskiego) podejście, że są to przypadki małej wagi i dlatego objęte typem kwalifikowanym przestępstwa oszustwa do 2 lat więzienia - z tym zaś wiąże się przedawnianie się już po 5 latach. Taki pogląd zapewne idzie z Ministerstwa Sprawiedliwości. Wprawdzie wcale jak dotąd nie zająłem się ponownie tą sprawą (odkąd zająłem się nią w 2009 r. - wygrałem wtedy zażalenie, ale prokuratura i tak to zlekceważyła), ale już skądinąd wiadomo (teksty spikerów, aluzje(?) Ziobry w mass mediach, podstawiane osoby), że w taki właśnie sposób ustawiony będzie korupcyjnie(?) sąd rejonowy w sprawie przyszłego dochodzenia i mojego zażalenia. (Pogląd rażąco błędny, ponieważ "firmy" tego typu mają najprawdopodobniej charakter zorganizowanych grup przestępczych, a to ostatnie jest dla ustawodawcy powodem szczególnie podwyższonej górnej granicy kary - to już pokazuje, że nie można uważać takich oszustw za "przypadki mniejszej wagi".) Najprawdopodobniej przynajmniej ze 100 tysięcy oszukanych. To, że skuteczne wabienie klienta np. fikcyjną ofertą pociąga za sobą popełnienie przestępstwa, stwierdził już w 2009 r. sąd rejonowy. Sprawa chyba zaczęła się w latach 90-tych, nawet chyba w I połowie. (Alternatywnie może sąd za Ziobry uzna jednak, obsługując zażalenie, że oszustwa są legalne. Powrót do starych bzdetów? Pożyjemy, zobaczymy... Chwilowo nie wnoszę sprawy.) 2016-10-08 - Dzisiaj przechodziłem przy okazji czegoś innego obok biura PiS-u na Nowogrodzkiej, rozbrzmiewała tam wtedy tortura dźwiękowa (we wnętrzach) co najmniej przez 5-10 minut. Telewizja zapewne słusznie im gadała, że PiS to też bandyci - oni są w tej sprawie kompetentni. 2016-10-12 0:22 - Pod względem prawnym klamka zapadła wczoraj, 11-ego października: egzekucja z mojej nieruchomości zostanie umorzona i jest to już ostatecznie przesądzone. Pozostaje czekać na zwrot akt przez sąd i postanowienie komornika. 2016-10-21 - Kolejny sędzia najprawdopodobniej skorumpowany (łapówki z telewizji rozdaje się w Polsce zwykle w hotelach) i dyskryminujący mnie z przyczyn podsłuchowych: BOŻENA MIŚKOWIEC z V Wydziału Cywilnego-Odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie (wydział na ul. Płockiej). Wcześniej rażąco naruszające me prawa i błędne, lekceważące postanowienia i wyroki wystawiali: MAGDALENA SKOREK-JAROŃ z V Wydziału Karnego Sądu Rejonowego Warszawa=Wola (sprawa naruszenia nietykalności cielesnej mojej przez taxi), ANNA BŁAŻEJCZYK i DANUTA KOWALIK z Sądu Okręgowego w Warszawie (sprawa kradzieży sądowej około 200 tys. zł), MAGDALENA BARAN i SEBASTIAN ŁADOŚ z Sądu Rejonowego dla m. st Warszawy (zamknięcie sprawy o stalking w 2012 r.). Pani Baran np. jest nawet w kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie do spraw dscyplinarnyh. Korupcję domniemywam, choć nie jest to sprawa pewna/udowodniona, na podstawie treści orzeczeń i słów spikerów, przez podobieństwo do już bardzo wyraźnie korupcyjnych opinii licznych biegłych na tematy związane z moimi sprawami. To nie jest kompletna lista, była np. jakaś kaszląca wobec mnie sędzina na sprawie w sądzie rejonowym w 2012 r. 2016-11-04 - Kolejny świetny sędzia, z Sądu Apelacyjnego w Warszawie: MAŁGORZATA KURACKA. Rozpatrywał mi skargę o wznowienie (było o niej tu wyżej w zapiskach, np. przy 2016-04-19, o tym, że sprawę ustawiono). "Uważa", że skoro na podstawie fałszywego adresu zamieszkania doprowadzono do wystawienia przeciwko mnie tytułu wykonawczego na (po dodaniu odsetek, bo i długo o nim nie wiedziałem) 214509 zł (nie miałem szans się bronić w tamtej sprawie, zresztą nakaz wydano na posiedzeniu, nie było wtedy rozpraw), to nie mam już prawa do wznowienia postępowania, nie mam prawa się odwoływać, "już tylko egzekucja". Podano zły adres - ja mam problem, nie ten, kto tak naruszył prawo i pozbawił swą ofiarę prawa do sądu. Powtórzmy, sędzia MAŁGORZATA KURACKA. Wprawdzie mnie zazwyczaj nie dotyczą jakieś sprawy cywilne, ale 'nielegalne przejęcie' ww. kwoty jednak boli. Orzeczenie kompletnie nielegalne, lekceważy to, że sędzia przy rozpatrywaniu zażalenia nie może przyjmować gorszych dla skarżącego ustaleń faktycznych poczynionych w toku procesu niż te, które były w I instancji (zwłaszcza, gdy taka zmiana mieści się wyraźnie poza zgłoszonym zakresem zaskarżenia, na co wyraźnie wskazuje sam skarżący). Zakaz reformatio in peius (ustawowy - w zakresie zaskarżenia może nie być poczynionych w toku procesu ustaleń faktycznych) ma swe korzenie w prawie rzymskim i wszyscy go normalnie respektują. Oczywiście sąd dysponował licznymi dowodami w postaci dokumentów urzędowych, filmów, zdjęć pokazującymi, że miałem te adresy zamieszkania, co stwierdził sąd I instancji i które podawałem w swym zeznaniu, czyli inne niż na tamtym internetowym pozwie o zapłatę. W ramach "uwalania" mych spraw (czyżby odpłatnego) przez reprezentujących dno w dziedzinie sprawiedliwości oraz zapewne przestępczych(?) sędziów wymienić też trzeba odrzucenie wniosku o zwolnienie kosztów sądowych przez Sędziego Sądu Okręgowego MARIĘ ZGIET-ZAWADZKĄ. Miał to zrobić referendarz sądowy, tak już zarządzono, ale w końcu przydzielono sędzinę - inną niż ta prowadząca sprawę. "Machlojka" dot. osoby rozpatrującego przyniosła bardzo żenujący efekt. Jeśli chodzi o zażalenie od tej decyzji, które dziś właśnie będę wnosił, to na mój widok przechodząca korytarzem w Sądzie Apelacyjnym pani właśnie mówiła, że to [ta sprawa] "to już na pewno nie". Telewizja z całym tym sądownictwem współpracuje zapewne także na zasadzie fundatora nagród, zresztą sędziowie sami też chcą mi zaszkodzić. Legalnych wytłumaczeń nieprzychylnych mi decyzji procesowych nie ma. 2016-11-05 - Spikerzy poinformowali mnie kilka dni temu, że w krakowskim sądzie też wystawią postanowienie, że śledztwo przeciw policjantom trzeba umorzyć. Czyli nie ma szans na skuteczne zażalenie. Zasugerowano to w tle zapewne śledzących mnie aut policyjnych (nieoznakowanych) w odpowiednich kolorach, bodajże najpierw czarny, potem biały, taki układ (dużo tych manipulacji kolorami, np. przez ostatnie miesiące czy prawie rok bardzo dużo białych aut dawano, nie wiem, czy to tylko z Policji) - przy tym spikerzy bodajże mają podgląd, jakie auta przejeżdżają i się zgłaszają, no i także to oczywiście była uzgodniona (z Policją?) akcja. Myśl o układzie aut (i on sam) trafiła się właśnie wtedy, gdy był temat zażalenia, aż go pewnie pod tę okazję pospiesznie wywołano; a pamiętajmy, że scenki teatralne kojarzyły się jak dotąd zwykle z "tego raczej nie będzie, ale może" (czyt. raczej nie będzie tak, że tu przegrałeś, a tam nie). Zapewne nie wysilaliby się tak, gdyby sprawa nie była ustawiona, ale zobaczmy jeszcze, czy się ziści ta przepowiednia. W korupcję (tę hotelową), także korumpowanie sędziów, telewizja jest konkretnie zamieszana, więc nie bagatelizuję tej buńczucznej deklaracji, opartej o znane sposoby demonstrowania i znane konotacje. 2016/11/14 - W sprawie wznowienia wadliwej sprawy cywilnej, w której pozew wniesiono podając błędny adres zamieszkania (tak, iż nakaz zapłaty w ogóle do mnie nie dotarł, a co dopiero mógł być zaskarżony) - sprawę mego miejsca zamieszkania akurat dobrze ustalono podczas rozpatrywania skargi o wznowienie, lecz co z tego... - można też spodziewać się korupcji w Sądzie Najwyższym i wydania błędnego orzeczenia. Dowodzi tego wyborcze hasło PiS-u "Krajewski do europarlamentu", którym wywieszona była Warszawa podczas kampanii eurowyborczej. Ponieważ wierzyciel w tamtej sprawie (gdzie bez procesu zasądzono na podstawie pozwu bodajże ok. 181500 zł, z czego później po 2 latach wyszło ponad 230 tys. zł, wliczając tu koszty egzekucji) nazywał się Krajewski, to budzi to oczywiste skojarzenie z "Krajewski do eurotrybunału". Już tylko Strasburg ma pozostawać, gdzie zresztą też spotkałem się już z niesprawiedliwym orzeczeniem w mojej sprawie. Na pewno wskutek ewentualnej korupcji będzie wielki pasek reklamowy gdzieś w środku bloga informujący o jakże błyskotliwym orzeczeniu SN wszystkich zainteresowanych. Tymczasem podaję personalia kolejnego niesprawiedliwego z bardzo źle pachnących powodów sędziego, tym razem znowu z Sądu Apelacyjnego w Warszawie: DOROTA MARKIEWICZ. Ostatecznie odrzuciła wniosek spółki o zwolnienie z kosztów sądowych, choć był uzasadniony, spółka trwale nie miała pieniędzy na ich pokrycie. Powoływała się przy tym na błędne koncepcje prawne, np. wyższość kodeksu cywilnego nad prawami człowieka i w związku z tym rzekomy brak potrzeby troski sądu o ich zagwarantowanie; udawała w uzasadnieniu, że nie przedłożyłem żadnego nowego dokumentu przy okazji zażalenia, a tymczasem złożyłem dowód stanu majątkowego spółki w postaci oświadczenia pod karą z Kodeksu karnego wniesionego świeżo w WSA dla celów zwolnienia mnie osobiście z kosztów, w oświadczeniu tym był określony stan aktywów tej spółki będącej mą własnością (w razie czego można było jeszcze mnie przesłuchać). A zatem jest to sędzia odpowiedzialny albo za uwalenie sprawy (wespół potem z SN?), albo co najmniej za kradzież (w sensie nielegalnego przypisania sobie) dużej sumy pieniędzy, bo w zaistniałej sytuacji postanowienie było w sposób dosyć wyraźny nielegalne, a teraz będę się musiał głowić, jak te koszty pokryć (zapewne w tym celu obniżając tymczasowo na jakieś parę miesięcy wartość przedmiotu sporu, w międzyczasie będę próbował zarobić i ufundować spółce te koszty w zredukowanym albo i pełnym zakresie). Tymczasem takiego problemu już "w tej chwili", tj. po rozstrzygnięciu sprawy kosztów procesu, być nie powinno. Sędzia niewątpliwie pospieszył się, ponaglony przez mafię telewizyjną, bo już miałem składać dodatkowe wyjaśnienia np. o tym, że prawo człowieka do sądu obejmuje też prawo procesowania się w imieniu swych spółek, czego może sędzia w ogóle nie zauważył albo o czym nie pomyślał, nie przeanalizował; spikerzy zapewne byli poinformowani, że sędzia odrzuci zażalenie wcześniej. 2016-11-18 - Dwa dni temu odebrałem zaświadczenie od komornika o umorzeniu "egzekucji" (po ponad pół roku od cofnięcia wniosku egzekucyjnego przez wierzycieli w I połowie maja; pomysł egzekucji mojej nieruchomości upadł miesiąc po wpisaniu mi komornika w księdze wieczystej, co miało miejse w kwietniu; wprawdzie toczy się teraz znowu sprawa o skorygowanie kończącego postępowanie postanowienia, więc chyba jeszcze trochę poczekam, zanim mi wykreślą wzmiankę z księgi wieczystej). W tej sprawie polecam też zapisek tutejszy z 2016-10-12. Kompletna kompromitacja ta przewlekłość, spotkałem się ze sporą złośliwością komornika i jakże w moim przypadku opieszałego sądu; komornik zebrał jakieś rzadkie orzecznictwo przeciwne do obowiązującej linii i próbował się nim jeszcze zasłaniać w sprawie kosztów (jak w ogóle można coś takiego zebrać do kupy i przedstawić, nie zauważając zarazem dużo większej liczby orzeczeń, w tym z Sądu Najwyższego, stwierdzających coś przeciwnego? ten złośliwy dobór orzeczeń i poglądów to chyba specjalnie dla mnie zorganizowana niespodzianka była, zapowiadali to spikerzy, zapowiadały to jeszcze inne rzeczy, takie jak nawet ta świeżo po przyjęciu mej skargi do sądu podjęta "beatyfikacja Piotra Skargi", czyżby mianowicie tej z art. 767 kpc - skarga na komornika - skojarzyć proszę z mymi "narzekaniami" w sprawie Smoleńska, bo 767 to przecież słynny model samolotu: Boeing 767). 2016-12-21 01:xx - Wywołali wytrysk we śnie, wg wersji pliku zapisów pozostawionej na innym serwerze pierwszy od 5 miesięcy i 2 tygodni, tj. od 7.07.2016 (później zauważyłem, że w rzeczywistości ostatni był 31.08.2016). Niestety nie nagrywało się. Rzecz oczywiście wywołana (i zawsze, gdy piszę tu "wywołali wytrysk", mam na myśli: we śnie). Ostatnio bardzo nasilona była tematyka seksualna w ramach tortury, a dziewczyny z różnych miejsc podpuszczano zapewne, by okazywały różne, choć w sumie podobne rzeczy (np. recepcjonistka porozbierana do stanika, liczne dziewczyny gdzie indziej wkładające lekko palec do ust i wskazujące na nie, a nawet gadające cichutko pod nosem do siebie nawzajem, że można by z nimi uprawiać seks oralny, że są zamieszane w częste liczne przestępstwa podsłuchowe przeciwko mnie itd.) - a zatem może chciano przygotować fałszywą przyczynowość. Ponadto wczoraj sporo liczyłem w pamięci w celu stwierdzenia, czy komputer nie fałszuje mi przypadkowości, tj. tych rzeczy, które powinien był wyznaczyć wedle algorytmów pseudolosowych - weryfikowanie zajęło mi rzędu 2 godziny i obejmowało m. in. mnożenie dużej liczby w 16-kowym systemie liczbowym, czyli tzw. systemie heksadecymalnym, przez liczbę "52" w systemie heksadecymalnym, tj. najpierw przez 5, potem przez 2, a potem, jak to przy mnożeniu pod kreską, zsumowanie wyników z odpowiednim przesunięciem (porównać z powyższymi 5 miesiącami i 2 tygodniami). Tematem obliczenia były wybierane przez komputer dane tekstowe, które wybrały się akurat tak trafnie, że zdawały się przezywać mnie kimś w rodzaju "tego Piotra od nasienia". (Ostatecznie okazało się to być poprawnie wylosowane, jednak zapewne tak mi wpłynięto na mózg, że tekst źródłowy, na podstawie którego zainicjowany został generator pseudolosowy, choć powinien być skażony cechą losowości, to wyszedł mi taki, jak zaplanowali spikerzy.) Toteż dzisiejszy efekt to sprawa praktycznie na pewno wywołana, jak wiele innych (nagrywałem już nieraz te wywoływania i sprawdzałem później, co odtwarzało się podczas mego snu). 2016-12-23 - Ostatnio (ostatnie kilka dni) szczególnie dużo znęcania się przy pomocy włamań do komputera ma miejsce na zasadzie psucia karty sieciowej, co powoduje rozłączanie się połączenia internetowego (czasem nie pomaga nic aż do restartu notebooka). Typowe i znamienne jest stosowanie przez spikerów ataku na sprzęt, a nie np. na system operacyjny, programy, dane (choć te rzeczy też się zdarzają, ale sporo rzadziej), bo z poziomu trybu SMM procesora i za pomocą podawania rozkazów dla niego trudno wpłynąć na system operacyjny, na pewno sporo łatwiej przemawiać do sprzętu - to zawsze jest możliwe i do zrobienia w kilku prostych rozkazach procesora. 2016-12-27 03:00 - Do dziś cierpię z powodu zatrucia, jakie zdarzyło mi się po spożyciu pizzy w Pizza Hut przy rotundzie (Rondzie Dmowskiego w Warszawie, tj. przy skrzyżowaniu al. Jerozolimskich z Marszałkowską); i to raczej z ich powodu było, bo jadam jeden posiłek dziennie. Zatrucie to miało miejsce w czwartek, tj. 22.12.2016. To nie pierwszy taki przypadek, bo wcześniej podtruwano mnie w Pizzy Hut w Arkadii aż kilka razy - ilekroć tam przychodziłem, kawałki pizzy wystawiane do zakupu przez przechodzących ludzi nie były smaku pepperoni, tylko jakiegoś innego, którego nie jadam, zupełnie złośliwie, bo pepperoni to standard i smak, który serwowano tam zawsze najczęściej (obok jeszcze innych, bo jest wybór). Pojawił się ten problem swego czasu nagle i towarzyszyło mu to, że gdy wyjątkowo zdarzało się, że był kawałek pepperoni, później cały tydzień miałem sensacje żołądkowe, biegunkę itd. Teraz też mam sensacje żołądkowe. Ponadto być może to tam, w tej Pizzy Hut w centrum Warszawy skradziono mi tego samego dnia przedłużacz-rozgałęziacz elektryczny z niezłym filtrem prądowym: przed wejściem tam, tj. przechodząc przez metro, jeszcze go miałem, zaś po wyjściu już raczej nie. Tego typu incydenty bywały też w niektórych McDonald's, mianowicie tych związanych z Dworcem Centralnym (u góry na dworcu lub - chyba raczej to - w Złotych Tarasach, nie pamiętam już; w ZT później nagminnie łaziły jakieś postaci z obsługi obok wielkich ekranów dotykowych, na których zamawia się potrawy, gapiły się i kręciły ciągle, odstręczając swą postawą nieco od zamawiania w ten sposób). Oczywiście w McDonald's to mogła być tylko konsekwencja jakichś problemów z napojami lub lodami, no i zapewne bynajmniej nie do mnie tylko ograniczona. Sporo później nawet (innym razem) ktoś w tych Złotych Tarasach w McDonald's podarował mi jeszcze darmowy posiłek, chyba nawet to ktoś z obsługi mi zwrócił uwagę na tę dziwną osobę. 2017-01-19 - Ostatnie 3 dni są przykładem tego, jak łatwo mija czas z powodu drobiazgów życiowych. WE WTOREK 17/01 odwiedziłem swój domek celem złożenia tam naładowanego przeze mnie akumulatora (co tydzień odwiedzam go, by mimo braku instalacji elektrycznej mógł działać system alarmowy monitoringu wewnętrznego). Niestety od poniedziałku borykam się z tym, że z powodu włamania - polegającego na wejściu osoby nieuprawnionej mimo zamontowania przeze mnie w drzwiach specjalnego, jakże reklamowanego w Castoramie zamka MUL-T-LOCK "odpornego na próby otwarcia wytrychem" - nie działa mi przetwornica zasilająca ten system alarmowy: jest zupełnie rozładowany i nie daje się uruchomić. We wtorek dojazd metrem i pociągiem w obie strony, wraz jeszcze z zameldowaniem się później w hostelu, zajął mi łącznie wiele godzin, a i sam pociąg nie dojeżdża jeszcze we właściwe miejsce, lecz trzeba podjechać taksówką. Ponadto kolejne kilka godzin już po powrocie do Warszawy w okolice hostelu zajęło mi drukowanie i wysyłanie korespondencji - obejmowało to kilka przejażdżek z metra Politechnika do metra Świętokrzyska i vice versa. Była to głównie korespondencja prawna - z sądami czy Policją (mam sporo spraw w sądach, głównie wytoczonych przeze mnie samego innym). W ŚRODĘ 18/01 dzień zacząłem od poszukiwania robotników fizycznych. Nie było to łatwe, na OLX.pl w dziale Praca > Remonty i budowa > Poszukujący zatrudnienia trafiłem na sporo ofert jakiejś agencji pośrednictwa pracy - cóż za przytyk do cenzury i blokad wolnego handlu w serwisach ogłoszeniowo-aukcyjnych. Trudno było kogokolwiek znaleźć. Ok. 10:00 jacyś Ukraińcy, ściągnięci przez telewizję wraz z innymi szpiegami do hotelu, zaproponowali mi, że zrobią dla mnie tę rzecz, której potrzebowałem (mianowicie dokończenie montażu klatki Faradaya). Zabrałem się z nimi metrem, doszliśmy nawet na dworzec, wszystko dobrze się zapowiadało, ale ostatecznie się oni wycofali przed wejściem do pociągu. Nie chcieli jechać. Nie można się było dogadać, tym bardziej, że gadali po ukraińsku. Wyraźnie chcieli mnie po prostu złośliwie wystawić do wiatru. W związku z tym usiadłem i dzwoniłem od ok. 12:00 do ludzi z ogłoszeń. W końcu znalazła się nawet jakaś ekipa z pobliskiej względem mego domu okolicy, ale szef chciał najpierw obejrzeć ten dom, co oznacza 1 dzień straty czasu. Podjechałem więc i byłem tam ok. 14:00. Obejrzał, zgodził się na robotę (zaproponowałem jak zwykle zawyżoną stawkę typu 30 zł/h), po czym musiałem czekać do 16:00 na serwisanta Solid Security (firmy moim zdaniem bardzo niesolidnej - pierwszy z brzegu przykład to choćby niewykrycie przez nich ww. włamania: telewizja twierdzi, że jak i w innych firmach ochroniarskich może się po prostu logować u nich w systemie i wyłączać dostarczanie alarmów do pracowników stacji monitorowania i do bazy danych: sygnały są na antenie odbiorczej, ale w czasie takiej blokady się je lekceważy). W międzyczasie między tą 14:40 a 17:00 zjadłem obiad (knajpka podobno bez Kontroli operacyjnej, tylko z instalacją dźwiękową). O godz. ok. 17:45 zabrałem się za powrót do domu, co ostatecznie udało mi się (droga na przystanek zakończyła się o ok. 18:40) po 20:00 - musiał być jeszcze dojazd autobusem, pociągiem, wreszcie metrem... Na końcu drukowałem znowu dokumenty prawne - nowe wnioski o ściganie. Kolejny przykład to dzień dzisiejszy. W CZWARTEK 19/04 znowu byłem na działce, od 12:45 do 17:15 pilnowałem robotników kończących montaż klatki Faradaya w tym nowym miejscu, jakim jest mój dom (wcześniej stała na Chłopickiego 14 - pisałem tu i ówdzie co nieco o tym domku, gdzie cały 2013 r. męczyła mnie tortura dźwiękowa mimo prób wyciszenia-uszczelnienia domu). Klatka sprawia wrażenie działającej - w jej wnętrzu zasięgu nie miał ani mój telefon (co akurat się zdarza nie tylko z powodu braku sygnału, ale i z powodu włamań do procesora telefonu za pomocą fal i podatności płyty głównej telefonu), ani nawet nie miał zasięgu telefon szefa tej ekipy. W Warszawie byłem ok. 19:00, lecz postanowiłem pójść jeszcze do Centrum Handlowego Wileńska, by kupić sobie nowe spodnie, bo stare miały podarte nogawki i dziury. Ostatecznie do hostelu wróciłem po 21:00. Widzicie więc, jakie drobiazgi potrafią pochłonąć człowiekowi pół tygodnia (3 z 5 dni roboczych; w weekendy raczej ma miejsce niewiele postępu w ważnych sprawach). Poza tym nadmieniam tu, że od sierpnia 2016 r. do połowy listopada nie miałem w ogóle pieniędzy z powodu pewnych trudności, o których była mowa już wyżej, zaś od maja 2016 r. do wspomnianego sierpnia 2016 r. miałem ich mało, a los działki był niepewny (czy aby na pewno pozostanie w moim władaniu?...). Toczyła się sprawa z komornikiem w sądzie, którą złośliwie przedłużano miesiącami (w końcu nawet pewien okoliczny komornik zginął w miesiącu, w którym mi tę sprawę sąd przychylnie rozstrzygnął, zginął chyba samobójczo; co ciekawe, "beatyfikacja Piotra Skargi" zbiegła się w czasie z wniesieniem skargi Piotra Niżyńskiego z art. 767 kpc, tj. skargi na czynność komornika - pewnie to machinacja telewizji, która postarała się może wespół z rządem o skorumpowanie komornika: "skarga nadaje się do beatyfikacji - jest bardzo słuszna", a mianowicie ta skarga z art. 767, co kojarzy się z samolotem Boeing 767 i ogólnie lotnictwem... w podtekście, proszę państwa: Smoleńsk był zamachem). Zważywszy na to wszystko nic więc dziwnego, że od kwietnia (od czasu zainstalowania się komornika w księdze wieczystej) nie ma postępu w sprawie ujawniania instalacji dźwiękowej. Wreszcie: pozwólcie mi tu odnotować, że włamania do tego domku, zabezpieczanego instalacją Solid Security (która zresztą bądź co bądź chyba z nie tak złego sprzętu się składa i jest ogólnie czymś dobrym), są czymś nieomal standardowym. Ci przestępcy nie wytrzymają tygodnia bez włamania. Co z tego, że zapłaciłem dużo pieniędzy, pewnie to np. reprezentant starego właściciela tam od czasu do czasu musi dyżurować, wchodząc kluczami (co z tego, że niedawno wymieniłem zamek) i lekceważąc alarm, bo i tak nikt nie przyjedzie, nikt go nawet nie odnotuje w Solid (choć jest w urządzeniach) - czeka mnie chyba życie z przestępcą naprzeciwko?... 2017-01-27 8:30 - Wywołali wytrysk we śnie (nienagrane). 2017-01-29 - Ostatnio miałem do czynienia z kolejnym potwierdzeniem, że "goście" hotelowi są od tego, by śledzić mój komputer. Ok. 2 tygodnie temu dziewczyna z mojego pokoju, nie-Polka ściągnięta zapewne przez telewizję, ok. 17:15 wyszła z pokoju, poszła na recepcję, powiedziała coś do nich, w wyniku czego DOSTAŁA nowy kluczyk (oznaczony nrem 4, a więc po przeciwnej stronie budynku, w pokojach dostępnych z poziomu zamykanych przedsionków), po czym wzięła ten kluczyk i poszła sobie (zapewne po drodze planując podsłuchiwać mnie telefonem ze słuchaweczkami dousznymi, a w dogodnej chwili wejść z powrotem na piętro bloku do tych właśnie pokoi po przeciwnej stronie korytarza). Następnie po 20-tej przyszła ponownie do mego pokoju i tam nocowała. Inny przykład miał miejsce w hostelu Patchwork, gdzie bodajże w grudniu rozgadana recepcjonistka witała przychodzących gości całkiem głośno mówiąc, że jest u nich "Kontrola operacyjna" (nazwa programu komputerowego rzekomo Sygnity wg spikerów i wg nagrania z hotelu Julianów). Fragment rozmowy następujący kilkanaście sekund po tym mam nagrany, ale nie zdążyłem go do dziś przejrzeć. Podobnie wreszcie było i dziś: jakiś młodzieniec z mego pokoju poszedł do ubikacji o bodajże 19:45, siedział tam aż do 20:10 zapewne podsłuchując mnie tak, by dopiero w naprawdę bezpiecznym momencie pójść po kluczyk. Tak długo czekał zapewne poniekąd ze względu na mą czujność - przysiadłem w saloniku obok recepcji przy, bodajże, córce i synu właścicielki (często ich widuję); ci w końcu zaczęli włóczyć się po recepcji i korytarzu hostelowym, w te i we wte, rzucając przy tym coś o podsłuchu (bodajże w stylu gadki, że "niestety jest"), aż w końcu z kluczykiem wyszli, poszli na przeciwną stronę korytarza blokowego, otworzyli przedsionek i... nie wiem, co dalej robili, bo na to już nie patrzyłem z wewnątrz hotelu, ale wrócili po 2-3 minutach. Zapewne porozmawiali z chwilowo szpiegującym (w słuchawkach na uszach) gościem, że zmiana opóźni się o jakieś pół godziny czy godzinę i żeby czekał. Po powrocie ci ludzie, wcześniej długo siedzący w saloniku obok recepcji, schowali się w pokoju 2, gdzie siedziała też chyba sama właścicielka hostelu. Tak, jak i tę "córkę i syna", widuję ją ostatnio przy każdym mym kilkudniowym pobycie - siedzi w hotelu nic nie robiąc cały czas. Co teraz jest najśmieszniejsze to to, że wreszcie wylazł ten gość z toalety i... od razu przeszedł do wspomnianej dwójki. Widząc to zakończyło się moje zainteresowanie sprawą i wróciłem do swego pokoju 1, bo oczywiście cóż ja poradzę na sytuację, w której on w innym pokoju sobie czeka. Kilka minut później człowiek ten wyszedł z hostelu, na chwilę przychodząc po rzeczy do mojej 1-ki i nie zachodząc już nawet na recepcję - zapewne dostał klucz do tamtych pokoi po przeciwnej stronie korytarza blokowego od obsługi hostelu, którą odwiedził w ich pokoju. Jeszcze innym razem - a to tak typowe, że aż nie chce się o tym wszystkim pisać (tak już pewne jest to, że mnie w hotelach śledzą wszyscy obecni wtedy "goście") - w pewnym innym obiekcie ludzie na wewnętrznym osiedlu hotelowym rzucali przy mnie w kółko słowa o tym, że "podsłuch" jest. Mogło to być wprawdzie i o dźwięku, choć dźwięk to przecież nie "jest" podsłuch, ale w kontekście ogółu mych doświadczeń sprawa jest jasna. A zatem naprawdę, jak me doświadczenie non stop potwierdza, nie spotkałem się chyba jak dotąd z hotelem, który by nie był w taki sposób skorumpowany i nie przyjmowałby szpiegów przydzielając im godziny obsługi w pokoju z "Kontrolą operacyjną" i słuchawkami. Inne podobne symptomy: zawsze albo goście muszą wychodzić gdzieś na kilka godzin, albo przychodzą z opóźnieniem, a pokój najpierw jest pusty. Czasem przed wyjściem z pokoju na dłużej, np. 45 minut - godzinę, dziewczyny skupiają się na patrzeniu w swe telefony komórkowe, jak gdyby czekając na odpowiednią godzinę. Zważywszy na lokalizację hotelu na obrzeżach Warszawy trudno o jakąś wymówkę dla tak krótkiego, a zarazem podyktowanego konkretną godziną opuszczenia pokoju. (Wprawdzie niekiedy bywa, że i na dłużej wychodzą, np. na 3 godziny.) Zwykle w dodatku ten sam schemat postępowania dotyczy wszystkich w pokoju. 11-02-2017 - Kolejne sytuacje z hostelu warszawskiego sprawiające nieodparte wrażenie świadomej obsługi przestępców. Młodziutka recepcjonistka (20-letnia około), koniecznie mająca pierścionek (w sumie słusznie, przeszkadzają nam te bajania spikerów o robieniu laski) i uprzedzona wcześniej, by legitymować wszystkich, przyjmuje gości niepokazujących dowodu osobistego ani karty, ani nie płacących; daje im łóżko w moim dzielonym pokoju bez tego i to mimo tego, że godzinę wcześniej rozmawiałem z nią o potrzebie legitymowania ludzi z powodu tego, że "chodzi za mną dużo przestępców podsłuchowych, przychodzą też do hoteli itd., potrafią np. wykraść obraz ekranu z odległości". Po tej sytuacji zwróciłem na to jej znowu uwagę, ale nic nie odpowiedziała. Ludzie ci dostali też kluczyki podwójne, do pokoi po drugiej stronie piętra, gdzie zapewne wykonywany jest nielegalny podgląd. Zdarzały się też inne sytuacje przyjścia i uzyskania od recepcji kluczyka do tamtych pokoi, w tym jedna dzisiaj. Bez żadnych dodatkowych tłumaczeń, przez gościa z pokoi dzielonych po mojej stronie. Także: podkreślam, NA PEWNO jest ten problem kryminalny, ja jestem świadkiem. Dziewczyna z recepcji ciągle się z kimś komunikuje, ale pomińmy to, może ze swym chłopakiem, a nie z TV (żeby uniknąć opowiadania gościom czegoś na recepcji). [edit] Teraz znowuż jakiś przyszedł i mówił o "Niżyńskim". [edit] Oczywiście spikerzy głośno gadają, co mam na ekranie, jak w wielu innych hostelach i hotelach (konkretne losowo brzmiące teksty, np. loginy e-maili z listy). 13-02-2017 - Wczoraj czy przedwczoraj wywołali wytrysk we śnie, ale się od tego ogólnie niechcianego odruchu skutecznie powstrzymałem. Natomiast teraz opiszę jeszcze inny hostel: Warsaw Hostel. Z racji tego, że zlokalizowany jest w budynku biurowo-konferencyjnym, łatwo było zgadnąć, że pokój dla bandyty mieści się na tym samym piętrze, co i cały hostel, tylko po prostu na jego drugim końcu - tam, gdzie są dwa wejścia. Po jednej ze stron przyjąłem, że jest pokój dla bandyty - i chyba istotnie tam jest, konkretnie: pośrodku i bliżej strony lewej patrząc od korytarza hotelowego. (Można też między tymi dwoma wejściami, tj. tym z lewem i tym z prawej, przechodzić korytarzem biurowca na wyższym piętrze. Istotnie, przychodzącej dziewczynie - ostatnio, od jakichś przynajmniej 2 miesięcy, podsyłają niemalże samych obcokrajowców... - tłumaczono jeszcze przy mnie przy wprowadzaniu do pokoju, że później oczywiście "idzie tam na górę itd.".) Recepcja przy mnie długo gadała z gościem po rosyjsku o podsłuchu, co rusz powtarzając to słowo. Padła też np. kwestia "będzie podsłuch?", na co recepcjonistka "tak, będzie". Zresztą znalazłyby się pewnie u mnie utrwalone dowody na takie rozmówki, ale mniejsza z tym. Człowiek z pokoju (oczywiście dziwnym trafem nie przeszkadza mu tortura dźwiękowa, co jest zupełnie kompromitujące) wychodzi np. 22:30 z hotelu, ubierając się w kurtkę - zupełny absurd, co to za pora na koniec pobytu? Zapewne już raczej wyszedł na czaty poprzedzające zajęcie pokoju ok. 23:00, ostatecznie nie chciałem im jednak tego planu krzyżować, zwłaszcza, że którys z kolesiów poprosił mnie wprost: "don't go there, okay?" wskazując na tę końcówkę piętra z wejściami (kształt w rodzaju szczytu litery T). Takie próby przechytrzenia ludzi, którzy mnie podsłuchują, mijają się z celem. To bezproduktywna strata czasu. Dla zainteresowanych natomiast opisuję, jak to wygląda: plan dnia jest ułożony przez recepcjonistów i recepcjonistki, nierzadko obcokrajowców gadających też po rosyjsku, a po polsku ledwo ledwo; są regularne zmiany w pokoju dla szpiega wg tego planu, ewentualnie jeśli próbuję je krzyżować, to są opóźnienia: przedłużanie poprzedniej zmiany i opóźnianie zaczęcia kolejnej. W środku pokoiku podsłuchują, a ci, co mają "przejąć pałeczkę" szpiegowską, zanim tam wejdą, też idą na jakieś czaty, na jakieś podsłuchiwanie przy pomocy nru 112 i przechadzkę na mieście co najmniej np. 15 minut czy pół godziny przed czasem. Ewentualnie może być bez tego, jeśli za nimi nie pójdę patrzeć, dokąd się udają, ale takiej sytuacji zajęcia pokoju bez poprzedzającego to wyjścia z budynku czy np. (w przypadku innego hostelu) zamknięcia się w ubikacji oczywiście nie odnotowałem, bo nie miałem okazji [edit: ostatnio się zdarzyła, o czym wnioskuję z wyjścia na dłuższy czas kobiety z pokoju, po czym po minucie wszedł mężczyzna] - gdybym taką okazję miał, tj. np. poszedł za kimś, po prostu by do niczego ciekawego nie doszło, bo nie jestem niewidzialny. Przy mnie zmiany nie zrobią. Dodajmy tu na końcu, że recepcjonistki same też mnie szpiegują zmianowo (podobnie jak np. sprzątaczki, nie wiem, czy wszystkie), ale tylko wtedy, gdy mnie nie ma w hotelu oraz ewentualnie na początku mego pobytu, jeśli przybyłem z zaskoczenia i bez rezerwacji. Możliwość obsłużenia takiej sytuacji to zresztą bardzo istotny powód ślęczenia nade mną samego personelu hotelowego (nie mylić z wyżej opisaną sprawą "gości"), obok ogólnej użyteczności tego, że ktoś w danej okolicy zapewnia wykradanie ekranu (przecież nie tylko wewnątrz murów hotelowych). A zatem tyle gwoli wyjaśnienia słów recepcjonistki z Ibisu "też słucham tego pana". Nawet w byle knajpkach itp. oprócz przechwytywania ekranu na żądanie wciąż występuje podsłuchiwanie mnie przez personel w godzinach pracy. Dzięki temu nie przyłapię ich na zmianie czy na pójściu do toalety, zresztą i tak jest to w dużej mierze dziś już bezsensowne, ale podobno proceder trwa. 2017-02-15 - Dziwny incydent policyjny. Gliniarz wszedł mi w drogę i chwycił mnie za kurtkę. Nawet nie opierałem się, nie sprzeciwiałem się ani nie odchodziłem/ uciekałem, lecz spytałem jakoś w rodzaju "o co chodzi?", ten jednak zaraz zaczął wykręcanie rąk, powalił mnie na ziemię, wykręcał nadgarstek przez kilkanaście/ kilkadziesiąt sekund, wreszcie nałożył kajdanki i musiałem tak leżeć całym ciałem na chodniku, później siedzieć na nim. W ten sposób straciłem równo godzinę. Policjanci ci twierdzili, że ta agresywna reakcja to skutek nierealizowania ich poleceń, a samo zatrzymanie czy też kajdanki, wzięcie do auta i przewiezienie było w odpowiedzi na podejrzenie "molestowania kobiet" (co to w ogóle znaczy? przestępstwo na czym polegające i z którego to niby paragrafu?), bo mieli zgłoszenie, że "ja" jakoś bardzo ostentacyjnie je nagrywałem. Co to w ogóle znaczy "ja"... Podawali przykład kobiet z pociągu SKM (Szybkiej Kolei Miejskiej), a przecież potem jeszcze jechałem jednym metrem, drugim metrem, na końcu szedłem jeszcze 100 metrów. I twierdzili jeszcze, że ktoś im wskazał, że to właśnie ten tu idący. No to już nie wiem, jak to sobie państwo wyobrażacie, jakaś podróż w ślad za mną krok w krok, ręka w rękę z jadąca pod hotel Policją (czy np. pod wszystkie miejsca, gdzie ja mogę wysiąść). Nonsens doprawdy, ewidentnie tło podsłuchowe, a śmiałość akcji uzasadnia podejrzewanie premiera. [edit] Wykonawcy: sierż. szt. Witold Szeląg i sierż. szt. Jarosław Michalak z WWP KRP W-wa I przy ul. Belwederskiej 16 w Warszawie. 2017-02-27 - W związku z wynajęciem mieszkania chciałbym tu się podzielić pewnymi spostrzeżeniami. Po pierwsze: telewizja jest skontaktowana z właścicielami - dzwonią do nich po tym, jak ja się z nimi umówię telefonicznie na konkretną porę spotkania. Tak to jest zresztą chyba uzgodnione u pośredników, że TV będzie dzwonić. W tym przypadku dało mi się to we znaki najpierw tym, że właścicielka z kimś gadała przez telefon przychodząc do mieszkania, choć skończyła, gdy zbliżyła się do mnie, a następnie tym, że TV wiedziała dobrze, jak nazywa się właścicielka, a nawet jaki ma nr dowodu osobistego – czytali mi go. (Lubią wszystko wiedzieć po to, żeby za mnie myśleć, tj. żebym im nie uciekał myślami – w toku swych starań, by ze mnie uczynić kalekę, uczą mózg lenistwa.) Po drugie: właścicielka zapewne tuż przed przyjazdem do mieszkania była w hotelu zostawić klucze. Klucze dokąd? Do mieszkania należącego do spółdzielni (bo np. ktoś nie opłacał czynszu i ona je przejęła), w którym ta spółdzielnia ma komputer z programem "Kontrola Operacyjna" oraz słuchawki. Spółdzielnie mające duże bloki często mają takie mieszkania i mają w nich taki komputer i program czy w każdym razie jest to rzecz do dogadania. Wystarczy pójść do administracji i poprosić (podobnie np. ludzie szykujący się do nielegalnego wynajmu dogadują się ze spółdzielniami na temat tego, jak zrobić remont, tzn. którędy biegnie specjalne zasilanie dla telefonów). Również w dużych miastach na osiedlach domków można prosić spółki typu Zarząd Dróg Miejskich itp. (nie znam szczegółów, gdzie konkretnie, mówią o tym zapewne pośrednicy) o doprowadzenie do domku prądu z latarni w celu zasilenia instalacji "podsłuchowej". 2017-03-06 - Od jakiegoś czasu (kilku tygodni lub miesięcy) spikerzy głównie skrzeczą, gadają głośno itd., natomiast mało skupiają się na dręczeniu szeptem - podkład jest równomierny i mało urozmaicony, spikerzy skupiają się na gadaniu i skrzeczeniu na jego tle. Zamierza się zapewne w ten sposób oswoić słuchaczy z dręczeniem, pokazać, że tortura nie była taka straszna (przykrywają ją przecież takie różne towarzyskie przekomarzania się). A to oczywiście nieprawda, tortura była straszliwie męcząca, przesycona szeptami wielogłosowymi bez żadnych głośnych domieszek - nierzadko tak miksowanymi, by cierpienie było jak największe, o czym zresztą wspominałem na blogu. Ze zmianą idzie w parze częste irytujące stosowanie zdrobnień w stylu wiekowej baby, typu "Piotruniu kochany! (...)". Może to też po trosze zasługa nowego mieszkania, w którym jakoś mniejsze natężenie dźwięku dociera z instalacji podprogowej, a więc szepty mniej się nadają, skoro mam na sobie ochronniki słuchowe, a w uszach stopery. Mimo to umysł pozostaje w stanie, w którym bardzo się męczy i samodzielnie myśleć nie może - szepty mimo wszystko nań wpływają. 2017-03-07 - Wysokie prawdopodobieństwo zatrucia środkami na rozwolnienie na Dworcu Centralnym w Warszawie w Subwayu pod halą główną, dosyć ewidentnie zrobionego. 2017-03-09 - Do dziś utrzymują się efekty powyższego (gazy, bóle jelita) mimo niejedzenia w żadnych McDonaldach itp. (same tylko półprodukty, batoniki, napoje gotowe itp.). 2017-03-21 01:51 - Jeszcze wczoraj o tej porze, tj. po północy, dalej miałem gazy, bóle jelita i spore nienaturalne parcie na wypróżnienie się. A zatem 14 dni skutków. 2017-04-05 - Trwa dodatkowe zmęczenie, jak przy jakiejś gorączce. Produkty, po których ostatnio zaczęły mnie istotnie i na długo boleć jelita (przeczyszczenie), co było o tyle realne (a nie wywoływane przez spikerów), że łączyły się z tym też nadzwyczajne gazy powstające od tego czasu w jelicie: - herbatka cytrynowa z automatu na Poczcie Głównej w Warszawie przy ul. Świętokrzyskiej 1 - (bardzo wyraźne!) Maślanka z mleczarni w Grajewie kupiona w sklepiku osiedlowym - Mountain Dew i/lub Tyskie 2% z cytryną kupione w Carrefourze w Centrum Handlowym Wileńska (pracownik jeszcze na moich oczach ustawiał maślanki, gdy przechodziłem alejką) - ból zaczął się wkrótce po otwarciu piwa; Mountain Dew piłem godzinę wcześniej i problemu nie było. - herbata przyrządzana samodzielnie (efekty: pieczenie, gazy) - prawdopodobnie wina cukru lub może zatrucia wody blokowej przez sąsiadów. Już i tak zdarzają się tego typu rzeczy, jak np. przepięcia elektryczne (błyski przy licznikach elektrycznych wywoływane nieregularnie, za to w odpowiednich ze względu na kontekst momentach). Jednakże zatrucie wody blokowej mogłoby być trudne ze względu na to, że ciągle jest inna. Tak czy inaczej chyba będę musiał zainwestować w destylator, mimo tych reklam "Warszawska kranówka? Naturalnie TAK!". Charakterystyczne jest, że nieistniejący wcześniej np. cały dzień (czy prawie nieistniejący) problem rozkręca się bardzo szybko po pewnym zdarzeniu (takim, jak te powyżej wymienione przypadki spożycia), po czym trwa godzinami. Zatrucie napoi — to inna jeszcze nadzieja kryjąca się za hasłem "Scripps Networks"? 2017-04-07 - Ciężarówka przejechała kilka osób w Stockholmie wtedy, gdy po pierwsze wszyscy byli jeszcze pod wrażeniem odkrycia, że ataki na WTC i Pentagon to był spisek, co jest opisane w dopisku kwietniowym na blogu (jego skutkiem czy też przyczyną nazajutrz, w czasie, gdy go z kolei jeszcze dopracowywałem, był zamach w metrze w Petersburgu czy też plan tego zamachu), a po drugie spikerzy powtarzali jeszcze swą interpretację wolności jako braku przeszkód, pożyczoną od Schopenhauera, kojarzącego się przecież poniekąd ze Skandynawami z tego tytułu, że jego odpowiednią książkę o wolności nagrodziła Norweska Akademia Nauk. Tu koncepcja "terrorystami są sami politycy", tam skojarzenia z "O wolności ludzkiej woli" Schopenhauera, w efekcie świetnie wpisał się w ten czas także i ten drobny zamach (trudno go nazwać jakimś masowo krwawym wypadkiem, skoro zginęły 3 osoby - co rusz gdzieś giną jakieś 3 osoby, po co to w ogóle było nagłaśniać? no ale chyba właśnie w tym udziale polityków jest odpowiedź). Co ciekawe, definicja słownikowa pożyczona od Schopenhauera (wywiódł on następnie "pozytywne" ujęcie pojęcia wolności: wolnym jest ten, czyje postępowanie zależy tylko od jego własnej woli, tzn. "robi to, co chce" - coś w tym rodzaju, trzeba by znowu przeczytać) wydaje się chyba dużo trafniejsza od alternatywnych, jakie ktoś mógłby przy tej okazji na gruncie nauk prawnych i prawa konstytucyjnego proponować. Ktoś np. mógłby twierdzić, że wolności konstytucyjne to (zaledwie) sfery, w które państwo się nie wtrąca i które są poza jego władczym wpływem, pozostawione zamiast tego samym ludziom do obsługi i zarządzania. Brzmi to z pozoru sensownie i wydaje się być atrakcyjną, mądrą definicją, jednakże pewien aspekt to pomija. Gdy Konstytucja podaje "Zapewnia się ... wolność rozpowszechniania i pozyskiwania informacji", to można z tego "zapewniania" wywieść wniosek (ale o ile się użyje tej koncepcji wolności jako, szerzej, po prostu braku przeszkód różnego rodzaju czy nawet w pozytywnym ujęciu), że tutaj także (techniczna) możliwość rozpowszechniania i pozyskiwania informacji jawi się jako będąca poniekąd pod specjalną ochroną państwa (można by ją potraktować np. jak dobro osobiste). W odpowiednio pojętej wolności bowiem mieści się też to, że gdy się chce, to się i może, więc skoro państwo (dokonuję tu dosłownej wykładni) to "zapewnia", to nie tylko nie może tego pozbawić, ale jeszcze jest jakoś zobowiązane, by uznawać w tym wartość zasługującą na ochronę prawną, tj. np. też prawo do jakiejś rekompensaty w razie bezprawnego pozbawienia. Takie to myśli mi od kilku dni po głowie chodziły, a ktoś to może podchwycił lub odwrotnie, planami szwedzkimi zasugerowali się spikerzy. 2017-04-11 - Ustawiony jest już podobno sędzia do obsługi zażalenia na niewszczęcie śledztwa w sprawie śledzenia i torturowania, który ostatecznie zamknie tę sprawę kilka tygodni temu zgłoszoną ustnie na KRP Warszawa-Włochy przy Dunajeckiej. 2017-04-18 - Pewną mało znaną ciekawostką jest to, w jaki sposób przygotowuje się mieszkania, w których mam mieszkać (te np. z ogłoszeń bezpośrednich na stronach internetowych z ofertami nieruchomości). Wiadome jest, że trzeba zrobić remont, że osoba wynajmującego zostaje dopisana do gangu na zasadzie ustawienia podmiany wybranego nru telefonu komórkowego na podsłuch. Wiadomo, że trzeba uzgodnić z sąsiadem, a może nawet ze spółdzielnią ("okres przejściowy" do chwili wyprowadzenia się sąsiada), jakiś lokal do obserwowania ekranu ("zamiejscowa filia hotelu" - ludzie po klucze czy chociaż po pieniądze, tj. dla skasowania karty płatniczej, zgłaszają się do pobliskiego hotelu). Spółdzielnie nawet mają często jakiś lokal do kontroli kamer, na najwyższym piętrze, jeśli w bloku są kamery (i później tam też przychodzą szpiedzy, a nie tylko do lokalu z Kontrolą Operacyjną, lub jakoś się to przesyła falami na niższe piętro), ale to już sprawa typowa tylko dla bloków, a przecież podobnie wynajmuje się także domy, w których przecież kamer się nie stosuje. Wynajmujący ponadto, podobnie jak sąsiad, będzie regularnie odbierał pieniądze (z hotelu): m. in. za to, że nie usunął remontu. To wszystko jest jeszcze dosyć znane lub zrozumiałe, m. in. nagłaśniałem to na stronie www.bandycituska.com, natomiast to są wszystko rzeczy podstawowe, podczas gdy stosowane są jeszcze inne metody zatruwania i psucia życia. I tu zaczyna się groźniejsza sprawa, bardziej bandycka. * właściciel ma oczywiście własny komplet kluczy i może wchodzić do mieszkania (obecnie to jest wprawdzie chwilowo mniej stosowane, m. in. z powodu używania przeze mnie kamerki internetowej do monitorowania tego, co dzieje się w środku mieszkania podczas mojej nieobecności - mam do tego programy wykrywające ruch); mogą więc występować PRZESTĘPSTWA NARUSZENIA MIRU DOMOWEGO, a mnie zdarzały się nawet KRADZIEŻE I ZNISZCZENIA MIENIA (podcięte kabelki wzmacniacza, uszkodzony drogi mikrofon - wywleczono kabelki czy np. zniknięcie jednego egzemplarza zasilacza UPS, ponadto uszkodzenia mieszkań czy domów powodowane przez samych właścicieli: gwoździe wbite w belkę w kuchni w mieszkaniu na ul. Geodetów czy podziurawiona boazeria w domu na Gajdy 40a). * u sąsiada leży też, oprócz anteny, wzmacniacza, przetwornika, także SPRZĘT DO GENEROWANIA PRZEPIĘĆ ELEKTRYCZNYCH. Stosuje się to nawet przy wynajmowaniu domów (dom na ul. Chłopickiego 14 w Warszawie - błyskający kaloryfer, raz nawet zupełnie spalił mu się kabelek; podobnie np. w mieszkaniu na ul. Wareckiej 4/, gdzie nawet spółdzielnia sama z siebie wymieniła całą instalację elektryczną, co przy okazji dodatkowo potwierdziło, że smartfony grające, z których składa się instalacja podprogowa, są zasilane osobnym prądem, zapewne niskiego napięcia; spotykałem się z niszczeniem sprzętu elektronicznego, w tym np. swądem z gniazd elektrycznych laptopów, czy głośnym pęknięciem wewnętrznym żarówki w chwili mego wejścia do pokoju, ten hałas to może dzieło instalacji podprogowej, bo potrafiła ona już nieraz nawet bardzo głośno grać w różnych mieszkaniach i domach gdzieś przy dolnych krawędziach ścian, choć dokładne miejsce jest nieoczywiste). NA PEWNO istnieje to coś - i nie jest tylko do generowania przepięć, bo to trochę prymitywne (choć właśnie takie chwilowe błyśnięcia np. przy liczniku elektrycznym czy lampki kaloryfera mi się zdarzały w różnych domach i mieszkaniach od 2012-2013 r.), ale nawet potrafi się zmieniać w ogóle poziom napięcia. Raz jest 220V, raz jest 238V. Miałem na Wareckiej 4/6 specjalne urządzenie - stabilizator napięcia - i on pokazywał, jak płynnie przechodzono do wyższych czy niższych napięć w tym zakresie. Wprawdzie to akurat może zasługa elektrowni, bo trudno mi sobie wyobrazić (choć to możliwe), w jaki sposób coś takiego przetrwało wymianę instalacji elektrycznej na Wareckiej, ale na pewno za to istnieje coś do przepięć. Błyski zdarzały się bardzo kontekstowo, pod słowa spikerów, ba, nawet na mieście na liniach zasilających jadące tramwaje bywały takie kontekstowe błyski bardzo wiele razy, a więc to znany numer. Można się oczywiście bronić przed nadmiernym napięciem za pomocą prostego układu elektrycznego z diodą, już raz coś takiego z powodzeniem zastosowałem dla ograniczenia napięcia do dwustu kilkudziesięciu woltów, dalej był stabilizator i zasilacz awaryjny UPS o szerokim zakresie tolerancji napięć, co najmniej do 260-280 V AC (bez tego układu z diodą i bez stabilizatora i tak nieraz ulegał on uszkodzeniu i trafiał na serwis). * obecnie prawdopodobnie stosuje się KONTROLĘ DOPŁYWU WODY DO MIESZKANIA. Woda dopływa nie bezpośrednio, ale przez jakiś zawór umożliwiający mieszanie jej z czym innym (WTRYSK DODATKOWYCH SUBSTANCJI, w tym wody). Wydawałoby się to absurdem i paranoją. A jednak jest to prawda. Podejrzenia co do samej wody były przede wszystkim formułowane przez samych spikerów, a byłyby one dobrym objaśnieniem problemów np. z samodzielnie przyrządzaną herbatą, które znikły, gdy odstawiłem cukier i zamiast wody z kranu zacząłem stosować wodę kupioną. Jednakże ostatecznym potwierdzeniem, któremu zresztą towarzyszyły plakaty w metrze linii M2 (z Wałęsą, którego też zresztą z innych przyczyn, tj. z powodu genezy podsłuchu, miałem na myśli): mianowicie plakaty z Wałęsą pod prysznicem, trzymającym ten prysznic i myjącym się (pamiętamy go na jakiejś okładce czasopisma: "[nie plećcie bzdur,] w Warszawie przecież da się [za]mieszkać", coś w tym rodzaju), ostatecznym - powtórzę - potwierdzeniem był incydent przedwczorajszy, tj. z 2017-04-16. Myjąc się nagle trzasła woda bardzo mocno i wysunęła się część takiego dużego nawet (o dużej średnicy) prysznica, takiego, którego nawet w rękach nie można samodzielnie trzymać, tylko zawsze z góry polewa osobę (obok niego jest też prysznic mniejszy, ale właśnie korzystałem z tamtego, który jest większy i przez to chyba powinien być mniej wrażliwy na ciśnienie?...). Prysznic przez to na trwałe uległ takiej zmianie, że teraz wylewa się woda jego bokami, jakby wzdłuż obwodu - okręgu stanowiącego jego krawędź, a mniej dziurkami: bo po prostu wysunęła się nieco z jednej strony, w tym wielkim trzaśnięciu, jego część. Plakaty wskazują na to, że to zostało przewidziane. Zestawiając to więc ze słowami spikerów oraz z tym, że autentycznie dziwnie nieco zachowują się moje jelita, mam sporo gazów itd., a idzie z tym nieco w parze pewne dodatkowe nietypowe zmęczenie związane może z podtruwaniem, to wyjaśnia się teraz wyraźnie przyczyna incydentów opisanych pod datą 2017-04-05. Po prostu woda w mieszkaniu bywa, ba, jest regularnie od mojego wprowadzenia się pod koniec marca, podtruwana. Substancja do niej dodawana wzmaga pracę jelit i powoduje tego typu problemy. Naprawdę trudno to wszystko inaczej wyjaśnić, a przecież jest już precedens - prąd, poziom napięcia prądu. Myjąc się wprowadzam nawet w koniec jelita prostego tę wodę, bo nie lubię być brudny. A to później szkodzi; jeszcze gorzej było, gdy przyrządzałem herbatę z wody z kranu. Dodatkowo co do sprawy podtruwania chciałbym oświadczyć, co następuje. Po pierwsze nie mam zamiaru popełniać żadnego samobójstwa i tego nie uczynię, to jedno jest jasne, proste i oczywiste. Po drugie: na opisane tu pod datą 2017-04-05 problemy składała się na pewno nie tylko zatruta woda, ale co najmniej także przekaz podprogowy. Spikerzy parę razy potrafili przewidzieć, kiedy skręca mnie w jelicie (może wsłuchiwali się najpierw w jakiejś burczenie), a nawet przewidzieć, kiedy to ustaje. A zatem sami się na bieżąco do tego przyczyniali - za pomocą wmawiania wrażeń przekazem podprogowym. Znam to dobrze i wiem, że to możliwe, możliwości są nawet bardzo szerokie (np. wyobrażenia wizualne, myśli, wszelkiego rodzaju wrażenia cielesne-dotykowe). Po trzecie: główne cele takich śmiałych, jednak nie prowadzących do śmierci, działań (podobnie, jak np. zbrodni wymierzonych w inne osoby, co do których jedynie podrzuca mi się poszlakę - jest tu w zapisach sporo takich przypadków zabóstw, więcej na www.bandycituska.com/ofiary.html, choć te zabójstwa pomagają też psuć media wszędzie na świecie), są dwa. Przede wszystkim pokazywać gangowi podsłuchowemu, jak jest niebezpiecznie - wzmacnia to znaną wymówkę "dzięki podsłuchowi jest bezpiecznie". Bzdura oczywiście, to nie problem zakryć sobie twarze (poza tym najwięksi wrogowie są chyba wśród polityków, bo i kary najcięższe: a ci mogliby przecież nasłać snajpera). No i oczywiście dużo bardziej należy się od państwa wolność od tortur niż jakieś dowolnie rozbudowane wybujałe środki ochrony osobistej. Państwo przede wszystkim nie może łamać praw człowieka; działania na rzecz pełniejszego zapewnienia takich praw to natomiast w praktyce działania, w realiach władzy wykonawczej i różnych instytucji pozarządowych, działalność dobroczynna: dopuszczalna, ale niekonieczna. (Na państwie ciąży obowiązek zapewniania praw człowieka. Ale prawo do życia oznacza tylko tyle: ma się prawo, czyli problem dotyczy teorii prawa. Nie oznacza ono natomiast gwarancji życia, zagwarantowania go każdemu.) Drugim celem tych działań jest odstraszanie osób, które ewentualnie chciałyby być mymi pracownikami. Przez rok szukałem pracownika do gazety, były billboardy na Powstańców Śląskich i na al. KEN i w wielu innych miejscach (np. róg Domaniewskiej i Wołoskiej czy pl. bodajże Unii Lubelskiej) - naprawdę dosyć dobrych - przez rok nikogo nie znalazłem na stanowisko prezesa płatne 10-50 tys. zł zależnie od osiągnięć. Może odstraszał temat: gazeta, która ujawni ten skandal. Może czegoś się bali. To teraz jeszcze straszyć ich zabójstwami oraz wzmacniacz głupie usprawiedliwienia, w istocie sprowadzające się do "lepiej dla tego człowieka, by było jak najwięcej pomocników w dręczeniu". 2017-04-22 - Niestety, mimo niekorzystania w ogóle z wody blokowej (zamiast tego używam kupionej), nadal pojawiają się objawy pewnego drobnego zatrucia, których nie sposób tłumaczyć przekazem podprogowym, bo są zbyt prawdziwe - przejawiające się w ciele. To prawdopodobnie chleb wypiekany na miejscu kupiony w Carrefourze w Centrum Handlowym Warszawa Wileńska, oczywiście nie zabija mnie to, ale pcha się coś mocno w jelicie grubym w sposób normalnie rzadki. A zatem troszeczkę (minimalne ilości) ŚRODKA PRZECZYSZCZAJĄCEGO może się w cieście tego chleba znajdować (można to skojarzyć z problemem podsłuchiwania mnie, gdyż często akcentowano jako szczególne naruszenie prywatności to, że w ubikacji mnie się też podsłuchuje - a to "przeczyszczanie" tak jakby do tego miało prowadzić, bym możliwe często przesiadywał w toalecie). W CH Warszawa Wileńska okradziono mnie też z kurtki, choć później odzyskał ją z zaplecza od pracownicy ochroniarz. Być może te incydenty to po to, żeby później ktoś wyjawił szczegóły procederu jako jakiś świadek (może nawet koronny, jak niektórzy marzą?) i w ten sposób uniknął kary. 2017-05-16 - Po raz kolejny zjadłem w McDonald's i po raz kolejny po kilkudziesięciu najwyżej minutach bolały mnie jelita i zbierało mi się na gazy. Prawdopodobna przyczyna to podanie wody na Cappuccino z osobnego nalewaka. Pewnie tak jest nawet co najmniej w licznych McDonald's w Warszawie, a może nawet w Polsce to powszechne. Przykładowo w McDonald's, w którym często bywałem, w Warszawie na Świętokrzyskiej (ale nie tym przy poczcie) pozwalniano sporo pracowników i zamiast normalnej obsługi kasowej korzysta się z automatów. To może dlatego, że w zakres obowiązków weszło podawanie napoi podtruwanych, przez co oczywiście w naturalny sposób mniej jest chętnych na taką pracę. Podobna rzecz spotkała McDonald's na piętrze hali głównej Dworca Centralnego w Warszawie - też zamiast obsługi kasowej są OBOWIĄZKOWO automaty, przy ladzie najwyżej przyjmuje się pieniądze. A zatem coś spowodowało spadek liczby chętnych do pracy, z czym firma się boryka. A przecież obok w Złotych Tarasach bodajże już zdarzało się podtruwanie, przecież kiedyś aż wręcz podano mi darmową żywność (jakaś obca nieubrana szczególnie osoba, ale podała mi ten posiłek oficjalnie firmowo ubrana kelnerka, choć nic sam nie zamówiłem); pisałem o tym tutaj we wpisie 2016-12-27. Podobnie pisałem o Subwayu dnia 2017-03-07, gdzie np. specjalnie zostawiono mi wtedy (jakże demonstracyjnie) jeden ostatni kawałek kotleta sojowego, a przecież pewnie mało kto bierze akurat to jedzenie do kanapki, ludzie typowo wolą mięso, podczas gdy ja zawsze biorę taki kotlet. A zatem podtruwanie to wydaje się być fakt. Np. w Subwayu na Świętokrzyskiej, po którym też nieraz miałem drobne sensacje jelitowe i nienaturalne parcie na wypróżnienie, zauważyłem aż dwa pojemniki sosu Słodka Cebulka, podczas gdy wszystkie pozostałe są jeden raz; przy tym oba sprawiały wrażenie częściowo napełnionych. Jako, że był to tam mój ulubiony sos, to pewnie jeden pojemnik był specjalnie dla mnie. W firmie pewnie niechętnie ktokolwiek się do tego przyzna, bo wszyscy (100%) są w związanej z tym grupie przestępczej i mnie w ten sposób obsłużą, że dostanę z odpowiedniego pojemnika (przecież ktoś podsłuchuje, zna z góry moje zamiary, to dokąd pójdę, bo spikerzy telewizji to ciągle podpowiadają i kierunkują moje postępowanie w sposób, z którym często aż się prosi zgodzić, choć zaczynam się temu coraz wyraźniej sprzeciwiać - bo jaki sens w świetle powyższych problemów ma chodzenie do restauracji; mimo to np. wczoraj namówili mnie na Pizzę Dominium z Warszawy Wileńskiej, a często też jak dotąd bywałem w tamtejszym Burger Kingu, ostatnio podstawia mi się tam osoby udające jakichś moich sojuszników, jakby osoby z innej bajki czy np. rzucające coś pod nosem w trakcie obsługiwania mnie, co ma brzmieć jak wyrazy poparcia; trochę w wyrabianiu u mnie takiego zdania o nich mają swój udział spikerzy). Powtórzę, dzisiaj zrobił mi to (gazy itd., znany efekt pewnego parcia na wypróżnienie, zapewne po prostu śladowe ilości środka na przeczyszczenie w wodzie) - jeśli się nie mylę, że doszło do czegoś takiego - McDonald's przy Metrze Świętokrzyska w Warszawie. 2017-05-23 - W żadnej mierze nie podważam wcześniejszych wpisów, bo mialy miejsce nadmiernie częste gazy itd., a knajpki zachowywały się nieraz dziwnie, jak gdyby jeszcze chcąc ściągnąć na siebie podejrzenie, które wobec tego podtrzymuje (jako zaledwie subiektywne podejrzenie, a nie oskarżenie), tym niemniej chciałbym podkreślić, jak istotna jest w tym wywoływaniu bóli jelit rola spikerów. Świadomość ma przecież wpływ na jelita, może wywoływać parcie jelitowe. A spikerzy kontrolują to, na ile mi jest ciężko. A zatem wprowadzili swego rodzaju nowe dręczenie na zasadzie wmawiania mi parcia jelitowego. Potrafi ono pozostawać nawet po załatwieniu się. Z drugiej strony spikerzy potrafią odpuścić i dobrze wiedzą, że wtedy czuję się nagle "jak ręką odjął". 2017-05-25 - Wywoływali wytrysk, choć do tego nie dopuściłem (też pewnie za sprawą przekazu podprogowego, ale z tym ostatnim akurat się identyfikuję). 2017-05-28 - Nielegalne wejście do mieszkania pod moją kilkugodzinną nieobecność. (Przestawiony słownik) - swoją drogą ktoś mi na mieście rzucał właśnie wtedy o zbrodni przeciwko ludzkości, co przecież kojarzy się ze zmianą (skróceniem) sposobu definiowania w internetowym słowniku PWN pojęcia "nieludzki" względem starszych wydań. Prawdopodobny cel takich głupich zabaw to nadzieja na niższe kary dla spikerów, bo może się przydać świadek (oczywiście niemądra nadzieja). Trudno się przed czymś takim zabezpieczyć ze względu na możliwość odcięcia Internetu (skrzynka UPC, internet komórkowy też można odłączyć przez zagłuszanie), kiepski stan serwerów (podatność na włamania falowe - jeszcze się z tym nie uporałem) oraz fizyczny dostęp do notebooka, na którym m. in. to się zapisuje. Do notebooka ciągle też włamują się falami (najprostsza opcja to np. zawiesić go albo odłączyć prąd, bo nie działa bateria), co czasem skutkuje psuciem jakiegoś sprzętu, np. karty sieciowej czy też równie dobrze np. mikrofonu, co dodatkowo utrudnia zabezpieczenie się w braku np. jakiegoś profesjonalnego rejestratora wideo. Dzięki takim akcjom właściciele są też chętniejsi na różne inne kryminalne poczynania, bo zawsze to jedno więcej przestępstwo na koncie. 2017-05-30 - Spikerzy podtrzymują temat planów zabicia mej matki, od czasu do czasu się pojawiający. 2017-05-31 - Wczoraj w Radiu Watykańskim pisano o spotkaniu biskupów Albanii z papieżem w Watykanie, natomiast dziś miał miejsce zamach w Afganistanie - kolejyn kraj na A - najkrwawszy od dawna. 80 osób zginęło, 380 zostało rannych; atak w centrum Kabulu. Przeciek czy samodzielne sprawstwo, czy po prostu ktoś się podszywa? Raczej nie "przeciek", bo spotkanie z biskupami Albanii pewnie było od dawna planowane. Trudno, by od tylu dni była wiadoma data zamachu, a mimo to nic nie zrobiono, co więcej, zamach uważano by za na tyle prawdopodobny, by aż ustawiać papieski kalendarz pod niego. A zatem albo sprawstwo (ludzie z Watykanu jako zleceniodawcy), albo podszywanie się posiłkujące się danymi z Radia Watykańskiego. Ponadto w Radiu Watykańskim z 30. maja (www.radiovaticana.va/proxy/pol_RG/2017/Maggio/17_05_30.html) sporo było innych wskazówek, choć może zbyt delikatnych. "Biskupi Albanii u papieża" to był przede wszystkim artykuł pierwszy. Zaraz po nim następował artykuł "Papieski rysopis prawdziwego duszpasterza" (prawdziwego zleceniodawcy?...), a następnie jeszcze jeden artykuł o pielgrzymkach papieża, po czym zapowiedź czegoś "nadzwyczajnego": "Październik 2019 nadzwyczajnym miesiącem misyjnym". Następnie parę jeszcze artykułów politycznych i o ekstremizmie religijnym, w tym katolickim, po czym "Indie: bezwstydny atak, Msze wynagradzające" i wreszcie słowa boliwijskich biskupów: "kultura śmierci porażką całego społeczeństwa". A zatem bardzo ekstremistycznie, nadzwyczajnie, wśród ataków, kraju na A i słów o "kulturze śmierci". Zauważmy, gdyby to miał być zamach na zlecenie Watykanu, to szłoby to w parze z jego obserwowalnym także gdzie indziej podejściem na zasadzie "robienia aluzji przy pomocy realnych sytuacji": bo np. gdy pisałem o Egypt Air, była bodajże jakaś kolejna eksplozja, dosyć niedawno (w 2016 r.), właśnie w tych dniach, w których skupiłem się na temacie. Nawet powtórzono wtedy jakieś rosyjskie problemy z MIG-iem, samolotem tego rodzaju (tym razem zrobiły to USA, była jakaś katastrofa, ale chyba nikt nie zginął), choć to była wtedy tylko wzmianka z gazety z przedednia względem całego tamtego tematu o Egypt Air (wzmianka przeze mnie wymieniona). A zatem to z kolei, ten incydent z Afganistanu, mogłaby być powtórka po pamiętnej wojnie z talibami w Afganistanie, która rozgorzała po atakach z 11. września - bo również i teraz taki jest kontekst na moim blogu. 2017-06-02 12:18 - Spiker oznajmił mi, że przegrałem zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania przygotowawczego w sprawie śledzenia i dręczenia mnie ("Nie poczytany będziesz" nagle, poza kontekstem dotychczasowych tekstów; "nie poczytam" stosują często na oznaczenie pustych akt i zwłaszcza decyzji procesowych tego dotyczących). 2017-06-17 - W Kamerunie jakiś czas temu zabito ks. Balę; u nas pod koniec 2015 r. wszedł do kin film "Karbala". Prezydent czy premier tego kraju, kojarzącego się z kamerami, a w tym kontekście także kojarzyłby się z karą, nazywa się Biya (czyt.: bija), co akurat Polakom brzmi swojsko. Zabijanie księży to nic powszechnego, dlatego bardzo możliwe jest, że to zabójstwo było wyrazem jakiegoś obłąkańczego planu - np. uzależniania od siebie mediów i polityków, co powszechne w Watykanie. Kamerun pojawiał się też w kontekście maślanki, czyli "narzędzia" zabicia mego dziadka, o czym jest mowa na blogu pod wpisem z maja 2017 r. o sądach (w jego II dopisku, po rozwinięciu fragmentu o dziadku) - bodajże miało to coś wspólnego z filmem o Janie Pawle II kręconym z okazji beatyfikacji. A zatem w każdym razie za prawdopodobne uważam, że zabójstwo to było na zlecenie hierarchów i papieża. Moje poglądy na temat tych postaci są ugruntowane bardzo długą już listą dziwnych zbieżności wiedzy i obszaru chwilowych (np. jednodniowych) zainteresowań z tym, kto właśnie jest mordowany, w mediach kościelnych i papieskich; niektóre takie przypadki były przytaczane tutaj, jednym z lepszych przykładów była sprawa Agnieszki Piotrowskiej, bo papież przemówił wtedy osobiście. 2017-07-06 07:51 - Całą noc nie mogłem spać z powodu jakichś huków brzmiących jak wiertarka, powodowanych przez spikerów w moim pokoju. Ta forma dręczenia ze strony otoczenia była już stosowana przeciwko mnie nieraz na przestrzeni ostatnich lat (może już od 2012 r.). Nawet z zatkanymi uszami i w ochronnikach słuchawkowych nie da się przez to zasnąć przed ósmą, a nawet może dłużej. 2017-07-13 - Dodatkowe dręczenie w postaci jakiegoś podrzuconego do mieszkania gigantycznego pająka (bok podstawy rzędu 8 cm). Wejście do domu wg nagrań miało miejsce ok. godz. 20:00, jednak kluczowe nagrania mi skasowano najwyraźniej za pomocą podatności na fale w procesorach Pentium III i nowszych. 2017-07-15 22:20 - Znowu ślady bezprawnego chodzenia po mieszkaniu, tym razem subtelniejsze a nie tak oczywiste i rażące jak w powyższym przypadku (ktoś sobie nacisnął tam klawisz laptopa, przez co monitor się włączył i było widać w kamerze rzucane przez niego na drzwi światło - absolutny brak możliwości, by komputer w takiej konfiguracji zrobił to sam z siebie). Mianowicie spikerzy wiedzieli dokładnie, jak pewna rzecz codziennego użytku w mieszkaniu wygląda w swym chwilowym stanie (układ paproszków). 2017-07-19 02:50 - Wywołali wytrysk (nienagrane, ostatni raz skutecznie to zrobili pół roku temu, jak wynika z zapisków). 2017-07-26 13:00 - Od kilku miesięcy mam notebook z lombardu. Nie dość, że działa dosyć wolno, za co po części są odpowiedzialni autorzy Linuksa (Ubuntu) - niewyobrażalne jest, by procesor Pentium M z setkami MB pamięci miał prawo działać tak wolno np. na Windows 98 czy XP - to jeszcze spikerzy go ciągle zawieszają i wywołują inne sztuczne problemy. Za pomocą wspomnianej na blogu podatności prawdopodobnie samych procesorów na fale. Dziś np. w ciągu 2-3 godzin pracy zawiesili mi niepotrzebnie komputer już przynajmniej 2 razy, co oznacza stratę 6-12 minut pracy, w co wlicza się oprócz restartu potrzeba powtórzenia napoczętych testów w bazie danych serwera, które mi w ten sposób przerwano. Również pisanie na blogu to strata kilku minut. W ten sposób w ciągu dnia można stracić 20 minut. Kolejne ok. 60 minut traci się np. przez to, że nie można korzystać z metra, bo jacyś bandyci z Policji robią tam głupawe ataki, opierające się na nonsensownych szpiegowskich akcjach typu "'jestem jasnowidzem, ten koleś robił coś [oczywiście 100% legalnego] w wagonie metra', mówi człowiek na peronie" (poszło tu o korzystanie z telefonu w metrze, co czyimś zdaniem w sposób oczywisty oznacza filmowanie, a to rzekomo w sposób oczywisty jest zabronione; i oczywiście koniecznym elementem tych ataków jest jakieś zabieranie przez Policję na ocenę do szpitala psychiatrycznego, bo taką osobę to już na pewno o schorzenia podejrzewać można). Krótko, ok. 80 minut (1,33 godz.) z wartościowej 7-godzinnej części dnia w przedziale godzin 11-18 mi skradziono, a więc dzień skurczył się o 20% przez te różne złodziejstwa czasu i bezprawne ataki. Jeśli mam te rzeczy opisywać na blogu, to tracę jeszcze więcej. Kolejne złodziejstwo i bandytyzm to podtruwanie żywności tak, by zawierała jakieś środki na przeczyszczenie. Bandyci z tym związani, w tym tv, słusznie liczyli na to, że wobec tego będę musiał kupować nie w okolicznym sklepiku, a w różnych losowo wytypowanych sklepach, co oznacza potrzebę dojazdu. Zakupy w sklepie spożywczym są potrzebne co 2-3 dni. Przez bandyckie ataki na mnie obliczone na jeszcze większą przewlekłość tortury oraz unikanie najbardziej publicznych miejsc - co ma zrobić ze mnie idiotę w oczach ludności, a z rządu porządny ośrodek, na który nie ma żadnych szerzej znanych haków i skandali - tracę więc jeszcze więcej. Te 3 godziny na dojazd do sklepu, zakupy, powrót raz na 3 dni to średnio 1 godz. straty dziennie. Bandyci osiągnęli więc stan, w którym w ciągu dnia mam nie 5,66 godz. z 7, lecz 4,66 z 7, czyli moje dni to tylko dwie trzecie dni innych osób pod względem tego, co można osiągnąć na mieście (a często jest się uzależnionym od różnych zakupów). Np. ostatnio w związku z ciągłymi naruszeniami miru domowego, podrzucaniem pająków, brudzeniem żywności czy kamieni do natrysku w łazience - za co odpowiedzialni są zapewne ci ogłaszający się na Facebooku przestępcy - muszę aż postawić w mieszkaniu normalnym system monitoringu, nie jakiś 1 laptop z podłączoną kamerką. Samo filmowanie drzwi np. nie wystarcza, bo wchodzą wtedy przez balkon z użyciem elektromagnesu. To wprawdzie przykład tylko takiego przejściowego ataku, zmuszającego mnie do jednorazowego poświęcenia pewnej ilości czasu, ale spraw tego typu bywa więcej (ostatnio np. traciłem rzędu 45 minut dziennie na bzdety podrzucane przez media, że "oto jeszcze jedną osobę zabito", oczywiście oni to inaczej piszą, między wierszami, a w dniu właściwym po prostu ogłaszają jako istotny news: "ktoś tam umarł", w sposób budzący odpowiednie skojarzenia, że to zbrodnia; te zabójstwa to dla mnie tylko strata czasu związana z koniecznością doniesienia na Policję, uaktualnienia listy zabójstw na blogu itd. - no ale poniekąd sam sobie jestem winny, skoro choćby tylko rzucałem okiem na portale internetowe typu Onet.pl czy WP.pl). Później jeszcze jacyś inteligenci nie będą dowierzać, że tyle czasu trwała tortura przeciwko mnie: "to niewiarygodne; przecież jak można być tak głupim i przez tyle czasu się z tym nie uporać?!". W ogóle nie uwzględnia to zmasowanych bandyckich wściekłych ataków, których tacy "inteligenci" siedzący wygodnie w ciepłych fotelikach w swych domkach pewnie nawet wyobrazić sobie nie potrafią, a także - zupełnie z tym równoległej - potrzeby prac nad nowym portalem, co wcale nie jest proste. Także i wobec mych projektów internetowych, nawet np. forum.nielegalnie.pl (forum tego bloga), stosuje się bandyckie ataki, więc trzeba się odpowiednio do tego przygotować, zastosować solidne i wytrzymałe technologie, a związane z tym prace badawcze i rozwojowe trwają tygodniami. Nie można poza tym przecenić wagi ataków na procesor. Zawieszanie komputera to tylko jedna z metod. Oprócz tego psuje się w nim określone programy. To kolejne minuty straty, np. 8 minut, łącznie więc wyjdzie nie 2 godz. 20 minut strat, lecz 2 godz. 28 minut strat podstawowych, czyli z 7 godz. zostaje mi 4,5 - strata 65%. Osobno jeszcze nadawanie korespondencji do sądów (ciągle muszę korzystać z sądów, bo tyle patologii wobec mnie się popełnia) czy, od czasu do czasu, nawet pisanie pozwu zajmuje od pół godziny do godziny dziennie, choć można to robić o różnych porach, nie trzeba się ograniczać do wspomnianych 7 godzin (tak samo o innych porach można też jeść). Oprócz tego wszystkiego są też ataki po kieszeni (głównie chodzi tu o trudności z odzyskaniem pieniędzy czy koszty sądowe, ja osobistego majątku osoby fizycznej praktycznie nie mam), bandytyzm w sądach itd., a to wszystko po to, żeby dodatkowo raz jeszcze zepsuć Polskę, raz jeszcze wygrać wybory tak, by agentów było jeszcze więcej. Dla polityków-bandytów duża liczba bandziorów w społeczeństwie to jedyna nadzieja. Wówczas mogą się prezentować nie jako zbrodniarze czy zwykli przestępcy, lecz jako grupa solidaryzująca się z jakąś odpowiednio "istotną" frakcją społeczeństwa, zasługującą na solidarność i ochronę. 2017-07-31 - Odkąd mieszkam w mieszkaniu tortura jest mało skupiona na szeptaniu w tle (czyli na podprogowym torturowaniu mózgu) a przede wszystkim na wrzaskach, przekomarzaniu się jakiegoś towarzystwa. Zresztą zaczynało się to już wcześniej w tym roku. Jest to uciążliwe, wciąż jest też oczywiście element blokowania i czopowania mózgu związany z szeptaniami. Męczenie i torturowanie trwa nadal, ale sposoby się trochę zmieniają. 2017-08-02 - W Płocku w pizzerii spotkałem się znowu z prawie zupełnym brakiem obecności kamer w restauracji, w której jednakże mimo to personel był najprawdopodobniej wciągnięty w podsłuch (nie sam jeden przedsiębiorca). Wskazywało na to zachowanie polegające na głośnym stuknięciu czymś po istotnej wypowiedzi spikera, chyba właśnie na ten temat (że też podsłuchują), co tak poza tym przez cały czas mego pobytu w tej restauracji się nie zdarzyło. Ze specyficznym traktowaniem mnie (kojarzącym się z podsłuchiwaniem, bo typowo rozpoznaje mnie i reaguje na mnie np. odzywkami czy kaszlem młodzież podsłuchowa) mimo nieobecności kamer w lokalu lub np. sytuacji, w której zaledwie jedna kamera jest wymierzona w klientów i to raczej np. w narożnik restauracji, spotkałem się już w kilku miejscach: Telepizza przy ul. Grochowskiej w Warszawie, Gusto Dominium (dawn. Pizza Dominium) przy ul. Kruczej w Warszawie, Pizza & Vino (czy coś takiego) przy ulicy Zgoda czy Złotej (jednej z nich), naleśnikarnia "Lalka" na starym mieście w Warszawie. Zapewne rozpoznają moją obecność zwłaszcza na słuch przede wszystkim po tym, że słychać torturę, a podsłuch w telefonie przenosi się do ich lokalu, tzn. słychać głos kolegi czy koleżanki przy obsłudze klienta. Zważywszy na nie tak duży promień, w którym dźwięk tortury zawsze rozbrzmiewa, praktycznie przesądza to o tym, że podsłuch w telewizji trafił do ich lokalu. Pozostaje pytanie o to, po co w takim razie donosić przez Facebook o mojej obecności w tym lokalu, a zwłaszcza robić to bez uzgodnienia z obsługującym pracownikiem, że ja tam jestem (a tak to się pewnie zdarza, choć być może też chowają się w głąb lokalu do jakiegoś pośrednika za kasą, który z kolei donosi właściwemu przestępcy). Przecież telewizja i tak to wszystko słyszy i wie, jakie są współrzędne podsłuchiwanego miejsca, więc po co jej to powtarzać? Otóż być może wcale nie wiedzą tak dobrze, gdzie znajduje się podsłuch, gdyż promień fali docierający do konkretnego punktu przechodzi po drodze przez pewne ośrodki o innej stałej przenikalności dielektrycznej (epsilon), np. w betonie światło rozchodzi się 2 razy wolniej, co oznacza, że metr betonu po drodze to dla programu jak np. 2 metry, czyli powstaje przesunięcie o 1 metr. Być może to o tego rodzaju błędy chodzi. Dopiero komunikat z Facebooka o dokładnym położeniu restauracji pozwala upewnić się, że naprawdę to jest w tym miejscu a nie innym. Poza tym wiadomo, że wchodzę np. do jakiejś pizerii, bo wynika to z sugestii podprogowych to poprzedzających. Dodatkowo być może faktycznie obsługa donosi komuś dalej będącemu, że przyszedłem. Tak np. bywało zawsze przy moim zmierzaniu do pizzerii na ul. Kruczej. Tak czy inaczej pracodawcy w takich niepozornie wyglądających restauracjach oczekują przestępstw i pomocnictwa w torturowaniu. 2017-08-10 - Znowu jakieś głupawe zatruwanie żywności mające wywołać parcie na odbyt (tyle, że naprawdę niepotrzebne i choćbym chciał to nic w toalecie z siebie nie wyrzucę). Sąd [to akurat może po piwie Warka Radler 0% z osiedlowego sklepiku spożywczego wypitym tej nocy przed porankiem w sądzie] i niezależnie może też fast-food na mieście - tam miały miejsce istotne odczuwalne efekty, wyraźnie też zapowiadane i sygnalizowane na miejscu, nawet nie tylko przez samych spikerów. Spikerzy jak zwykle z góry świetnie poinformowani (mówią dobierając temat pod kolor aut policyjnych, bo widzą w bazie danych, jakie przejeżdżają i informują o mym położeniu na mieście; później np. kolor biały oznacza "prawda! jasne! dokładnie tak!"...), poza tym i skądinąd wiadomo - w ogóle moje problemy są tak "demonstracyjnie" układane, jak gdyby to jakieś prezentacje miały być, coś specjalnie na pokaz. Problem nie w tym, że ja jakoś unikam załatwiania się. Po prostu wczoraj np. cały dzień i przez noc w ogóle mi się nie chciało załatwiać. Może coś tu zmienił nocny popcorn, ale pewnie nie on jeden. To po prostu kwestia parcia, intensywności perystaltyki jelit, która jednego dnia jest bardzo słaba, po czym następnego nagle superintensywna i wzmożona, tak, iż pół godziny po jakimś drobnym jedzeniu czy np. 5 minut po popiciu napoju zaczyna mi się robić niedobrze. Nagłe zintensyfikowane niemiłe przepływy w jelitach (którym towarzyszy burczenie) itp. Nadmierna praca jelit to też dodatkowe odczuwalne zmęczenie dla organizmu przez resztę dnia. 2017-09-01 - Podobny efekt po kupieniu i wypiciu Tyskie Radler cytrynowe 2% w osiedlowym sklepie Carrefour. Zresztą ochroniarz Solid Security czepiał się mnie po zakupie, może był w temacie, a później spikerzy podsuwali myśli o tym, że to to piwo, gdy miał przejechać obok na osiedlu biały samochód pewnie policyjny (oni mają dane na żywo o tych przejazdach). Faktycznie, "piwa" te - zgrzewkę 4 - kupiłem przedwczoraj i wtedy wieczorem się po raz pierwszy napiłem, nazajutrz już było źle. Potem wczoraj wieczorem się napiłem i od razu gazy rozpychają jelita, są bóle itd. i tak również dziś cały dzień; wcześniej było trochę lepiej, właśnie do czasu napicia się tych piw. Telewizja jak widać bardzo się wysila, by było rzekomo niebezpiecznie i bym non stop biegał do WC wobec wszystkich. Zresztą inne osoby "takimi metodami" być może zabijano (dla porównania: dziadek Henio i maślanka, opisane na blogu pod najnowszym wpisem). 2017-08-21 - Dnia 2017-08-18 znowu ktoś mi się włamał do mieszkania i podrzucił wielkiego komara. Oczywiście przy zamkniętym oknie. GŁUPOTY TE SĄ ROBIONE PEWNIE ŚCIŚLE PO TO, BY MOŻE KIEDYŚ ROBIĆ ZE MNIE TYM SKUTECZNIEJ WARIATA W OCZACH SĄDU, SKORUMPOWANYCH PSYCHIATRÓW, a przede wszystkim jakiejś ewentualnej "publiczności" (przygotowuje się jakiś teatr, jakiś dramat może do odegrania w przyszłości na jakichś rozprawach na mój temat lub w mediach - jest to oczywiście wszystko zasługa tej żałosnej cechy narodu polskiego, która przejawia się tym, że do dziś nie zgłosił się poprzez blog żaden świadek). [Dodane 2017-09-08, wraz z powiększeniem liter: podsumujmy: (1) wchodzenie do mieszkania np. w niedzielę, gdy mnie tam nie ma a jestem w kościele i na pewno do końca mszy nie wrócę, po czym ustawianie książki (otwieranie i "rozprasowywanie") w taki sposób, by otwierała się na konkretnych stronach (przez to później program losował mi trafnie, na podstawie stron, na których otwarła się książka, miejsce, w które mam się udać - jakieś budzące skojarzenia (a te przeliczenia komputerowe, oparte o listę miejsc z jakiejś wydrukowanej przeze mnie książeczki z nimi, są łatwo dostępne weryfikacji na kalkulatorze lub metodą liczenia "pod kreską", nawet wyświetłały się tak, by można je było łatwo policzyć pod kreską i sprawdzić); (2) podrzucenie pająka; (3) podrzucenie komara; (4) wchodzenie do posiadanego przeze mnie domku (też np. podrzuca się robaki, martwe ptaszki czy zostawia inne ślady pobytu, poza tym włącza się alarm systemu monitorującego, być może czasem jest to błędne i powodowane włamaniami do procesora, ale też czasem autentycznie ktoś chodzi po domu). Po prostu "paranoja", piękny teatr organizowany przez wrogów związanych z telewizją, któremu przyklasną inni tacy ludzie chętnie reprezentujących protelewizyjne poglądy. Zupełnie w oderwaniu od faktów i dowodów na temat stanu państwa i ludności naszego kraju. 2017-09-07 - Znowu pokolorowana na pomarańczowo woda w kranie przez pierwszą sekundę. Ktoś ściśle związany z telewizją znowu się bawi w okazywanie, jaki to jest groźny i ile potrafi. Oczywiście będę pamiętać o tych możliwościach intoksykacji, aczkolwiek da się też zapomnieć, zwłaszcza przy spikerach. 2017-09-11 - Kolejny prawnik, który po wstępnej długiej rozmowie telefonicznej i kontaktach, w tym nawet spotkaniu, zaczął mnie lekceważyć, nie odbierać telefonu, zasłaniać się ciągle urlopem/koniecznością kontaktów z rodziną itd.: radca prawny Anna Rojek. Kontrola skarbowa? Miałem kiedyś dużo takich przejść z tłumaczami przysięgłymi, co rusz jakiegoś znalazłem, to brał zlecenie, zapewniał, że wszystko będzie OK itd., po czym po kilku godzinach dzwonił i rezygnował ze zlecenia (przetłumaczenia zaledwie kilku stron) zasłaniając się np. stałą wymówką w rodzaju "jutro wyjeżdżam na urlop" (parę osób pod rząd) itd. 2017-09-13 - Okoliczna budka z lodami, w której dziewczyny są tak ustawiane, że na mój dźwięk bawią się telefonami - a przecież w budkach takich nie ma pracy polegającej na podsłuchiwaniu - okazała się mieć lody zatrute delikatnie czymś przeczyszczającym. Pewnie to nawet nie tego przedsiębiorcy wina (choć też może do niego zadzwoniono ze skarbówki), a dostawcy mleka. Po wypiciu jeszcze zupy i zjedzeniu sałatki warzywnej (w sądzie), których raczej o takie zatrucie nie podejrzewam, po powrocie do mieszkania musiałem aż się zaraz załatwić, bo powstała istotna potrzeba. Mleko wprawdzie zapełnia jelita, ale nie przesadzajmy - przecież nie jest go w lodach aż tak dużo! Prawdopodobnie to było drobne zatrucie a la przypadek dużo poważniejszy - maślanka dziadka (opisane na blogu w dopiskach pod obecnym wpisem), może to kontynuacja tej historii przez tę samą jakąś dużą mleczarnię. Wyjaśnia się tekst spikerów "lody cię czekają!" (przen. lody używają też na określenie czegoś dobrego od jakichś szpiegów) - może kiedyś w ten sposób skończę?... Od dawna mają ten tekst, choć nie wyjaśniany w ten sposób. 2017-09-14 - Podsunięto mi w Saturnie w Złotych Tarasach 12-cyfrowy kalkulator CASIO GR-12. Najwyraźniej, pewnie specjalnie dla mnie i przyjaciół rządowych i TV, też odbiera fale i przyjmuje rozkazy. Mianowicie kupiłem dziś kostkę do gry i wylosowałem 6 cyfr, na ich podstawie komputer policzył mi - i wyświetlił, jak to liczył - nr miejsca na liście, w którym mam zrobić zakupy. I wypadło na ul. Czecha, a kalkulatorem te wyniki przeliczeń mi się potwierdziły. Niestety, 1-2 godziny wcześniej przejechał mi na moich oczach przed nosem na uliczce, którą szedłem, samochód z czeską rejestracją. Prawdopodobnie kalkulator błędnie wykonał dzielenie. Ja okno systemowe, pewnie zgodnie z podprogowymi sugestiami, zamknąłem wkrótce po wyliczeniu nru linijki z książkowej listy, więc już później, gdy się połapałem, nie mogłem tego zweryfikować. 2017-09-15 - Spiker podał, że ich utarty ostatnio tekst "koleżankę ci zaraz znajdę" to o szukaniu jakiegoś prawnika, który wypierze pieniądze w postaci łapówki dla sędziego, tzn. przyjmie przelew i przekaże pieniądze sędziemu. Na pewno da się to zorganizować, zważywszy na to, jak ich naciskać potrafi kontrola podatkowa (mają włazić na Facebook i być posłuszni dla telewizji). Podobno to może być np. Maria Wasiak, radca prawny, który został prezesem PKP (za czasów katastrofy kolejowej), był w tym jakiś chyba przekręt, bo jeszcze wcześniej musieli upatrzyć przyszłą ofiarę - Masiaka, dziennikarza z Mławy (miasto kojarzące się z mym dawnym adresem; Maria Wasiak - waria(t) Masiak, jak "blog schizofrenika, który nie jest świadom swojej choroby"). Padła jednak też alternatywna, może bardziej wiarygodna wersja - o odbiorze łapówki w hotelu. 2017-09-25 - Sąd Okręgowy w Płocku, w którym mi właśnie praktycznie "uwalili" pozew poprzez niesłuszne uznanie (wbrew prawu) wszystkich zgłoszonych roszczeń za majątkowe, tzn. za roszczenia zmierzające do osiągnięcia bezpośredniego skutku ekonomicznego, ma czytelnię oblepioną wielkimi plakatami instruującymi laików, jak to "postępowanie sądowe jest [tylko] dwuinstancyjne". (Co to ma do mojej sprawy? No cóż, taka kwalifikacja pozwu, w którym występują co najwyżej małe sumy, to próba wyeliminowania z niego Sądu Najwyższego i także obniżenia poziomu, na jakim sprawa jest rozpatrywana, a nawet przerobienia jej na sprawę do rozpatrzenia w postępowaniu uproszczonym, tzn. z zasady wręcz bez skarg kasacyjnych ani innych do SN, bez możliwości zmiany powództwa w toku sprawy, z czego ja w sumie już nawet korzystałem i co jest mi wobec tego potrzebne, itd.) 2017-10-08 - Wywołano u mnie przeziębienie, rozległe bóle z tym związane itd., ogólnie fatalne samopoczucie (o czym świetnie wiedzą spikerzy), trwa to cały dzień dzisiejszy i wczorajszy. Nie sądzę, że to skutek jakiegoś otwarcia okna w mym mieszkaniu na czas snu, bo takie rzeczy nagrałyby się w rejestratorze. Może to efekt otwartych na oścież okien na klatce schodowej i u sąsiada, może jakichś specjalnie rozprzestrzenionych zarazków. 2017-10-25 - Wymyślili lepszy program włamania do rejestratora Gise (ma znane oprogramowanie - Linux, więc jest to tym prostsze, jeśli tylko opracuje się metodę włamania do procesora). Tym razem po prostu NIC się nie nagrało. Było wejście prawdopodobnie między 20 a 21 do mieszkania, w toku którego podmieniono mi ładowarkę USB (do telefonu komórkowego) tak, że po prostu nie działa, nie świeci się nawet jej lampka (ładowarka USB marki "hama"). Jednakże na nagraniach nic nie ma, są tylko standardowe szumy wynikające ze stratnego kodowania obrazu (może JPEG) oraz innych czynników. Zapewne rejestrator po prostu skopiował to, co było minutę czy 10 minut temu - powtarzał 1 schemat pod tytułem "nic się nie dzieje" na rejestrowanym obrazie. W każdym razie - o ile do procesora można się włamać, to można już wszystko. A niestety, jak pokazałem np. na blogu, w tym rejestratorze (i w każdym innym?) chyba taki problem jest. 2017-10-29 - Bandycki atak w tanim xero za 6 gr/s (jakaś przemoc i wyciąganie na zewnątrz) doprowadził do straty wielu godzin czasu oraz 80 zł. Wcześniej - w ostatnich dniach - dyskryminacja ze strony tłumaczy przysięgłych hiszpańskiego, których wkrótce tu wymienię. 2017-10-31 - Tłumacze przysięgli jęz. hiszpańskiego, którzy z przyczyn korupcyjnych (współpraca z kontrolą skarbową i przez Facebook z TV) nie podjęli się wykonania dla mnie tłumaczenia przysięgłego, przez co nadal nie mam przeciwwagi dla bandytyzmu tych osób, od których tłumaczenie może chcieć pozyskać sąd (a więc zwłaszcza biegłych) - wyliczam: kontakt telefoniczny, a po udanym telefonicznym mailowy (2 pierwsze osoby na drugi dzień już się rozmyśliły): Maria Stańska, Iwona Rutkowska, Natalia Kyciak (4:56); kontakt tylko telefoniczny: Ewa Karczewska (rozmowa trwała 1:10), Bogumiła Wyrzykowska (jeszcze próbowała robić awanturę z tego, że przyszły ode mnie 2-3 SMS-y; 0:19, 2:28), Radosław Kuraszewicz (tak, aż nawet w Łodzi zacząłem szukać, bo u nas nikt nie odbiera albo nie ma czasu; 2:27), Agnieszka Wrońska (rozmowa trwała 2:50), Beata Rut-Sztarbałło (0:37), Tadeusz Weroniecki (wyjątkowo mężczyzna, więc jako mężczyzna trochę się odróżnił od tamtych: rozmowa się rozwinęła, był nawet chętny, po czym jednak w rozmowie zaczął mnie przekonywać do błędnego w danym kontekście pojmowania słowa i nie dawał się od tego odwieść; 3:42), Zbigniew Milczarski (mężczyzna, zacżął się szczerze i prosto z mostu tłumaczyć, że "on nie prowadzi działalności gospodarczej, więc nie może przyjąć zamówienia"; 2:13). Nie udało się dodzwonić lub połączenie trwało poniżej 14 sekund: Lucyna Stachowicz, Wiktor Niekrasz, Marta Pawłowska, także Katarzyna Pawłowska (0:05), Aneta Doszła (0:13), Julian Dąbrowski (ani kom., ani stacjonarny), Daria Stańczyk (0:12), Marek Snochowski-Gonzalez (0:04), Marta Karolina Szymańska, Katarzyna Zendel, Włodzimierz Korcz (nazwisko jak Lena Korcz w serialu Polsatu, tyle, że mnie akurat to imię przypomina przede wszystkim gimnazjum, w którym na ścianie przebieralni w WC był tekst "Lena to k**wa", tak poza tym nie znałem żadnej Leny), Ada Łyszkowska. Ciągle ten sam efekt wysługiwania się i wrogości na płaszczyźnie intelektualnej, wrogich, złych celów; przecież bandyta, jakiego chce państwo, jest ciągle zatroskany o to, by robić to, czego chce np. premier (ciągle wisi nad nim miecz kontroli skarbowej), i w tym zakresie stanowi jedność z wszystkimi innymi takimi bandytami. A na nikogo odmiennego od tego wzorca niestety trafić się absolutnie zupełnie nie udaje. 2017-11-02 03:08 (nad ranem) - Wywołali wytrysk (nie nagrywało się ze względu na nieprzystosowany komputer - trzeba to będzie naprawić). Wcześniej w ciągu dnia (a może to dzień wcześniej) raz był incydent, że przejrzałem, kiedy ostatnio to zrobili. Poza tym podczas chodzenia po mieście - drogi powrotnej z kościoła gadali coś o tym, że z racji święta ludzie są zajęci seksem. Poza tym w Radio Vaticana była relacja z jakiegoś wystąpienia papieskiego, gdzie ten bodajże mówił o tym, jak to coś (kościół? jakaś wspólnota?) "nie jest miejscem dla nadludzi". A... inaczej: "błogosławieństwa nie są przeznaczone dla nadludzi". (Wcześniej w tygodniu, ze 2 dni wcześniej, spikerzy wspomnieli mi coś o "cnocie zmniejszającej", czyli chyba szykowało się na to, zresztą zaraz jeszcze będzie o przygotowanym Kosmosie.) http://pl.radiovaticana.va/news/2017/11/01/papie%C5%BC_%C5%9Bwi%C4%99ci_s%C4%85_przenikni%C4%99ci_bogiem/1346360 Przypomnę, że regularne wytryski zaczęli mi robić w czerwcu 2013 r., gdy w TV przerabiano temat ofiar molestowania seksualnego w Kościele. Było też dziwnym trafem wtedy coś o bezsensownym ataku na USA oraz artykuł z 26/10/2017 "Papież połączył się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną": http://pl.radiovaticana.va/news/2017/10/26/papie%C5%BC_po%C5%82%C4%85czy%C5%82_si%C4%99_z_mi%C4%99dzynarodow%C4%85_stacj%C4%85_kosmiczn%C4%85/1345401 Oczywiście to wszystko akurat może być łatwo podróbką spikerów. Przypadki ponowienia - zrobienia drugiego bardzo podobnego ataku tego samego rodzaju, co wcześniejszy, to w "grupie watykańskiej" np. nowy zamach na Egypt Air (b. niedawny), kojarzący się z tym z czasów Jana Pawła II i jeszcze wcześniejszym, powiązanym z mą datą urodzenia, a także ogólnie zamachy na samoloty, np. malezyjski, co kojarzy się ze Smoleńskiem. Podobnie, przez analogię, np. śmierć rodziny obecnego papieża w wypadku (por.: zabijanie mojej rodziny). Oczywiście może to tylko wymysł Tuska i "orzecznictwo" premierów (spikerzy kiedyś w 2013 r. powiedzieli, że w to też Tusk jest zamieszany). Ponadto dzisiejszy Super Express miał jakąś okładkę o skandalu seksualnym i zarazem o posłance Pawłowicz, kojarzącej się z Naszym Dziennikiem i KRRiT. 2017-11-05 - Pozwowi o ustalenie dotyczące adresu przydzielono mi w sądzie sygnaturę z końcówką 59 (XXV C 2059/17). Kojarzy się ze sprawą V S 59/16, kryptonim "Nie masz pełnomocnictwa", wspomnianą na blogu w najnowszym obecnie wpisie. Już z góry pewnie sobie zakładają, że "nie mam interesu prawnego", choć to kompletny idiotyzm. Jedynym uzasadnieniem takiego stanowiska może być to, że w takiej sytuacji można się wykręcić z nieprzeprowadzenia postępowania dowodowego, jako że nie ma wtedy naruszenia art. 227 k.p.c. Już z góry są pewnie wytyczne z telewizji i administracji skarbowej. 2017-11-05 - Byłem dziś, jak to zwykle bywa, w kościele (tortura grała na cały kościół), ewangelia została skomentowana w południę przez papieża wystąpieniem o "podwójnym życiu dostojników" (http://pl.radiovaticana.va/news/2017/11/05/anio%C5%82_pa%C5%84ski_podw%C3%B3jne_%C5%BCycie_dostojnik%C3%B3w/1347073), bo istotnie była na ten temat, a tymczasem... o 11:30 rano czasu amerykańskiego (w USA jest czas 6-8 godzin wcześniejszy niż w Greenwich w Wielkiej Brytanii), czyli już raczej wieczorem w Europie, miała miejsce strzelanina w kościele w... Teksasie. A przecież Texas kojarzy się z prezydentem USA Bushem, o którym jakoś nawet udało mi się to poczytać, że sąsiedzi czy ktoś tam (może dziennikarze) nie zauważyli, by w niedzielę bywał w kościele. Czy to prawda, nie wiem, myślę, że w świetle tego, co słychać w polityce, jest to bardzo możliwe. A zatem ten główny i pierwszy dziś temat w Radiu Watykańskim: "Podwójne życie dostojników" (dla porównania - wiadomo, że mam "ambicje" polityczne, w moim przypadku to nawet niemalże konieczność), to, o czym w Watykanie myślano, wyraźnie wskazuje na to, że wiedzieli z góry o tej masakrze. Być może zorganizowano ją za pośrednictwem Facebooka i Telewizji Polskiej. Jeśli tak, to pewnie jest to typowy przypadek. http://edition.cnn.com/2017/11/05/us/texas-church-shooting/index.html Ponadto dzień wcześniej Radio Watykańskie prezentowało abpa Rysia z dłonią ułożoną w pistolet na fotografii (jak mi to jeszcze w myślach skojarzyli spikerzy). Oto ten artykuł: http://pl.radiovaticana.va/news/2017/11/04/ingres_abp_rysia_do_%C5%82%C3%B3dzkiej_katedry/1347014 2017-11-19 - Zupełnie zbędne wywoływanie przez spikerów WRAŻENIA parcia na odbyt w sytuacji, w której w ogóle nie było potrzeby załatwienia się. Ostatnio (tzn. przez ostatnie pół roku) bywało to nawet często stosowane. Zaraz po wejściu do ubikacji i usiąściu na klozecie problem zniknął, w ogóle nie był związany z czymkolwiek realnym. Możliwości wywoływania wrażeń przez spikerów od dawna są mi znane. Problemu nie należy mylić z przypadkami autentycznego zatruwania żywności czymś na przeczyszczenie, co wtedy nieco nawet przejawiało się (w tych nielicznych przypadkach) jakimiś burczeniami, wzmożonymi gazami itp. Być może zresztą zdarzył się co najwyżej 1 czy kilka takich przypadków. 2017-11-24 - Na razie odnotowuję tu tylko, że - ze względu na to, że w Sądzie Najwyższym mam przegrać co do zasady bardzo słuszną skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem, opartą na długiej i znanej linii orzeczniczej, a najprostszą metodą, by uzasadnić przegraną, jest skargę "odrzucić" (tzn. uznać za niedopuszczalną formalnie) zamiast "oddalić", bo np. (i tu seria powodów: bo za późno się dowiedziałem o orzeczeniu... bo przegrałem skargę o wznowienie, w której rozpatrywana była kwestia prawidłowości użytego adresu do doręczeń...) - z tego, co gadają spikerzy, w tym w gmachu SN, wynika, że będą brać w obronę nierówność praw i gorsze traktowanie osoby, która świeżo dowiedziała się o nakazie zapłaty już od dawna istniejącym (ze względu na podanie złego adresu przez powodów sprawy). A więc: ma być podobno kazuistyka, że "w takim razie trzeba się było spieszyć", "skarżący za mało się spieszył przy wnoszeniu skargi" - tego typu nonsensowne argumenty. Tyle, że później może jeszcze wygrają w Trybunale Konstytucyjnym, tam już okazywali niekiedy w takich kojarzących się z Sądem Najwyższym sprawach, że może będzie pomoc dla zgnębienia i złodziejstwa cywilnoprawnego różnymi pseudoargumentami typu "potrzeba większego autorytetu sądownictwa", "pewność prawa - pewność obrotu dla Skarbu Państwa" itd. Więc może i "ocena poziomu i prawidłowości spieszenia się" (oczywiście bez żadnych danych dokonywana, bez żadnych rozpraw i przesłuchań) znajdzie tam poparcie. Wprawdzie to może koncepcje telewizji, a w stylu SN ostatnio byłoby np. odwoływanie się do jakże daleko idącej "powagi rzeczy osądzonej", także w przypadku skarg o wznowienie - rzekomo sięgającej aż przyczyn, z jakich wydano orzeczenie, szczegółów na temat adresu itd. Zabawne, bo co do zasady odrzucenia skarg o wznowienie (nie mówię tu teraz o innej skardze, tej do SN) w ogóle nie mają mocy wiążącej typowej dla wyroków prawomocnych - zawsze można w razie odrzucenia wnieść jakąś inną skargę, np. na innej bazie dowodów opartą. 2017-11-26 - Niewspomnianym na blogu, a dosyć często ostatnio stosowanym sposobem włamywania się do komputera stało się... wciskanie w nim klawisza (mianowicie klawisza Windows). Co ciekawe, zachodzi interesująca sytuacja co do instalacji systemu 64-bitowego. Przez jakiś czas pracowałem na 32-bitowym systemie operacyjnym Linux, w ogóle niemalże cudem zainstalowanym na laptopie Acer Switch 10, jako że one generalnie działają z Windowsami, nie mają napędu dla płyt kompaktowych, a przy tym mają UEFI 32-bitowe. Instalacja 64-bitowego Linuksa wydawałaby się mało możliwa, ale jednak się udała (trzeba było, ze względu na wersję UEFI, dopisać na dysku 32-bitowy loader grubia32.efi czy coś takiego). Spikerzy najwyraźniej nie spodziewali się, że nagle szybko uda mi się to zainstalować, a tym mniej byli na to przygotowani. Chwilowo po instalacji nowego systemu praktycznie w ogóle nie było włamów. Dopiero rzędu tygodnia później Intel pewnie dosłał im odpowiednie pliki czy skrypty (do generowania paczek falowych) i od tego czasu wróciły wszystkie znane efekty, np. rozłączanie się części klawiaturowej z częścią główną (tabletową) tego notebooka itd. Dodatkowo wpisuje się to w spodziewany i zresztą potwierdzany przez spikerów sposób, w jaki dochodzi do włamań, a mianowicie poprzez wysyłanie odpowiednich pakietów falami (działających na zasadzie "black box", czarnej skrzynki, którą tylko z zewnątrz się obsługuje bez dogłębnego zrozumienia sposobu działania). 2017-11-28 - Kolejny sposób marnowania mi czasu: kretyńskie usługi kurierskie. Zapewne to zaplanowane, zresztą nagminnie firmy kurierskie za mną jeżdżą oficjalnymi autami co najmniej od czasu do czasu. W mieszkaniu nie wiedzieć czemu nie działa domofon, zresztą co to za założenie, że na pewno ktoś jest w domu (i nie śpi)? Nie każdy mieszka z jakąś babcią. Zupełnie kretyńskie. Ktoś do mnie zadzwonił raz, ale tak, że nie słyszałem, a poza tym nie wiem, czy to kurier. Zaraz później telefon wyłączył. Na SMS-y nie odpowiada. W efekcie stracony przynajmniej cały tydzień (brak Internetu w moim domku), blokada moich planów na co najmniej tydzień. 2017-12-02 - W ogóle nie dało się pracować, iść do przodu ze względu na włamy do procesora. Symulowali błędy z mojej winy, brak pamięci itd. 2017-12-18 - Dziś rano i wczoraj wieczorem TV stosowała blokowanie karty sieciowej komputera i inne takie związane z procesorem triki, bo nie mogła podglądać ekranu. Brak kabelków i zbyt dobra komunikacja USB<->WiFi. Te przekręty potrafią zmarnować dużo czasu. 2017-12-20 - Kolejne sposoby walki polityków ("telewizji") o wydłużenie mych cierpień, przedłużenie torturowania i wprowadzenie dodatkowych opóźnień - obok tych wspomnianych w zapisku 2017-07-26 oraz w poprzednim - to dodatkowe przekupywanie i terroryzowanie każdej firmy, z którą mam tylko po kolei do czynienia, by mnie nie obsługiwała (to chyba dzieło urzędów kontroli skarbowej, a może i ZUS, we współ"pracy" z telewizją). Np. całe tygodnie musi zajmować zespawanie włókna światłowodowego, co fachowcy robią w kilka godzin. Ot po prostu jakoś teraz chwilowo żadna firma się nie chce tego podjąć, chyba że jest dziwnym trafem z Łodzi, to ta dziwnym trafem okazala się chętna (przez pomyłkę do niej zadzwoniłem). "Po świętach". Podobne utrudnienia przy szukaniu tłumacza. Orgnizuje się też dyskryminację i gdzie indziej, np. w Orange, w bankach - po to, bym nic tylko zajmował się pozwami. Tłumacz Maria Łempicka, spawanie światłowodów - WARTEL Krzysztof Zwoliński... No i oczywiście wszyscy adwokaci. Typowy efekt to tymczasowe przyjęcie zlecenia, po czym wyskakują problemy i jednak nie ma realizacji (np. po dwóch/kilku dniach czy po tygodniu). Politycy walcząc o to, bym miał życie usłane trudami i cierpieniami, walczą o to, by więcej Polaków stało się rządowymi kryminalistami. To ich jedyna nadzieja przecież. Także i może kto inny tego chce, nie sami politycy. 2017-12-28 - Dziś przeżyłem kolejny dzień wypełniony walką z szykanami fiskusa (czy, ściślej, układu TVP+administracja skarbowa, ewentualnie ZUS). Te czarne charaktery ciągle podejmują jakieś działania, by mi utrudnić życie, sprowadzające się do wymuszania dyskryminacji od różnych ośrodków państwowych i gospodarczych. Najpierw więc od 11:00, po pewnych problemach wczoraj z zamówieniem odpowiedniej firmy (2 godziny to trwało, kazali czekać, oddzwonić później, nie odpisywali itp., a ten, kto się podjął zlecenia, też raz zamilkł na rzędu 5-7 sekund), musiałem z przedsiębiorcą zajmującym montażem anten satelitarnych jechać aż kilkanaście km od Warszawy do mego domku. To mianowicie w celu zamontowania na dachu anteny satelitarnej do Internetu szerokopasmowego "Tooway". Sprzęt mam już od kilku tygodni, czas na instalację. Po co w ogóle takie komplikowanie sobie życia? Bo Orange nie chce mi nawet założyć linii telefonicznej. To nic, że mają ją sąsiedzi, a starostwo powiatowe jest o 1,5 km od domku. To nic, że zamawiającym jest firma i że zgłosiłem gotowość zapłacenia za dodatkowe problemy przy instalacji nawet duże sumy i że zgłosiłem też zainteresowanie drogimi łączami internetowymi dla firm (np. 2000 zł/m-c czy 4000 zł/m-c) realizowanymi na łączach analogowych. Orange to nic nie interesuje, skoro chwilowo nie ma kabla gotowego, to go nie doda i wielokrotne prośby o zaprezentowanie, przysłanie jakiejś wyceny zlekceważy. W końcu wręcz obsługa zrobiła się nieuprzejma. A zatem z Orangem szykuje się walka w "sądzie". Co się zaś tyczy montera anten satelitarnych Tooway, zapewne przedsiębiorcy jednoosobowego, to przyechał tylko po to, by pochodzić sobie po dachu i najpirw zażądać wyższej o 100 zł ceny, by w końcu zrealizować swą misję i powiedzieć "Nie zrobię tego, nie umiem chodzić tutaj po dachówkach". I to mimo tego, że (jak przyznał, zapytany) wielokrotnie montował anteny satelitarne na dachach. A zatem jakas parodia pracy. Najpierw w ogółe przez pół godz. wieszał'tylko jakieś sznurki dookoła kominów czy na drabinie - po co to w ogóle normalnemu robotnikowi mającemu coś do zrobienia na dachu, np. kominiarzowi... ja z takim uciekaniem od właściwego zajęcia na dachu się bodajże u fachowców jak dotąd nie spotkałem. Nazwa tego przedsiębioccy: Anteny Dariusz Białas, www.anteny-warszawa.com, 601351271. Inny, z którym wczoraj rozmawiałem, wykręcał się od roboty i rozmowy tym, że najpierw musi zejść ze STROMEGO dachu, na ktorym właśnie jest, dopiero potem oddzwoni (firma Montaż Anten Dariusz Kurowski, "NIP" 9521647252, tel. 796757574), a inny w rozmowie poprosił o SMS-a i już więcej jakoś nie oddzwonił. Tamten pierwszy, dzisiaj sprawdzony, wziął jeszcze 80 zł za dojazd, choć nic nie zrobił (byłem od niego zależny, gdyż taszczylem ze sobą w tę i z powrotem ciężki sprzęt, więc za to złodziejstwo czasu i niewywiązanie się z umówionego świadczenia nawet zapłaciłem. Wysadził mnie gdzieś przy metrze M2 (metrem rzadko jeżdżę z powodu bandytyzmu policyjno-strażowego, jak już kiedyś tu wyjaśniłem), musiałem się jeszcze z tym wszystkim przetaszczyć do mieszkania. Potem od ok. 15:20 byłem w banku i do 17:00 załatwiałem na mieście w banku i w okolicy sprawy bankowe, częściowo związane z kolejną dyskryminacją. Mianowicie Bank Pekao S.A. (dziwnym trafem państwo go niedawno przejęło, w ramach jakiego nieomal skandalu: deprywatyzacji firmy prywatnej, ale to nie ma znaczenia, gdy i tak administracja skarbowa tak potęzna...) WYPOWIEDZIAŁ UMOWĘ RACHUNKU BANKOWEGO MEJ SPÓŁCE PANAMSKIEJ. Jest to kontynuacja stałej linii dyskryminacyjnej wobec tej spółki, którą dyskryminuje się też w sądach. Problemy bywają różne, np. 3 lata czekania na termin rozprawy z powództwa spółki (i do dziś go nie ma), jest taka jedna sprawa; z kolei w banku: jakieś rzekome obowiązk niewypełniane, jak gdyby oni jakiś konkretny raport musieli złożyć, a nie złożyli, ponadto w sądcach np. rzekomy "brak pełnomocnictwa" (rzekomo "koniecznego", bo to już nie ma normalnych ludzi spółki, organów, dla sędziów już tylko sami pełnomocnicy mogą być, a prokur też jakoś raczej dla sądu chyba nie ma lub muszą być jakimiś polskimi pojęciami napisane...). Trwa więc swoją drogą kompletna nagonka na tę moją spółkę panamską (którą mam od 2012 r.) w sądach polskich, nastawiona na wmawianie mi i ewentualnie publiczności, że nie mam w ogóle uprawnień, by ją reprezentować, by w jej imieniu podpisywać pisma - co jest bzdurą. Atak na konto bankowe to tylko kolejny krok tej nagonki. Boli pewnie niektórych, że bandyckie sądy i komornicy raczej nie mają jak się do tej spółki przyczepić, a więc to, że mam tam bezpieczną kasę. Walka z szykanami fiskusa to też poświęcenie godzinki na zainteresowanie się sytuacją rodziny, źle traktowanej przez państwo i drugą część rodziny, po czym weszcie od ok. 20-21 znowu zajmowałem się przygotowywaniem pozwu przeciwko bankowi. Takie życie. 2018-01-01 - Kolejne ataki przeciwko mnie w celu pozbawienia czasu: zepsucie ekranu dotykowego poprzez włamanie do procesora w notebooku Acer SW5-011. 2018-01-02 - Kilka miesięcy temu spikerzy korzystając ze swej władzy w gospodarce zorganizowali jakąś scenkę rodzinną związaną z mym ojcem i nieboszczką babcią od strony matki. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem wprawdzie, ale to najwyraźniej kogoś zajmowało, bo znaleźli sobie nowe powiedzonko wzorowane na niej chyba, choć tak rzadkie i nonsensowne, że w żadnym słowniku związków frazeologicznych nie występuje. "Spikerzy znaleźli sobie powiedzonko" = wałkowali dany tekst całym zespołem. 2018-01-02 - Znowu jak gdyby zatruty napój Monster, tym razem nie w okolicach sądu na al. Solidarności 127 (gdzie już chyba ze 2 razy na taki trafiałem i nabrałem pewności, że tam takie sprzedają), tylko w sklepiku osiedlowym. Efekt typowy, tj. jakieś sensacje jelitowe (odzywające się wkrótce gazy, stały ucisk na odbyt, spikerzy z góry na te efekty przygotowani). 2018-01-08 04:43 - Dodatkowe dręczenie mnie przez 4 godziny w ciągu nocy, a pewnie i całą noc, poprzez blokowanie drugiego laptopa, tj. psucie jego złącza USB, po czym następuje jego ponowne połączenie i każdorazowo odpowiedni dźwięk w Windows. W ten sposób co 10 sekund był jakiś głupawy windowsowy dźwięk, jest tak nadal. Wcześniej przygotowali się do tego g**nianego zajęcia poprzez popsucie ekranu dotykowego. Wszystko to typowe przekręty sprzętowe realizowane na zasadzie włamań do procesora. Pewnie jakiś spiker idiotycznie ślęczy i co chwila naciska Enter. Nie sposób oczywiście wobec tego nic robić na tym drugim laptopie, gdyż nie ma części klawiaturowej i działa tylko jako tablet, a USB jest co chwila psute, każdorazowo przy dodatkowym dręczeniu przez głupi dźwięk z Windows. Ani mi to nie pozwala zasnąć, ani włączyć nagrywania nocnego, potrzebnego ze względu na robione przez tych spikerów co jakiś czas wytryski nocne (każdorazowo tu odnotowywane). 04:49 pozbyłem się tego (udało się chwilowo mieć myszkę i włączyć nagrywanie, po czym urządzenia USB wyjąłem z gniazda, więc już nic nie gra w te i we wte) i teraz dopiero spróbuję zasnąć. 2018-01-08 - W środę (3.01.2018 r.) byłem przez przynajmniej ok. 20 minut w okolicach kurii arcybiskupiej warszawskiej oraz w środku, prosiłem o zrobienie czegoś z dźwiękami w kościołach (na mszach). Nic nie chcieli pomóc, odsyłali tylko do proboszcza, choć wyjaśniałem, że ci to raczej w rozmowie zaprzeczają istnieniu problemu. Wyjaśniałem też oczywiście, że gra ze wszystkich stron - z konstrukcji budynku, wszędzie równomiernie i że to tak zawsze przy mnie jest. Oczywiście w samej kurii też grało. Rozmowa jest nawet nagrana. Mam zresztą w swej kolekcji różne nagrania rozmów, np. dawnych z TVN-em, Radiem Maryja itd., zawsze mnie lekceważą, zgodnie z wytycznymi z rządowej administracji skarbowej. 2018-01-10 - Od ok. roku jeździ się za mną oznakowanymi pojazdami nie tylko Policji i pogotowia (sprawa stara), ale i "Panek car sharing" (to chyba jakaś wypożyczalnia samochodów). 2018-01-11 - Spikerzy spowodowali zatrucie w McDonald's samoobsługowym przy Świętokrzyskiej obok nru 1. Zapowiadało się na to, bo ze 2 dni wcześniej podesłali mi jakiegoś gościa przypominającego trochę Solorza (znanego miliardera), jak zresztą podpowiadał właśnie wtedy przekaz z tortury dźwiękowej. Tymczasem zatrucie nastąpiło najprawdopodobniej za sprawą płynu - shake'a (a być może Coca Cole też byłyby zatrute albo podawaliby z osobnego nalewaka, np. na Colę Light). Podani mi Sos Tysiąca Wysp, choć o niego nie prosiłem. Może one były zatrute, a innym takich celowo nie podawali, kto wie... to by pomogło uchronić innych klientów przed tymi samymi efektami. Charakterystyczne jest, że takie problemy w tym samym McDonald's miałem już wcześniej, już rok temu, przez co aż nawet wyrzucałem Colę otrzymaną w zestawie po wypiciu łyka. Nie tylko przez nieco słaby smak, za mało intensywny (zbyt wodnisty), jak na Colę, ale i przez przeczucia. Poza tym, gdy tam wszedłem, przyszła do mnie jakaś bardzo młoda laska w wieku ok. 19 lat postać przy mnie i potowarzyszyć jako pomocnik (potem nawet zakaszlała). Nie wiem, po co, nie każdego tam tak traktują. O zatruciach w McDonald's (np. tym w Złotych Tarasach) było już tu w zapiskach, podobnie jak zwłaszcza w Pizza Hut (np. w Arkadii za czasów zaprzysiężenia rządu Szydło czy raczej bezpośrednio przedtem, wtedy też ją w Arkadii spotkałem, jeśli się nie mylę co do osoby, a raczej nie). Nie chcę straszyć rozpisywaniem się o tej głupocie, bo oni zawsze straszą, a ostatecznie do dziś żyję zdrowy. Co ciekawe, w tym McDonald's na Świętokrzyskiej (ale nie tym głównym przy Marszałkowskiej), gdzie ze 14 miesięcy wcześniej często przesiadywałem po wiele godzin, doszło do jakichś poważnych zmian w personelu, przestali sprzedawać przy kasach, jest już tylko sprzedaż przez automaty. Podobną zmianę przeszedł McDonald's na Dworcu Centralnym. Może to po to, by mieć samych przestępców, a pozostałych zwolnić i nie mieć z tego powodu żadnych problemów, żadnych braków kadrowych (redukcja liczby miejsc pracy w związku z automatyzacją i stosowaniem maszyn). Sami przestępcy w personelu to okoliczność sprzyjająca złemu traktowaniu, np. podtruwaniu żywności. W dodatku nawet na Dworcu Centralnym (na piętrze) w McDonald's, gdy kiedyś tam byłem, jakaś dziewczyna z obsługi powiedziała przy mnie, w odpowiedzi na teksty spikerów, coś, co było potwierdzeniem (jakieś np. "tak, o to chodzi") - gdy był temat, że to przez Piotra Niżyńskiego i przez zwalnianie legalnych pracowników te maszyny zamiast normalnej obsługi kasowej. Prawdopodobnie, zważywszy na to, że zupełnym kretynizmem jest najpierw popełniać zbrodnię tortury, by potem tylko zabić ofiarę (zamiast zrobić to od razu), nikt na mnie nie poluje. Jak zwykle efekty są tylko w postaci jakiegoś parcia na odbyt itd., wzmacnianego pewnie przez spikerów. Nie ma nawet pewności, czy to McDonald's, bo przekaz podprogowy może mieć na mnie duży wpływ, nawet na pracę jelit (choć nie wiem, czy by mógł aż konkrety w postaci gazów wywoływać; stąd więc przekonanie, przez te realne efekty, że to jakieś drobne zatrucie środkami na przeczyszczenie było, aczkolwiek może wina jest po stronie dostawców półproduktów, np. mleka). Jest to więc jedynie taki straszak, bym go opisał i by ludzie tym bardziej mnie omijali. Im bardziej samotny jestem, tym rząd bardziej się cieszy. Co ciekawe, nawet prawnik wtedy, gdy byłem obok, postarał się zaraz po mym wyjściu z jego kancelarii, w której go nie było widać (słychać mnie z odległości przez te tortury), zareagował, zadzwonił do mnie, umówił się, bym za pół godziny przyszedł. Także więc na gruncie zdrowego rozsądku wszystko samo się prosiło, bym wyszedł gdzieś na parę minut, najlepiej coś zjeść, najlepiej więc do McDonald's przy skrzyżowaniu Tamka i Świętokrzyskiej. Prawdopodobnie sprawę więc tak zaplanowano, uzgodniono z nim - gdyż na co dzień widzę, jak gigantyczny wpływ na mego prawnika ma bodajże administracja skarbowa z wspólnie z telewizją. W McDonald's byłem ok. godz. 11:00 - 11:20. Efekty zatrucia - słabe, ale było parcie na odbyt oraz wzmożone gazy już kilka godzin po jedzeniu (śniadanie z McMuffinem jajko, owocogurt, szejk). Innym przejawem przemawiającym za autentycznością tego drobnego spisku prawdopodobnie administracji skarbowej z telewizją było to, że gdy dziś później jadłem w jadłodajni Kateryny Szeremetowej na Dworcu Centralnym, spotkałem się ze sporą ilością kaszlania (nietypowe, choć pojedyncze kaszlnięcia się tam czasem ze strony kierowniczki zdarzają). Jak wiadomo, jak opisywałem, jest to jeden ze stałych sposobów prześladowania mnie przez jakieś często niezidentyfikowane osoby, sposób ogłoszony na Facebooku na grupie związanej ze śledzeniem mnie. Symptomy: małe rozwolnienie (stolec szczególnie miękki w porównaniu z typowym), lekka gorączka (np. w nogach), gazy co kilka minut. Po McDonald's a przed pojawieniem się symptomów nic innego nie jadłem/piłem. Prawnik też dzień wcześniej przez telefon coś gadał o "mocy" (w kontekście pełnomocnictwa), nieco dziwnie więc się wyrażając (u spikerów miało to jeszcze jakiś podtekst co do stanu cywilnego, bo taki był wtedy u nich temat: żonaty?... kawaler?...). A była przecież taka kampania reklamowa Burger King w 2009-2010(?) r. (grillowane w kolorach piekła z tekstem jakimś w rodzaju "Moc"). 2018-01-13 - Jak się okazało kilka dni temu, trwa dyskryminacja u notariusza Rogali przy Rondzie ONZ. Być może to dyrekcja biurowca poprosiła go o niewpuszczanie mnie albo bezpośrednio urząd skarbowy. Nie ma to żadnego sensownego uzasadnienia. Co do anteny satelitarnej to została zamontowana dla mnie na zlecenie dystrybutora. 2018-01-14 - Sąd przygotował skandaliczne postanowienie w sprawie mojego pozwu (oddalające wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych), w którym z góry przesądził - mając na razie tylko pozew, tj. bez postępowania dowodowego - że 2 słuszne roszczenia z tej sprawy są przegrane. Jedno było o dręczeniu mnie przez instalację dźwiękową, co sąd uznał za niewiarygodne i dlatego "oczywiście bezzasadne" (nawet opłaty od tego nie chciał liczyć), a drugie to były 2 roszczenia o ustalenie odpowiednich praw wyrokiem. Jest o tym na forum.nielegalnie.pl. Oczywiście tak się nie robi, po to jest proces, do którego zmierza pozew, by określone okoliczności, od których zależy zasadność powództwa, dopiero ustalać w postępowaniu dowodowym, a nie przesądzać o nich na zasadzie "ogólnej małej (czy bardzo małej) wiarygodności na podstawie samego pozwu". Jest o tym sporo orzecznictwa Sadu Najwyższego (dotyczy ono pomijania dowodów; zarzuca się wtedy naruszenie art. 217 i 227 Kodeksu postępowania cywilnego); jest to też podobno stanowisko książek prawniczych, wobec czego panuje (jak obwieszczał SN w uzasadnieniach orzeczeń) "zupełna zgodność doktryny i orzecznictwa". Nie o tym jednak chciałem pisać w tej notatce. To, co ciekawego mnie spotkało, to fakt, że choć to orzeczenie wydano bodajże ze 2 dni temu, to w ciągu ostatniego miesiąca miały, jak się zdaje, miejsce jakieś rokowania telewizji z sędzią. Gdyż w ciągu ostatniego miesiąca, gdy byłem na mieście, spikerzy podnieśli (chyba nawet ze 2 razy, w różnych dniach) temat, iż w sprawach cywilnych jest nawet lepiej niż w karnych, bo w sprawach o przestępstwo ich prowadzenie zależy od tego, czy jest "uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa" (a więc jest możliwość łatwego powstrzymania się w ogóle od jakiegokolwiek prowadzenia sprawy, śledztwa), podczas gdy w sprawach cywilnych obowiązuje ta zasada, że wnioski dowodowe będące na temat (tj. mogące zaważyć na rezultacie procesu) sąd powinien zawsze realizować, chyba że się z ich twierdzeniami i tak zgadza. Napisano już przecież sporo na ten temat ("sąd nie może oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody uzasadniają twierdzenie przeciwne niż dowodzone; nie może tym bardziej oddalić powództwa jako nieudowodnionego, jeśli oddalił wnioski dowodowe mające prowadzić do jego udowodnienia"). Właśnie o tym była gadka. I tutaj teraz mamy co innego - sędzia próbuje przepchnąć jakąś "oczywistą bezzasadność", która w ogóle wyklucza roszczenie i powoduje, że (bez zwolnienia z kosztów) nawet się opłaty sądowej za nie nie nalicza! Ciekawa propozycja, tym bardziej, że pojęcie oczywistej bezzasadności istotnie pada w jakimś tam orzeczniu SN w sprawie cywilnej podobno z 1971 r. czy obok tej daty, właśnie w kontekście zwalniania z kosztów sądowych. 2018-01-20 - Sporo gazów i parcie na szybkie załatwienie się po zjedzeniu w naleśnikarni Kateryny Szeremetowej. Ostatnio też (ze 2 wizyty temu) sporo kaszlała na mój widok. Z kolei ze 3 wizyty temu spikerzy gadali o jakimś zabiciu i zatruciu mnie tam, tak, iż tamta rzecz sprzed 2 wizyt wyglądała na odpowiedź na to. Wprawdzie w tym przypadku efekt akurat jest dosyć słaby i można by go próbować pomylić z czymś innym albo nawet normalnym, ale jednak są to nadmierne ekscesy. Efekty oczywiście ściśle jelitowe, żaden tam jakiś "ból żołądka" itp. Nie piłem też od jakichś 24 godzin żadnej gotowanej wody z kranu. Już wcześniej miałem tam kiedyś takie wrażenie, że zrobili drobne podtrucie czymś na przeczyszczenie, ale to zlekceważyłem, więc teraz już będę ostrożny. 2018-01-21 - Podstawowym problemem pozostaje woda w mieszkaniu. Jest podtruwana (wymaga oczyszczania, a jeszcze lepiej zastąpienia wodą kupowaną). Zresztą ojciec wynajmującego to chyba jakiś hydraulik, montował mi i naprawiał natrysk od prysznica. Jakkolwiek czasem nawet całą dobę nie piję przegotowanej wody z kranu a problemy i tak występują, to być może jest to spowodowane przewlekłością efektów podtrucia, które wcześniej się nie przejawiały wobec nieprzyjęcia żadnych istotniejszych pokarmów. Nie wykluczałbym oczywiście problemów u dostawców napojów, zwłaszcza w świetle podobno historii dziadka (a może i jego zabito wodą? nie pamiętam już, czy kupował jakąś czystą, chyba nie; sąsiadem tam jest weterynaria). Oczywiście te głupie triki stosuje się po to, by koniecznie opowiadać, jak to sędziowie (a już na pewno SN) zaczytują się w podstronie /zapisy.txt albo w zaszumionych zdjęciach na Facebooku z wykradzionym ekranem. Więc już nie będę o tym pisał. Teraz mam bodajże ekran niewidoczny. 2018-01-22 - Wywoływali wytrysk, ale się powstrzymałem. Nie nagrało się z powodu zbyt małej ilości miejsca na dysku. Ok. 09:20. 2018-01-23 - Żebym się nie mógł wyspać debil z telewizji ma jakiś napad głupoty dziś w nocy i uparł się, by non stop rozłączać USB w laptopie. Przez to włączenie nagrywania pewnie przeciągnie się do kilkunastu minut czy pół godziny. Już i tak trwa z 10 minut. (Problemy rzutują się też na złącze USB w telefonie komórkowym, tj. na ładowanie tego telefonu i stąd kolejne wysiłki i opóźnienia.) 2018-01-28 - Może w związku z zabójstwem Mieczysława Motas, na zasadzie "dzień po" (bo ono było 18.01.2018 r.), spowodowano mi znowu sztuczne wrażenie jakiegoś sporego bólu w jelitach, także jelicie cienkim, skręcania itp. w celu nakłonienia mnie na wypróżnienie się. Poprzednią taką sytuację opisywałem tu 19.11.2018 r., czyli ok. 2 miesiące temu 19-ego dnia miesiąca. Po usiąściu na klozecie, bez żadnego załatwiania się, wrażenie ustało. Tym niemniej wcześniej trochę trwało, pobawiono się w dodatkowe wyżywanie się i przede wszystkim (jak to bywa w takich sytuacjach) zawracanie głowy takim wrażeniem. 2018-01-31 - Kaszlanie na mój widok na początku spotkania z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego okręgowej izby adwokackiej Pauliną Dąbrowską (kaszlała p. Paulina, twierdziła też, że to jej prawo, bo jest chora). Zapewne sprawę zamkną bezskutecznie, akcentując "brak dowodów", nie pofatygują się o zawieszenie adwokata w jego prawach, choć ewidentnie nie jest to normalnie pracująca w swym zawodzie osoba. Wkrótce się przekonamy. 2018-02-02 - Spikerzy od dawna wiedzieli, że właśnie przygotowywany jest akt oskarżenia przeciwko mnie i że sprawa fikcyjnych zniszczeń mienia nie zostanie umorzona, lecz będę oskarżany przez prokuratora o przestępstwo. Wskazywały na to ciągle powtarzane, do znudzenia, przez II poł. 2017 r. teksty "Polityką już się zajmij!" (dla porównania w 2014 r. między majem, gdy wprowadziłem się do mieszkania, a co najmniej końcem listopada, gdy wyprowadziłem się z kolei z domu, w którym do tych spraw doszło, a nawet jeszcze sporo dłużej, trwały teksty "Wykład ci zrobię" - to pewnie o takim robieniu sprawy karnej zorganizowanej na zasadzie podyktowania przez pojedynczego świadka konkretnych zmyślonych win, dobranych pod drugą osobę, którym przeczy to, co zeznała czy w inny sposób pod karą twierdziła ta właśnie druga osoba; a zatem sprawa karna typu "słowo przeciwko słowu" jako "wykład"). Oczywiście jeśli wziąć poprawkę na to, że "Polityką już się zajmij!" to jakaś ironia, bo zabieram się do czegoś dokładnie przeciwnego, do mediów, to tekst pasuje jak ulał: polityką właśnie już się nie zajmuj, nie będziesz zajmował, bo ktoś ma takie marzenia, że rola człowieka w polityce zależeć powinna od sądów, takie te sądy są kluczowe we wszystkim. To, że są dnem, co każdy widzi, nie ma znaczenia, tak czy inaczej to sąd toruje drogę do kariery czy raczej ją przekreśla. W każdym zaś razie mam być przestępcą. To może myśl już z 2012 r., gdy była sprawa Breivika, który ewentualnie mógł też zostać wariatem (Mahmud Breik to taki mój dawny kolega, z gimnazjum, z imieniem kojarzącym się z islamem... może to te "świętowojenne" klimaty spowodowały taką sprawę inspirowaną przez Watykan - w istnienie mafii związanej z Watykanem ja przecież jak najbardziej wierzę). W każdym razie: obecnie bardzo się też przejęli aktem oskarżenia. Non stop na krótko wcześniej (rzędu tydzień wcześniej) i obecnie, i jeszcze w przyszłości, dręczyć mnie mają tekstem wzruszenia jakiegoś: "PowodzEEEEnia!...", z takim zaciąganiem na literze E, żeby było bardziej męczące i wzruszające. Widać, co głównie spikerów zajmuje. Nawet spodziewam się, po co ten wyrok. W różnych krajach świata teraz dziwnym trafem może zaczną (za rok, dwa, trzy lata) wymagać do założenia spółki offshore'owej jakichś zaświadczeń o niekaralności. Żeby utrudnić mi życie. Ta mafia zajmująca się wywyższaniem sądów jest przecież międzynarodowa. A bez spółek offshore (tzn. działających tylko poza krajem rejestracji, zwykle kontrolowanych przez obcokrajowców z punktu widzenia swej siedziby) dużo trudniej robić biznes. Jest się podatnym na komorników, nie ma gdzie trzymać pieniędzy, płaci się podatki, spółka może ulec wyrejestrowaniu, przedsiębiorstwo może ulec przepadkowi, a w razie ubezwłasnowolnienia (z powodu bandyckich sądów i biegłych, po prostu wpływu administracji skarbowej na wszystko) nie ma się jak wymigać od cudzej kontroli nad własnymi biznesami. Bardzo o to może być trudno. To chyba o tego typu problemy - tworzenie problemów z biznesem międzynarodowym - chodzi w tych idiotycznych tak poza tym skazaniach, organizowanych w zasadzie wyłącznie na zasadzie "wykładu" NADczłowieka o winach jego PODczłowieka, które ułożył pod jakiś tam pasujący do jego wizji życia schemat. Bo tak poza tym brak dowodów winy, brak dowodów przestępstwa, brak też nawet uprawdopodobnienia winy konkretnej osoby. Spikerzy nawet otwarcie przyznają, że sprawa przeciwko mnie o przestępstwo jest ustawiona, od samego początku, a nawet jeszcze zanim ją wniesiono. 2018-02-09 - Znowu zatrucie. Jakkolwiek źródło zatruć w postaci wody jest prawdziwe, dowiódł mi tego kiedyś sąsiad powodując niemalże wystrzelenie dyszy od prysznica w czasie mego mycia się, to jest jeszcze chyba inne, bo od kilku tygodni nie piję wody z kranu nawet po przegotowaniu ani się nią nie myję. Zawsze tylko woda mineralna ze sklepu. Możliwe są jeszcze niby wejścia do domu i podrzucenie czegoś do takiej wody - wiem, że mimo rejestratora monitoringu (pewnie z powodu jego problemów z procesorem) są "włamania" do mego mieszkania z użyciem właściwego klucza, w nagraniu z monitoringu albo wtedy jest dziura, albo w ogóle nic nie widać, powtarzany jest film wcześniejszy (w ten sposób najpierw mi kiedyś znikła przejściówka USB-micro USB, a potem innym razem znalazła się w miejscu, które już wtedy sprawdzałem) - natomiast tym razem chyba winna była Telepizza na Marszałkowskiej. Po pierwsze z 1,5 tyg. temu, gdy tam jadłem, pracownica poszła pod jakąś zabezpieczoną komórkę ze specjalnymi drzwiami, pewnie od monitoringu, czyli pod miejsce dla bandyty, i stała tam ze 2 minuty czekając z wystawionym telefonem, aż jej ktoś poda ciasto. Dziwne trochę, prawda? Oczywiście nikt, żaden pracownik, nie powiedział mi, o co chodzi, nie otworzył swej mordy w tym celu, bo to zbyt skomplikowane, a może uznali, że zepsuje im to przyszłość zawodową. Ja się obawiam, że prędzej coś przeciwnego, prędzej ten brak reakcji. (W każdym razie na polityka, sędziego czy nawet prokuratora lub nauczyciela się taki człowiek nadawać w żadnym wypadku nie powinien, chyba że jakąś poprawę przejdzie, jakąś "resocjalizację".) Lub po prostu może są tam sami bandyci (to jest poziom z centrum Warszawy, znajdują im się tacy, a nawet sporo). Ponadto przejechało mi drogę mniej więcej tamtym razem jakieś auto z logo Telepizzy. To jednak oczywiście nic nie znaczy, bo można na polecenie okazywać, że ma się problem, żeby odwrócić uwagę od jego właściwego ośrodka, jakim może być np. podtruwanie wody w mieszkaniu, podczas gdy właśnie pizza jest może w porządku. Nie bez znaczenia jest i to, że tamtego wieczora spikerzy ponownie zwracali mi uwagę na obecność w belkach mego nowego domu telefonów, na to, że one grają. Mniejsza z tym, na ile to prawda. Kojarzy się to z podtruwaniem ciasta (analogia "zepsutej struktury"). Nadmieniam, że w jelitach mi było trochę niedobrze nawet jeszcze po załatwieniu się. Jeśli to przez pizzę (ona swoją drogą ma zawsze trochę takie właściwości, ale nie tworzy takiego problemu), to znaczy, że mają jakiś środek, który dopiero po ok. 8-12 godzinach zaczyna dawać się we znaki. 2018-02-11 - Jeszcze 24 godziny po załatwieniu się dnia 2018-02-09 nadal utrzymywało się nadmierne parcie w jelitach i dziwne w nich efekty. 2018-02-19 3:05 - Wywołali nad ranem wytrysk (we śnie oczywiście), w nocy po wyprowadzce z mieszkania, gdzie przemieszkałem rok. 2018-02-26 22:30 - Jakaś kobieta wyszła prawie równo o tej porze, zarazem na recepcji 2 dziewczyny siedziały i rozmawiały. Innym też zdarzało się na noc opuszczać Warsaw Center Hostel. Do Misz-Masz Hostel, w którym prawdopodobnie jest "kontrola", przychodzą zapewne już po północy, nawet późno w nocy, gdy wg podsłuchu śpię lub w każdym razie nie ma warunków tego obserwować (ludzie w pokoju ostatnio byli bardzo wrażliwi i grożono mi problemami z powodu najmniejszych szmerów w nocy). 2018-03-15 - Dnia 13.03 skradziono mi dokumenty w postaci plików wideo i fotografii na karcie SD poprzez jej zniszczenie czy raczej zastąpienie kartą z rysą w środku na całej długości i wygięciem z tyłu. Ja włożyłem ją pod baterię laptopa, ktoś pod moją nieobecność dostał się do tej szafki otwieranej kartą i wyjął tę kartę spod baterii, a podrzucona zepsuta karta micro SD trafiła poza notebook. Sama z siebie nie mogłaby wypaść, gdyż bateria solidnie siedzi i nie ma taka rzecz którędy wypaść. Stało się to w hostelu Oki Doki. Aby pokazać, jak Policja ich wspiera, po mym powrocie do hotelu, kiedy to odkryłem, przyjechała z jakichś absurdalnych powodów (już w nocy szykowanych przez spikerów) Policja ("bo recepcji nie spodobała się pana awanturnicza rozmowa na temat policjantów czepiających się pana" - coś jak te idiotyczne obrzucania mnie wyrokiem czy śledztwami np. o jakiś sfingowany rzekomy wypadek itp.) przyjechała na wezwanie recepcjonisty. Wymyślił sobie, że mam jakieś pornograficzne nagrania w komórce. W każdym razie hostel "Oki Doki", moje dokumenty wideo ("dowody") może dla nich nie są OK. Bardzo dużo nagrań wideo z dowodami w ten sposób przepadło, bo karty podrzuconej żaden sprzęt nawet nie zauważa. Ponadto 2 dni wcześniej wieczorem zrobiono mi przekręt w kafejce internetowej w metrze Centrum, że poprosiłem o komputer do 24:00, a dostałem do 23:52, zaś o ok. 23:50 agentka z obsługi nie chciała już przedłużyć czasu, "bo wysłała już raport". Jakieś wysyłanie raportów tam rzekomo musi być. Spiker mnie zasugerował pójście do tej kafejki, ale przez ten problem nie udało się zapisać półtoragodzinnej pracy. Po prostu komputer się zrestartował po końcu czasu czy po prostu wyłączono go. A zatem znowu ten efekt pracy, która poszła na marne, ten sam, co później po zniszczeniu danych w hostelu Oki Doki (gdzie też zresztą podrzucono na moje łóżko jakieś cudze ubranie i zaścielono je pod moją nieobecność przed tą całą sytuacją z odkryciem przeze mnie zniszczenia i nawet wcześniej już nasłaniem na mnie Policji przez hostel). UWAGA: to nie jest taka ważna sprawa. Proponuję nie szukać dowodów za cenę niższych kar. Ważne jest to, że danych nie odzyskano, to jest problem, a nie kara dla jakiegoś bandziora-złodzieja. 2018-03-25 - Ostatnio większość czasu w ciągu dnia się marnuje. Oto podstawowe pożeracze czasu: 1) jedzenie. Wyjście na miasto celem zjedzenia obiadu potrafi trwać ok. 2 godz. A tymczasem przecież dzień ma tylko rzędu 15 godzin (9-24). 2) ładowanie akumulatora laptopa. Potężny pożeracz czasu, marnuje się na to rzędu 7 godzin każdego dnia. Nie korzystam z laptopa podłączonego do zasilania, gdyż wtedy widać jego ekran bardzo czytelnie. Tak poza tym bowiem laptop jest zaizolowany wieloma warstwami ekranującej (na bardzo szerokim paśmie częstotliwości) siateczki z miedzi czernionej, która sprawia, że ekran powinien być kiepsko widoczny (zwłaszcza jeśli odbiornik nie jest tuż obok). Jednakże podłączenie kabla zasilającego powoduje, że przechwytuje on wszystkie zafalowania, jakie powstają w laptopie, i wynosi je na zewnątrz, przez co zarówno sieci WiFi są dobrze odbieralne przez laptop, jak i widoczność jego ekranu jest niemalże całkowita. Nawet przecież i bez zasilania spikerzy czasem potrafią rozczytać, co jest napisane. Jest więc z tym źle. Laptop ładuje się np. prawie 2 godz., a pracuje później na takiej naładowanej baterii przez zaledwie godzinę. 3) Co najgorsze, mnóstwo czasu marnuje się z powodu ataków na procesor. Z godziny pracy na notebooku, jaka mi pozostaje po naładowaniu, większość potrafi marnować się na naprawianie rezultatów ataków na procesor. Pierwszy taki typowy atak to zwykłe zawieszenie komputera. Lampka adaptera sieciowego USB przestaje migać, komputer przestaje reagować na klawiaturę, kompletne "zawieszenie się". Drugi typowy atak to atak na jądro systemu operacyjnego (prawdopodobnie poprzez przejęcie tzw. bramki SYSCALL lub czegoś blisko niej) polegający na dodawaniu opóźnień przy odbieraniu czy wysyłaniu danych przez kartę sieciową. Pakiet PING potrafi przez to dostawać odpowiedź np. po 5-20 sekundach. Jest to idiotyczne i niczym nieuzasadnione. Czasem wręcz sytuacja jest tak ewidentnie "robiona", że żadne przybliżanie access pointa (który jest w moim smartfonie) do adaptera sieciowego, nawet wręcz zetknięcie go z nim, nie przyspiesza pracy sieci, choć często przyspiesza (a to za pośrednictwem łaskawego wyłączania wtedy problemu przez spikerów, zapewne). Nawet to potrafi nie przyspieszać pracy sieci. Jest to więc ewidentnie robione, gdyż nie ma żadnego sensownego fizycznie i informatycznie wytłumaczenia, by nowe pakiety IP (tzw. ping) wychodzące z karty sieciowej miały czekać po kilka, kilknaście sekund na powrót odpowiedzi. Ewidentnie to więc kolejny przejaw złośliwych złowrogich włamań do procesora nastawionych na pozbawianie mnie czasu. Były te ataki już od dawna, ilekroć pracowałem na laptopie bez zasilania, teraz zaś są szczególnie wzmożone, gdy zajmuję się sprawą matki i kończeniem przygotowywania pisma do sądu (jak gdyby komuś zależało, by trafiło tam na ostatnią chwilę). Czasem jeszcze, w ramach ataków na procesor, psuta jest karta sieciowa na drugim laptopie (widocznym, niechronionym w żaden sposób), który służy jako router Internetu i złącza USB. 2018-03-28 - Dziś np. miał miejsce kolejny typowy incydent wskazujący na to, że za tzw. monitoringiem (będącym pracą przy Microsoft Screen Capture ORAZ przy jakimś podglądzie kamer) stoi w istocie także podpowiadanie mojego położenia operatorom podsłuchu ("spikerom") - o ile w obiekcie są kamery, a w zdecydowanej większości są (typowe wyjątki to częściowo szpitale, prokuratury rejonowe i niektóre jednostki Policji, wydziały wyższych uczelni zlokalizowane w odrębnych budynkach, typowo dotyczy to uczelni państwowych). W wagonie metra spikerzy wiedzieli, że jestem naprzeciwko dziewczyny z butelką. A mogłem na nią przecież w ogóle nie trafić, mogła być w innym miejscu. Przy tym trzeba dodać, że spikerzy raczej nie strzelają, nie pudłuą, tylko mówą tom co pewne. Najprawdopodobniej obsługujący to pracownik okolicznego pawilonu handlowego w metrze był po prostu przyuczony do używania funkcji "Rozmowa" (czy "czat") w programie Screen Capture. Ze spikerami się po prostu pisze przez Internet, na żywo, a po co? Po to, by znali położenie Piotra Niżyńskiego. To jest zjawisko typowe. Podobnych przykładów tego, że spikerzy "widzą" to, co dookoła mnie, np. produkty w sklepie spożywczym, spotkałem już naprawdę sporo. Toteż teza o tym, że dodatkowa praca jako agent to w istocie realizowanie paradygmatu "słucham-rozumiem-pomagam" (w prześladowaniu jednostki) nie jest przesadzona, bezpodstawna czy wątpliwa. Jeszcze jedna uwaga: doszedłem do wniosku, że multimetry cyfrowe są tak produkowane, że ich ekran złożony z segmentów (ekran typu LED) ma swą częstotliwość odświeżania i może byc podglądany w Microsoft Screen Capture. Multimetry to takie dosyć prymitywne urządzenia wyświetlające napięcie lub natężenie prądu. 2018-05-15 - Wywołali wytrysk. 2018-03-29 - Dziś już ok. 1,5 godz. straciłem z powodu ataków na procesor, przede wszystkim ataku polegającego na przechwyceniu wywołań systemowych tak, by sieć internetowa pracowała z odpowiednio wysokimi opóźnieniami, kontrolowanymi na bieżąco przez spikerów (jak pokazało mnóstwo doświadczenia). W ten sposób nawet cały tydzień potrafi upłynąć ze względnie bardzo małym postępem prac. (Moje prace w ostatnim miesiącu skupiają się przede wszystkim na sądach, a ostatnio, tj. od ok. 2 tyg., zwłaszcza na sprawie mej zdrowej matki gnębionej przez szpital psychiatryczny.) Wprowadzane przez spikerów w ramach dręczenia niemożliwością pracy opóźnienia to typowo przynajmniej kilkanaście sekund przy każdym pakiecie (np. ping). Oczywiście jednocześnie jest to kolejna metoda zawracania głowy, by koniecznie było jakieś "Screen Capture", by ten problem w ogóle istniał. Przywalić torturą, przywalić procesorem, rozwalać komputer, jeśli go prawie nie widać, wszystko, byle było (wydawało się) bardzo potrzebne "Screen Capture", "nie do obrony", bym był w tej kwestii jakimś totalnie przegranym i co najwyżej politowania godnym frajerem, w każdym razie w powszechnym mniemaniu (np. także w oczach osób, które potencjalnie nie zdecydowały się na dodatkową pracę przy tym, choć im ją oferowano i objaśniono - "Screen Capture" wydaje im się pewnie zrozumiałym, ważnym, realnym powodem, by przesiadywać przy śledzeniu... nie jest to jakaś głupota, która w ogóle nie działa i w której raz na miesiąc może coś ciekawego się pojawi, mało wiarygodna jako główny powód, cel i temat pracy przestępczej - a szkoda, powinna być taka mała wiarygodność, fakt namierzania mnie na podsłuch przez agentów od monitoringu jest może ich bardziej praworządnym kolegom i koleżankom za mało znany) - aczkolwiek ten "Screen Capture" jest to problem, który normalnie w ciągu kilku tygodni lub miesięcy [w normalnych warunkach, bez tortury itd.] zostałby przeze mnie doszczętnie usunięty (m. in. w kwietniu 2013 r. dysponowałem już profesjonalną klatką Faradaya za ok. 100 tys. zł, a w 2012 r. kupowałem różny sprzęt pomiarowo-testowy, tapety ekranujące itd., eksperymentowałem z folią aluminiową, także w kwestii zwalczania samego podsłuchu). W ogóle nie powinno być tematu związanego z obsługą takiego programu przez personel firm i instytucji, jest to totalnie idiotyczne, a tu jeszcze obok idiotycznego problemu polegającego na rzekomej "potrzebie" istnienia personelu do obsługi tego (czemu sobie na centrali nie obsłużą przez Internet? czemu nie ustawiać tych odbiorników w samym programie, przez USB?) jawi się kolejny idiotyczny problem polegający na tym, że to im wciąż jeszcze w ogóle działa i co rusz wykradną jakieś nowe głupoty, które się pojawią, choć powinno tygodniami prawie nic ciekawego nie być. A to powinien się zrobić standard. To tylko byłoby właściwą wizytówką tego idiotycznego już tematu (przecież od tak dawna o nim wiem!), no ale niestety. Wyżywać się na procesorze trzeba, to teraz "kręci" spikerów. 2,5 godziny czasu do kosza, a przecież dni są krótkie, to tylko rzędu 15 godz. roboczych, z czego często co najmniej kilka spędzam na dworze. Miałem zrobić drobiazg, tj. wrzucić do Internetu z "odkrytego" notebooka duże nagranie wideo, nawet kilka, co powinno dać tylko kilka nowych screenów, no ale niestety: godziny wyżywania się spikerskiego na prędkości Internetu i godziny ślęczenia w tej sprawie, m. in. przy blogu, przy konfigurowaniu sieci na nowo w tym komputerze itd. Odnotowuję to tutaj także dlatego, że (powtórzę) przez wyżywanie się na procesorze tracę nawet całe dni (z drugiej przecież strony lubię pracować tylko na notebooku działającym z baterii, czyli 3/4 czy 2/3 czasu to ostatnio bezczynne czekanie na naładowanie się, bo nie mam zamienników). Zauważmy. Też pewnie poradzenie sobie z procesorem byłoby dla mnie umiarkowanie łatwe, zajęło zaledwie tygodnie, no ale z kolei wchodzą w grę inne utrudnienia, np. zawracanie głowy skorumpowanymi sądami (ileż czasu na to idzie!), brak swobody myślenia, a także konieczność pozbierania w ogóle pieniędzy na wydatki - związane z wprowadzeniem ochrony przed atakami na procesor - z powodu wspomnianego na blogu złodziejstwa sądowo zorganizowanego, jakie mnie dotknęło w 2016 r. Normalnie byłoby takie coś niemożliwe, ze względu na stosowane przeze mnie sposoby dbania o finanse (to, że tu nie chodzi o mnie, lecz o moje przedsięwzięcia, którym tylko patronuję), sposoby, jakie skutecznie wykluczają wchodzenie komornika na konta, ale popełniłem wtedy pewien błąd prawny, w który mnie spikerzy wepchnęli, wierząc w przedawnienie "długu". I przez nadmierną pewność siebie i wolę jakiejś jasnej klarownej sytuacji pewnemu istotnemu pogorszeniu uległ stan moich oszczędności (a tu doszły jeszcze wydatki na nieruchomość). 2018-03-30 - Przysłuchiwałem się obsłudze kilku przychodzących do hostelu Patchwork (ul. Chmielna, Warszawa) zagranicznych, jak to zwykle bywa, klientów. Warunki oczywiście podczas mego pobytu w hostelu są takie, że nikt normalny by tam nie przyszedł (por.: wypowiedzi klienta z nagrania z hostelu Moon opublikowanego na blogu www.bandycituska.pl), natomiast szefowie z całego świata mający w firmie czy instytucji Screen Capture refundują klientom loty do Polski w celu poobsługiwania tego programu w tanich hostelach (zwłaszcza tych, w których akurat ja jestem). Do klientki 1 (chyba tak, wspominała coś o "Capture", wym.: kapczur) mówił: "Yes, we have Capture, but... it's very hot" (recepcjonista wie, że jestem niedaleko, choć poza polem jego widzenia), czyli po polsku: "Tak, mamy [Screen] Capture, ale... jest bardzo gorąco". Zwracam uwagę na to BUT, bo ono jest kluczowe! Recepcjonista by to jeszcze dokładniej wyjaśnił, ale się krępował. Zapewne więc pozostawił sprawę do uzgodnienia SMS-owego, zresztą oni czasem też np. wychodzą na piętro pogadać z klientem (do korytarzy i tak nie da się wejść bez klucza). Do klientki 2 mówił: "Piotr Niżyński is here. He is in the hostel, but he is HERE!". I ogólnie rozmowa się niezbyt kleiła, była bardzo powolna. Chyba to im wyjaśniło, że na razie nie ma uzgodnień. Klient 3 tak oto odpowiadał na pytanie: "8 hour(s?) - 9 hour(s?)". Prawdopodobnie chodziło więc o to, kiedy chce to robić. Oni prawdopodobnie wiedzą, że to są klienci podsłuchowi, bo wpisują na Booking.com przy rezerwacji w polu Uwagi i życzenia słowa "mam telefon". Tak w każdym razie podejrzewam, bo już coś takiego kiedyś na recepcji od Japonki słyszałem, choć to oczywiście zupełny wyjątek, że ktoś nawet na recepcji to wyciąga. A zatem nie powinno być wątpliwości, że uzgodnienia z recepcjonistami tego hotelu są typowo twarzą w twarz. Dla porównania, w Warsaw Center Hostel Lux i hostelu Garden recepcjonistki sporo posługiwały się SMS-owaniem. Ale to najwyraźniej nie jest żaden standard narzucony przez urząd skarbowy. Jako ciekawostkę mogę podać, że recepcjonista w mojej wyraźnej obecności próbował udawać, że Screen Capture czy też "podsłuch" jest gdzie indziej, gdzieś daleko na mieście. Brał mapkę (1 kartka), jakich tam mają dużo na gwoździu, i rysował klientce zaznaczając punkty: "here is the hostel", "here is podsłuch" itd., choć to raczej nonsens, po czym jej ją wręczył. Oni te mapki normalnie używają do pokazywania czegoś na mieście, ale ta klientka tym się przecież raczej niezbyt interesowała. Podobne numery w Patchwork zdarzały się w grudniu 2016, gdy przesiadywałem na recepcji (tam jest bardzo duża recepcja z salonem obok na zasadzie aneksu). O czym innym, opowiadała o jakichś atrakcjach na mieście itd., wypełniając tym czas rozmowy. Pokazując jakieś miejsca rękoma: "tam się idzie", "tutaj się zakręca". Podobnie nawet i dzisiaj. Że to niby nie u nich. Wątpliwa teoria. W grudniu 2016 r. było nawet coś takiego, że młoda recepcjonistka witała klienta słowami "jest [czy: there is] podsłuch, jest [there is?] kontrola operacyjna..." (w taką wtedy wierzyłem nazwę programu do szpiegowania). Co do podstawowej opisanej tutaj sytuacji z dzisiaj to recepcjonista będący jej wykonawcą wyglądał na obcokrajowca i mulata. Podobnie przy obsłudze drinków pracuje dzisiaj (w Wielką Sobotę) jakaś dziewczyna cała z poprzekłuwanymi kolczykami nosem i wargami, cała w tatuażach, która podobno nie mówi po polsku. Nadmieniam, że ja dobrze rozumiałem wypowiadane zacytowane tu kwestie. Nie były one żadnym tam jakimś mamrotaniem, tylko wyraźnymi wypowiedziami, choć ze względu na ułożenie względem mnie słyszałem przede wszystkim recepcjonistę, podczas gdy w przypadku klientów wypowiedzi nie wydawały mi się bardzo wyraźne. 2018-04-02 - Rocznica śmierci Jana Pawła II, zarazem podobno data zastrzyku dla mej matki (dostaje je w szpitalu co 3 tygodnie). 2018-04-02 - Dream Hostel wczoraj na recepcji (słyszane przez drzwi): ktoś gadał m. in. "Piotr Niżyński" na dzień dobry. Dzisiaj obsługa przy mnie, pojedynczy recepcjonista płci męskiej: w środku dłuższego zdania z wyjaśnieniami "you move to the other...". 2018-04-04 - 1. 4-5 razy z rzędu resetowałem komputer w związku z zawieszaniem mi procesora. 2. Kto ostatnio angażuje się szczególnie w prowokowanie mnie do przestępstw seksualnych (do inicjatywy polegającej na usiłowaniu doprowadzenia dziewczyny do uprawiania seksu w zamian za jakieś "rozgrzeszenie"): - recepcjonistka (ta grubsza, tęższa, młoda oczywiście) z hostelu Globetrotter - pewnie chcieli w ten sposób pozbyć się mnie na amen, co nawet spikerzy zauważyli (i tak później szef pod byle pretekstem, idiotycznie, dyskryminacyjnie załatwił, że nie mogę tam rezerwować - pretekstem było to, że z opóźnieniem 2 dni zapłaciłem za doby kolejne po pierwszej, tyle, że to było z mej strony umówione z recepcją, pracownicy wyrażali zgodę, wprowadzając mnie tym samym w błąd; przy tym pytałem jeszcze recepcjonistkę, tego samego dnia, co przyszedł szef - on to mnie nawet uwięził w części hostelu odciętej od recepcji i wyjścia - czy wszystko w porządku i czy nikt nie ma zastrzeżeń do mnie - mówiła, że nie): mianowicie, gdy spikerzy coś gadali o tym seksie czy raczej jego małej namiastce, a ja byłem w pobliżu, ta stukała jakoś na potwierdzenie i robiła tego typu idiotyczne gesty (albo np na mój widok przy meldowaniu się moim kładła palec na usta) - ewidentnie na tym idiotycznym i kryminalnym pomyśle oparte, że ja jej jakoś coś może będę proponować, oferować, doprowadzać jakąś w ogóle nie pociągającą w takich sprawach, bo pasywną, dziewczynę do obcowania płciowego przez wyzyskanie krytycznej sytuacji; przecież to idiotyczne, skoro setki do spędziłem w hotelach i hostelach, zawsze był ten temat niemiłosiernie ze strony spikerów, ich nalegania, przekonywania, tłumczenia itd. i zawsze nic z tego nie wychodzi, bo hotelom brak inicjatywy. Od dawna oczywiste jest, że kierownik zabrania, urząd skarbowy zabrania, a ci dalej to ciągną, mając nadzieję na sprowokowanie mnie i wrobienie. Oczywiście ze 2 razy w tym hostelu zdarzyło mi się głośno przeczyć, w samotności, np na ulicy;: "nie chcę żadnych usług seksualnych", "nie zgadzam się na taki układ". Trochę to pomgało i spikerzy trochę zamykali się. - prowokowała też recepcjonistka Katya z hostelu Warsaw Center Lux na Nowogrodzkiej. wchdziła do toalety, gdy ja tam byłem. Raz, potem drugi był na dzień dobry - przychodzę do hostelu, zgodnie z tym, jak się przez telefon umówiliśmy, ta już właśnie w tej chwili czeka wtoalecie. A tymczasem spikerzy jak zwykle maglują temat tzw. handjobu. Więc toaleta tutaj jak najbardziej pasuje. - Kolejny prowokator, który żadnej inicjatywy nie wykazuje prócz takiej, która do niczego nie ma oczywiście szans prowadzić, chyba że ktoś mnie za przestępcę uważa: recepcjonistka, która meldowała mnie w obiekcie Warsaw Hostel na ulicy Emilii Plater 36. Gdy ja schodziłem na dół po picie, ta dziwnym trafem sprzątała tamtejszą ubkację i spotkaliśmy się w jej drwiach. - Problem tego typu prowokoacji, z których by następnie miało wyniknąć, że jestem przestępcą seksualnym, aferałem, Billem Clintontem itd., dotknął też kafejkę internetową w Metrze Centrum. Jest to zresztą miejsce, w którym zdarza mi się spędzać dużo czasu, w tym także ostatnio. Jestem więc otoczony takimi prowokacjami. Przykładowo, kiedyś był taki incydent, że wszystkie 4 tamtejsze pracownice pod rząd, skoro miały swą zmianę, witały mnie wkładając palec w usta. Uzgodnione to w dodatku było ze spikerami, świetnie poinformowanymi. Oczywiście jest to dla normalnego człowieka, który zarazem zna prawo i go chce przestrzegać, raczej idiotyczne, a bierna postawa takiej dziewczyny zupełnie odstręcza od prób kontaktu. Niepotrzebnie zawraca tylko głowę. Incydent ten miał miejsce rzędu 1,5 roku temu. Później jeszcze miał pewne przebłyslo, lił się i trwał, np. ok. rok temu wlazła wtedy, co ja, do toalety obok (damskiej) pani z obsługi tej kafejki. Oczywiście tzw. handjob jako rozwiązanie sprawy to u spikerów znany temat, bardzo często przewijający się, więc to raczej dodatkowe zawracanie sobą głowy i prowokowanie się. Także i obecnie dziewczyny te obsługują bez swych pierścionków (można też się z tym spotkać w różnych hotelach, podejrzane, że cała obsługa - kobiety w średnim wieku - ich nie mają), z gołymi stopami w baletkach (to nawet nie jest kwestia krótkich skarpetek), panoszy się np. obsługiwanie w podkoszulce (jedna pani) czy bez stanika (druga). Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało. Popieram swobodę dziewczyn. Raczej te wcześniejsze incydenty były bardziej rażące. Ostatnio wprawdzie w kafejce tej jedna z pań z obsługi przy mnie obrysowywała sobie rękę. po co - nie wiem, kiedyś się nad tym zastanowimy. Na pewno chętnie by mnie z metra wyrzucili, już nieraz mnie zniechęcano np. interwencjami Policji (połączonymi nawet z przywiezieniem na chwilę do szpitala) do korzystania z metra, bo niekorzystanie zeń zarówno usuwa problem dźwiękowy, jak i zabiera mi czas na jeżdżenie wolniejszymi środkami lokomocji. Podkreślić przy tym trzeba, że nie ma w tym wszystkim ani za grosz autentycznej woli jakiegoś dogadania się ze mną wspomaganego kontaktem seksualnym, co może dla osoby sprawiedliwie oceniającej sytuację byłoby nawet zrozumiałe - jest to w zupełności tylko i wyłącznie teatr, jako że spikerzy nieraz głośno tłumaczą, robią to wręcz nagminnie, że są paragrafy karne, że tak nie można, tylko to sama kobieta musi wykazywać się inicjatywą (a nie facet jej zmienia wolę przy pomocy nacisków), jest zupełnie jasne, że w inicjatywie leży jakiś bardzo poważny problem (spikerzy też proponują nieraz możliwe metody kontaktu z inicjatywą ze strony kobiety, która sama chce np. się umówić), a i tak dalej stosuje się takie głupie rzucanie skojarzeń, "zachęt", że może coś, wspierane ciągłym męczeniem-zrzędzeniem spikerów o seksie z taką czy inną recepcjonistką itp. I tak dalej. W kółko prowokatorstwo. Na dłuższą metę na nic przeczenia, niezgoda i odmowy. Nie wspominałbym o tym wcale, ale ponieważ spikerzy znowu od połowy lutego maglują temat handjobów i spotkań z przypadkowo napotkanymi recepcjonistkami, potrafią dzień po dniu gadać o tym czasem nawet godzinami, analizując różne kwestie z tym związane, więc pozwoliłem tylko sobie odnotować, kto się najbardziej jak dotąd angażował potencjalnie w robienie ze mnie przestępcy seksualnego. 2018-04-18 - Co działo się w ostatnich tygodniach? 1) Podtruta środkiem na przeczyszczenie pizza w Telepizzy na Prostej w Warszawie. To już kolejna taka Telepizza, po tej na Marszałkowskiej. 2) Podtruta pizza w Złotych Tarasach w stoisku z włoską żywnością. 3) Podtrute (przedwczoraj) bodajże piwo w hostelu Patchwork (barek w podziemiach, zajmował się wtedy karaoke). 4) Uszkodzenie karty micro SD, być może to przez procesory (nic jej nie czytało, nawet czytniki kart micro SD), znalazłem ją po powrocie wyjętą w hostelu Oki Doki na pl. Dąbrowskiego z dużą rysą wzdłuż środka, wyglądała jak jakieś fabryczne rozcięcie. 5) Wyżywają się na procesorach, potrafię tracić przez to np. 4 godziny dziennie (ostatnia niedziela, aktualny był wtedy temat ostrych nalotów USA w Syrii). Nie działa Internet albo gubione są pakiety, co najczęstsze, słaba prędkość Internetu, nie działa pendrive w żadnym komputerze, nawet w xero. 6) Kradzież czarnej torebki foliowej z wydrukami wykonanymi 8.04.2018 r. w xero na Nowowiejskiej (tym z Screen Capture tuż za ladą po prawej stronie sali, poza zasięgiem wzroku klienta; wchodziła tam kiedyś jakaś dziewczyna z telefonem obwieszona słuchweczkami). Zgłosiłem tę kradzież torebki na Policji. Tamtego dnia z 5-6 godzin drukowałem, zaraz po wyjściu z xero zrobili mi scenkę z najściem przez zakonnicę i tuż obok przeszła mi wtedy koło nosa dziewczyna ubrana w Pasy kojarząca się z recepcjonistką Katią (z Warsaw Center Hostel Lux, do którego później tego dnia poszedłem). Ostatnio zajmuję się prawie wyłącznie przygotowywaniem pisma w sprawie matki. Dużo czasu tracę dziennie na podładowanie notebooka z osłonami elektromagnetycznymi (nie może być zasilany, jeśli podgląd ma być niemożliwy). DODAĆ DO ZABÓJSTW: ks. Marek Rybiński (18.02.2011), a także wypadek samolotu wojskowego (największy wypadek lotniczy w historii kraju) 11.04.2018 r. w Algierii. 2018-05-05 - Kolejny przykład śledzenia mnie w Radiu Watykańskim, na jaki trafiłem (nigdy dotąd ich nie spisywałem): jeden z 3 głównych artykułów w największym kwadracie w górnej części ich strony www to "Papież: biskup musi czuwać oraz bronić i umacniać w wierze". Początek: "Muszą być blisko swojego ludu, SWEJ OWCZARNI i uczestniczyć w jej życiu, i mają czuwać, aby obronić ją przed WILKAMI - to podstawowe zadanie biskupów, o którym mówił Papież w czasie dzisiejszej Mszy w Domu św. Marty". Tymczasem ja od 2.05.2018 mam 4-dniowy pobyt w Hostelu Tapir przy ul. Wilczej w Warszawie (którą zresztą nawet może nieraz podprogowo sugerowano mi omijać - jest na niej komenda Policji, choć po innej, odległej stronie). https://www.vaticannews.va/pl/papiez-franciszek/msza-w-domu-sw-marty/2018-05/papiez-franciszek-msza-domswmarty.html 2018-05-15 - We śnie wywołali wytrysk (poprzednio zrobili to 85 dni wcześniej), a właściwie tylko próbowali, bo można się powstrzymać. Hostel, do którego na tę noc trafiłem (Lull), ma regulamin z jakimś specjalnym ostatnim punktem na temat tego, że za zwymiotowanie grozi kara 100 zł - spikerzy oczywiście mieli tutaj sprośne skojarzenia. 2018-05-21 - Wywołali mały wytrysk (ok. godz. 5:50), generalnie powstrzymany, ale parę kropelek udało im się rozlać. Dzień wcześniej w nocy nawet to zapowiadali, trudno zresztą było nie wpaść na to, że mogą zmierzac do tego, tak w oczywisty sposób sztuczne i niepotrzebne było ich nagłe, puste (pozbawione sensownej treści rozumowej) podniecanie się masażami erotycznymi przez kilka godzin tamtej poprzedniej nocy. 2018-07-11 7:25 - Starali się wywołać wytrysk we śnie (poprzednio: 50 dni temu), od czego się powstrzymałem. Za 2 m-ce jest 11.09, rocznica znanych zamachów. 2018-07-15 - Wprowadziłem się do mieszkania. 2018-07-17 - Skradziono mi z kieszeni pęk kluczy do mego niewykończonego domku oraz skrytki pocztowej. Prawdopodobnie w mieszkaniu w nocy, choć rejestrator nic nie zarejestrował - zapewne więc ktoś włamawszy się do niego, np. przez sieć WiFi i jego port 1, umożliwiający m. in. pobieranie jego hasła roota i zapewne też włamania, nadpisał oryginalne pliki nagrań takimi, na których nic nie ma, np. z poprzedniej godziny. 2018-08-11 2:30 - Ok. 2:30 rano wywołali mi wytrysk we śnie. Bardzo mi się to nie podoba. Nawet się później tłumaczyli (sugerowali m. in. w swoim języku przenośnym), że to po to, żeby potem jacyś idioci się znajdywali "niewierzący", tzn. tacy, którzy będą mówić, że to się "zdarza" normalnie. Bodajże zastosowano jako podkład dosyć neutralną wizję (która sama w sobie mnie nawet nie podniecała) kogoś robiącego drugiemu mężczyźnie laskę ręcznie (ohydnie to wygląda), co widać było bardzo konkretnie "oczyma wyobraźni", no i na tym tle przede wszystkim jako znana metoda (i czasem to tylko w oparciu o taki podszept następuje, bez żadnych wizji, praktycznie bez przygotowania) z tekstami w rodzaju "będziesz miał wytrysk". Tylko niestety nie mam tego nagranego, od jakiegoś czasu nie nagrywam ze względu na brak odpowiedniego komputera tuż obok. Z powodu braku wyćwiczenia oraz ciągłego prania mózgu przez spikerów nie zareagowałem jakoś energicznie na ten nowy "klimat" intelektualny. Temat trwał łącznie z 7 sekund, a więc został załatwiony superszybko. 2018-09-07 - Skradziono mi z kieszeni klucze ok. godz. 14:30, gdy wracałem po którejś z wędrówek na mieście. Wcześniej tego samego dnia spikerzy snuli jakieś historie o pełnych konfliktu relacjach na linii wynajmujący-najemca w kontekście instalowania Internetu. Poza tym tego dnia zajmowałem się właśnie kwestiami mieszkaniowymi w związku z potrzebą dowodzenia swego adresu przed sądem w sprawie przeciwko Policji dotyczącej wygnania mnie z mieszkania. Odbierałem mianowicie dowodzące adresu odpisy poświadczone z 2 sądów. A zatem kontekst tego złodziejstwa był bardzo trafny. W ogóle go nie zauważyłem (już nieraz zdarzały mi się takie rzeczy, że coś mi z kieszeni znikało, po czym ktoś to znajdował obok - w czasie chodzenia po mieście), najpewniej ktoś wykorzystał bardzo wyspecjalizowaną metodę w postaci stosowania jakiejś pęsety czy czegoś w tym rodzaju (w momencie największego tłoku, np. przy wsiadaniu do tramwaju). Metody takie nagłaśniała Policja bodajże na ekranach w metrze, a przecież kilka dni wcześniej przy odbieraniu przesyłki z paczkomatu Inpost kręciło się tam w ślepym zaułku rzędu 5 osób, które mi przeszkadzały (jakaś zorganizowana złośliwość przestępców!), aż w końcu - gdy tak czekałem na ich odejście - podjechała na miejsce Policja, napędzając dodatkowego stracha, że jakieś problemy się może szykują (odniosłem wrażenie, że Policja przybyła w kontakcie ze spikerami - chyba wiedzieli, że coś się szykuje). A zatem było to najpewniej zaplanowane zdarzenie (z podtekstem "czy aby nie walczą z tym, co sami powodują i stosują?") - po czym wkrótce nastąpiła ta dzisiejsza "aluzja" (jaką było to złodziejstwo) do - podobnie przecież dwuznacznej - postawy prezentowanej przez Policję na ekranach w metrze. Niby tamta reklama (widziałem ją w metrze rzędu 1-2 miesiące temu) to pewnie była po to, by ludzi lepiej edukować tak, by się "bronili" przed czymś takim... Złodziejstwo zresztą mogliby wykonać nawet sami spikerzy. Mniejsza już więc z dowodzeniem tego. Trudno, klucze przepadły. 2018-09-09 - Dziś zaczęli dręczyć mnie gaszeniem monitora. Nawet co kilkanaście sekund na kilka sekund gaszą. Zdarzyło się też, że monitor w ogóle się zawiesił i przestał reagować na jakiekolwiek przyciski, tylko wyświetlała się pomarańczowa lampka. Poza tym gdy szły teksty, że to może z karty graficznej i komputera pochodzi ten czarny obraz, zaraz po chwili zrobili w ogóle efekt "Brak sygnału" ogłoszony przez monitor. Choć już wcześniej ze 2 minuty był po prostu czarny ekran. Ok. godz. 19:23:40 powiedzieli "Uwalę ci sprawę" i 1-2 sekundy później zgasł na chwilę ekran. Wcześniej przez ponad godzinę był prawie ciągle spokój. 2018-09-17 - Wywołali wytrysk ok. 3:45 nad ranem. Trzeba kupić mikrofon, bo już za dużo tego straciłem bez dowodu. Ponadto: dziś firma Nord Elektronik PLUS Mirosław Latkowski ze Słupska udzieliła mi nonsensownej z biznesowego punktu widzenia odpowiedzi, że nie udostępniają informacji o tym, jak kontroluje się przez port RS232 (port szeregowy) jej sterownik serwomechanizmów oparty o to złącze. A przecież to nie ma żadnego sensu. Ich program kontrolujący z Windows te serwomechanizmy jest prymitywny i nadaje się raczej do zabawy niż do poważnej pracy. Można w nim co najwyżej klikać, ale nie oprogramować go. Informatykom bardziej niż taki program przyda się specyfikacja stosowanego protokołu komunikacyjnego do kontaktowania się z tym urządzeniem (tzw. sterownikiem serwomechanizmów). Dot. bodajże NE-041. Wcześniej przez kilka dni firma w ogóle nie odpisywała na zapytanie, ale przysłałem osobno jeszcze poprzez e-mail ponowne zapytanie w tej sprawie. Wygląda to więc na kolejny drobiazg załatwiony przez TV w urzędzie skarbowym (podobnie np. dziś widziałem się w tramwaju z Jerzym Sobczykiem z IAiIS PW, a tymczasem rzędu godzinę wcześniej w podobnym tramwaju w podobnym miejscu rzucali mi tekstem "A co na to Politechnika?!"). 2018-09-17 - Kolejny sposób zawracania mi tyłka i odbierania dużej ilości czasu: zawracanie mi głowy jakimiś idiotycznymi sprawami karnymi, o zmyślone rzeczy. Teraz np. przygotowuję stenogram do nagrania zatrzymania w sprawie, w której Policja pomawia mnie o znieważenie funkcjonariusza. W tym czasie mógłbym rozwijać portal czy raczej oklejać pudełko na monitor (to może trochę pilniejsze - trzeba pozbyć się tego podglądu ekranu). Sporo czasu zabiera mi też szukanie adwokata (oraz przygotowanie donosów na nich na Policję), zwłaszcza konkretne chodzenie i dzwonienie po firmach i sporządzanie stenogramów odnośnie adwokata do sprawy mej matki w szpitalu. Nikt się tego nie chce podjąć. 2018-09-21 - Rano godzina stracona przez włamania do komputera (wyłączanie grafiki - "no signal input" w monitorze). 2018-09-25 - Wleźli, ukradli mi z portfela pod moją 10-minutową nieobecność w mieszkaniu 500 zł, poza tym wyłączyli listwę zasilającą. Żeby utrudnić mi opłacenie w terminie kosztów sądowych. Nowy zamek instalowała mi niedawno firma ślusarska, jednakże same klucze mają na sobie nadrukowany numer, więc być może dało się ją ominąć i od razu uzyskać klucz od firmy zamkowej. 2018-10-01 5:20 - Zaczęli mi powodować wytrysk, jednakże ponieważ robili to odpowiednio powoli i mało intensywnie, to się z wielkim trudem powstrzymałem przed efektem zewnętrznym. Poprzedni atak był równo 14 dni temu. Nie nagrywałem - brak mikrofonu (chociaż komputer stale włączony). 2018-10-08 11:13 - Spiker właśnie poinformował, że głupawe wykręty prawników stosowane zamiast podjęcia się reprezentowania mnie to jest "sprawa z Sejmem". Proszę zapamiętać i później zobaczymy, jak ci politycy w razie zetknięcia się z tematem rzeczywiście będą tego bronić! 2018-10-21 17:40 - Znowu ciągli mi gadają spikerzy o zabijaniu mej matki, tj. o tym, że sędzia zrobi przegraną sprawę. 2018-10-24 14:27 - Spiker o tej godzinie powiedział "i w kolejnej [instancji] to samo", "niech będzie, że mamy telefon". 2018-11-02 - Wczoraj było zatrucie środkiem na przeczyszczenie połączone z wejściem do mieszkania pod moją nieobecność (zastałem zapalone światło) - gdzie leżał napój - oraz ustawieniem numerka 86 (mój rok urodzenia) w McDonald's, przy czym poprzedni w systemie kolejkowym był jakiś dziwny w rodzaju 1b514, czyli z literą. Mimo niedawnego wypróżnienia się i niewielkiej ilości przyjętego pokarmu jelita cisnęły mnie, bym poszedł do ubikacji, trwa to do dziś mimo skorzystania z tej opcji, co jest przez to jeszcze bardziej nonsensowne. Nie są to same tylko wrażenia, które by więc mogły być imputowane przez spikerów, ale towarzyszą im konkretne objawy fizjologiczne ww. parcia. Inna taka sprawa ostatnio to zniknięcie kotletu sojowego z wszystkich Subway'ów w okolicy, a jest ich kilka (to chyba jakaś polityka firmy), został na ekspozycji tylko na Dworcu Centralnym. Tło było tu takie, że od dawna spikerzy z jednej strony kuszą mnie superzdrowymi potrawami tuż obok mieszkania, a z drugiej kojarzą je z możliwością bycia otrutym. 2018-11-03 - Znowu teksty spikerów świadczące o ustawianiu mych spraw sądowych. "Niestety wygrany masz ten pozew" - kilka minut po tym, jak sprawdzałem sprawę w sądzie śródmiejskim dotyczącą wypadku wywołanego falami. Od początku jest tam po mojej stronie koncepcja, że w razie przegrania obu instancji będzie pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Z tym, że na razie 2-ej instancji jeszcze nie było. Ci jednak już wiedzą, co ma być dalej. Zwraca uwagę też jakieś odgórne dobieranie wśród pracowników sądu sposobu reakcji na mnie, co jest typowe (np. ochroniarze w różnych sądach rzucają jakieś teksty) i tak też było teraz przy wnoszeniu przeze mnie jakiegoś pisma na biuro podawcze (patrz tutaj: http://forum.nielegalnie.pl/viewtopic.php?f=11&t=7624, trzeci obrazek). Powolutku ostrożnie słabo dociśnięta, prawie niewidoczna pieczątka biura podawczego - kojarzy się z podejściem sądu I instancji do dowodzenia. Jak widać - planują powtórzenie tego błędu w drugiej. 2018-11-04 - Temat dnia w Radiu Watykańskim? "Papież: miłość Boga i miłość bliźniego są nierozdzielne" (https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2018-11/aniol-panski-4-listopada.html). Oczywiście w kościele gra i dręczy to mnie oraz przeszkadza w skupieniu się na mszy. Tymczasem to tej niedzieli pojawił się na terenie kościelnym jakiś wielki plakat wspominający Niebo oraz nieuchronność śmierci. 2018-11-06 23:51 - Znowu spikerzy uświadomieni w sprawie sądów, tu chyba pasuje to do tematu pomówienia mnie przez Policję o znieważenie funkcjonariusza (z Brudzińskim): "Brudny będziesz". 2018-11-15 00:51 - Znowu spikerzy rzucili "przegrasz sprawę", też wielokrotnie gadali udając dobrotliwy ton "Zamknę ci sprawę!". 2018-11-19 04:20 - Wywoływali wytrysk w czasie snu, oczywiście stawiałem opór, więc średnio/niezbyt to się udało. 2018-11-24 - Spiker już oczywiście zna Stanowcze, jak to z jego głosu małpującego sędziego, stanowisko sędziego, że nie będzie poprawek i zwracania namiastki aktu oskarżenia w mej sprawie. Mimo wyraźnego wykazania sądowi w pismach, że to się wedle prawa należy. 2018-11-25 - Przykłady, jak papież śledzi moje sprawy: https://wiadomosci.wp.pl/papiez-franciszek-kosciol-przezywa-trudny-moment-musimy-go-bronic-6310577144174209a https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2018-11/papieza-festiwal-katolickiej-nauki-spolecznej.html (kwestia wolności mówienia wytkniętej w mym niedawnym piśmie w sprawie II K 514/18 na Śródmieściu, jak również w sprawie X K 43/18 na Mokotowie) 2018-11-25 - Tak, jak w zeszłym roku, tak i w tym - w nowym mieszkaniu - woda z kranu jest regularnie zatruwana środkiem na przeczyszczenie, pompuje to jakiś idiota z sąsiedniego pokoju spośród tych, co przychodzą do bloku poszpiegować (żeby nie było, że ciągle tych samych kilku pracowników). Dlaczego? Nie wiem, z głupoty, w każdym razie już w zeszłym roku problem był dostrzeżony, woda z kranu na herbatę pieniła się, przy myciu się część prysznica potrafiła nagle bez powodu wystrzelić, a niepicie wody z kranu (zamiast tego używanie kupionej) oznaczało, że przez te dni w ogóle nie było tego bolesnego problemu w jelitach. To chyba ci ludzie z opakowaniami i ubraniami z marką Uber dowożą ciągle nowe dostawy środków na przeczyszczenie w opakowaniach przypominających jakieś posiłki. Kręci się takich mnóstwo, co kilka dni na nich gdzieś trafiam. Poza tym dalej się ktoś włamuje do tego mieszkania, pewnie ochroniarz w tym pomaga, ale to już się usunie, gdy będzie na to czas, praca nad tym jest w zaawansowanej fazie. 2018-11-27 - Dzisiaj np. był przy moim wchodzeniu do bloku kurier DHL z 2 paczkami, jedna Zalando w elastycznym opakowaniu, druga prostopadłościan z jakimś napisem m. in. MED. Jechał niby na 8-me piętro, ale gdy zobaczył, że ja tam też jadę, to nie wysiadł na nim. Ostatecznie jednak z tego, co podpatrzyłem, udał się na 8-me. 2018-12-05 - 2 dni temu podtruto pizzę w Dominos Pizza przy al. Solidarności. Kto temu jest winny, trudno rozsądzić, może dostawca, choć dziwnie mi tam reszty nie wydawano, tylko samymi 2-złotówkami, tym niemniej pizzerie mają dziwną tendencję do ukrywania wyrabiania ciasta i przynoszenia gotowego z jakiegoś zamkniętego pomieszczenia przypominającego jakiś duży sejf / klatkę Faradaya (np. TelePizza na Marszałkowskiej). Musi być już gotowe jakieś przyszykowane. W każdym razie stolec miękki i niezbyt odwodniony, duże parcie cały dzień nakłaniające do wypróżnienia się + jeszcze efekty wegetatywne (to nie jest tak, że tylko spikerzy mi wmawiali wrażenia). 2018-12-13 - PiS, aby podlizać się wierzącej po katolicku części narodu (ok. 33%) i próbować nakreślić czy zasugerować istnienie jakiegoś ideologiczno-intelektualnego podłoża bandytyzmu ich takich czy innych postaci, w tym zapewne posłów, zamierza, jeśli dobrze zgaduję, w przyszłym roku czy w każdym razie po wyborach zlikwidować temat "Dylemat determinizmu" na polskiej Wikipedii. W angielskiej Wikipedii już został zlikwidowany, przy czym odbyło się to zupełnie nierzetelnie, bez regulaminowej podstawy, jako że temat jest naukowy i jest poświadczony u licznych autorów (chyba z 9 czy kilkunastu) pod tą nazwą, zresztą zrozumiałą (bo w logice ogólnie jest coś takiego, jak dylemat), a członkowie grupy filozoficznej (czyli jacyś zapewne ludzie pracujący w katedrze filozofii jakichś uczelni zachodnich) nawet byli chyba masowo uciszani albo wyrzucani - widać tam ślady po różnych walkach, gdy administratorzy przychodzili i wyrzucali ludzi; jedna z takich osób nawet do mnie kiedyś napisała, bo zdarzyło mi się zwrócić na to uwagę. Później jeszcze na angielskiej Wikipedii walczyli z próbami przywrócenia tego hasła naukowego. O zamiarach PiS-u można wnioskować z ich reformy edukacji, gdyż we wrześniu przyszłego 2019 roku następuje likwidacja gimnazjów. Tymczasem zaś szkoła to po angielsku "school" i brzmi to prawie jak doskonale znany w informatyce skrótowiec SQL, który oznacza standard obsługi baz danych, przy czym opiera się on chyba na jakichś przemyśleniach papieża i jego sprzymieńców co do najogólniejszej postaci logiki trójwartościowej i jej zastosowania w systemach obsługi zbiorów danych ("baz danych" - nazwa pochodzi chyba od operacji Pius-udskiego w 1908 r. w Bezdanach, zuchwałej kradzieży-"ekspropriacji" zorganizowanej wspólnie z Hellmannem, "człowiekiem piekła", tłumacząc to etymologicznie). W standardzie SQL, na którym opiera się znaczna większość baz danych w informatyce, występuje właśnie "logika trójwartościowa": PRAWDA, FAŁSZ, BRAK DANYCH ("nie wiem"). Nazwę bazy danych wymyślono w latach 60-tych, ślad po interesowaniu się Watykanu informatyką sięga właśnie roku 1908 i później też lat 30-tych XX w., o czym pisałem przy okazji siostry Faustyny na www.bandycituska.com/ponazwisku.html czy może w /ofiary.html. Także - temat SQL'a ("es-ku-ela", prawie jak "skula", czyli szkoły) kojarzy się niewątpliwie, ze względu na tę słynną tutaj logikę trójwartościową, z cenzurowaniem Wikipedii a może w ogóle Internetu. Jak Polacy będą dalej na tę dziadowską partię głosować, to machinacje cenzorskie oparte na korupcji skarbowej się będą niewątpliwie coraz bardziej panoszyć, a wolność prasy będzie w upadku. Oczywiście ja mogę sobie pisać i pisać, bo niektórym to ich PiS-u z głowy się wybić nie da, a takie akcje tylko budzą poklask. "Jakże im musi leżeć na sercu podtrzymywanie wiary katolickiej! Widać, że to dobra partia!" - tego typu dyrdymały będą ludziom po 50-ce i 60-ce chodzić po głowach, gdyby jakimś sposobem usłyszeli o tej korupcji. Właśnie o to chodzi: by zyskać sobie poklask a nawet zaskarbić go na przyszłość, przy okazji tłumaczenia się z sytuacji w państwie i w gospodarce (totalna korupcja i kryminalizacja - trzeba stosować jakieś wykręty, np. "to dla obrony wiary, która, jak widzicie, bardzo nam leży na sercu"). W międzyczasie zaś będą przygotowywać się do zamordowania mej matki i strzec sytuacji, która do tego w prostej drodze prowadzi, a także dalej robić ze mnie podsądnego i organizować ataki na mnie i pomówienia, wrabianie w przestępstwa, jak to już obecnie robią i co dalej ciągną, jeszcze widowiskowo reklamując postać "Patryk Jaki" ("Piotrek - jaki on jest? dobry czy zły? porządny obywatel czy przestępca?" - kontrowersyjny, jak widać, jestem, no i mam być podsądnym; zupełna kompromitacja w zaistniałej sytuacji, gdy sąd stał się ośrodkiem prześladowania jednostki i pomocnictwa w torturowaniu jej, a także stał się sługusem politycznym, patrz blog). 2018-12-31 - Nad ranem próbowali wywołać wytrysk we śnie, ale się powstrzymałem. 2019-01-06 - O co zapewne chodziło ze słynnem wyciekiem klucza do szyfrowania HDCP, jakie było za tym drugie dno (czy po prostu to taka zwykła kompromitacja)? Wydawałoby się, że aby produkować HDMI, trzeba być poważnym producentem i wtedy ma się dostęp do tych kluczy i one nie mają prawa wycieknąć. Wyciek zrobiono zapewne odgórnie po to, by można było w razie czego zrobić pewien "upgrade" standardu i narzucić całej branży przejście do poprawionej wersji z lepszym kluczem. A po co? Bo aby w ogóle dostać się do HDMI, móc produkować telewizory czy monitory w takim standardzie, trzeba było chyba współpracować z grupą TVP w taki sposób, że wyposażyć monitory w dodatkowe odbiorniki rozkazów falowych. Rozkazy te pozwalają zgasić ekran. Jest to dodatkowe spore utrudnienie dla osób zabezpieczających się przed wyciekiem emisji promieniowania, które ujawnia treść ekranu, ponieważ nawet, gdy się to uda, trudno zapobiec temu, by monitor gaszono ze względu na odbieranie przez niego rozkazów (izolacja najczęściej w warunkach domowych nigdy nie jest tak dobra, by to uniemożliwić: trudno w ogóle nawet np. w klatkach Faradaya filtrować zasilanie i mieć na tyle dobre uziemienie, by nie przewodziło tych ujawniających zawartość ekranu fal). W każdym razie z tego względu chyba całej branży po prostu narzucono, wraz z postępem technologicznym, dodatkowe zepsucie polegające na tym, że monitorem można zdalnie sterować falami (a nawet centralnie - przez satelitę zarządzanego w zakresie funkcji podsłuchowych przez TV). Jednocześnie z HDMI upowszechniał się standard HDCP, który zapewnia szyfrowanie transmisji kablowej, dzięki czemu nie odkoduje się z niej nic sensownego odbiornikiem fal. Jest to pewna pomoc, trudno sobie bez tego poradzić, jeśli np. monitor jest w klatce Faradaya (jakimś pudełku z prześwitującym fragmentem), a komputer nie. 2019-01-06 20:18 - Znowu spikerzy zapowiadają głupawe postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, że wszystko w porządku ze skazaniem na środek zabezpieczający w sprawie rzekomego spowodowania wypadku karalnego. 2019-01-09 00:40 - Spikerzy wyjaśniają, dlaczego przegrałem w SO sprawę rzekomego wypadku: "trzeba pokazać, że u tego Nietzschego był problem" - "i weź się ucz!" [ich sposób potwierdzania tezy]. (Fajnie wiedzieć, skoro to dopiero 10. stycznia jest postanowienie.) Po czym zaraz zaczęli się poprawiać, żeby nie było, jak mówili, że to "jak jakąś ustawą ustawione" i zaraz ugryźli się w język w temacie tego przyznawania się. 2019-01-10 13:52 - Typowe - znowu (już któryś raz, w tym któryś raz dzisiaj) ilekroć zbliża się orzeczenie II instancji w mojej sprawie lub jego temat swoją drogą jest poruszany, to startują niby to tak po prostu, nie wskazując zrazu związku, z tematem tego, że będę królem, nie wiem zupełnie po co w takim razie to zawracanie mi głowy takim tematem właśnie wtedy i co ma piernik do wiatraka, jeśli nie chodzi tu o to, że ustawione jest skazanie mnie (dzięki temu, że sędziowie są bandytami). Oczywiście ja jestem zdecydowanie przeciwny takim akcjom, czemu daję jasny wyraz w swych pismach do sądu w sprawach karnych. Niedobrze mi się robi na myśl o żywocie Pertiniego różnym od jego tylko w tym, że mnie ciągle dręczą i torturują, a on tak nie miał (natomiast wspólna cecha prześwitująca tu jako plan to to, że może na emeryturze po 70-ce jakieś istotne sukcesy w polityce). Niedobrze mi się robi na myśl o czymś takim i jestem tego zdecydowanym wrogiem, żadne odsiadki ani nawet zbliżanie się do tego mnie nie radują i zdecydowanie takie rzeczy zwalczam. Ale też sami państwo widzicie, jacy to bandyci z tych sędziów, co jest najzupełniej udowodnione treściami eksponowanymi na blogu. Co do tematu króla to znane jest powiedzenie "miejsce, gdzie nawet król chodzi piechotą". A przecież przez tę sprawę straciłem prawo jazdy. 2019-01-10 - Chyba podtruwa się słodziki (trzeba będzie kupować cukier - nawet reklamowano to na ekranach w metrze, że "wg odkryć naukowców lepiej pić napoje z cukrem albo w ogóle wodę, ale nie te ze słodzikiem", choć w nauce brak jest jakiegokolwiek dobrego uzasadnienia tej tezy), mianowicie czymś na przeczyszczenie (nie tylko słodziki, także wodę u mnie w bloku, ale takiej z kranu to ja od dawna nie piję, już w poprzednim mieszkaniu to zresztą spostrzegłem). Obecne opakowanie z tabletkami słodzącymi (niecukrowymi) kupiłem nawet w dosyć nietypowym sklepie w znacznej odległości od mieszkania, np. pół kilometra. Być może więc nawet w promieniu 1 km albo i większym w Warszawie takie się sprzedaje. "Rzadki produkt, a specyficzny dla Piotra Niżyńskiego, to i można zrobić przekręt" - to chyba na takiej zasadzie. Słabe te słodziki, w ogóle się to z reklamą nie zgadza, że 1 tabletka odpowiada 1 łyżeczce cukru - w rzeczywistości żeby uzyskać odpowiednik 3 łyżeczek trzeba wrzucić ich 8. Nie dostrzegam w tym realnego zagrożenia spowodowania długotrwałego uszczerbku na zdrowiu. 2019-01-12 - Usiłowali wywołać wytrysk we śnie, ale się powstrzymałem przed takim wynikiem. (Rzuciłem też okiem na postawę mediów watykańskich. W tym czasie na www.vaticannews.va/pl.html były artykuły: "Papież: Pan wzywa nas do miłości w konkrecie" - pamiętam, jak w szkole ktoś mówił, że "kochać kogoś to znaczy z nim współżyć", na co polonistka odpowiedziała, że jakieś głupoty gada, i: "to współżyj z pieniędzmi", to z kolei pasuje do korupcyjnego tematu mego bloga - jak również fotonagłówek: "Oczekiwania względem watykańskiego szczytu są wygórowane", ponadto o Afryce - u spikerów to synonim morderstw i innych najcięższych przestępstw - "DR Kongo: biskupi kwestionują wyniki wyborów [...]", "Bp Ricciardi: musimy nadać szpitalom bardziej ludzkie oblicze". To nie pierwszy raz, gdy tak przy wywołanym wytrysku wszystko było w tamtejszej prasie już przygotowane, pamiętam, że był też inny taki przypadek, a może było ich dużo. https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-01/papiez-franciszek-wstep-do-ksiazki-evangelii-gaudium-jan-bosco.html, główny artykuł dnia [wszystko to z poprzedniego] "Papież u klarysek z prośbą o modlitwę" https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-01/papiez-franciszek-wizyta-klaryski-spello.html - z tym, że, co tutaj jest znamienne, zakony jak wiadomo bezpośrednio podlegają papieżowi, więc to by mogło pasować do nielegalnej podsłuchowej komórki operatorskiej w telewizji - https://www.vaticannews.va/pl/swiat/news/2019-01/kongo-wybory-wyniki-nieprawdziwe.html, https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2019-01/artykul-wstepny-andrea-tornielli.html, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-01/papiez-franciszek-msza-dom-sw-marty-10-stycznia.html, "Papież do Polaków: nie zapominajcie o potędze modlitwy" https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-01/papiez-franciszek-audiencja-ogolna-pozdrowienia-do-polakow.html. Wczoraj w sądzie coś gadali o tym, jak to sądy zgodnie ze swą misją naprawiają i sprzątają patologie, mianowicie prześladując mnie w trybie karnym za urojone problemy. Jeszcze było w ten przeddzień "Abp Auza: ONZ liczy na Papieża Franciszka", co zresztą pasuje nie tylko do onanizmu i tematu pedofilii z 1992 r., patrz np. www.bandycituska.com/ponazwisku.html, ale i do okolicy ronda ONZ. Jeden jeszcze artykuł z tego przedednia to "Eucharystia tematem programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce" - oraz to, że ujawniono dane o odsetku wiernych, którzy przystąpili do komunii - Eucharystia kojarzy się oczywiście z tym, że jak wiadomo Kościół zaleca częste do niej przystępowanie. Oczywiście do tematów seksualnych również to świetnie tutaj pasuje. Spikerzy już wczoraj widzieli te wszystkie rzeczy, bo np. podniecali się tekstem z przedednia rzekomego wypadku karalnego czy właściwie to trochę po nim: "Prymas z pozdrowieniami dla Palaków na emigracji" [przepraszam - oczywiście Polaków], nazwisko pokrzywdzonej: Palak, tym niemniej faktycznie skupienie tematów trafnych jest ogromne a przecież cechę ścisłej tematycznej trafności mają normalnie tylko niektóre, bo da się wyodrębnić konkretną małą szczególną niszę tematyczną, której sprawy powinny dotyczyć, i nie jest ona wszechogarniająca.) 2019-01-12 - Teraz artykuły dzisiejsze: "Papież w Rumunii - nowy impuls [...]", "Montreal: wychowanie seksualne agresją względem dzieci" (ten artykuł to chyba nie tak na poczekaniu w 10 minut załatwili, tylko już musiał się szykować, prawda?...). 2019-01-12 - Prawdopodobnie obecne strajki nauczycieli załatwił Związek Nauczycielstwa Polskiego (który torturował mnie psychicznie w swym hotelu dźwiękami) na prośbę skarbówki, tzn. on podsycał te nastroje strajkowe, a to po to, żeby bardziej obciążyć budżet. Bardziej obciążony budżet oznacza dodatkowe utrudnienia dla ekipy, która będzie rozliczać przestępstwa (m. in. budując mnóstwo więzień). Rząd ciągle obstawia tę sprawę coraz to nowymi przeszkodami, tworzy przepisy przewidujące grzywnę za udział w gangu, wprowadza becikowe, a teraz Rodzina 500+ i nawet chce to wpisać do Konstytucji itd., wszystko, byle by przyzwyczajać ludzi do sytuacji, gdy budżet jest bardzo napięty. No, ale cóż, dla polityków to nie problem - zawsze można podnieść podatki. To jest kwestia decyzji politycznych, czy ludzie chcą te odpowiednio wysokie podatki (podyktowane m. in. becikowymi, Rodziną 500+, podwyższanymi pensjami itd.) płacić, czy nie (w tej chwili nikt ich nie podwyższa, ale gdy przyjdzie do realizowania kluczowych zadań państwa, to właśnie tymi dotychczasowymi wydatkami, których wcześniej nie było, uzasadniona byłaby podwyżka). Przy czym z podwyżkami jest o tyle źle, że ludność bardzo źle znosi późniejsze obniżki pensji i wszyscy chętnie strajkują. 2019-01-22 - Bandyta przedłuża downtime mego serwera (zapoczątkowany przez nieopłacenie go) poprzez jakieś ataki na hetzner.com i stronę do obsługi płatności. Downtime powinien się skończyć po zaledwie 6 godzinach, ale obecnie zapłacenie okazuje się niemożliwe z kolei z przyczyn technicznych. 2019-01-25 - Jakaś zbrodnia ma być po zakończeniu ŚDM w Panamie. [edit] Nie było do końca jasne, czy "po zakończeniu", czy "na zakończenie", w każdym razie z tej okazji. 2019-01-29 - "Brawo, Piotruś, mamy problem. Lacha u tego prawnika". Zobaczymy, czy się wycofa z wnoszenia kasacji. 2019-02-02 - Napoje energetyzujące w rodzaju Tiger czy Monster są od dłuższego czasu zatrute w całym śródmieściu Warszawy czymś na przeczyszczenie. Miałem bardzo wiele przypadków rozwolnienia i nadmiernego parcia. 2019-02-09 - Interwencje telewizyjne (telewizyjno-watykańskie zapewne) w branży prostytucji oraz w dziedzinie maglowania tematu, że tam to pewnie jakaś prostytucja jest: - Legionowo 2017 - Warszawa 2009 good lokalizacja, planowane od lat pode mnie (dowody w mailu), klienci po nocach (np. do ok. 0-1 w nocy), dwuznacznik w parametrach firmy itd., okolica ustawiona także po drugiej stronie ulicy (ze 3 tematy) naprzeciwko. Firma pewnie bardzo obraziłaby się za twierdzenie, że mają za pracownice prostytutki, może to i nieprawda, natomiast tyle tyłek zawracano u spikerów (i w firmie świeceniem po nocach), że to kolejny rodzaj ataku na moją osobę, jakiegoś przystawiania się bandziorów chcących wytoczyć mi kolejną sprawę karną. To jest poziom tych politycznych niezidentyfikowanych matołków, którzy to obmyślali i zlecali: nic tylko ataki, przystawianie się z Policją (np. tamten temat o rzekomym pomówieniu funkcjonariuszy na Dworcu Centralnym, przy czym na wideo doskonale widać, jak kłamali, a sprawa jest kalką sprawy Hoffmanna - bezdomnego z Dworca Centralnego o nazwisku kojarzącym się z "człowiekiem od nadziei"...), jakieś akcje przeciwko mnie ("Piotrek JAKI??? ach, cóż to za kontrowersyjny koleś!") itd. - może na koniec planują ze mnie zrobić jakiegoś zabójcę czy coś takiego ("na koniec wylądował w więzieniu jak Nietzsche w szpitalu, źródłem jego problemów są jakieś ekscesy seksualne jak u tamtego" - znane pomówienie), bo przecież ostatnio jakiś słynny nożownik z Gdańska robił aluzje do mego bloga... - Warszawa przy Rondzie Daszyńskiego (odpowiednie rejony...) -> z tej okazji Medica Spa (https://medicaspa.pl/cennik masaż lodem + masaż Kurland, https://medicaspa.versum.com/opinions 'buzia jest czysta' w opiniach itd., https://medicaspa.versum.com/employees zespół z ukrytymi nazwiskami, znane to zresztą z wcześniejszych, obrazek kontakt: https://medicaspa.pl/kontakt - http://old.sysplex.pl/index/inne-dowody/201902090000-medica_spa-bron%20Boze%20nie%20rezygnowac%20teraz%20z%20kontaktu!-jest_jest_temat.png) + reklamy tej firmy w metrze; związek z rondem Daszyńskiego: jest tam Medica Sport i przy niej jakiś napis Rex, czyli pasuje do Królewskiej z poniższego i tej całej siatki xero + sąsiadujące z nim masaże; nazwa "medica spa" kojarzy się też z innym obszarem działalności tej państwowej grupy przestępczej i jej różnych odnóg, a mianowicie zabijaniem w szpitalach (w tle temat ateizmu); co do wciągania w sprawę księży p. np. www.bandycituska.com/wesolowski.html czy na blogu (np. we wpisie z 2017 o sądach albo na www.bandycituska.com/jp2.html) o Paetzu - Oasis przy ul. Niżyńskiego (prostopadły do niej), pod słowo "onanizm", nawet tam rozrzucali ulotki prostytucyjne na całą uliczkę przed lokalem, obok xero podobnie jak tu w punkcie 2 (oficjalnie jest to ulica Królewska, więc pasuje do pktu poprzedniego) - ulica to akurat pasaż Niżyńskiego, czyżbyśmy to za sprawą TV bawili się z bratem w dzieciństwie w podmianę pierwszych liter wyrazów i wymyślanie takich opcji (jedna z opcji to był "pasaż mały" - i co z tego wychodzi?...) - S-Studio od początku lat 90-tych - ewidentnie pod pedofilię w WOT - widać wieloletnią koordynację w nakręcaniu tematu przez kolejne rządy i potencjalnie interwencje w dziedzinie prostytucji mające ją promować i rozwijać; wniosek? to nie sami politycy czy np. sama TV, ale prawdopodobnie zakulisowa polityka ich mocodawców z grupy watykańskiej [W ogóle tych rzeczy nie sprawdzałem, zresztą może to być i tak, że osoba jest ogólnie zarejestrowana i reklamuje się gdzie indziej, a więc dojście "z realu", z widoku reklamy na mieście, nie jest tym podstawowym ani oczekiwanym, ale tak czy inaczej kwestia jest. W punktach 1 i 2 może raczej o to chodzi, żeby przeciwko mnie ewentualnie, jeśli by się udało, wytoczyć sprawę kryminalną opowiadając jakieś bzdury o mnie jako o rzekomym zboczeńcu coś tam robiącym. Ale też, jak widać z powyższego, są chyba takie negatywne interwencje grupy telewizyjno-watykańskiej w dziedzinie prostytucji.] Dodatkowym powodem, oprócz ateizmu, za tymi akcjami jest zapewne to, że później będą szydzić z tortury wobec mnie twierdząc (abstrahując tu już od wersji, że może "to tylko telewizja i my NIC z tym wspólnego nie mamy" - plany co do omerty, zmowy milczenia grupy przestępczej...), że jakoby "mężczyzna, gdy nie współżyje, bardzo się męczy" itd., no przecież może to o tym moje cierpienia były... Jeszcze inna zaleta sprawy jest taka, że prasa będzie miała temat do aluzji, gdyby znalazł się świadek na temat telewizji. Oczywiście nic o nim nie powiedzą. Natomiast wybuchnie wszędzie, na polecenie TV i może jeszcze skarbówki, "wielka afera z prostytucją" (tak, jak np. ostatnio afera pod tytułem "deweloper Kaczyński"). Ja tu nie widzę prawie żadnych podobieństw, ale jakie to ma znaczenie - można otumaniać ludność takimi co najwyżej aluzjami dziennikarskimi, podczas gdy problem jest tu dużo dużo poważniejszy. *** Punkt 1 to blok niegdyś związany z prostytucją i seksbiznesem, w bloku była wcześniej firma z branży seksbiznesu, ale doszło do zmiany firmy na zupełnie inną, wygląda to na jakąś prowokację i podszywanie się (spikerzy codziennie w dużych ilościach podniecają się) - zapewne interwencja skarbówki w trosce o ciągłość kojarzenia się miejsca z jednym tematem i rzekomo "stałą linię" prowadzenia tam takiego biznesu, i po to, żeby mnie prowokować. Ale być może coś tam jest, bo istotnie ciągle wraca po (wczesnych) nocach oświetlenie, choć to potrafi raczej sprawiać wrażenie zajmowania się śledzeniem mnie i żartami zamówionymi przez fiskus i rząd. W ogóle nie chciało i nadal nie chce mi się tego miejsca obserwować. 2019-02-20 - Dzisiaj przyszedł w paczce stary komputer. Otóż Pentium MMX 200 też wysuwa tackę CD-ROM-u, w dosyć losowym momencie (zwykła praca przy konsoli, nie był włączony instalator w trybie automatycznym). Najprawdopodobniej więc też ma nr seryjny i jest przystosowany do włamań. Być może nie ma rozkazów, które ten nr ujawniają, ale może da się w niego trafić albo po prostu są takie rozkazy lub to jest jakoś napisane na samym procesorze na obudowie. Okoliczności: instalator Debian Jessie, tekstowy (a la ncurses), czas już po instalacji (wrócił do menu wychodząc z trybu automatycznego po nieudanej instalacji grub), pracowałem na drugiej konsoli próbując znaleźć coś ciekawego na CD-ROM-ie. Chyba ze 2 razy tak mi się zdarzyło, że CD-ROM w takich okolicznościach został wysunięty. Nie jest to bynajmniej żadna normalna funkcja kernela Linuksa, o ile mi wiadomo, choć może jakiś ekspert niech się wypowie. Płyta CD-R nowa, prosto ze sklepu i po nagraniu Debiana. W związku z tym, że nie jest to raczej chip w technologii 25 mikrona - czyli Intel kłamie, gdy wyjaśnia, że nr seryjny "to we wszystkich w technologii 25 mikrona jest", "z jakimiś tam wyjątkami" (m. in. Tillamook [till-amook, "aż do szału"]; przecież to jest kpina, te wyjątki od poprawnego, w pełni udokumentowanego działania i konstrukcji!) - a nie jest, gdyż to tylko Tillamook spośród Pentium MMX 200 był w tej technologii, ale był to chip dla notebooków, podczas gdy ja mam tutaj komputer blaszany (cóż, wprawdzie sprzedała mi go jakaś firma z ul. Tworkowskiej, specjalnie ustawiona, a Intel produkował różne stare chipy włącznie jeszcze z 80186 i 80486 aż do 2007, ale to może nie dlatego) - to podejrzenie pada na wszystkie Pentium. Bez różnicy. Mogłoby to ewentualnie być dodane do Pentium MMX, ale moją uwagę bardzo przykuwa fakt, że Intel od 1979 r. ma laboratorium w Hajfie w Izraelu. Który to kraj, a wcześniej "żydostwo", kojarzył się przez wiele wieków z chciwością i gromadzeniem majątków. Mniej więcej wtedy też pojawił się procesor już nie 8086, lecz... 80186, z wstawioną pośrodku jedynką - "pierwszym", co sugeruje, że zaczęli właśnie badać sprawę, jak tu dodać "pierwszego", jakiegoś najwyższego szefa, do procesorów. To pewnie wymagało jakiegoś badania. W tych starych, w 8086 czy 8088 czy 80186, nie było pola do włamań, bo one w ogóle bardzo mało miały tranzystorów: patrz https://en.wikipedia.org/wiki/Transistor_count. Wzrost liczby tranzystorów o ponad 100% w 286 był zrozumiały (tryb chroniony i wszystkie komplikacje z nim związane, ponadto inne przeróbki i udoskonalenia), podobnie w 386 (pojawił się tryb 32-bitowy i rejestry 32-bitowe i odpowiednie rozkazy, myślę, że to dużo zmienia i dodaje utrudnienia na każdym kroku), natomiast już w 486 prawdopodobnie był ten problem z włamaniami w związku z wprowadzeniem trybu SMM. Zresztą wszędzie, w tym w Microsofcie, można poczytać, że "SMI's are evil" i że to siedlisko backdoorów Pentagonu. Także - temu procesorowi 486 raczej nie ufam. Poprzednim - tak, ze względu na brak dedykowanego trybu i związane z tym utrudnienia. Zresztą przyrost liczby tranzystorów w 486 wydaje się niezbyt uzasadniony, nadmierny, nie licząc cache'a (który naprawdę dużo pochłania, ale można policzyć, że raczej tylko część tego przyrostu), część pozostałej części to oczywiście normalny SMM (i jakieś drobne ulepszenia) i tutaj można by też upchnąć pole do włamań, sytuacja aż się o to prosiła, jeśli by prawdą było, że Intel już w 1979 zaczął przygotowywać się do wprowadzenia backdoorów do swych procesorów. 486 miał premierę w 1989. Podobno nie wszystkie modele 486 miały tryb SMM. W związku z tym dopiero w Pentium była sytuacja, że wszystkie procesory tej marki od samego początku były podatne na włamania. Istnienie numeru seryjnego ogłoszono dopiero w Pentium III, a później w ramach jakiegoś chyba "przecieku kontrolowanego" ogłoszono, że był on już w Pentium II. Zupełnie ukradkowo, bo nie były udokumentowane żadne rozkazy do sprawdzania tego nru seryjnego. W rzeczywistości, jak widać, był już w pierwszych Pentium, a pewnie i w 486 w związku z pojawieniem się specjalnego trybu "SMM". W RZECZYWISTOŚCI ZAŚ, ZWAŻYWSZY NA TĘ HAJFĘ - PRAWDOPODOBNIE *** JUŻ WE WSZYSTKICH 386 BYŁ TRYB SMM ***. MOŻE INTEL KŁAMIE, ŻE WPROWADZIŁ GO DOPIERO W 386 SL. NIE MA POWODU, BY TAK ROBIŁ, BYŁOBY TO PRZECIWNE ZDROWEMU ROZSĄDKOWI, BO W TEN SPOSÓB ŁATWO BYŁOBY UCIEC OD TEJ "FUNKCJONALNOŚCI", A ZACHOWAĆ WSZYSTKIE ZALETY PROCESORA 386 (TJ., PRZEDE WSZYSTKIM, 32-BITOWY KOD). NATOMIAST, Z DRUGIEJ STRONY, PASUJE TO NA ALUZJĘ, BO KOŃCÓWKA SL W "386 SL" OZNACZA *** PROCESOR ZE SPECJALNYMI FUNKCJAMI OSZCZĘDZANIA ENERGII ***. OTÓŻ W 1992 R. - ROKU PEDOFILII ("TELEWIZYJNEJ", JAK SIĘ MÓWI, TJ. MOLESTOWANIA MNIE PRZEKAZEM PODPROGOWYM W CELU WYWOŁANIA MASTURBACJI) PRZECIWKO MNIE - WPROWADZONO NORMĘ ENERGY STAR: KOMPUTERY Z TAMTYCH CZASÓW WYŚWIETLAJĄ NA MONITORZE PRZY URUCHAMIANIU SIĘ TEKST "ENERGY STAR (GWIAZDKA). EPA POLLUTION PREVENTER" - "GWIAZDA ENERGOOSZCZĘDNOŚCI", "ZABEZPIECZACZ PRZED POLUCJĄ" (U NICH TO SAMO SŁOWO OZNACZA TEŻ OGÓLNIE ZANIECZYSZCZENIE) - KONOTACJE SEKSUALNE SĄ OCZYWISTE, WIĘC WIDAĆ JUŻ Z GÓRY, ŻE "TO JEST PROCESOR Z MYŚLĄ O TYM CZŁOWIEKU, KTÓREGO BĘDĄ MOLESTOWAĆ SEKSUALNIE". To, że taki plan był, pokazują choćby 2 rzeczy: po pierwsze - to, że pierwsze ekscesy seksualne abpa Paetza (tak wychodzi, że jego) miały miejsce w roku mego urodzenia 1986 i po drugie - to, że w 1986 reżyser z branży porno Peter N. (Peter North) miał wszczętą sprawę o seks z małoletnią (którą mu potem umorzyli). Także: wszystko się zgadza, plan był i w Intelu też już o tym myśleli. Ale nie ufałbym, że dopiero 386 SL wprowadziło ten tryb SMM, bo pewnie - bez tego zewnętrznego interfejsu, tj. związanego z zewnętrznym pinem - był on obecny, w oparciu tylko o wewnętrzne źródło SMI (odbiornik fal), już we wszystkich 386. Nie chce mi się już nawet zgadywać, czy nie już wcześniej, bo to zbyt archaiczne procesory, by się nimi interesować (żaden Linux na nich nie zadziała). Na identycznej przecież zasadzie numer seryjny był już od dawna obecny w procesorach, a dopiero później "pokazano go na zewnątrz". Dodatkowym potwierdzeniem tej teorii jest to, że wg Wikipedii podobno AMD już w Am386 wprowadziło ten tzw. tryb SMM. Nie w jakimś modelu swojej wersji 386, tylko po prostu "we wszystkich Am386". W związku z powyższym nie ma chyba nadziei w starym sprzęcie. Jedyne 2 nadzieje to: (1) procesory realizowane na płytkach FPGA (jako system-on-chip), 2) zagłuszanie fal (najlepiej na kablu zasilającym, bezantenowo). 2019-02-20 - Ciekawostki na temat włamań do procesora: przykładowo ostatnio spikerzy blokują mi działanie serwera poprzez przechwytywanie funkcji odczytu z pliku (fd), np. z gniazda połączenia internetowego, tak, iż oprogramowanie serwera nie widzi żądań pobrania strony (zwykle chodzi tu o portal xp.pl, ale i inne strony, mam tak na różnych serwerach w profesjonalnych serwerowniach). Jak się okazało dzięki zastosowaniu autorskiego modułu wstawionego do kernela linuksa, w ogóle wtedy system operacyjny nie zwraca w wyniku jakiegokolwiek wywołania read() takiego żądania HTTP (apache używa właśnie funkcji read), choć jest wysyłane przez przeglądarkę. Co do zasady natomiast są widoczne i logowane, ale gdy włączają się spikerzy - nie. Zaczęli później to ukrywać, stosując jakieś sprytne przechwytywanie, które jednak wywoływało - przed dokonaniem modyfikacji - mój moduł tak, iż logował on informację o pakiecie HTTP, choć oprogramowanie serwera (apache) go nie widziało. To pojawiło się później, w zasadzie dopiero dziś. Jednak, jak się okazuje i jak przyznali, zepsuło im to przeładowanie przeze mnie modułu, tj. usunięcie go z pamięci i ponowne załadowanie go pod innym adresem. "Nie wybronię tego" (tekst spikerów) - i natychmiast po tym znowu zaczął się portal wyświetlać. No comments. 2019-03-10 - Usiłowali wywołać wytrysk (po raz pierwszy od 57 dni), ale się powstrzymałem. Wyjątkowo tej nocy przez pomyłkę nie włączyłem nagrywania. 2019-03-26 - Wywołali wytrysk. Wyjątkowo przez pomyłkę tej nocy nie nagrywałem. 73 dni od poprzedniego, czyli jak mój (skandaliczny, bo związany z "niezaskarżalnym nakazem zapłaty, po którym już tylko egzekucja może być") nr mieszkania z dzieciństwa minus 1. Na stronie VaticanNews co było przygotowane i opublikowane w przeddzień? - "Spotkanie Papieża z chorymi i niepełnosprawnymi": https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-03/loreto-franciszek-unitalsi-paplor.html - "Francja walczy o język francuski w Watykanie" (nic tylko ta Francja i Francja, i język - jak tzw. miłość francuska...): https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2019-03/jezyk-francuski-watykan-kursy-dyplomacja.html ("...choć w ostatnich latach znaczenie języka francuskiego nieco osłabło, to jednak inicjatywa propagująca znajomość tego języka w Watykanie została przyjęta przez Stolicę Apostolską bardzo dobrze"; poza tym coś o Janie Pawle II i wybitnych przedstawicielach "francuskiego katolicyzmu") 2019-03-31 - Z normalną kawą, a nawet napojami energetyzującymi (kupiłem ze 2 razy na Mokotowie) nie ma problemu, z wyjątkiem tego, co teraz spikerzy próbują sztuzcnie wmawiać, mimo 3-4 dni bez robienia kupy. Właśnie tego doświadczam. 2019-04-01 22:10 - Pawłowski, policjant z Wilczej - odmowa przyjęcia zawiadomienia. O wyłudzeniu kredytu na moje dane bez mojego udziału. Nie zgodził się przyjąć zawiadomienia do protokołu, żądał jakichś dokumentów. Poza tym ktoś zadbał, żeby na komendzie zgromadziło się wyjątkowo dużo interesantów. Przede mną i po mnie przyszło łącznie z 15 ludzi, których miałem okazję widzieć. Przynajmniej. Na początku z 6 (przede mną), na końcu z 6 (po mnie, gdy tamten ewentualnie oferował, bym czekał jeszcze raz, ale to chyba całą noc), potem jeszcze, jak tamtych pierwszych 6 obsłużyli, ze 3 innych, którzy przyszli po mnie, zostało wcześniej obsłużonych. 2019-06-11 01:55 - Powiedziałem "Tak, nie życzę sobie tego dźwięku". Jeden ze spikerów powtórzył. Teraz jeszcze pewnie widzą w podglądzie łącza internetowego (SSH). 2019-06-16 - Podtruta cola marki Carrefour kupiona wczoraj w CH Arkadia (piłem ją dopiero wieczorem, a jeszcze bardziej dziś rano) spowodowała dzisiaj małe rozwolnienie, ból w jelitach i publiczne załatwianie się ok. godz. 18:10. Jest to kontynuacja tematu sygnalizowanego tutaj: http://gospodarka.xp.pl/polska/podtruwajace-napoje-w-sklepach-czy-tylko-w-warszawie-/h0duae9, o którym nie zapominam. 2019-06-26 - Jak zwykle wyjście na miasto choćby na chwilę skutkuje "wyświetlaniem" mi się policjantów. Tego dnia w ciągu kilkugodzinnego pobytu na mieście (w co wlicza się też obecność w sądzie) doliczyłem się 18 przypadków przejścia (lub przejechania) obok mnie przez policjanta. To tylko przykład, który tu odnotowuję, bo problem ten pojawił się już w styczniu 2011 r., a od ok. 2015 r. (rządy PiS) jest bardzo nasilony. 2019-06-27 - Straciłem 10 godz. 45 minut na dodatkowe torturowanie mnie procesorem, obok podstawowego problemu dźwiękowego w postaci wyjątkowo tym razem przyczepiającego się do mnie gdakania spikerki i wołania co chwilę przez spikera. Dotyczy to czasu od ok. godz. 15:45. Były tego typu problemy, co np. zacinanie i powtarzanie się klawiszy przy niemal każdym wciśnięciu - najpierw w ogóle nie dawało się przez to uruchomić komputera, ponieważ przeszkadzano mi przy wpisywaniu hasła (i trudno było wyczuć, czy litera została wpisana, czy nie, przez co wpisanie całego długiego hasła było istotnym problemem; ponadto jeszcze zawieszano mi komputer po jakimś czasie, bym też nie dał sobie rady krok po kroku i stopniowo, porównując wpisywanie liter np. ze sposobem reagowania przełącznika Num Lock - bo sprawdzałem też w ten sposób, czy można już wpisywać, czy nadal nie, z powodu takich problemów), następnie po skonfigurowaniu sobie systemu w trybie zdalnej obsługi klawiatury i myszy przez program USB Redirector for Linux i tak nadal był problem z powtarzaniem się klawiszy, na każdym kroku, nie dało się przez to zupełnie pracować. Zapewne też i inne programiki włamaniowe wykorzystywano tamtego dnia do znęcania się nade mną, już nie pamiętam nawet, które z tego ich katalogu. W każdym razie kilka godzin minęło, zanim w ogóle komputer się uruchomił, a później też ciągłe szykany. Część z tego czasu 10:45 była wprawdzie moją pracą i jakimś tam postępem (ostatecznie zaprzepaszczonym przez to, że na czymś takim po prostu nie da się pracować), tym niemniej większość czasu stracona została przez szykany. Stosowano też np. blokowanie różnych gniazd USB w laptopie, np. od myszy czy klawiatury. 2019-06-28 - Wywołali wytrysk ok. godz. 6:20. Mam nagranie dźwiękowe z tej nocy kończące się o godz. 6:32, z tym, że akurat (wyjątkowo) było otwarte okno oraz, przede wszystkim, huczała trochę ładowarka akumulatora. Resztę dnia spędziłem na archiwizowaniu danych (przygotowywaniu kopii zapasowej) i, na końcu, reinstalowaniu Linuksa zamiast dotychczasowego systemu w komputerze stacjonarnym (przygotowanie do wygodniejszego i częstszego ukrywania ekranu, bez konieczności pracy z notebooka chwilowo na baterii), poza tym podjąłem trochę pieniędzy, no i domknąłem bodajże właśnie tego dnia pudełko z monitorem (położenie licznych dodatkowych pasów taśmy z folii aluminiowej ekranującej je od góry). 2019-06-29 - Czas poświęcam głównie na konfigurowanie Linuksa, użeranie się z szykanami w postaci zawieszania mi komputera (przy kompilowaniu kernela na zasadzie make -j) lub psucia pracy dysku twardego (gdy robię to z konsoli, a nie z terminala Gnome). Ponadto spotkałem się z szykanami na poczcie w Warszawie przy ul. Świętokrzyskiej (ta sama, w której wystawiono błędne EPO). Szykany te to m. in. zasiuga p. Katarzyny Wojtowskiej pełniącej rolę kontrolera oraz pani z okienka (wieczorem mnie obsługiwała, ok. 20:00), która udaje, że wyszukuje numery przesyłek (a tak właściwie to nawet nie chciała ich szukać, tylko od razu poszła z tym do kontrolerki, ta zaś nawet przyznawała, że może faktycznie to ona robi mi problemy; potem nawet bez powodu i z zaskoczenia wezwała ochroniarza, ten zaś groził wezwaniem Policji, choć zachowywałem się zupełnie normalnie - to zapewne jakaś zasadzka premierowska celem dodatkowego zaszkodzenia mi na drodze spraw karnych, poprzez jakieś wezwania, badania itp.). W rzeczywistości ta pani, choć twierdzi, że wybiera "typ przesyłki: rozliczona", to w istocie ma pole z 4 opcjami, gdzie jednym z typów są Zwroty, a innym są Wydane - czy coś takiego. Wybiera z tego Wydane, po czym pokazuje mi, że rzekomo były w ostatnich dniach tylko 2 przesyłki. W rzeczywistości były jednak też zwroty, te się wszakże nie wyświetlą, jeśli wybiera się z listy nie ten typ przesyłki (nie Zwroty, tylko Wydane czy coś takiego). Dokładnie tego z odległości na monitorze nie widać, a tymczasem załatwiono mi ochroniarza niezwykle wyczulonego na dokładne patrzenie i przybliżanie się w stronę okienka, czyli jak gdyby przekraczanie go przez wychylanie się. Cała ta sytuacja, oprócz tego, że może mi zaszkodzić na drodze prawa karnego poprzez jakieś ściąganie mnie do spraw prokuratorskich, gdzie jestem zupełnie zbyteczny - bo sprawy te są wedle prawa dawno umorzone, tylko nie chciało się nikomu tego wykonać - jest specjalnym rodzajem szykan przy odbiorze poczty z Sądu Okręgowego w Warszawie. Były 2 listy, nie odebrałem ich w terminie, bo byłem zmęczony i spikerzy zawracali mi głowę i dręczyli mnie cały dzień, powstały poważne problemy, które angażowały moją uwagę, i cała kolejka zadań, to teraz chciałbym się dowiedzieć, jakie miały numery, żeby je namierzyć w sądzie, bo zwykle list polecony z sądu wyznacza jakiś termin i czegoś się domaga. Toteż, aby mi zaszkodzić w mych sprawach sądowych, teraz jeszcze poczta nie współpracuje i pojawia się problem z przesyłkami typu "szukaj wiatru w polu". 2019-07-11 - Dzisiaj po godz. 8:00 po raz kolejny ktoś chodził po moim domku na działce (m. in. zostawił otwarte na oścież okno na piętrze, choć to raczej dzięki posiadaniu klucza wszedł do środka, jak wskazuje me bogate doświadczenie z obiektami wynajmowanymi; tu natomiast chodzi o dom własnościowy), pod moją nieobecność (wg dotychczasowego orzecznictwa SN wypełnia to należycie pojęte znamiona naruszenia miru domowego, chociaż oni na pewno chętnie wysłużyliby się politykom). Włączył się z tego powodu nawet alarm. Tego rodzaju ataki są raz po raz przeciwko mnie stosowane. Np. raz w tygodniu albo trochę rzadziej. Można o to podejrzewać Policję z racji tego, że zwykli ludzie raczej są niechętni, by postępować jak zupełni bandyci, otwarcie i w przestrzeni publicznej, natomiast Policja mogłaby być śmielsza, jeśli ma jednocześnie gwarancję od kierowników policyjnych, że rzetelnego śledztwa w tej sprawie nie będzie. Przy okazji pomaga to kryminalizować lokalną komendę (zresztą też było jakieś zaginięcie czy nawet znalezienie trupa w okolicach Jabłonnej, więc być może nawet dochodziło do zbrodni). Dodatkowym argumentem za taką hipotezą co do sprawców (wspieraną zresztą teraz trochę przez spikerów) jest to, że jako służba hierarchicznie zorganizowana i obecna w całym kraju mogłaby ona łatwo zorganizować odbiór kluczy od ich producenta, a on sam nie obawiałby się ich przekazywać (co czyni zapewne w związku z kryminalnym układem skarbowym opartym o dogadanie się, że podatek nie będzie płacony): zawsze przecież daje mu to wymówkę, że wierzy w jakieś pozory legalności tego typu akcji i przekazywania kluczy. Tymczasem oczywiście w normalnym kraju, a nie państwie policyjnym i państwie Wielkiego Brata, takie posiadanie kluczy do prywatnego domu przez Policję to niewątpliwie zupełny absurd. Nie ma też do tego żadnej podstawy prawnej (w tym w szczególności konieczność taka nie wynika z tego, że stosowany jest czasem podsłuch pomieszczenia - przecież istnieją inne środki techniczne, a radary rozwija się już od lat 30-tych XX w.), więc jakieś takie zakulisowe układy naruszają zasadę demokratycznego państwa prawnego. W każdym razie odnotowuję tutaj, że od zakupienia tego domu w listopadzie 2015 r. po dziś dzień co rusz pod moją nieobecność ktoś do niego wchodzi (dostrzega to nawet centralka alarmowa Solid Security i powiadamia ochronę, z tym, że w momencie jej przybycia dom jest już pusty, bo wchodzą tam tylko na chwileczkę). Jest to też oczywiście jakaś kontynuacja absurdalnego tematu "podsłuch to gwarancja bezpieczeństwa", że jakoby tylko dzięki podsłuchowi w telewizji żyję, podczas gdy w rzeczywistości to, co się dzieje na podsłuchu, nijak nie wpływa na wyniki partii politycznych, zaś analogiczne "bezpieczeństwo" mogę sobie zapewniać prywatnie np. poprzez urządzenia transmitujące dane z kamery czy dźwięk na żywo do Internetu, gdzie są one przechowywane w publicznie dostępnym miejscu (mam nawet takie rozwiązanie i czasem ze sobą noszę). W każdym razie godny odnotowania jest tu temat ukradkowo organizowanego państwa policyjnego. Zwrócić tu można jeszcze uwagę na stosunek "Ubermensch-Untermensch", znany z ideologii nazistowskiej (z drugiej strony w informatyce jest coś takiego, jak współczynniki BogoMIPS - "bogiem mi psy" to też coś w ten deseń), którego symbolem może być to, że w okolicy dojazdowej do Legionowa, czyli na warszawskiej Choszczówce, swego czasu mieszkał sam prymas Wyszyński (przeciwieństwa rosyjskie wysze-niże, na których to rdzeniach opierają się nazwiska Wyszyński i Niżyński, oznaczają po polsku "wyżej-niżej", stąd też to skojarzenie). A zatem tutaj może Policja działa w roli jakiegoś nielegalnego "Ubera". 2019-09-01 - Wywołali wytrysk, zorientowałem się ok. godz. 4:25 nad ranem. 2019-11-17 - Wywołali rano wytrysk. Zeszło się to z 2 terminami dotyczącymi spraw z mego życia prywatnego. 2020-01-01 - Nie piłem żadnej kawy ani innego napoju poza wodą (po wstępnym odlaniu z kranu), nic nie dojadałem na mieście, a tylko zupa + chleb - i znów potwierdziło się, że za problem zatruć wywołujących gazy i ucisk w jelitach odpowiada chleb Putki. 2020-01-14 - Wywołali wytrysk (w nocy we śnie). Chyba ze 2 dni wcześniej zrobili taki sam efekt, ale bez jednego momentalnego wytrysku - dopiero po obudzeniu się odkryłem, że jestem oblepiony. 2020-01-30 - Kolejne potwierdzenie, że podtruwany jest cukier dostarczany do banków. Wczoraj jadłem tylko chleb (ta sama marka i ten sam sklep, co przedwczoraj oraz wczoraj rano) kupiony na Mokotowie przy Puławskiej ("Ratyński" 0,65 kg), przedwczoraj piłem jeszcze własną kawę, a wczoraj oprócz kawy sypanej także kawę z ekspresu z banku i... cukier do niej. W odróżnieniu od dnia przedwczorajszego skręcało mnie po tym w jelitach i nakłaniało do puszczenia bąka. 2020-01-31 - Wywołanie wytrysku ok. godz. 03:18. 2020-02-27 - O godz. 15:50 p. Maciek(?) z Grochowskiej 257 powiedział, że "wiertarka + analizator widmowy" już sprzedane. 2020-03-01 - Usiadł jobok jakiś młodzieniec z głosem spikera, rzędu może 20 lat, a może mniej, "popłacz sobie, Piotruś". Był razem z towarzystwem. W galerii. 2020-03-07 - Napastliwy koleś czepiał się mnie po wyjściu z autobusu wieczorem, domagał się ciągle "ognia". Był agresywny, specjalnie się przybliżał, zachowywał się, jak gdyby wyraźnie szukał okazji do bicia się ze mną. Potem jeszcze przyłączył się do niego drugi. Ostatecznie kazali mi biec w przeciwną stronę niż potrzebna, przez co potem straciłem ok. godzinę na wędrówkę do celu drogą dookoła. 2020-03-10 - Wywołanie wytrysku ok. 8:05. Wcześniej od 20 dni nie pozwalali spać po nocach ("swędzenia" nagle powstały), teraz zaś był np. półgodzinny czy godzinny wyjątek, ale za to taki efekt. Nawet zapowiadali to wcześniej głupimi tematami. 2020-03-12 - W nocy z 12-ego na 13-ego po raz pierwszy od ok. 21.02.2020 pozwolili mi się wyspać nawet chyba kilka godzin (ponad godzinę na pewno). 2020-05-27 - Kontroler Paweł Adamiak się przyczepił (18:17), to może WKD(?). Drugi, który był razem z nim: WA 34(?). 2020-06-21 - Wywołali wytrysk ok. godz. 3:50(+). 2020-06-22 - Wywołali wytrysk ok. godz. 3:00. Data wygląda jak ważny rok symbolizujący początek islamu. Z kolei godzina "trzecia" kojarzy się z godziną śmierci Jezusa. 2020-06-24 - Ok. 13:20 była spora, 20-minutowa kolejka pod sklepem Henryx na Grochowskiej, gdzie miałem zwrócić kieszeń, by odzyskać 20 zł. Zapewne po to, by szarpać mi nerwy ewentualnym "doradztwem" spikerów dla tego sklepu przeciwko mnie, oczywiście w takiej sytuacji najprawdopodobniej zostałoby uwzględnione. 2020-06-24 - O 21:18 napotkałem kolejkę 15-minutową pod mBankiem na Rondzie Wiatraczna - pół godz. wcześniej też tak było pod tamtejszym ING (jak gdyby specjalnie złośliwie z myślą o tym, by utrudnić mi pobranie pieniędzy) i wtedy zrezygnowałem. 2020-07-29 - Wywołali wytrysk ok. 8:30. Wytrysk zapowiadał się za dnia (1) wywoływanymi wrażeniami zapachowymi i wyobrażeniami wizualnymi, którym towarzyszyła mowa spikerów, (2) istotnym zaostrzeniem tematyki pornograficznej, choć mnie ona zupełnie nie podniecała i była mi nie w smak, na siłę jak jakiś sok wyciskany z cytryny wymuszana, (3) wypowiedziami z poranka z czasu dojazdu do Warszawy w rodzaju "SLD eksplodowało w serii afer" (1-2 dni wcześniej). Ponadto 1 miesiąc i 1 tydzień odstępu od poprzedniego pasuje do tematu zastosowanego przy fałszowaniu wyborów. Wszystkie przejawy zapowiadające - 1-2 dni wcześniej. 2020-08-05 - Nabywca-żartowniś "laubes": 501801441 (pod koniec lipca, w każdym razie II połowa), nabywca-żartowniś "rodzina" (ostatni tydzień lipca i pierwszy sierpnia): 604524496 (wątpliwości co do skuteczności dokumentu, bo "pan sam sobie udziela zgody na sprzedaż" (poza tym ani krzty nie może przekroczyć 360 tys., nie walczył o tę nieruchomość wyższą ceną, co dziwaczne przy interesowaniu się kupnem domu), a generalnie to najpierw chciał umowę przedwstępną "w ciągu 2 dni" u notariusza, a potem zaczął się wycofywać, z tekstem "potwierdze ostatecznie, czy będziemy chcieli umowy przedwstępnej" 2020-08-10 - Wywołali wytrysk o 7:07. Rzędu minutę wcześniej opowiadali (podprogowo), co zresztą nijak nie było podniecające, w czasie, gdy jeszcze spałem, o jakimś trzymaniu penisa w torebce z twardej folii, do której następnie trafia wytrysk. 2020-10-14 - Wywołali wytrysk ok. godz. 3:20 - 3:30. 2020-12-12 - Bardzo znamienne wydarzenie związane z obiadami. Kupiłem sobie czajnik i zerwałem z braniem wody do kawy (robionej w czasie pobytów na mieście) z Żabek, gdyż tam dostarczane są wody zatrute. Zamiast tego dziś po raz pierwszy zagotowałem sobie wodę sam, na mieście, wziętą ze stacji metra, która nie ma w promieniu 500 metrów żadnego budynku, który mógłby wodę podtruwać, a dalej są np. bloki po 200-400 ludzi. Po wypiciu tej kawy przez godzinę nie było żadnego problemu, co bardzo znamienne, czułem się wyjątkowo dobrze (tym bardziej, że uprzednio się wypróżniłem), a przecież wypita na goły żołądek zaraz pewnie trafiła do jelita (jak to nieraz się zdarza; nieraz po wypiciu na czczo jakiegoś niedobrego jak się okazuje płynu już po 10-30 minutach czułem się źle). I wszystko byłoby dobrze, ale ośrodek obiadowy - po raz pierwszy od bardzo dawna (kilku tygodni przynajmniej) - dał tym razem... zupę. Chyba po to, by było widać, że "z tej okazji serwujemy coś na wodzie opartego, abyś i tak poczuł się źle". Jednocześnie zaś tego samego dnia na VaticanNews pojawił się znamienny artykuł (12.12.2020) "Papież: harmonia związana jest z pięknem i dobrem". Uczucie harmonii kojarzy się w tym kontekście właśnie z mymi odczuciami po wypiciu kawy zrobionej na mieście. Do czasu ok. 1-2 godzin po zjedzeniu obiadu (co nastąpiło pół godziny po wypiciu kawy) nie było później żadnych problemów. Objaśniając jeszcze dodatkowo słowa papieża, wskazują one na dwoiste źródło problemu ("związana jest z i "): może to próba wskazania na chleb, który bywa zatruty, aczkolwiek przecież niekoniecznie i trudno zakładać, że wszystkich tak trują. Raczej po prostu podano mi zupę ze specjalną domieszką, chociaż kto wie, może takie dostają teraz wszyscy chleby. Pierwsze zdanie ww. artykułu (https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2020-12/papiez-do-wykonawcow-koncertu-bozonarodzeniowego.html) to cytat z papieża kojarzący się z sybillińskim ateizmem: „Odkrywajmy światło Bożego Narodzenia: ono rozprasza mroki bólu i ciemności”. Tłumacząc z polskiego na nasze: "zdobądź pieniądze, dorób się i kupuj sobie odpowiednio drogie obiady, to problem zniknie" - taka rada. No cóż, moim zdaniem znęcanie się pod żadnym pozorem Kościołowi nie przystoi, ale jak widać mamy tutaj na szczycie chyba jakiegoś bardzo ważnego koordynatora tej sprawy, dobrze obeznanego, albo to już zupełnie skrajnie nieprawdopodobny zbieg okoliczności czy wrabianie przez TV. 2020-12-16 - Bodajże przedwczoraj (albo 3 dni temu) kupiłem litrowy karton jabłkowego soku Tymbark na dworcu Warszawa-Śródmieście (po w miarę dobrych doświadczeniach z tą marką po zakupach w CH Arkadia, a potem też gdzie indziej) i niemal momentalnie (skokowo) po upływie ok. 2 godzin stan jelit zmienił się do stanu "źródło gigantycznego głośnego bąka" ze stanu "prawie bezproblemowy" (sporadyczne przypadki jakiegoś drobnego dyskomfortu, zupełnie marginalne, brak problemu sporego nagazowania). 2020-12-18 - Kolejne najście, godz. 22:47, wysiadałem z autobusu i znowu ten sam typ, w sumie to takie okolice, że może się zdarzyć, ale to już 4-ty raz w ciągu 1-2 miesięcy, jak go widzę startującego do mnie z rozmową. 2020-12-22 - Wczoraj pożywiłem się w Pizzy Hut przy al. Solidarności i niestety moim zdaniem okazuje się, że firma dalej daje ciała [UWAGA - TO MOŻE WAFLE SŁODZONE Z NADZIENIEM WANILIOWYM "JUTRZENKA" - POTESTUJĘ TO JESZCZE]. Poprzednie takie przypadki były 15/22.8 br. w Legionowie (sprawa niepewna, bo może np. popiłem kawą) oraz ostatnio chyba 10.12 w CH Arkadia (może popiłem potem kawy z mlekiem kupionej w formie gotowej w bardzo rzadko przeze mnie odwiedzanej Żabce, 1 dzień wcześniej też chyba w niej piłem, a zatem sprawa ewentualnie też zasługuje na znak zapytania, aczkolwiek problemy w PH to klasyka i zdarzały się bardzo wyraźnie już w czasach, gdy nic innego mnie nigdy w zauważalny sposób nie truło). Równo tydzień wcześniej wieczorem zamówiłem w tejże PH przy Solidarności i nie było potem żadnych przypadłości, również i spikerzy mówili, że "jest covid" z podtekstami podprogowymi, że mam to, co i wszyscy ("wspólne widzenie"), i że niepodtruta. Teraz jednak było już gorzej. Rano obsługiwał mnie facet cały w tatuażach, co za sprawą spikerów od dawna kojarzy mi się z wyrokami, zwłaszcza za przestępstwo, również i uprzedzali mnie, że przestępstwo jest. Przez ileś godzin było dobrze, ale koniec końców wieczorem zaczęło się robić źle w jelitach pod względem nagazowania i trwało to aż jeszcze nazajutrz. Tymczasem zaś nie jadłem nic więcej poza kilkoma bananami i batonem Twix z bardzo rzadko przeze mnie odwiedzanej Biedronki we wsi Michałów-Reginów. Również i picie miałem tylko dobre, na bazie wody oligoceńskiej, zresztą do późnego wieczora nic nie piłem (co najwyżej łyki tej wody), a potem tylko herbatę. 2021-01-11 - Ok. 7-12 godzin po zjedzeniu dużej pizzy Pizzy Hut zaczęło iść trochę bąków. (Znowu też, jak i tydzień-dwa wcześniej, zrobili mi inny ser w brzegach niż chciałem, tj. z kiełbasą; ponadto tym razem próbowali mnie i innemu klientowi w ogóle wręczyć nie te pizze spośród 2 gotowych.) Tego dnia nie jadłem nic więcej z wyjątkiem porannych, o pół godziny wcześniejszych od pizzy, wafelków Jutrzenka (cała paczka śmietankowych) na goły żołądek. Jeśli chodzi o picie to tylko woda, którą mam (kupna, bodajże dobra, bo np. inne substancje dosyć szybko się wchłaniają i robią problemy, np. pół godziny czy godzinę później, natomiast po niej już od kilku dni nie mam żadnego problemu), oraz gotowana moim czajnikiem herbata z torebki (bez cukru/słodzika; na wieczór robiłem z cytryną). 2021-01-16 - Po tym, jak do póżnej nocy podróżowałem za miastem z zamiarem kupienia (niezatrutego) cukru, w mojej stołówce w ramach wyjątku same tylko produkty cukrowe na obiad (jakaś potrawa ryżowa z nasypanym cukrem w śmietanie + ciast(k)o). W efekcie w ramach wyjątku nie mogłem normalnie zjeść obiadu. Poprzedni taki incydent tam był z wodą (wykryłem podtruwanie, bodajże to wtedy też opisałem je na blogu, po czym nazajutrz w ramach wyjątku dali jakąś zupę, czyli produkt z istotnym udziałem wody, gdy tymczasem wcześniej takie przypadki przez kilka miesięcy były dość incydentalne i nawet całymi tygodniami zamiast zupy raczej serwowano surówki, chleby, pierożki itp.). Opisałem to tutaj z datą 12-12. 2021-01-23 19:01 - Wzdęcia po zupie (w ogóle ta moda na serwowanie zup to od niedawna i złośliwie, w związku z moim rezygnowaniem z cukru bodajże). Od rana nic nie jadłem, wypiłem tylko sprawdzoną kawę z mleczkiem, która nigdy nie powodowała żadnych problemów (m. in. 20.01 przed południem się wypróżniłem i cały dzień czułem się dobrze, podobnie 21.01 już bez załatwienia się). Od tego czasu zjadłem/wypiłem tylko ją (ok. 12:45); istotny jest tu fakt, że już 19.01 mówiłem im, by nie stosowali cukru, bo powoduje bąki, skręcanie w jelicie itd., próbowałem to też powiedzieć 22.01 (w dniach 20-21 tam nie jadłem), ale człowiek mówił tylko "TAK, ZATRUTE" i nie dopuszczał do słowa, odmawiał mi możliwości rozmowy w którymkolwiek momencie, w tym także na temat ewentualnie zatrutych produktów, co kilkakrotnie podkreślałem i co musiało słyszeć sporo osób (ktoś tam obok jak gdyby zamierzał się już na mnie i wygrażał słownie, czego nie dosłyszałem dobrze, czyli jak gdyby szykował się powrót sytuacji z 2020 r. z atakowaniem i ciosami względem mnie, biernego człowieka, co w obronę brali tam m. in. kucharze). Dziś 23.01 znowu im powtórzyłem, że cukier jest zatruty, powoduje bąki, nieprzyjemności itd. i że nawet rząd mówił, że jest "szkodliwy". Liczne małe bączki w ciągu dnia, uczucie gazów w jelicie, ujawniły się zwłaszcza wtedy, gdy byłem na wieczór w drodze powrotnej (ułatwiłem sprawę zjadając 5 bananów - są fotografie, dokumentują czas). Prawdopodobnie więc złośliwie i celowo robią zupę na cukrze wiedząc, że jest podtruwany. Już w niejednym miejscu trafiłem na takie maniery. Co do ostatniego spożytego pokarmu to były to chrupki Cheetos wczoraj na wieczór, piłem też wtedy Colę Zero, czego dziś jak dotąd nie robiłem. Ww. problem pojawił się dopiero po zupie, tego typu problem jest haniebny i kompromitujący obecną politykę. 2021-01-30 - Zatruta Telepizza wczoraj ok. godz. 16:45, dali mi jakąś nietypową cenę 17,49 za pojedynczą pizzę średnią, powołując się przy tym na promocję piątkową. Nic o niej nie ma mowy na żadnych reklamach, jest tylko "Super Uno" - pojedyncza średnia za 19,99. Rachunek oraz reklamy promocji sfotografowałem. Po przejrzeniu ich strony internetowej wychodzi na to, że jest w tym lokalu promocja w piątki, ale z ceną 14,99 i innym opisem: " Promocja obowiązuje przy zakupie trzech pizz z menu z grupy "Klasyczne" lub kompozycja własna z 2 składnikami. Promocją objęte są pizze średnie w cenie 14,99 zł za każdą pizzę. Promocja jest ważna w piątek w dostawie. Nie łączy się z innymi promocjami.". Jak widać nie miała ona zastosowania, bo kupiłem tylko jedną pizzę, a ponadto nie łączy się z innymi promocjami. Telepizza przy ul. Piłsudskiego w Legionowie. Tym niemniej próby zwrócenia na to uwagi sprzedawczyni nie pomogły, obstawała ona przy jakiejś niedorzecznej argumentacji o wyniku kompletnie nigdzie niereklamowanego, a wręcz o zaprzeczanej możliwości, połączenia promocji piątkowej z Super Uno. Z drugiej zaś strony typowe w grupie watykańskiej jest organizowanie spisków jedną ręką i drugą zawoalowane przyznawanie się do nich, żeby w przyszłości było to jasne. Na pewno ta drobna firemka odwiedzana przez pewnie może z 10 gości dziennie, z których rzadko kto pewnie przychodzi z myślą o promocjach i ma w nich dokładną orientację, chętnie tłumaczyłaby się jakimiś nonsensami typu Covid i "promocje nieoficjalne" zamiast wyjaśniać sprawę chamstwem pracownika i mafijnymi konotacjami, tym niemniej sami Państwo oceńcie, jak całokształt tej sprawy świadczy o życiu gospodarczym w naszym kraju. W efekcie zatrucia ok. 20 godzin później bardzo dużo bąków, wszystko się rozkłada w jelicie jak po cukrze, a drobne efekty tego typu zaczęły się już wczoraj około północy czy po północy (pamiętam, że minęło rzędu 9 godzin). Byłem prawie na czczo, rano tylko była wczoraj kawa ze słodzikiem (3 tabletki), a potem gorący kubek bez cukru podobno w składzie, nie było żadnych problemów wtedy jeszcze. Na wieczór dodatkowo zjadłem 2 banany, a potem wypiłem herbatę z cytryną i słodzikiem (3 tabletki) oraz kakao (3 tabletki słodzika + śmietanka, bez cukru w składzie). Jak widać nieproporcjonalnego gigantycznego wzrostu bąków, których wczoraj do czasu jedzenia pizzy wcale nie było (potem jakieś drobne pojedyncze efekty po popiciu łyka-2 łyków Pepsi Max przed jedzeniem, kupionej ostatnio w wylosowanym kostką sklepie warszawskim spośród prawie 4000, która, owszem, wedle doświadczeń z napojami ewentualnie mogłaby szkodzić, ale nie aż tak w tak drobnej ilości rzędu pół szklanki), nie można niczym wytłumaczyć, jak tylko problemem w samej Telepizzy, na co dodatkowo wskazuje nowy nekrolog przykościelny w znanym miejscu, ze zmarłą osobą o nazwisku Piątek czy jakoś tak (jak wiadomo, ze strony operatorów podsłuchowych ciągle odchodzą takie ślepe ataki na ludność wymierzane po nazwisku, prawdopodobnie z użyciem przekazu podprogowego i "nagłej zapaści zdrowotnej" w rodzaju atak serca czy problemy z oddychaniem, o czym zawsze uprzednio informowana jest bodajże e-mailem wszelka prasa). Piszę to na razie całkowicie na czczo i nic nie wypiwszy. Zwróćmy uwagę na różnicę w cenie: o 2,50 mniej. Grupa watykańska lubuje się w takich dziwnych trafach, jak to już wielokrotnie pokazywałem. Kojarzy się to z liczbą 25 mogącą m. in. symbolizować karę za zabójstwo. 2021-03-14 - Od ok. 2-3 dni nie działają mi na klawiaturze T, Y, C, kropka, przecinek, Enter za sprawą włamywania się spikerów do procesora. Nawet kilka razy mi je na parę minut przywrócili, ale generalnie blokują. To chyba przez SMM, one nawet w BIOS-ie już nie działają. Straciłem wiele godzin z powodu problemów z hasłem i nadal tracę czas przez konieczność klikania co rusz czegoś na klawiaturze ekranowej. To ich stałe zabieganie (a tu podaję tylko 1 z wielu możliwych przykładów) - pozbawianie mnie czasu i pieniędzy. 2021-03-26 - Wywołali wytrysk w czasie snu, podobna sytuacja była też ok. 10 dni wcześniej. 2021-03-27 - Zatruty chleb pszenno-żytni 600 g w Auchan w Wola Park. Podobna sytuacja była wczoraj, ale mniej wyraźna, bo wypiłem też rano śmietankę do kawy. Dziś natomiast tego nie było, rano kawa, pomarańczka, kanapki (z ograniczoną ilością margaryny - tylko wypróbowany nabiał), a po wypróżnieniu się jadłem tylko ten ich chleb (cały bochenek, oczywiście), no i w efekcie cały dzień bąków. Popijałem sokiem pomarańczowym 100% też produkcji Auchan (wczoraj też), nic nie wspominają, jakoby miał w składzie cukier. 2021-04-22 - Przy okazji badania pism wykryłem gigantyczne oszustwo w Lotto: w 234. dniu roku 2015 (można to porównać z datą zamordowania żołnierza Maślanki - 23.4.15), czyli 22.8.2015, padła rekordowa wygrana w Lotto w Ziębicach, która dziwnym trafem wyniosła 35.234.116 zł 20 gr, czyli w środku wyniku w złotówkach jest - znowuż - 234. Przypomina to trochę temat wyborów parlamentarnych z 2019 r. Oczywiście takie powtórzenie się nru dnia, w którym doszło do wygranej (i to rekordowej), w wyniku jest skrajnie nieprawdopodobne. Dodatkowo, równo 6 lat wcześniej analogicznie padł też rekord we Włoszech (SuperEnalotto). Kolejnym przejawem wykorzystywania tej daty symbolizującej bodajże mój przyszły sukces (ja i jakieś sukcesy wśród tych bandziorów na stołkach? najprawdopodobniej niemożliwe, właśnie z tego względu...), może z 2027 r. (ale cholera wie, bo może zrobią z tego zabicie matki, choć słyszałem też, że ma do tego nie dojść) jest katastrofa Tu-154 (model jak samolot z polskiej katastrofy smoleńskiej) w dacie 22.8.2006 r., pod Donieckiem, gdzie zginęło okrągłe 170 pasażerów. 2021-08-10 - Dyskryminacja w xero przy ul. Nowowiejskiej o godz. 9:10. 2021-08-18 - Dyskryminacja znowu (tamże) ok. godz. 13:20 (dane wg SMS-a z PKO BP związanego z logowaniem się), naszli mnie grupą tamten pracownik, który wprawdzie był w innej sali, a później jeszcze jacyś inni nieznani mi, w tym jakaś pani dużo starsza (i jakiś tam jeszcze pan) uważająca się za kierownika. Zagroziłem, że jak to się jeszcze raz powtórzy, sprawa będzie zgłoszona Policji w związku z ewentualnym atakiem fizycznym, jaki by się mógł zdarzyć. 2021-08-27 - Dziś do kolekcji ataków 1) atak ze strony kasjerki w oddziale PKO BP w Warszawie w Rotundzie, która nie chciała wypłacić gotówki (nawet nie wiedziała, jakiej kwoty) i zamiast tego spisała sobie mój PESEL i stwierdziła, że konto idzie do weryfikacji, przy czym rano spiker mówił, że "przegrałem" sprawę salda debetowego (to na tym tle było, konto miało saldo ujemne w ramach dopuszczalnego kredytowanego), a zatem wspomniał tak 1 raz tego samego dnia wiele godzin przed tym atakiem (pewnie od papieża wiedział), 2) atak na serwery polegający na rozłączeniu ich baz danych: dziesiątki razy w krótkim czasie je rozłączano, łączyły się ciągle poprawnie ponownie, ale w końcu raz się nie połączyły i połączenie zawiesiło się w stanie Receiving IST po 477 pakietach - wcześniej też tego samego chyba nawet dnia dosyć rano (a to był atak wieczorny) podstawili samochód z rejestracją z cyframi 477. 2021-08-29 - Atak elektromagnetyczny na moje urządzenie elektrotechniczne. 2021-08-31 - Kolejny atak na mienie: kradzież ok. 11-12 zł wydanych na ser, który następnie jak się okazało powoduje obfite bąki i sensacje jelitowe. Spikerzy wiedzieli o tym zapewne od początku, bo zrobili przekręt z wagą (wynik 866 g zapowiedziany tuż przed nim słowami, że "ten kraj to jakaś Afryka"). 2021-09-02 - Wczoraj kolejne ataki na mnie zmarnowały mi cały dzień. Po pierwsze okazało się, że sąd nie może znaleźć mego pozwu złożonego dnia 5. sierpnia br., chociaż dokładnie wypytywał różne ośrodki. Ciągnąca się dosyć długo mailowa korespondencja nie doprowadziła do żadnych pozytywnych rezultatów. Robią wszystko, by pismo "POZEW" wyglądało na skradzione. Przyjechałem przez to aż do sądu i kierowniczka biura podawczego (notabene niegrzeczna: wrzaskliwa, przekrzykiwała mnie, wchodziła co rusz w słowo i nie dała się w tej dziedzinie naprostować przez wiele minut) opowiadała jakieś bardzo dziwne historie o tym, jak to rzekomo nie ma żadnego grafiku pracy na biurze podawczym i że każdego dnia ona sama wymyśla sobie dowolnie, po prostu tak jakoś z głowy (i najwyraźniej nie wg żadnego algorytmu), kogo z pracowników sądu sobie zaprosi na biuro podawcze, by tego dnia to tam pracował, a nie przy swych innych, tj. widocznie bardziej podstawowych, zasadach. Ma podobno 12 pracowników pod sobą, a nie potrafi określić, kto 5. sierpnia obsługiwał, chociaż nawet wskazuję, że to taka może najstarsza u nich spośród obsługujących biuro podawcze (przyjmujących pisma) pań. Po drugie cały czas od kilku dni nie odpisywało biuro tłumaczeń Londoner, w Google na pierwszym miejscu, które podobno ma w Warszawie na Chłodnej 48 siedzibę. Początkowo dobrze sobie mailowaliśmy, przysłałem skan, ustalaliśmy szczegóły, po czym nagle oni przestali odpisywać i zaczęli udawać, jak gdyby kolejne maile ode mnie już wcale nie istniały, choć nic tego nie zapowiadało. Uprzednio zaś spikerzy podniecali się nazwiskiem pracownika czy szefa tego biura: Wolniewicz i jeszcze zanim do tego doszło zaczęli pleść o jakimś moim rzekomo nieodpisywaniu na ewentualne maile od Wolniewicza. To było w czasie, gdy problem braku komunikacji jeszcze nie zaistniał. Z tych 2 powodów miałem sporo chodzenia po mieście wczoraj. Ponadto zatruli mi też jelita napojem energetyzującym Rockstar bezcukrowym. Na całej ulicy, gdzie jest kilka sklepów spożywczych (m. in., ale nie tylko, marki Żabka), nie mogłem znaleźć żadnego miejsca, gdzie można kupić napoje energetyzujące bez (trującego zapewne) cukru - poza tym jednym sklepem. Może były jakieś marki Monster, ale takich to ja ostatnio nie lubię, bo też mi gdzieś podtruli Monstera bezcukrowego niedawno. One mają specjalne nawet napisy jak gdyby pode mnie, jak gdyby po to, żeby się kojarzyły z mym losem i wskazywały mi, że (jak ja to odbieram) faktycznie firma jest zaangażowana i że "ty sobie może już daruj ten napój, bo śledzimy cię i będzie źle z tobą, jeśli go będziesz pijał, chociaż oczywiście jak uważasz". Pewne szczególiki w każdym razie wskazywałyby tutaj na bardzo możliwą konspirację kryminalną, zaś standardem jest to, że gdy wielokrotnie przez kilka dni kupuję w jednym miejscu dany produkt (są takie ulubione a w sumie mało popularne rodzaje produktów spożywczych, w których to zjawisko zwłaszcza obserwuję, w tym właśnie m. in. napoje energetyzujące), to następnie - jeśli by nawet początkowo tak nie było - staje się on zatruty i później już, przez jakiś czas zapewne (do nowej dostawy może; zależy to pewnie od mego podejścia), kupowanie tego w danym miejscu skutkuje juz sensacjami jelitowymi, bąkami co 5 minut przez wiele godzin itd. Jest tak już od dawna (kilka lat może już nawet) i moje omijanie produktów z cukrem w składzie, choć pomaga, koniec końców nie rozwiązuje problemu; nauczyłem się dlatego już lata temu robić zakupy w sklepach losowych, aczkolwiek i to w końcu może przestać rozwiązywać problem. Toteż zepsuto mi tak poza tym ten dzień jeszcze innego rodzaju atakami na moją osobę, tj. atakami na jelita. 2021-09-02 - Najprawdopodobniej zatruty chleb "grochowski" z piekarni Grzybki w Legionowie przy ul. Sowińskiego. Tablica wystawiona przed sklepem poniekąd przed tym ostrzega, tak to można odczytać - aluzje. 2021-09-11 - 2 dni temu miał miejsce kolejny atak na mnie, prawdopodobnie przez TV zorganizowany, polegający na spowodowaniu sporych opóźnień w wypłacie. Stworzyło to na kilka dni problem z wyżywieniem się do czasu odebrania wypłaty z jeszcze innego źródła. Złośliwe i prawdopodobnie celowo wywołane (2-4 lata temu też mi przeszkadzali we właściwej dla tamtych czasów firmie odpowiedzialnej za wypłaty). 2021-09-12 - Już chyba trzeci (jeśli nie czwarty) dzień trwają bardzo wzmożone ataki na mój komputer, a ściślej - na klawiaturę. Sam problem jest dosyć stary, ale teraz bardzo się wzmógł. Raz po raz odłączają to urządzenie USB (co widać po gasnącej lampce Num Lock), potem włączają i wyłączają kiedy chcą, często bez żadnej przyczyny mechanicznej (ale też lubią podszywać się pod jakiś problem z ułożeniem kabla, bo oczywiście kiedyś kabelek może się trochę uszkodzić od takich sztucznie wywoływanych manewrów, co to "leczyć" te kłopoty potrafią). Czasem wręcz 10-20 minut zajmuje, zanim klawiaturę udostępnią przy okazji jakiegoś jej przekręcania, po czym długo działa dobrze. Odłączanie i ponowne jej podłączanie potrafi następować w bezruchu, bez żadnej przyczyny mechanicznej albo np. już ułamek sekundy przed moim dotknięciem klawiatury (bo i taki pojedynczy przypadek miał miejsce). 2021-09-13 - Dzisiaj łącznie ok. 4 - 5 godz. nie działała mi klawiatura USB. Najpierw godzinę na mieście - nie udało się jej włączyć wcale, mimo usilnych prób, przekręcania, ciągłego wciskania Num Locka. Następnie w domu w ciągu ok. 15-20 minut klawiaturę dosyć łatwo udało się uruchomić i już pozostała w stanie reagującym-podłączonym. Następnie jednak przy małej zmianie ustawienia przedmiotów przestała działać na ok. 3 - 3,5 godz. To były 3 godziny męk (w warunkach rzecz póki co jasna nieodłącznej tortury dźwiękowej) polegających na ciągłym wciskaniu Num Locka np. raz na sekundę (czy nawet trochę więcej) i przekręcaniu tej klawiatury mniej lub bardziej, "bo może w jakiejś konfiguracji zadziała" (powtórzę, że oni lubią się podszywać pod jakieś mechaniczne uszkodzenie kabla, które nota bene jako istniejące w bardzo małym stopniu może powstać, być od początku lub zostać wprowadzone przez kogoś), co w ogóle pozostawało bezskuteczne z wyjątkiem pojedynczych krótko tylko się utrzymujących momentów (np. w jakiejś bardzo nietypowej i przede wszystkim niewygodnej pozycji - powrót do normalnej mimo usilnych starań to psuł). Tego typu męki - w zamian za płatność z konta firmy za tę klawiaturę. Polski może nawet producent, jakiś Tracer, zresztą pewnie to wina kontrolera USB, który w ogóle jest z importu (powinni tego zabronić... co to za problem produkować chipy, zaś projekty powinny być publicznie dostępne na jakimś Open Cores czy czymś takim: trochę tego nawet jest). 2021-09-16 - Wzmagające się ataki na klawiaturę zakończyły się bodajże podcięciem jednego z kabelków czy to przez jakiegoś włamywacza do mego mieszkania, czy nawet przeze mnie w związku z ciągłym manipulowaniem nimi przy próbach przekonania spikerów, by może już wyłączyli blokadę wywołaną promieniowaniem, niby to "za sprawą jakiegoś ruchu i nowego nastawienia kabelków". Raczej to czyjeś włamanie, bo moje manipulacje niewiele wpływały na te kabelki i były one nadal w bardzo dobrym stanie. W każdym razie w wyniku tego powstałego wczoraj problemu musiałem dziś kupić nową klawiaturę. Innym problemem w związku z bieżącymi atakami jest walka o rejestrację pozwu w związku z jakimiś ekscesami u samego prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. Pozew złożony 5.08 br. utknął u prezesa i chcą go chyba ukraść na dobre, bo nie wziąłem kopii z prezentatą sądu. Kolejny egzemplarz z 10.09 (wziąłem pieczątkę na kopii) już chociaż mi znaleźli. Zobaczymy, może się doproszę, ale poziom agresji i prostactwa politycznego poraża. Prawdopodobny jest udział starożytnych monarchów, spiskowców, ot po prostu sprawa z Sybilli (np. utworzenie firmy kojarzącej się z płomieniami i paleniem, czyli Bolsius, w r. 1870, podobnie zresztą jak najlepszego obecnie pod względem oprocentowania sporych lokat Citibanku - rok z przepowiedni Saby; zresztą porównywane to jest w sposób zauważalny, a także artykułowany u spikerów, do "śladów spiskowania religijno-politycznego w przypadku kluczowych ostatnich lat Chrystusa", mniejsza z tym, brak miejsca na wywody/tłumaczenia czy ustosunkowywanie się). 2021-09-17 - Od 2-3 dni problemem, od którego nie mogę uciec, są zatrute napoje typu cola w warszawskich sklepach, przy czym kupuję te bezcukrowe, bo cukrowe to już niemalże z zasady są rządowe i można się spodziewać najgorszego (tak, jak w przypadku cukru kupowanego w workach). Pepsi Max 1,5l z Arkadii, Coca Cola Zero 1,5l z Top Marketu przy Śródziemnomorskiej (Warszawa Wilanów), cola 2l marki Carrefour z Carrefour Express przy pl. Bankowym - wszystkie powodowały torsje i wielką nadprodukcję gazów w jelicie, co istotnie męczyło. Ponadto w ostatnich tygodniach najeżdżają mnie codziennie samochody typu "L" (nauka jazdy), np. 1-2 dziennie. Tradycyjnie też przejeżdżają czy przechodzą obok codziennie w nadmiernej ilości (mimo, że przebywam na dworzu może ze 3 godz. dziennie) radiowozy policyjne i policjanci - nawet 3-4 incydenty dziennie. 2021-09-18 - Kolejny atak, tym razem na komputer przenośny - zapowiadał się już od kilku dni, bo czasem tak (wyraźnie na siłę) włączali, choć nie ma podstaw by tak działał. Układ graficzny przesyca ekran błękitem i jakimiś cieniami, zamazuje mikropaseczkami pionowymi i rozmazuje. Wychodzi z tego też serduszko, jak o jakiejś miłości bliźniego. Efekty można oglądać na https://youtu.be/9UhOHQdhUVY (prawdopodobnie planują z biegiem czasu zupełnie mi rozwalić ten notebook celem okradania z kolejnych pieniędzy) 2021-09-19 - Wczoraj bardzo się zatrułem (Crunchips z cukrem w składzie? Hortex "Witaminka" z CH Wileńska? chleb Carrefour z CH Wileńska?) i dziś nad ranem miałem sytuację, że co jedną-kilka minut jelita mnie dosłownie skręcały. Celem tego zatruwania jest zapewne przygotowanie wstępnych dowodów pod przyszłe pomówienia, że rzekomo jakieś osoby mnie widziały np. w autobusie i że puszczałem publicznie bąki, co jest wierutną bzdurą i kłamstwem, ale muszą rzecz jasna pod te teorie (mające uzasadniać, dlaczego to rzekomo nie mam właściwego mojej sytuacji poparcia) odpowiednio przygotować teren. 2021-09-20 - Atak na elektronikę polegający na tym, że praktycznie nie mam łącza internetowego. Kupiłem specjalnie kilka dni temu Nokię z systemem MS, ale wczoraj okazało się, że mają jej nr (była sprzedawcy podrzucona) i włamują się (najprawdopodobniej błędne wyniki w pracy Kalkulatora [nomen omen] One). Ponieważ rozwalił mi się modem komórkowy to miałem za pomocą tego telefonu mieć hotspot komórkowy WiFi, co początkowo przez rzędu 2 dni działało, ale obecnie w wyniku włamań jest właśnie tak, jak tu napisałem, czyli praktycznie brak dostępu do Internetu. Dostęp niby jest, ale wszelkie szyfrowane SSL-em pakiety (czyli np. HTTPS, SSH, logowania do OpenVPN) - wszystkie z wyjątkiem kontaktów z tymi IP, którym spikerzy dają zielone światło - są uszkadzane na różne sposoby (raz tak, raz siak - co rusz jakieś oryginalne błędy). Dotyczy to połączeń z najróżniejszymi stronami/serwerami (są wyjątki), w tym także takimi powszechnie używanymi i znanymi, oraz różnych programów klienckich. Utrudnia mi to i opóźnia wykonywanie pilnych prac. Słowo "atak" oznacza tutaj nie jednorazowy incydent, tylko to, że odtąd już cały czas będzie tak źle albo i gorzej. Nawet nie muszę tego sprawdzać, wiadomo, że jak bandytom coś odbiło, to już nie przejdzie, bo to ich "nowa faza" psucia życia. Ewentualnie jakimś rozwiązaniem byłaby może jakaś... (ulubiona to moja teraz sprawa!) płatność, np. zakup dodatkowych kabelków, wykorzystanie innej konfiguracji sprzętowej - słowem: trzeba trochę powydawać pieniędzy, co właśnie w tym akurat momencie niezbyt chcę czy mogę robić, bo inaczej korzystanie z komputera popsute i zniweczone. "Okradł" atakiem - i musi być płatność. To jest ich typowa metoda. Tymczasowo udało mi się naprawić problem w inny sposób, właściwie to obejść go niewygodnie, a nie naprawić, ale nie wiem, na jak długo to i czy sobie jeszcze nie pogorszę przez to sprawy ściągając na siebie jeszcze gorsze w skutkach ataki. 2021-10-19 - Aktualnie chleby są zatrute nawet w losowych, dobrze wylosowanych sklepach spożywczych na terenie Warszawy. Może jutro uda mi się trafić gdzieś w jakiś niezatruty. (1-2 bochenki 500 g dziennie, typowo jem 2 jako pożywienie na cały dzień, ale już po pierwszym robi się niedobrze.) Drożdże są tak samo i w ciastach. Nie ma powodu, by od 500 g chleba robiło się niedobrze na wieczór czy nawet wcześniej. 2021-11-19 - W nocy ok. godz. 1:00 - 1:10 wywołali wytrysk - nagrane. 2022-08-11 ok. 3:50 - Spowodowali coś w rodzaju wytrysku (majtki trochę zalane nasieniem, chociaż raczej nie w sposób gwałtowny) - nagrane. Kilka godzin wcześniej nucili piosenkę o pedałach i podniecali się tematem, nawet już dzień wcześniej. 2022-09-02 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2022-09-28 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu], ale się powstrzymałem, bo pewnie mi to powstrzymanie się podsunęli podprogowo 2022-11-19 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2022-11-25 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu], ale się powstrzymałem, bo pewnie mi to powstrzymanie się podsunęli podprogowo 2022-12-10 - Wywołali coś w rodzaju wytrysku, ale to nie był 1 impuls, tylko takie chyba powolne wydzielanie nasienia, po prostu później zauważyłem majtki brudne i mokre [w areszcie, w czasie snu] 2022-12-21/22 - W nocy we śnie wywołali wytrysk, potem też bezsenność [w areszcie] 2023-01-29 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2023-02-01 - Wywołali coś w rodzaju wytrysku, ale to nie był 1 impuls, tylko jw. pod datą 2022-12-10 [w areszcie] 2023-02-04 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2023-02-23 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2023-03-26 - Wywołali wytrysk [w areszcie, w czasie snu] 2023-04-30 - Wywołali w nocy przed północą coś w rodzaju wytrysku, ale to nie był 1 impuls, tylko jw. pod datą 2022-12-10 i 2023-02-01 [w areszcie] 2023-06-17 ok. 1:02-03 - Wywołali wytrysk (nagrane). 2023-07-17 ok. 5:18 - Wywołali wytrysk (nagrane). 2023-08-05 ok. 1:41 - Wywołali wytrysk (nagrane). 2023-08-05 ok. 23:42 - Wywołali wytrysk (oczywiście we śnie, nagrane), przy czym tym razem nie taki impulsowy, jak zwykle (nie zrobili jednego momentu, w którym się te wszystkie przygotowania skupiają), tylko po prostu obudziłem się zauważając, że jest wilgotno i wszystko się klei. 2023-08-22 ok. 23:55 - Wywołali wytrysk we śnie (nagrane - bardzo słabo słychać szepty, ale są: tuż przed czasem 1.24.08 'i wytrysk', od momentu 1.24.29 pełnym głosem 'oczywiście będzie tu wytrysk', choć to drugie to już mogło być po z uwagi na mały odstęp czasowy od wstania z łóżka). (Rano w Onecie: "Młody Polak zgwałcony w metrze w Monachium", https://wiadomosci.onet.pl/swiat/18-letni-polak-zostal-zgwalcony-na-stacji-metra-w-monachium/m4jsrjc, i "Niemcy wstrząśnięte gwałtem na Polaku", https://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-wstrzasniete-sprawa-gwaltu-na-18-letnim-polaku-policja-zabiera-glos/sbvf7zk) 2023-10-08 - Wywołali wytrysk nad ranem. Nie nagrywało się, bo wolałem schować komputer (wyłączony) w szafce, żeby mi nie ukradli w hostelu. 2023-10-14 - Wywołali wytrysk (oczywiście we śnie) przed 2:23 nad ranem (a właściwie to nie był wytrysk, bo nie było skurczy, tylko "samo nawilżenie"). Nagrane, nawet raz powiedzieli głośno "samo nawilżenie", gdy jeszcze spałem, pod koniec nagrania, ale z powodu (wywołanej w 2014 r.) głuchoty i poza tym ogromnej ilości szeptów podprogowych niezbyt mogę to teraz przeanalizować. Trudno mi określić, w którym momencie gadali tak, że wywoływało to owo "nawilżenie", w ogóle niezbyt przy obecnym stanie słuchu rozumiem te szepty, nawet mimo sporego podgłośnienia. 2023-11-01 - Wywołali wytrysk we śnie. Nagrane, ale słabo słychać mowę podprogową nawet po sporym podgłośnieniu, po prostu mikrofon komputera ledwo ją chwyta i miesza się z szumem. Ja tam niezbyt cokolwiek potrafię zrozumieć z wypowiadanych słów. Na krótko przed pobudką było bodajże "jak powiem 'teraz', ...", po czym głośniejsze wtrącone słowo "Teraz". 2023-11-02 - Wywołali wytrysk we śnie rano ok. 7:10. Nagrane (7.50.32 "wytrysk", 7.50.33 "dla kogoś z Polski", 7.50.34 "wytrysk"). Tym razem pozwolili się powstrzymać sporym wysiłkiem woli przed wyciekiem, dzięki czemu nie doszło do zabrudzeń. 2023-12-05 - Wywołali jakiś spory wyciek nasienia we śnie (ale nie był to wytrysk - bez impulsów). Nie nagrane, ponieważ byłem wtedy w hostelu, a poza tym takich bez wyraźnie określonego momentu interwencji nagrań nikomu włącznie ze mną nie chciałoby się analizować. 2024-02-11 - Wywołali wytrysk we śnie dwa razy (4:10, potem 6:20), przy czym za pierwszym razem pozwolili się powstrzymać od wycieku. Pierwszy przypadek został nagrany, aczkolwiek słychać przede wszystkim nieliczne rzadkie wypowiedzi pełnym głosem (m. in. na krótko przed wytryskiem słowa "wytrysk", "należy wytrysnąć"), co do tych szeptanych to musiałby ktoś mniej głuchy ode mnie i mający lepsze warunki dokładnie się temu przysłuchać, przy czym dodatkowo utrudnia to utrwalone na nagraniu cykanie zegara co sekundę. 2024-02-13 - Znowu wywyołali wytrysk we śnie, konkretnego momentu tego zdarzenia się nie pamiętam (może to jakiś ogólny spory wyciek bez jednego momentu), po prostu obudzili mnie po tym zwracając uwagę na to, że mam mokrą piżamę. Nagrane, m. in. ok. 3:38-39 był tekst pełnym głosem 'Obraź się, wytrysk cię czeka', ale trzeba by to poddać dokładnej analizie, żeby znaleźć szeptaną podprogową przyczynę tego problemu. 2024-03-18 - Wywołali wytrysk ok. godz. 7:20 - 7:25 rano, ale się w zupełności powstrzymałem. W związku z tym, gdy potem byłem nad sedesem celem przeczyszczenia cewki moczowej sikaniem, jedynie była wysunięta pojedyncza kropelka. Co ciekawe, w czasie ataku nie spałem, a jedynie leżałem z zamkniętymi oczami (tak jest najczęściej przez całą noc). Nie miałem też wtedy erekcji. Jak widać nie potrzeba im ani jednego, ani drugiego, mogą najzupełniej dowolnie to wywoływać na żądanie z zaskoczenia (jedynie w ostatniej chwili niemal równocześnie z wytryskiem włączyli jakąś wizję sytuacji przed masturbacją i myśl z nią związaną, ale to było praktycznie równoczesne). Z donosów medialnych można wnioskować, że sprawa była spowodowana erupcją wulkanu w Islandii dzień wcześniej, tj. 17.3.2024 (ptarz np. https://wiadomosci.wp.pl/dzialo-sie-w-poniedzialek-w-nocy-islandia-oglasza-stan-wyjatkowy-7007221854022368a, dodatkowo dzień św. Patryka). Mimo to rano wychyliła się wiceminister sprawiedliwości opowiadając, jak to jej zdaniem powinno być mniej kar więzienia i że rzekomo jest, w warunkach tylu przecież wolnych miejsc, "przepełnienie" więzień (https://wiadomosci.onet.pl/kraj/przepelnione-wiezienia-20-tys-wiezniow-wyjdzie-wczesniej/34l8lf9?utm_source=livebar&utm_campaign=newsy_sg) - może to minister jej zlecił na polecenie Tuska (choć wątpliwe, czy się przyznają)? Możliwe też, że jest bezpośrednie połączenie telewizja-Bodnar. 2024-03-20 - Po południu miała miejsce rezygnacja premiera Irlandii Leo Varadkara, właśnie wtedy, gdy miałem pisać (i zakończyć) skargę do ONZ ws. tortury dźwiękowej (szło to też w parze z zakupem leku neuroleptycznego, po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie licząc nasennych). Zresztą z tego powodu zamieściłem tam dodatkową wzmiankę o kuriozalnych stwierdzeniach z czasów późnej Szydło/wczesnego Morawieckiego, że próba pomocy mi mogłaby podważyć autorytet premiera. https://www.bbc.com/news/world-europe-68616372 - rzuca się w oczy cytat naśladujący słowa bodajże PiS-owców, że "nie wszystko nam się udało", oraz jakby podkreślenie wagi tego dnia: "He also conceded that >there are areas where we have been much less successful< but added: >I hope you'll forgive me if I leave it to others to point them out on a day like this.<" 2024-03-21 - W związku z nagłym atakiem problemów natury psychomotorycznej (skręcanie się szyi bardzo silnie w prawą stronę, ogromne bolesne nawet napinanie się wszystkich mięśni, w tym w tułowiu, problemy z oddychaniem - co najwyżej charczenie, a momentami wręcz zupełnie zaciśnięte gardło, przełyk, tchawica, tak, że w ogóle oddech był niemożliwy) - co wystąpiło być może po dwukrotnym zastosowaniu Haloperidolu (na noc, a potem rano, potem kawa), który próbowałem stosowac jako lek wspomagający zasypianie (bo zwykłe leki w rodzaju Sonmił nie pomagają, a pamiętam, że blokery dopaminy i serotoniny jak np. Olanzapina pomagały), choć może to po prostu spikerzy podprogowo nakręcali ten problem - w każdym razie trafiłem dobrowolnie za pośrednictwem karetki do szpitala psychiatrycznego na (szczęśliwie tylko) 2 dni. Niestety już pierwszego dnia skradziono mi tam 500 zł (po prostu znikły, nie wytłumaczyli mi tego, że to jakaś opłata, tylko po prostu gdy przeszli do liczenia, już ich nie było). Ich zatrzyki pomagały, choć znowu nie wiem, czy to nie po prostu łaska spikerów. Zostawili mi też tabletki antycholinergiczne (Ciklodol Grindeks 2 mg) pomagające też na objawy pozapiramidowe. Spikerów podejrzewam, bo początkowo nabijałem się rano z tego, że lekarka oznaczyła mi ten Haloperidol jako rzekomo powodujący u mnie objawy pozapiramidowe, gdy tymczasem w nocy ani później rano po przyjęciu tego leku nic takiego początkowo nie było. Może chcieli ją wziąć w obronę, żeby nie było, że zmyślała sobie problemy, żeby popisać się znajomością pojęć i profesjonalizmem.